Kilka dni temu zrobiłem zakupy online w sklepie Neonet. Nie mogę powiedzieć, że będę je wspominał dobrze. Poczułem się, jakby sklep splunął mi w twarz.
Dzisiaj premierę ma gra Pokemon Legends: Arceus. Jako miłośnik kieszonkowych stworków i posiadacz Switcha przez długi czas biłem się z myślami, czy nową odsłonę kupić. Ostatecznie w środę (26 stycznia) zdecydowałem, że w nowe Pokemony chcę zagrać.
Grę zdecydowałem się kupić w wersji fizycznej, bo w razie czego zawsze można ją sprzedać i odzyskać dużą część kasy. Tym bardziej że gry na Switcha prawie w ogóle nie tanieją, a już na pewno te największe hity, a takim z pewnością będą nowe Pokemony. Przejrzałem szybko ceny oraz dostępność i zdecydowałem się na zakup w sklepie Neonet. Znanej, dużej sieci sklepów. Byłem pewny, że to jakaś gwarancja. Ależ się myliłem...
W trakcie zakupu sklep informował, że gra jest dostępna i zostanie wysłana w momencie premiery. Na dowód załączam zrzut ekranu z wiadomości e-mail, którą dostałem zaraz po zakupie:
Zadowolony czekałem aż gra do mnie dojdzie. Po cichu liczyłem, że wysyłki będą realizowane w czwartek, aby gra w piątek (czyli dzisiaj) trafiła do mnie, ale nie obraziłbym się też, gdybym dostał ją w poniedziałek. Okazało się jednak, że nie dostanę jej w ogóle. Wczoraj (27 stycznia) po godzinie 22:00 sklep poinformował mnie, że z powodu dużego zainteresowania moje zamówienie nie może być zrealizowane...
W tej samej wiadomości konsultantka Neonet poinformowała mnie, że czas oczekiwania to co najmniej 6 tygodni. Tak, 6 tygodni czekania na grę. W ramach zadośćuczynienia zaproponowano mi... 5% zniżki na kolejną grę. 5% zniżki, czyli jakieś 10 zł. W tym momencie poczułem się, jakby ktoś splunął mi w twarz.
Po raz kolejny dochodzi do sytuacji, w której sklep sprzedaje towar, którego fizycznie nie ma. W momencie zakupu byłem jasno i klarownie informowany, że gra zostanie wysłana w dniu premiery. Dobrze wiemy, że to nie pierwszy raz, gdy coś takiego się dzieje. Podobne historie przytrafiały się wielu klientom także innych sklepów. To jednak żadne wytłumaczenie. Sytuacja jest karygodna i czas w końcu coś z tym zrobić.
Drogie sklepy, po pierwsze, nauczcie się nie sprzedawać rzeczy, których nie macie. Po drugie, w ramach przeprosin nie proponujcie 5% zniżki, która w praktyce oznacza 10 zł rabatu, bo to zwykła obraza i splunięcie w twarz, o którym już wspominałem. To nie poprawia sytuacji. Tak naprawdę tylko ją zaognia.
Oczywiście zażądałem jak najszybszego anulowania zamówienia i zwrotu pieniędzy. Skontaktowałem się też z rzecznikiem prasowym sklepu Neonet z pytaniem o zaistniałą sytuację. Gdy otrzymam odpowiedź, to zaktualizuję tekst.
[AKTUALIZACJA]
Dobra informacja jest chociaż taka, że pieniądze błyskawicznie zostały zwrócone na moje konto. Za to należy się uznanie. Nie zmienia to faktu, że mleko się rozlało, a ja nadal nie mam gry, bo jest bardzo trudno dostępna...
[AKTUALIZACJA 2]
Otrzymałem odpowiedź od rzecznika prasowego sklepu Neonet. Poniżej przytaczam jej część, ponieważ w całości jest zdecydowanie zbyt długa. Najważniejszy fragment to:
Niestety nie jest to ani wina ani zła wola firmy, ale wynik tego jak działa rynek, zwłaszcza w ostatnim czasie i tego co dotyka bardzo wielu produktów z gamingu ale i całej elektroniki, np. popularnych smartfonów. Tłumaczę jak to wygląda.
1. Producent informuje o dacie premiery produktu X (mniej lub bardzie szczegółowo) i zbiera zamówienia z poszczególnych rynków.
2. Dystrybutor lokalny na Polskę zbiera zamówienia od sprzedawców detalicznych.
3. My jako Neonet oceniamy produkt, jego potencjał etc i mówimy: ok, weźmiemy 1000 szt.
4. Dystrybutor lokalny zbiera zamówienia z całego kraju i mówi producentowi: weźmiemy 10 tysięcy sztuk.
5. Detaliści zaczynają sprzedawać preordery przed dniem premiery. Oczywiście sprzedajemy tylko 1000 sztuk maksymalnie bo tyle zamówiliśmy.
6. Cały rynek czeka na premierę.Niestety, kiedy w grę wchodzi produkcja faktycznego fizycznie istniejącego przedmiotu (nie dotyczy oczywiście dystrybucji cyfrowej), często w grę wchodzą ograniczenia produkcyjne, logistyczne itd. itp. W związku z tym często dochodzi do cięć zamówień. Tu niestety, cóż, Polska w większości wypadków nie jest traktowana priorytetowo, najlepszą alokacje dostają rynki kluczowe, jak USA, Japonia, UK, Niemcy… Dystrybutor lokalny dowiaduje się w ostatniej chwili, że dostanie nie 10 tysięcy ale 3… No to musi te 3 tysiące podzielić, więc wysyła po 1/3 tego co zamówili detaliści. My jako detalista dowiadujemy się w ostatniej chwili, że dostaniemy 300 a nie 1000 sztuk i nie mamy na to żadnego wpływu. Pozostaje nam obsłużyć pierwszych 300 klientów a pozostałych przeprosić, odesłać natychmiast pieniądze i zebrać cięgi…
Podobna sytuacja do opisanej powyżej miała miejsce w wypadku gry Pokemon Legends Arceus: dostaliśmy zaledwie 1/3 tego co zamówiliśmy. I nie piszę tego po to by zwalić na dystrybutora polskiego. To również nie jego wina ani nawet nie wina producenta: zapewniam, że wszyscy z przyjemnością sprzedali by tysiące egzemplarzy więcej. Po prostu: nie ma.
- napisał Tomek Siedlecki, dyrektor marketingu w Neonet.
Zobacz: Lidl traktuje Polaków jak złodziei. To może spotkać każdego
Zobacz: Windows 11 zaraz wyskoczy z lodówki. Tak się nie da żyć
Źródło zdjęć: Robson90 / Shutterstock.com