Indyjska Dyrekcja ds. Egzekucji (ED) wydała oficjalne ostrzeżenie przed trzema aplikacjami inwestycyjnymi, które pojawiły się w Sklepie Play, by kusić potencjalnych użytkowników łatwym zarobkiem. Urzędnicy przekonują, że niniejszym udaremnili oszustwo na ogólnoświatową skalę.
Fałszywe inwestycje to temat doskonale znany. Mogłoby się jednak wydawać, że tego rodzaju przypadki można relatywnie łatwo wykryć, gdyż wystarczy spojrzeć na obiecywaną stopę zwrotu. Jeśli zysk jest gwarantowany, to już lampka ostrzegawcza, a kiedy ktoś w dodatku obiecuje szybkie zdobycie fortuny, alarmy grają ze wszystkich stron.
Tyle że twórcy aplikacji o wdzięcznej nazwie Power Bank zachowywali się bardzo przekonująco i miliardami bynajmniej nie wymachiwali. Mimo to udało im się stworzyć przestępcze imperium o ogólnoświatowym zasięgu, na którym, jak szacują indyjscy urzędnicy, zarobili ekwiwalent ponad 77,5 mln zł.
Wedle opisu narzędzie miało umożliwiać relatywnie skromny, równy maksymalnie 5-10 proc., ale stabilny zysk z hodowli krów mlecznych, wcześniej zrealizowanej w ramach finansowania społecznościowego. W teorii każdy użytkownik, który dokonywał wpłaty, stawał się posiadaczem określonych udziałów w jednej z tysięcy ferm mlecznych. Później miał czerpać adekwatne do wkładu profity.
Jak stwierdzono po wielomiesięcznym dochodzeniu, większość użytkowników aplikacji, mimo rzekomo rosnących zysków, nie doczekała się wypłaty. Twórcy mieli masowo blokować konta, zasłaniając się przy tym najrozmaitszymi argumentami, czy to dotyczącymi problemów technicznych czy wątpliwości prawnych. Co więcej, na podobnej zasadzie funkcjonować miały bliźniacze aplikacje Tesla Power Bank oraz Ezplan, które wyłącznie dla odmiany, zamiast inwestycjami w bydło, kusiły energetyką. Ale efekt był ponoć zawsze taki sam: utrata kapitału.
Dyrekcja ds. Egzekucji (ED), organ odpowiedzialny za zwalczanie przestępstw finansowych, ujawnił, że pierwszy nalot na siedzibę twórców aplikacji przeprowadzono już w czerwcu 2021 roku w Delhi. Nie rozwiązało to jednak problemu, a fałszywe inwestycje były kontynuowane. Ponoć wszystko dzięki siatce firm fasadowych, założonych w Indiach przez obywateli Chin, które mogły funkcjonować dzięki zmowie z lokalnymi audytorami i prać pieniądze pod przykrywką działalności w zakresie importu.
Ostatecznie w stan oskarżenia postawiono trzy spółki: Vaibhav Dipak Shah, Sagar Diamonds; RHC Global Exports. Ich aktualne aktywa, o szacowanej wartości przekraczającej równowartość 30 mln zł, zostały zajęte. Przed sądem odpowiadać mają ponadto przedstawiciele zarządów. Tymczasem ED ostrzega, że to jeszcze nie koniec, a siatka może być jeszcze bardziej rozwinięta, niż dotąd wykryto.
W tej chwili wiadomo, że wszystkie sporne aplikacje były dość chętnie promowane w mediach społecznościowych, choć indyjski regulator nie potrafi określić, ile w tym celowości. Niewykluczone bowiem, że perspektywę łatwego zarobku podłapywali sami influencerzy, widząc w tym temacie potencjał na zainteresowanie odbiorców. Przy czym twórcy dokładali cegiełkę obiecując wysokie prowizje w ramach programu poleceń. W każdym razie jeśli ktokolwiek dał się złapać, to najlepszym, co może teraz zrobić, jest usunięcie apek i zaprzestanie dalszych wpłat.
Źródło zdjęć: Leonid Sorokin / Shutterstock
Źródło tekstu: Times of India, oprac. własne