DAJ CYNK

Jak Google manipuluje wynikami wyszukiwania - nowy raport. Może przyszedł czas na alternatywę?

Mieszko Zagańczyk

Rozrywka

Jak Google manipuluje wynikami wyszukiwania

Google nieustannie modyfikuje algorytmy swojej wyszukiwarki, by - jak twierdzi - dostarczyć użytkownikom jak najdokładniejsze, obiektywne wyniki, na które nie można wpłynąć z zewnątrz. Najnowszy raport dowodzi jednak, że wyszukiwarkowy gigant sam manipuluje wynikami, dostosowując je do własnych, biznesowych i politycznych potrzeb.

Google ze stałą regularnością modyfikuje algorytmu swojego sztandarowego produktu, czyli internetowej wyszukiwarki. Za każdym razem zmiany uzasadnia koniecznością dostarczenia internautom najbardziej wartościowych treści i blokadą zakazanych technik pozycjonowania. Z najnowszego śledztwa dziennikarskiego Wall Street Journal wynika jednak, że Google samodzielnie manipuluje wynikami wyszukiwań, co zresztą pojawia się w oskarżeniach nie od dziś i nie pierwszy raz.

Zobacz: Trawająca dziewięć lat batalia miedzy Google i Oracle skończy się w Sądzie Najwyższym
Zobacz: Zakupy internetowe zaczynamy od Allegro lub Google

Dziennikarze Wall Street Journal przeprowadzili ponad 100 rozmów oraz własne testy, które ujawniają kilkuletnie techniki manipulacji Google’a. 

Po pierwsze okazuje się, że Google faworyzuje duże firmy kosztem tych mniejszych i na przykład szukając czegoś, szybciej trafimy na Facebooka lub do sklepu Amazonu niż na strony z bardziej wartościowymi, autorskimi treściami. 

Raport Wall Street Journal ujawnia także, że Google manipuluje automatycznymi podpowiedziami, które pojawiają się w trakcie wpisywanego hasła. W porównaniu do analizowanych wyszukiwarek DuckDuckGo i Bing autouzupełnianie w Google filtruje wyniki, usuwając te kontrowersyjne. Na przykład, gdy internauta zacznie wpisywać „Donald Trumps jest...”, to w wynikach Google nie pojawią się te ostrzejsze sformułowania (...idiotą, kłamcą, iluminatem), których nie brakuje u konkurencji.

Dziennikarze WSJ cytują także jednego z menedżerów Google’a, który anonimowo przyznał, że własne badania firmy wykazały w 2016 roku od 0,10% do 0,25% błędnych lub bezwartościowych wyników wyszukiwania, które są efektem ręcznego filtrowania. Pozornie niewiele, ale oznacza to rocznie dwa miliardy dezinformujących wyników

Zobacz: Być zapomnianym przez Google'a - tak, ale nie poza Unią Europejską. Trybunał Sprawiedliwości UE wydał wyrok
ZobaczApple, Google i Amazon to najcenniejsze marki 2019 roku. Tuż za podium Microsoft, a na 6. miejscu Samsung

Zapłacisz - nie zginiesz

Również inny, były pracownik Google twierdzi wręcz: „istnieje przekonanie, że algorytm wyszukiwania jest neutralny - że przeczesuje sieć, po czym wraca i pokazuje, co znalazł. To kompletna bzdura. Google cały czas zajmuje się przypadkami specjalnymi”.

Tymi przypadkami specjalnymi są przede wszystkim działania zmierzające do zapewnienia sobie większych zysków z reklam. Firmy, które wydają ogromne kwoty na reklamy w głównych witrynach i aplikacjach Google’a, są na bieżąco informowane, w jaki sposób mogą poprawić swoje wyniki wyszukiwania. Firmy, które nie mają takiego powiązania, nie otrzymują żadnych tego rodzaju wskazówek. Te rekomendacje od samego Google’a mogą zapewnić sukces lub wręcz zniszczyć firmę.

Przykładem jest agencja reklamowa iProspect, działająca na rzecz marek odzieżowych, jak Levi Strauss & Co, która ściśle współpracuje z Google. Po każdej zmianie algorytmu pracownicy agencji są instruowani, jak mają zmodyfikować swoje witryny, by znalazły się wysoko w wynikach wyszukiwania. Inny przypadek to kłopoty eBaya, któremu kilka lat temu przychody spadły o 200 mln USD - właśnie z powodu ręcznego obniżenia widoczności witryny w wyszukiwarce. Dopiero gdy eBay zdecydował się na wydatek 30 mln USD kwartalnie na reklamy u Google’a, poprawiła się jego widoczność w wyszukiwarce.

Chcesz być na bieżąco? Obserwuj nas na Google News

Źródło zdjęć: Wall Street Journal, pixabay.com

Źródło tekstu: Wall Street Journal, Phone Arena