DAJ CYNK

Sony PlayStation 5 – nowa generacja konsol pokazuje pazur

Arkadiusz Bała (ArecaS)

Testy sprzętu

Interfejs doczekał się zmian, choć nie wszystkich na lepsze

Włączamy konsolę i pierwsze co nas wita, to odświeżony interfejs. Jego obsługa u swoich podstaw nie odbiega znacząco od tego, co mogliśmy oglądać przy okazji PlayStation 4. Większość czasu spędzimy na głównym ekranie, który tym razem podzielono na osobne sekcje dedykowane grom oraz multimediom. Oczywiście bardziej interesująca jest ta pierwsza, gdzie możemy wybierać spośród uruchomionych niedawno tytułów. W przeciwieństwie do PS4 mniej wyeksponowane są funkcje społecznościowe, dzięki czemu całość wygląda bardziej minimalistycznie.

Sony PlayStation 5 - ui


W sekcji poświęconej multimediom znajdziemy obsługiwane usługi VOD wraz z możliwością uruchomienia od razu interesującego nas filmu, tak jak ma to miejsce np. w Android TV. Zmiana w mojej ocenie jak najbardziej na plus, gdyż w przypadku PS4 funkcje multimedialne ginęły nieco wśród gier.

PlayStation 5 - widok multimediów

Jedną z bardziej pozytywnych zmian względem PS4 jest wprowadzenie PlayStation Store jako elementu systemu, a nie oddzielnej aplikacji. Dzięki temu nawigacja po interfejsie przebiega o wiele sprawniej. Sam interfejs jest zresztą bardziej responsywny, a nowa, bardziej minimalistyczna estetyka może się podobać.

PlayStation Store

Zupełnie nową funkcją są aktywności, do których możemy uzyskać dostęp po wciśnięciu w trakcie gry przycisku PlayStation. To wydzielone fragmenty rozgrywki (np. misje, trofea), które możemy w ten sposób śledzić i do których możemy uzyskać dostęp bezpośrednio z poziomu interfejsu konsoli. Co ciekawe, wraz z ich listą podawany jest stopień ukończenia danej aktywności oraz szacowany czas, który będziemy musieli na nią poświęcić. Fajny pomysł i choć osobiście z funkcji praktycznie nie korzystałem, to cieszę się, że znalazła się na pokładzie.

Niestety mam też do nowego systemu kilka zastrzeżeń. Chociażby do nowego sposobu prezentacji informacji w postaci wielkich, przewijanych w poziomie kafli. Spotkamy się z nim np. przeglądając trofea oraz aktywności i choć z pozoru prezentuje się on całkiem atrakcyjnie, stawiając w centralnym punkcie duże grafiki zamiast ściany tekstu, tak jako nośnik informacji sprawdza się słabo. Widać to na zrzucie poniżej – na ekranie jednocześnie mieści się raptem 5 pozycji, a na dodatek tekst na nich jest wszędzie poucinany.

PlayStation 5 - aktywności


Takich przykładów przerostu formy nad funkcjonalnością można się doszukać jeszcze kilku i trochę uprzykrzają korzystanie na co dzień z konsoli, ale nie jest to nic poważnego. Zmiany na plus – głównie te związane z wyższą responsywnością – w pełni rekompensują większość niedociągnięć.

Kontroler DualSense – i to jest rewolucja!

Zanim przejdziemy do tego co najważniejsze, czyli rozgrywki, chciałbym poświęcić chwilę kontrolerowi, który jeszcze przed premierą konsoli zebrał mnóstwo pochwał. W mojej ocenie zupełnie uzasadnionych.

DualSense


DualSense, bo tak nazywa się nowy kontroler Sony, to kolejny krok w ewolucji DualShocka. Choć układ przycisków w porównaniu z DualShockiem 4 nie uległ w zasadzie żadnej zmianie – włącznie z obecnością płytki dotykowej na froncie – tak jego kształt już tak. Nowy pad jest większy, lepiej wyprofilowany, dzięki czemu dobrze leży nawet w dużych dłoniach i ogólnie zrobił się jakiś taki podobny do kontrolera z Xbox One. I dobrze, bo trzeba przyznać, że projekt Microsoftu pod względem ergonomii jest bardzo dobrym źródłem inspiracji.

Zrezygnowano ze świecącego paska w górnej części pada, choć wokół płytki dotykowej nadal mamy podświetlenie, które dopasowuje swój kolor do aktualnej sytuacji w grze. Nowością jest także zastąpienie portu microUSB bardziej nowoczesnym gniazdem USB-C. Na szczęście nadal mamy klasyczne gniazdo jack 3,5 mm oraz wbudowany głośnik, który brzmi o wiele lepiej niż ten w DualShocku 4. Nowością jest natomiast wbudowany mikrofon, który możemy wykorzystać podczas rozgrywki online ze znajomymi. Sprawdza się ona bardzo dobrze, aczkolwiek wywołuje też pewien niesmak, ponieważ zdarza się, że konsola nagrywa nas bez wcześniejszego ostrzeżenia (np. w momencie zdobycia trofeum). Na całe szczęście mikrofon można łatwo wyciszyć za pomocą dedykowanego przycisku.

DualSense

Ale to nie mikrofon jest rewolucją, a rozbudowana haptyka oraz adaptacyjne triggery. Dzięki zróżnicowanym wibracjom twórcy gier mogą dostarczyć nam dodatkowych informacji, dotyczących np. powierzchni, na której się poruszamy czy otrzymanych obrażeń. Towarzyszące temu wrażenia trudno opisać – to trzeba poczuć. W parze z nowymi triggerami, potrafiącymi płynnie zmieniać stawiany opór pozwala to cieszyć się grom na zupełnie nowej płaszczyźnie. Oczywiście nie we wszystkich tytułach funkcjonalność ta okaże się równie przydatna, ale np. w grach wyścigowych robi gigantyczną różnicę, pozwalając nam o wiele lepiej wyczuć pojazd i sytuację na torze. Nie mogę się doczekać, by zobaczyć, w jaki sposób zostanie ona zaimplementowana w nadchodzących produkcjach.

DualSense

Trzymając się tematu kontrolerów warto nadmienić, że DualSense wytrzymuje na baterii dłużej od swojego poprzednika, co jest dobrą wiadomością. Jeśli akumulator już się wyczerpie, naładować go możemy na dwa sposoby – podłączając go kontroler za pomocą przewodu USB-C do konsoli lub do dowolnej ładowarki sieciowej. Niestety w tym drugim przypadku nie można go równocześnie ładować i grać. Szkoda, bo poprzednik nie miał z tym najmniejszego problemu.

Chcesz być na bieżąco? Obserwuj nas na Google News

Źródło zdjęć: własne

Źródło tekstu: własne