Wpadła w pułapkę „łatwych pieniędzy”. Straciła 345 tysięcy złotych

Miała zarobić kilka tysięcy, straciła kilkaset. 41-latka z powiatu piskiego uwierzyła w legalną ofertę pracy zdalnej. Skończyło się dramatem i ogromnym długiem.

Marian Szutiak (msnet)
2
Udostępnij na fb
Udostępnij na X
Wpadła w pułapkę „łatwych pieniędzy”. Straciła 345 tysięcy złotych

Zaczęło się niewinnie: praca zdalna, kilka godzin dziennie

Na pierwszy rzut oka – nic podejrzanego. Oferta na popularnym portalu z ogłoszeniami: praca w domu, pół etatu, 4000 zł miesięcznie za ocenianie produktów. Brzmi jak marzenie wielu osób szukających dodatkowego zarobku bez wychodzenia z domu. Dla 41-letniej mieszkanki powiatu piskiego to właśnie miała być taka szansa.

Dalsza część tekstu pod wideo

Po wypełnieniu formularza kontaktowego odezwała się do niej kobieta podająca się za opiekunkę pracownika. Przez komunikator instruowała krok po kroku, co dalej – zakładanie konta na platformie, pierwsze zadania, widoczne wynagrodzenie. Wszystko wyglądało na dopracowane i autentyczne.

Rosnące „zarobki”, rosnące „podatki”, rosnące straty

W ciągu dwóch tygodni fikcyjna platforma pokazywała coraz większe zyski. Gdy kobieta próbowała wypłacić środki, usłyszała, że musi zapłacić podatek – kilkanaście tysięcy. Potem kolejne opłaty, kolejne przelewy. W sumie przelała na wskazane konta aż 345 tysięcy złotych. Żeby sfinalizować "proces", zaciągnęła dwie pożyczki na łączną kwotę 70 tysięcy.

Kobieta wierzyła, że wszystko odzyska. Wierzyła do samego końca. Dopiero gdy zniknął kontakt z "opiekunką", zrozumiała, że padła ofiarą oszustwa. Do Komendy Powiatowej Policji w Piszu zgłosiła się z zawiadomieniem o przestępstwie.

Nie daj się okraść!

Opisana wyżej sprawa mieszkanki powiatu piskiego to klasyczny mechanizm oszustwa, który wciąż działa, bo bazuje na emocjach: chciwości, nadziei i strachu przed utratą "zarobionych" już pieniędzy. Oszuści tworzą profesjonalnie wyglądające platformy, podszywają się pod firmy pośredniczące, a całość wygląda na legalną aż do momentu, gdy jest za późno.

Policja apeluje, by przed podjęciem jakiejkolwiek współpracy zawsze sprawdzić firmę w rejestrze KNF, zachować ostrożność i nie przesyłać żadnych pieniędzy "z góry". Niestety, jak pokazuje historia 41-latki z Pisza, czasem koszt naiwności jest niewyobrażalnie wysoki.