Apple miał kontrowersyjny pomysł, aby skanować wszystkie zdjęcia użytkowników, przesyłane do chmury iCloud. W ten sposób firma chciała wykrywać potencjalnie niebezpieczne zachowania. Pomysł upadł.
Apple miał pomysł, w jaki sposób zadbać o dzieci. Firma chciała skanować wszystkie zdjęcia, które użytkownicy iPhone'ów przesyłaliby do chmury iCloud i oznaczać te, na których mogą znajdować się dowody na molestowanie najmłodszych. Nic dziwnego, że idea od początku budziła duże kontrowersje.
System po raz pierwszy został zaprezentowany w sierpniu 2021 roku. Miał skanować wszystkie zdjęcia przesyłane do iCloud i oznaczać dane konto w przypadku wykrycia co najmniej 30 podejrzanych materiałów. Wtedy do gry mieli wchodzić pracownicy firmy z Cupertino, którzy po sprawdzeniu oflagowanych treści mieli decydować o ewentualnym powiadomieniu służb. W ten sposób Apple chciał chronić najmłodszych i zapobiegać rozprzestrzenianiu materiałów o charakterze pedofilskim.
Chociaż w teorii system miał służyć dobrej sprawie, to od początku budził kontrowersje. Eksperci wskazywali między innymi na kwestie prywatności, która w tym przypadku byłaby mocno naruszona. Niektórzy wskazywali wręcz, że system może być wykorzystywany przez zagraniczne rządy do skanowania i szukania innych treści, np. opozycyjnych. Apple wstrzymało uruchomienie mechanizmu, aby zebrać więcej opinii i informacji.
Teraz wiemy, że system skanowania zdjęć użytkowników iPhone'ów ostatecznie trafił do kosza. Potwierdził to rzecznik Apple w rozmowie z serwisami Wired oraz The Wall Street Journal. Przyznał on, że dzieci można chronić bez konieczności ingerowania w prywatne dane użytkowników. Jednocześnie firma wprowadziła szyfrowanie typu end-to-end, które ma chronić użytkowników przed wyciekiem informacji.
Zobacz: Były pracownik przez lata okradł Apple na wiele milionów dolarów
Zobacz: Nie opłaca się okradać Apple. On jest tego żywym dowodem
Źródło zdjęć: Sergey Eremin / Shutterstock.com
Źródło tekstu: PCMag