DAJ CYNK

Test telefonu Sony Xperia Z3

Marcin Kruszyński (vonski)

Testy sprzętu

Kiedy dostałem informację, że zmierza do mnie na testy Xperia Z3, pierwsze co przyszło mi głowy to: co ja tam u licha napiszę? Przecież chyba żaden z producentów tak znikomo nie zmodyfikował swojego flagowca dodając mu tak kosmetycznych zmian w specyfikacji. O czym tu pisać? O kilku megahercach procesora więcej? O oprogramowaniu, które przeskoczyło z Androida 4.4.2 na 4.4.4? O aparacie, który od 2 lat ma tę samą rozdzielczość i "różni" się od poprzednika oprogramowaniem? Półroczny cykl wypuszczania nowych flagowców przez japońskiego producenta wydaje mi się kompletnie chorym pomysłem, zważywszy jak niewielkie niesie ze sobą zmiany. Kiedy jednak Xperia w końcu do mnie dotarła, już po kilku godzinach zabawy wiedziałem, że jednak będzie o czym napisać. Okazało się, że recenzja nie sprowadzi się do przysłowiowego "kopiuj - wklej", a o nowym, najwyższym modelu Sony można jednak napisać kilka nowych akapitów.

Kiedy dostałem informację, że zmierza do mnie na testy Xperia Z3, pierwsze co przyszło mi głowy to: co ja tam u licha napiszę? Przecież chyba żaden z producentów tak znikomo nie zmodyfikował swojego flagowca dodając mu tak kosmetycznych zmian w specyfikacji. O czym tu pisać? O kilku megahercach procesora więcej? O oprogramowaniu, które przeskoczyło z Androida 4.4.2 na 4.4.4? O aparacie, który od 2 lat ma tę samą rozdzielczość i "różni" się od poprzednika oprogramowaniem? Półroczny cykl wypuszczania nowych flagowców przez japońskiego producenta wydaje mi się kompletnie chorym pomysłem, zważywszy jak niewielkie niesie ze sobą zmiany. Kiedy jednak Xperia w końcu do mnie dotarła, już po kilku godzinach zabawy wiedziałem, że jednak będzie o czym napisać. Okazało się, że recenzja nie sprowadzi się do przysłowiowego "kopiuj - wklej", a o nowym, najwyższym modelu Sony można jednak napisać kilka nowych akapitów. Jeśli Was zainteresowałem, to zapraszam do lektury.

Zawartość pudełka

Testowy egzemplarz nie był finalną, sprzedażową wersją. W kwadratowym, płaskim, białym pudełku, oznaczonym naklejką "Demo only not for sale", poza samym telefonem znalazła się tylko jakaś stara ładowarka sieciowa (logo Sony Ericsson i 850 mA), kabel USB oraz kilka ulotek. Na dzień dzisiejszy brak informacji czy w sprzedażowym zestawie pojawi się coś więcej, jak choćby świetne słuchawki, które dodawane były do modelu Z2. Ale skoro Sony raz poszło tą drogą, to pozostaje mieć nadzieję, że nie zrezygnuje z tej bardzo atrakcyjnej tradycji.

Specyfikacja

"Z2 z podkręconym prockiem" ;-) Złośliwie można by tak skomentować specyfikację nowego modelu Sony, choć nie byłoby to całkiem prawdą. Owszem, w środku zmiany są minimalne: układ Snapdragon MSM8974AB z taktowaniem 4 x 2,3 GHz został zastąpiony przez MSM8974AC o prędkości 4 x 2,5 GHz, slot karty SIM zmienił standard na nanoSIM, bateria skurczyła się o 100 mAh no i zmieniły się gabaryty urządzenia. Nowa Xperia mierzy 146 x 72 x 7,3 mm przy masie 152 gramów. Reszta pozostała praktycznie bez zmian: 3 GB pamięci RAM oraz 16 GB pamięci wbudowanej, Wi-Fi (802.11 a/b/g/n/ac) z obsługą Wi-Fi Direct, DLNA oraz Wi-Fi hotspot), Bluetooth 4.0, komplet czujników (zbliżeniowy, oświetlenia, akcelerometr, barometr i kompas), microUSB 2.0 (z obsługą USB On-the-go, USB Host oraz trybu MHL 3). Zmianie nie uległa również rozdzielczość aparatów (20,7 dla głównego oraz 2,2 mpix dla przedniego) oraz rozmiar i wielkość wyświetlacza (5,2 cala FullHD). Z3 uzyskała za to wyższy certyfikat odporności na pył i wodę - IP68.

Można się zastanawiać, po co w ogóle Sony wypuściło na rynek nowy model, skoro tak niewiele w nim zmieniło? Owszem, polityka firmy jest dyskusyjna, ale telefon wnosi jednak trochę więcej niż sugerowałaby sama specyfikacja. O tym za chwilę.

Jakość wykonania, obudowa, ekran, przyciski, ergonomia

Mimo, że na pierwszy rzut oka Z3 nie różni się znacząco od swoich poprzedników, to wbrew pozorom właśnie tutaj zaszły największe zmiany. W nowym modelu Sony zmieniło nieco swoją stylistykę OmniBalance. Największą nowością jest zupełnie inny, obły przekrój ramki okalającej ekran oraz wstawki z tworzywa w narożnikach urządzenia. Takie rozwiązanie ma swoje plusy: telefon zdecydowanie lepiej leży w dłoni, sprawia wrażenie jeszcze solidniejszego, a ewentualne upadki, które najczęściej kończą się porysowaniem narożnych fragmentów obudowy, powinny być mniej brzemienne w skutkach. Można nieco narzekać, że Sony porzuciło w całości aluminiową ramę na rzecz mniej eleganckiego plastiku, ale efekt końcowy jest ciągle bardzo dobry, a praktyczność obudowy jeszcze wzrosła. Warto jednak zaznaczyć, że testowanej, białej wersji urządzenia, plastikowe narożniki mają nieco inny odcień od reszty aluminiowej ramki, co troszkę psuje końcowy efekt. Plusem jest za to pozostawienie aluminium w jego naturalnym kolorze - w pozostałych wersjach jest ono anodyzowane zgodnie z kolorystyką modelu.

Chcesz być na bieżąco? Obserwuj nas na Google News