DAJ CYNK

Walentynki a cyberbezpieczeństwo - czym nam grozi romansowanie w sieci

Marian Szutiak

Rozrywka

Walentynki a cyberbezpieczństwo

Walentynki to idealny czas do romansowania, do czego coraz częściej używamy Internetu i urządzeń do niego podpiętych. A czy zastanawialiście się, jakie to niesie ze sobą zagrożenia? Eksperci z firmy Eset przypominają o nich i radzą, jak się przed nimi zabezpieczyć.

Internet na zawsze zmienił sposób, w jaki ludzie podchodzą do relacji międzyludzkich, także tych najbardziej intymnych. Co do tego nie powinniśmy mieć żadnych wątpliwości. Wskazują na to między innymi wyniki najnowszego badania Gemius/PBI, zgodnie z którymi 5 najpopularniejszych w Polsce serwisów randkowych zgromadziło w grudniu 2019 roku łącznie ponad 6 milionów użytkowników. Jednak mieszanie miłości i nowych technologii nie zawsze może wyjść nam "na zdrowie".

Zobacz: Dla Polaków lepszy jest telefon niż dłoń ukochanej osoby. T-Mobile twierdzi, że może tu pomóc inteligentna bielizna
Zobacz: Pajacyki: Gdy cyberprzestępcy żądają za dużo danych uwierzytelniających

Nagie zdjęcia, które widział cały świat

Według raportu opublikowanego przez firmę Zava w 2018 roku, nawet 1/3 Europejczyków w wieku 18-34 lat przyznała się do wysłania partnerowi swojego nagiego zdjęcia. Niestety, w podobne zachowania angażuje się także młodzież poniżej 18 roku życia. Jednak nie każdy zdaje sobie sprawę z tego, że wiele z przesyłanych intymnych fotografii trafia do Internetu, a stamtąd nic tak na dobre nie znika.

Eksperci firmy Eset uważają, że nie ma jednego sposobu, żeby się przed takim wyciekiem zabezpieczyć. Same fotografie mogą trafić do sieci wieloma różnymi kanałami - czasem źródłem takiego przecieku jest były partner, który świadomie udostępnia intymne materiały w ramach zemsty, w innym wypadku haker, który zdobył dostęp do prywatnego urządzenia lub konta w danym serwisie. W obydwu wypadkach podstawowa zasada jest jedna: nigdy nie wysyłać nagich zdjęć do osób i kanałami, do których nie mamy pełnego zaufania. Należy też unikać wykonywania intymnych zdjęć smartfonem, na którym aktywowano funkcję automatycznego wysyłania zdjęć do chmury oraz pamiętać, by dokładnie czyścić wszystkie nośniki, które sprzedajemy albo oddajemy do serwisu lub utylizacji.

Ukryta kamera w naszym urządzeniu

Większość urządzeń, wykorzystywanych przez użytkowników do przeglądania Internetu, ma na wyposażeniu wbudowane kamery. Dotyczy to oczywiście laptopów i smartfonów, ale też takich sprzętów, jak niektóre telewizory oraz inne, pozornie nieszkodliwe urządzenia. Każda taka kamera może zostać wykorzystana do podglądania ich właścicieli, niezależnie od tego, co akurat robią.

Zobacz: [Aktualizacja] Xiaomi ma problem. Kamery Mijia pokazywały ujęcia z mieszkań obcych ludzi
Zobacz: Ponad 15 tysięcy prywatnych kamer otwartych na szpiegowanie

Jeśli nie chcemy, by finał udanej randki lub intymna wideorozmowa stały się rozrywką dla żadnej niepożądanej pary oczu, powinniśmy się przed tym odpowiednio zabezpieczyć. Najskuteczniejsze rozwiązanie to fizyczne zasłonięcie obiektywu kamery, na przykład za pomocą kawałka taśmy. W niektórych sytuacjach takie rozwiązanie nie wchodzi jednak w grę, bo uniemożliwia korzystanie ze wszystkich możliwości danego urządzenia - wtedy może się przydać oprogramowanie antywirusowe z funkcją blokującą dostęp do kamery internetowej.

Serwisy randkowe a bezpieczeństwo danych

Zakładając konto na portalu lub w aplikacji randkowej, ich użytkownicy podają wiele informacji, którymi często woleliby nie chwalić się publicznie. Należą do nich na przykład preferencje seksualne. Często osoby te nawet nie zdają sobie sprawy z ryzyka wycieku takich danych, a jak się okazuje, jest to zagrożenie bardzo realne.

W 2015 roku doszło do wycieku danych użytkowników portalu Ashley Madison, skierowanego do osób w stałych związkach, planujących dyskretny romans. W 2018 roku aplikacja randkowa dla homoseksualistów Grindr została przyłapana na udostępnianiu lokalizacji użytkowników bez ich zgody oraz wysyłaniu podmiotom trzecim informacji o tym, czy dana osoba jest zarażona wirusem HIV. To tylko dwa spośród najgłośniejszych przypadków wycieków danych związanych z serwisami randkowymi.

Eksperci Eset przypominają, że każdy portal czy aplikacja może paść ofiarą wycieku danych, w związku z czym należy unikać podawania na nich wrażliwych informacji, o ile nie jest absolutnie konieczne. W przypadku aplikacji na smartfony warto także dokładnie prześledzić listę uprawnień, których wymagają i zablokować wszystkie, które w naszej ocenie nie są konieczne (dostęp do lokalizacji, historia połączeń itp.).

Zobacz: Walentynkowe Happy Fridays w T-Mobile - dodatkowe gigabajty Internetu nawet dla cześciu osób
Zobacz: Walentynki w lajt mobile: +15% do doładowania online

Chcesz być na bieżąco? Obserwuj nas na Google News

Źródło tekstu: Eset