Straszą Polaków SMS-ami, chcą okupu za fotki
Cyberprzestępcy wystartowali z nową kampanią oszustw – wysyłają sugestywne SMS-y i tym razem nie próbują przechwycić poufnych danych, lecz straszą, że już mają i ujawnią publicznie.

CERT Orange Polska donosi o nowym ataku, który wykorzystuje w sumie dość dobrze znany mechanizm, jednak rzadko, jeżeli w ogóle, stosowany w kampaniach SMS-owych. Dość często wykorzystywany był za to w poczcie mejlowej.
Przestępcy w wiadomościach SMS grożą, że uzyskali dostęp do naszego komputera, mają nasze zdjęcia i korespondencję, a wszystko ujawnią – chyba że zapłacimy okup. W treści SMS piszą tak:



Uzyskaliśmy dostęp do twojego komputera. Dane z twojego konta Google, zdjęcia z kamerki oraz cała korespondencja mailowa. Dostęp https://[x]baseleaks.info/[IMIE]-[NAZWISKO]. Link prowadzi do panelu z twoimi danymi. Po 24 h dane zostaną wysłane do twojej rodziny, znajomych oraz współpracowników. PS. Kłamstwa mają krótkie nogi :)
SMS-y wysyłane są ze zwykłych numerów do konkretnych ofiar. Wiadomość została napisana w taki sposób, by mógł się na nią złapać każdy – ktoś, kto ma cenne dane na koncie Google, albo figlarne fotki, albo poufną korespondencję mailową lub na przykład okłamuje i zdradza swoją drugą połowę. Dla pewności wielu odbiorców takich SMS-ów kliknie, by sprawdzić, kto i dlaczego grozi ujawnieniem danych.
Później wszystko rozgrywa się według znanego z mejli scenariusza. Na stronie widać rzekome zaszyfrowane archiwum w pliku ZIP (3,6 GB). Ma ono zawierać pełną historię przeglądania z 12 miesięcy, archiwa mejli włączając konta finansowe, dane lokalizacji z urządzeń mobilnych, listy kontaktów i komunikację, wiadomości tekstowe i logi połączeń, zdjęcia i pliki multimedialne. Na stronie widać też prawdziwe dane osobowe, zapewne pozyskane z któregoś dostępnych w sieci wycieków.
Aby zapobiec publikacji, trzeba w ciągu 24 godzin wpłacić równowartość 300 USD w bitcoinach. Oszuści straszą też, że próba zgłoszenia tego ataku spowoduje natychmiastową publikację. Grozę sytuacji podkreśla timer odliczający czas.
Choć całość jest szyta grubymi nićmi, to jednak nowa forma takiego ataku – przez SMS – może przynieść skutek. W poczcie mejlowej tego typu groźby trafiają do spamu, jednak SMS nie, a może zaciekawić i skłonić do reakcji. Widząc swoje prawdziwe dane osobowe na stronie z rzekomym archiwum, wielu odbiorców może się nabrać. W tej sytuacji należy zrobić tylko jedno – nie klikać i skasować SMS.