DAJ CYNK

Test telefonu Apple iPhone 3GS

Mateusz Pakulski (Q!)

Testy sprzętu

Od momentu powstania telefonii komórkowej trudno znaleźć telefon, który wzbudzałby aż takie emocje. Od bezgranicznego uwielbienia jego fanatyków, aż po szydercze i zazdrosne opinie tych, którzy z tego czy innego powodu nie mogą sobie na niego pozwolić. Od zachwytów nad jego wyglądem i obsługą, po lekceważące głosy na temat jego niezbyt zaawansowanych możliwościach i wszelkich innych niedoskonałościach. Internet wręcz kipi od opinii osób należących do jednego z tych dwóch obozów.
W końcu w połowie 2009 roku na półki sklepowe trafiła trzecia wersja iPhone’a - 3GS - z kolejnym pakietem poprawek i znacznie wyższą wydajnością działania. Ta właśnie wersja trafiła do mnie na testy i jako osoba nie zarażona manią iPhone’a i Apple’a oraz należąca do grupy osób stojących z boku całej tej, nazwijmy to, histerii związanej z iPhone’em, postaram się napisać obiektywnie co oferuje najnowsze dziecko z Cupertino. Czego możemy, a czego nie możemy, się po nim spodziewać oraz czy warto zainteresować się tym urządzeniem i puścić się w wir ogólnoświatowej manii na telefony z logiem nadgryzionego jabłka na obudowie.

Od momentu powstania telefonii komórkowej trudno znaleźć telefon, który wzbudzałby aż takie emocje. Od bezgranicznego uwielbienia jego fanatyków, aż po szydercze i zazdrosne opinie tych, którzy z tego czy innego powodu nie mogą sobie na niego pozwolić. Od zachwytów nad jego wyglądem i obsługą, po lekceważące głosy na temat jego niezbyt zaawansowanych możliwościach i wszelkich innych niedoskonałościach. Internet wręcz kipi od opinii osób należących do jednego z tych dwóch obozów. Niewielka grupa ludzi stoi z boku i od połowy 2007 roku, kiedy to na rynku pojawiła się pierwsza wersja iPhone’a, przypatruje się tej wojnie na słowa. Wojnie, z której, tak naprawdę, niewiele wynika. Bo jakichkolwiek argumentów by nie użyto, to niezwykle trudno, o ile wręcz niemożliwym, będzie przekonanie "tamtych" o swoich racjach.

Pierwsza wersja telefonu iPhone pojawiła się na rynku w połowie 2007 roku i swoim pojawieniem się wywołała zachowania nabywców zbliżone do sławnej gorączki złota. W kolejnym roku zaprezentowano jego następcę - iPhone’a 3G - który posiadał to, czego jego poprzednikowi bardzo brakowało (m.in. obsługę wiadomości MMS oraz moduł GPS).

W końcu w połowie 2009 roku na półki sklepowe trafiła trzecia wersja iPhone’a - 3GS - z kolejnym pakietem poprawek i znacznie wyższą wydajnością działania. Ta właśnie wersja trafiła do mnie na testy i jako osoba nie zarażona manią iPhone’a i Apple’a oraz należąca do grupy osób stojących z boku całej tej, nazwijmy to, histerii związanej z iPhone’em, postaram się napisać obiektywnie co oferuje najnowsze dziecko z Cupertino. Czego możemy, a czego nie możemy, się po nim spodziewać oraz czy warto zainteresować się tym urządzeniem i puścić się w wir ogólnoświatowej manii na telefony z logiem nadgryzionego jabłka na obudowie.

Zestaw

Już samo opakowanie telefonu zapowiada, że mamy do czynienia z czymś więcej, niż zwykłym urządzeniem służącym do dzwonienia. Niewielkie pudełko o wymiarach zaledwie 14,5 x 5,7 x 8,5 cm przykuwa wzrok. W jego wnętrzu odnajdziemy, oprócz telefonu, kabel do połączenia z komputerem, wtyczkę do gniazdka, zestaw słuchawkowy, "spinacz" pomocny przy wyjmowaniu ramki na kartę SIM oraz zestaw dokumentów. Cały komplet został umieszczony w opakowaniu tak, że nie ma w nim ani kawałka zbędnego miejsca.

Wygląd

Na wstępie warto zaważyć, że wygląd 3GS nie zmienił się ani trochę w porównaniu do jego poprzednika. Wygląda to, co najmniej zastanawiająco i dość ryzykownie z rynkowego punktu widzenia. Chyba, że wcześniejszy projekt obudowy był na tyle innowacyjny, że po roku korzystania z niego nic nie stracił na swojej świeżości i atrakcyjności. Tak właśnie jest w przypadku iPhone’a.

Cokolwiek by nie mówić o iPhonie 3GS, to pod względem estetycznym jego wygląd to prawdziwe dzieło sztuki. Patrząc na niego odnosi się wrażenie, że absolutnie każdy aspekt jego konstrukcji został, co najmniej, kilkukrotnie przemyślany przez inżynierów Apple, zanim ostatecznie trafił do produktu końcowego. Nie znajdziemy tutaj żadnych zbędnych krzywizn, ostrych załamań czy niespójności konstrukcji. Uroku obudowie dodają zaokrąglenia krawędzi i tylnego panelu. Na przednim panelu, który w całości otoczony jest srebrną ramką, znajdziemy tylko jeden okrągły, wklęsły przycisk. Powyżej niego umieszczono ekran, nad którym znalazł się głośnik. I to tyle z widocznych elementów przedniego panelu. Z tych niewidocznych warto wymienić czujnik zbliżeniowy oraz czujnik światła umieszczone po lewej stronie głośnika, których dostrzeżenie w świetle dziennym jest zadaniem o podwyższonym stopniu trudności.



Chcesz być na bieżąco? Obserwuj nas na Google News