DAJ CYNK

Polacy igrają z ogniem. Dotyczy co drugiego posiadacza smartfona

Piotr Urbaniak (gtxxor)

Bezpieczeństwo

Polacy igrają z ogniem. Dotyczy co drugiego posiadacza smartfona

Ponad połowa ludzi, stojąc w sklepie przy kasie, bezrefleksyjnie daje się namówić sprzedawcy na instalację wskazanej aplikacji – raportuje firma Sophos. W dodatku znaczna część z nich w ogóle nie analizuje uprawnień i zgód marketingowych, a Polacy są pod tym względem w niechlubnej czołówce.

Dalsza część tekstu pod wideo
 

Sama instalacja to jeszcze nie problem

Polecam zainstalować naszą aplikację mobilną, można dostać zniżkę – takie lub bardzo podobne zdanie słyszymy w sklepach coraz częściej. Ale czy równie często zastanawiamy się nad tym, co dokładnie umieszczamy wówczas w swoim smartfonie? Z badań firmy Sophos wynika, że niestety nie. Co gorsza, przedstawione dane dowodzą też, że akurat my, Polacy, jesteśmy wręcz wyjątkowo lekkomyślni.

Sophos przeprowadził ankietę wśród mieszkańców Polski, Czech oraz Węgier, pytając losowe osoby w wieku 18-65 lat o podejście właśnie do aplikacji sklepowych. Ogólnie rzecz biorąc, wyniki nie napawają optymizmem. choć zasadniczym „grzeszkiem” w ocenie ekspertów wcale nie jest samo dokonanie instalacji.

Skusić doradcy, oferującemu w zamian zniżkę, do instalacji wskazanej aplikacji daje się średnio co drugi konsument – oceniono. Niezależnie od lokalizacji. Tylko, w przypadku Czechów oraz Węgrów do bagatelizowania przyznanych narzędziu uprawnień przyznaje się raptem około 20 proc. respondentów. Dla kontrastu wśród Polaków odsetek ten wynosi aż 37 proc.

Polacy nie wiedzą, co to uprawnienia

Przy czym odpowiedzi „nie wiem jak zarządzać uprawnieniami” udzieliło 5 proc. Węgrów, 8 proc. Czechów i aż 16 proc. Polaków, co w pewnym sensie implikuje beztroskie podejście. Skoro bowiem użytkownik w ogóle nie wie, że posiada daną opcję, albo nie umie z niej skorzystać, to siłą rzeczy idzie ona w odstawkę.

Sophos uspokaja wprawdzie, że wśród setek przebadanych aplikacji sklepowych nie znaleziono narzędzi jednoznacznie szkodliwych, ale nie w tym rzecz. Jak słusznie zauważa firma, aby otrzymać obiecywany rabat, należy zazwyczaj podać cały szereg danych, w tym m.in. e-mail czy numer telefonu, po czym udzielić zgód marketingowych. Dodatkowo programy rabatowe pozwalają śledzić zachowanie klientów i historię zakupów.

Bezsensowne kuszenie losu i... marnotrawstwo pamięci

Bezrefleksyjnie udostępniając dane, ludzie narażają się na problemy – konkluduje brytyjska firma. Każda kolejna baza i aplikacja zwiększa ryzyko wycieku. Niewspółmierne korzyści potrafią czerpać przy tym sprzedawcy, gdyż część z nich umieszcza w polityce prywatności zapis o możliwości współdzielenia zgromadzonych informacji z partnerami, a same aplikacje stanowią łakomy kąsek dla cyberwłamywaczy – podsumowano.

Zauważmy, jeśli nie kupujesz w danym sklepie regularnie, to nic nie stoi na przeszkodzie, aby aplikację po odejściu od kasy usunąć, wcześniej wycofując przyznane jej zgody. Jest to cenny nawyk również w kontekście zarządzania zasobami dostępnymi w smartfonie, jako że bardzo częstym widokiem są ekrany zaśmiecone dziesiątkami apek, z których to użytkownik skorzystał raz czy dwa w życiu.

Chcesz być na bieżąco? Obserwuj nas na Google News

Źródło zdjęć: Shutterstock

Źródło tekstu: Sophos, oprac. własne