TELEPOLIS.PLhttp://www.telepolis.plTematyką portalu TELEPOLIS.PL jest szeroko pojęta telekomunikacja - zarówno stacjonarna, jak i ruchoma. Obejmuje ona telefonię w najróżniejszej postaci, sprzęt telekomunikacyjny, a także nowe technologie służące do przekazywania danych i komunikacji międzyludzkiej. Codziennie na stronach TELEPOLIS.PL pojawia się nawet kilkanaście wiadomości, a w ciągu miesiąca kilka obszernych artykułów.plTue, 28 Mar 2023 11:14:40 +0200Copyright (c) Comperia.pl S.A., All Rights ReservedTue, 28 Mar 2023 11:14:38 +0200TELEPOLIS.PLhttp://www.telepolis.pl/rss/admin@telepolis.pl (Telepolis.pl)Sztuczna inteligencja zabiera pracę? W tym zawodzie już takhttps://www.telepolis.pl/wiadomosci/felietony/sztuczna-inteligencja-zabiera-prace-levi-strauss<p style="text-align:center"><img alt="Modelki o różnych typach urody na stronie Levi's" src="/images/2023/03/levis-modelki-inkluzywnosc.jpg" /></p> <p> </p> <p><strong>Sztuczna inteligencja zabierze pracę paru osobom, ale nie chodzi tu o copywriter&oacute;w, tłumaczy, programist&oacute;w czy nawet kierowc&oacute;w. To Cię zaskoczy.</strong></p><p>Sztuczna inteligencja zabiera pracę… modelkom i modelom, kt&oacute;rzy pozują dla marek odzieżowych. Jeszcze w tym roku <strong>będzie można wybrać sobie dżinsy i inne ubrania Levi&#39;s na podstawie tego, jak układają się na nieistniejącej osobie</strong>.</p> <h3><strong>Inkluzywność czy oszczędność?</strong></h3> <p><strong>LS&Co., właściciel kultowej marki, powiadomił o wsp&oacute;łpracy z Lalaland.ai, generującą fotorealistyczne osoby na zam&oacute;wienie</strong>. Holenderska firma jest w stanie dostarczyć <strong>wizerunek osoby o każdym typie budowy ciała, urody, wieku i o dowolnym kolorze sk&oacute;ry, a następnie ubrać w produkty z najnowszej kolekcji zleceniodawcy</strong>. Na takich „awatarach” niebawem będziemy oglądać dżinsy i inne produkty Levi&#39;s.</p> <p><strong>Zobacz: </strong><a href="https://www.telepolis.pl/artykuly/felietony/ai-sztuczna-inteligencja-stable-diffusion-midjourney">Strach ma wielkie oczy, a artyści to debile</a></p> <p>To idealnie pasuje do misji Levi&#39;s. Marka stara się promować r&oacute;żnorodność rasową na wielu frontach, w tym zatrudniając modeli i modelki o r&oacute;żnym pochodzeniu do sesji produktowych. Przykłady widać powyżej – wybrałam kilka zdjęć ze sklepu online, by pokazać, że<strong> LS&Co. nie ogranicza się przy wyborze modelek</strong>. I bardzo dobrze. Moim zdaniem nie ma nic gorszego od kupowania ciuch&oacute;w online na podstawie zdjęć zrobionych na osobie, kt&oacute;rej figura i uroda nijak się ma do mojej. Mam 153 cm wzrostu i budowę z tych dobrze zaokrąglonych. Jak niby mam ocenić, czy ubranie będzie dobrze leżeć, jeśli prezentuje je modelka o 20 cm wyższa i przynajmniej o 10 kg lżejsza? (Mam nadzieję, że czyta to ktoś z Zary)</p> <p>LS&Co. zamierza <strong>uzupełniać „żywe” modelki i modeli tymi generowanymi sztucznie, by jeszcze bardziej urozmaicić paletę</strong> i docierać do szerszego grona odbiorc&oacute;w. W informacji prasowej można przeczytać, że<strong> awatary nie zastąpią ludzi z krwi i kości – mają po prostu pom&oacute;c działać w spos&oacute;b zr&oacute;wnoważony</strong>. Przykład pokazany przez Levi&#39;s widać poniżej – młoda modelka o ciekawych rysach twarzy… nie istnieje. Powstała dzięki sztucznej inteligencji.</p> <p style="text-align:center"><img alt="lalaland.ai wygenerował kodelkę dla Levi's" src="/images/2023/03/lalaland-modelka-levis.jpg" /></p> <p>W tym momencie nawet byłabym w stanie przyklasnąć temu pomysłowi, gdyby nie to… że <strong>to wszystko bzdura</strong>.</p> <p>Podsumujmy fakty. Sztuczna inteligencja ma działać w imię <strong>r&oacute;żnorodności, inkluzywności i lepszych doświadczeń klienta</strong>. Ma to nawet pom&oacute;c <strong>chronić środowisko</strong>, choć doprawdy nie wiem jak… może przez redukcję zużycia paliw kopalnych na podr&oacute;że modelek do studia? Pod tą grubą warstwą PR-owego lakieru kryje się cięcie koszt&oacute;w.</p> <p>Z r&oacute;żnych źr&oacute;deł wiadomo, że kupujemy coraz mniej ubrań, w tym dżins&oacute;w. Zapotrzebowanie spada z r&oacute;żnych powod&oacute;w, od popularności pracy w domu po modę na życie <em>zero-waste</em>. Też się do tego przyczyniłam, gdy odkryłam handel ubraniami z drugiej ręki. Nawet LS&Co. musi to odczuwać, bo <strong>planuje spore oszczędności i zwolnienie nawet 800 os&oacute;b – to 20% załogi – w ciągu najbliższych 12-18 miesięcy</strong>. Jeśli wsp&oacute;łpraca z Lalaland.ai przyniesie dobre efekty, pewnie na tej liście wylądują fotografowie, oświetleniowcy, makijażyści i wszyscy inni zaangażowani w prawdziwe sesje produktowe. Każdy produkt będzie można obejrzeć na tylu osobach, ile nam się wymarzy, a firmie odpadnie poszukiwanie ludzi o nieszablonowej urodzie, negocjacje i wszystkie inne nieprzyjemności, jakie niesie za sobą kontakt z drugim człowiekiem.</p> <p>Na razie o swoją posadę nie muszą się martwić osoby szyjące drogie dżinsy w Indiach, Chinach i Bangladeszu. Zaskoczenie? Nie dla kogoś, kto choć raz zasiadł do maszyny do szycia. W przeciwieństwie do karoserii aut tkaniny żyją swoim życiem, gdy się z nimi pracuje. Wsp&oacute;łczesne roboty nie są jeszcze w stanie radzić sobie z niespodziewanymi fałdami i zagnieceniami.</p> <p>Do czasu. <strong>LS&Co. już pracuje z Siemensem, by stworzyć idealnego robota do szycia dżins&oacute;w</strong>.</p>https://www.telepolis.pl/wiadomosci/felietony/sztuczna-inteligencja-zabiera-prace-levi-straussSat, 25 Mar 2023 13:59:39 +0100Poczta Polska zgubiła moją przesyłkę i rżnie głupahttps://www.telepolis.pl/artykuly/felietony/poczta-polska-zgubiona-przesylka-problem<div class="content-full-width full-width"><img alt="Poczta Polska wózek pocztowy" class="w-100" src="/images/2023/03/poczta-polska-wozek-pocztowy.jpg" /></div> <p><br /> <strong>Za każdym razem, gdy wchodzę do urzędu pocztowego, czuję się, jakbym się cofnął do PRL-u. Choć staram się unikać usług Poczty Polskiej, czasem muszę z nich skorzystać. A to nie zawsze przebiega sprawnie i bezboleśnie.</strong></p><p>Idąc na pocztę mogę być pewien jednego – z wysokim prawdopodobieństwem <strong>stracę tam co najmniej p&oacute;ł godziny</strong> na stanie w kolejce, a potem czekając, aż pani w okienku (czasem pan, ale bardzo rzadko) przybije wszystkie pieczątki i zbierze wszystkie podpisy. Czekając w ogonku na swoją kolej, mogę <strong>podziwiać „szwarc, mydło i powidło”</strong>, kt&oacute;re czyha na mnie z każdej strony. Ot na jednej p&oacute;łce można znaleźć prasę, na inne zabawki czy gry, w tym takie tytuły, jak <strong>„Rolnik szuka żony”</strong>. Są też książki kucharskie z poradami siostry Anastazji i mn&oacute;stwo literatury pseudoreligijnej.</p> <p>Czasem się zastanawiam, kiedy nastąpi taki moment, że <strong>punkty Poczty Polskiej zostaną objęte zakazem handlu w niedzielę z powodu tego, że większość ich obrot&oacute;w będzie pochodziła z usług nie związanych z działalnością pocztową</strong>. P&oacute;ki co jednak <strong>Poczta Polska to jedyna duża sieć handlowa w Polsce, kt&oacute;ra może otwierać swoje „kramy ze wszystkim i niczym” r&oacute;wnież w niedziele i z tego nie korzysta</strong>. W 400-tysiecznym Szczecinie w niedzielę czynny jest <strong>jeden punkt Poczty Polskiej</strong>. Jeden! Wiele miast w naszym kraju nie ma nawet takiego „szczęścia”.</p> <p>Najwyraźniej Poczta Polska nie widzi potrzeby, by w niedzielę otwierać swoje podwoje. A ten jedyny punkt, zlokalizowany niedaleko dworca PKP Szczecin Gł&oacute;wny, jest według włodarzy tej sp&oacute;łki wystarczający. A że swoje w kolejce na poczcie trzeba odstać, to jest przecież „oczywista oczywistość”. Ja wolę go unikać, co na og&oacute;ł się udaje.</p> <p>Na koniec tego przydługiego wstępu podzielę się jeszcze z Tobą, drogi Czytelniku, kr&oacute;tką historią z <strong>pocztową strefą 24</strong>. W mieście Słupsk był sobie urząd pocztowy, kt&oacute;ry czynny był 24 godziny na dobę. I tak to trwało do momentu, gdy ktoś u władz sp&oacute;łki zdecydował, że trzymanie całego urzędu czynnego przez całą dobę nie ma sensu i wymyślono strefę 24. To wydzielony fragment punktu Poczty Polskiej, z kt&oacute;rego wciąż można było skorzystać <strong>24 godziny na dobę</strong>. Też do czasu, aż zdecydowano, że <strong>strefa 24 będzie czynna w godzinach 8:00 do 18:00</strong>, czyli w godzinach pracy całego urzędu. Z tymi godzinami mogłem popełnić błąd (być może były inne), ale sens jest taki sam – <strong>strefa 24 nie jest czynna 24 godziny na dobę</strong>. Co więc oznacza to 24? W zasadzie zupełnie nic.</p> <p>Podobnie absurdalna jest sytuacja z <strong>Envelo</strong>. Kojarzycie taką usługę? Ja nawet z niej korzystam, jak muszę coś wysłać za pośrednictwem Poczty Polskiej. W skr&oacute;cie i uproszczeniu – <strong>kupujemy znaczek na list przez Internet, drukujemy w domowym zaciszu i przyklejamy na kopertę</strong>. Jeśli to znaczek na zwykły list, to wystarczy wrzucić go do skrzynki na listy, kt&oacute;re znajdziemy przy każdym punkcie Poczty Polskiej (a przynajmniej wierzę, że tak jest, bo nie sprawdzałem). A co, jeśli to list polecony? Wtedy trzeba <strong>iść do okienka i tam go zostawić</strong>, znowu stając w kolejce i słuchając charakterystycznego dźwięku przybijania pieczątek. Poczta Polska kocha pieczątki.</p> <p><img alt="Poczta Polska skrzynka na listy" src="/images/2023/03/poczta-polska-skrzynka-pocztowa.jpg" /></p> <p>Usługa Envelo z założenia miała <strong>ułatwić i przyspieszyć korzystanie z usług Poczty Polskiej</strong>. Pomocą miały służyć specjalne okienka na poczcie z priorytetową obsługą użytkownik&oacute;w tego systemu. A czy ktoś takie wydzielone okienko Envelo na jakiejkolwiek poczcie widział? <strong>Ja jeszcze nigdy</strong>.</p> <p>Czas przejść od og&oacute;ł&oacute;w do szczeg&oacute;ł&oacute;w. Celem mojego felietonu jest podzielenie się z Czytelnikami portalu TELEPOLIS.PL <strong>kilkoma „przygodami” z Pocztą Polską</strong>, kt&oacute;re spotkały mnie osobiście lub moich bliskich. Jednak dla ujednolicenia formy wypowiedzi przyjmę w dalszej części tekstu, że <strong>to mnie te wszystkie „cuda” spotkały</strong>. A zacznę od czegoś lekkiego, acz mocno absurdalnego, czyli <strong>usługi o nazwie „dosyłanie”</strong>.</p>https://www.telepolis.pl/artykuly/felietony/poczta-polska-zgubiona-przesylka-problemSun, 05 Mar 2023 17:40:00 +0100Samsung nie pęka. Galaxy Z Flip4 po kwartale (test)https://www.telepolis.pl/artykuly/felietony/samsung-galaxy-z-flip4-aparat-ekran-opinie<div class="content-full-width full-width"><img alt="Samsung nie pęka. Galaxy Z Flip4 po kwartale (test)" class="w-100" src="/images/articles/samsung-galaxy-z-flip4/lifestyle/Galaxy-Z-Flip4-x-Przybylski-czacha.jpg" /></div> <p><img alt="Galaxy Z Flip4 w etui Mariusza Przybylskiego" src="/images/articles/samsung-galaxy-z-flip4/lifestyle/Galaxy-Z-Flip4-x-Przybylski-czacha.jpg" style="display: none;" /><br /> <strong>Galaxy Z Flip4 zagościł w moim życiu na dłużej. Spędziłam 3 miesiące ze składanym telefonem i sporo się w tym czasie zmieniło. Najbardziej moje podejście do telefonu jako elementu garderoby.</strong></p><p class="MsoTitle" style="text-align:start; margin-bottom:16px">Kupując smartfon, sukienkę czy mikser sięgam nie tylko po produkt. Kupuję doświadczenie. Nowa kiecka do świetne samopoczucie, mikser to jakość dań, a smartfon… czy może być czymś więcej niż narzędziem pracy?</p> <p><strong>Galaxy Z Flip4</strong> daje totalnie odmienne doświadczenie korzystania ze smartfonu. Wkroczyłam do grona posiadaczy drogich Samsung&oacute;w, ale akurat na tym mi nie zależy. Co innego używanie czegoś nowego, czego nie widuje się na co dzień. Galaxy Z Flip4 przyciąga wzrok i prowokuje pytania jak mało co w mojej garderobie. Zresztą sam fakt, że myślę o nim w kategoriach galanterii, a nie narzędzia, świadczy o zmianie myślenia o smartfonach.</p> <p><strong>Zobacz: </strong><a href="https://www.telepolis.pl/artykuly/testy-sprzetu/samsung-galaxy-z-flip4-test-recenzja-opinie">Samsung Galaxy Z Flip4 – test. Składak, kt&oacute;ry poskładał konkurencję</a></p> <h3><strong>Modnie, modniej, Flip</strong></h3> <p>Pora, byśmy wyszli poza utylitaryzm, bo smartfony to coś więcej niż suma ich benchmark&oacute;w. Od dawna są przede wszystkim manifestacją gustu właścicieli. Jeśli wyb&oacute;r smartfonu był podyktowany przyziemnymi powodami, tę rolę przejmuje etui, tapeta albo chociaż naklejka.</p> <p style="text-align:center"><img alt="Galaxy Z Flip4 w futerale Prosto." src="/images/articles/samsung-galaxy-z-flip4/lifestyle/galaxy-z-flip4-w-etui-prosto.jpg" /></p> <p><strong>Galaxy Z Flip4 to ozdoba</strong>. To nie jest nudny telefon, kt&oacute;ry wstyd wyjąć z torebki w towarzystwie. Ba, czasami zakładam go z paskiem „przez ramię”, żeby ani na chwilę go nie chować. To ciekawe doświadczenie. Dotychczas futerał na telefon w moich oczach pełnił przede wszystkim funkcję ochronną, ale Galaxy Z Flip4 coś we mnie zmienił. Pragmatyczne podejście do sprzętu jako narzędzia ustąpiło radości, jaką daje wymiana ozdobnych wkładek w futerale.</p> <p>Tym bardziej cieszy mnie też możliwość dopasowania wnętrza smartfonu do tego, jak prezentuje się obudowa. Galaxy Z Flip4 w końcu pozwala ustawić tapetę także na ekranie zewnętrznym i daje sporo możliwości zmian wyglądu zegarka. Gdybym miała Galaxy Watch, on r&oacute;wnież dopasowałby się do szablonu z telefonu.</p> <p>W środku niezmiennie można pokusić się o nową tapetę, ikonki, font interfejsu i dopasować schemat kolorystyczny element&oacute;w systemu. Coraz przychylniej patrzę też na naklejki, kt&oacute;re przedstawiają… mnie. Przy pracy zdalnej brakuje mi komunikacji pozawerbalnej i często nie ma to jak wysłać kolegom z redakcji wiele m&oacute;wiącego GIF-a.</p> <table border="0" cellpadding="1" cellspacing="1" style="width:100%;"> <tbody> <tr> <td> <div style="width:100%;height:0;padding-bottom:100%;position:relative;"><iframe allowfullscreen="" class="giphy-embed" frameborder="0" height="100%" src="https://giphy.com/embed/CW8mf5gg8S0Mc7iXib" style="position:absolute" width="100%"></iframe></div> </td> <td> <div style="width:100%;height:0;padding-bottom:100%;position:relative;"><iframe allowfullscreen="" class="giphy-embed" frameborder="0" height="100%" src="https://giphy.com/embed/JYjQcDole8HOoVYwDw" style="position:absolute" width="100%"></iframe></div> </td> <td> <div style="width:100%;height:0;padding-bottom:100%;position:relative;"><iframe allowfullscreen="" class="giphy-embed" frameborder="0" height="100%" src="https://giphy.com/embed/56ae2iqRYOq2mJLWjB" style="position:absolute" width="100%"></iframe></div> </td> </tr> </tbody> </table> <h3> </h3> <h3><strong>Narzędzie pracy czy zabawka? Tak!</strong></h3> <p>Galaxy Z Flip4 daje mi dziką przyjemność sensoryczną przez to, że można go składać i rozkładać. Przede wszystkim jest jednak porządnym smartfonem z dobrym aparatem. O akumulator nie ma co się martwić. Choć trzeba było p&oacute;jść na pewne kompromisy, nienowy już Galaxy Z Flip4 wytrzymuje ok. 5 godzin nieprzerwanego grania w Genshin Impact przy jasności ekranu ok. 300 nit&oacute;w. Przy tym korzystanie z niego jest bardzo wygodne.</p> <p>Nie jestem miłośniczką apek podkręcających wydajność w grach, ale <strong>Game Booster Samsunga</strong> ma dwie funkcje, kt&oacute;re lubię. Po pierwsze, przyciemnia ekran, gdy odłożę na chwilę telefon bez wychodzenia z gry. Po drugie, pokazuje szacowany czas, pozostały na rozrywkę.</p> <p>Jak Galaxy Z Flip4 sprawdza się w pracy? Na pewno jest w mojej czoł&oacute;wce. Bardzo cenię sobie fakt, że w każdej chwili mam pod ręką spory ekran, na kt&oacute;rym mogę komfortowo napisać dłuższy tekst (korzystam z Worda i klawiatury ekranowej Type Wise). Nawet ta recenzja powstała w większości na telefonie, w r&oacute;żnych miejscach i czasie.</p> <p>Możliwość podzielenia ekranu między dwie aplikacje ma sens na tym rozmiarze ekranu. Korzystam z tej możliwości przy szukaniu informacji na przyszłość. Gdybym miała korzystać z „płaskiego” smartfonu z takim ekranem, pewnie bym go nie wynosiła z domu tak chętnie, ale składany daje mi duży komfort i wolność.</p> <p style="text-align:center"><img alt="Kalendarz na ekranie okładki Galaxy Z Flip4" src="/images/articles/samsung-galaxy-z-flip4/lifestyle/kalendarz-na-ekranie-okladki-samsunga-galaxy-z-flip4.jpg" /></p> <p>W mojej pracy istotna jest też <strong>gotowość na szybkie odpowiedzi</strong>. Dlatego sporo korzystam z dyktafonu i szalenie mi się podoba możliwość włączenia go bez rozkładania smartfonu. Zauważyłam też korzyść psychologiczną – rozm&oacute;wcy wyraźnie lepiej się czują, jeśli w ich towarzystwie nie grzebię w telefonie i utrzymuję kontakt wzrokowy. To samo dotyczy możliwości szybkiej odpowiedzi na wiadomość, z kt&oacute;rej też chętnie korzystam.</p> <p>Oczywiście nie wszystko jest r&oacute;żowe jak moja tapeta na Flipie4. Samsung OneUI ma sporo ustawień i dodatkowych funkcji, kt&oacute;re działają na mnie jak tor przeszk&oacute;d. Większość z nich z czasem wyłączyłam. Nie potrzebuję na przykład dw&oacute;ch menedżer&oacute;w haseł (Samsung Pass i Google), osobnego sklepu z apkami Samsunga, dw&oacute;ch przeglądarek itp.</p> <h3><strong>Boisz się o ekran? Ja nie</strong></h3> <p>Elastyczny ekran to wciąż novum, do kt&oacute;rego użytkownicy podchodzą jak pies do jeża. Niepotrzebnie. Panele AMOLED, kt&oacute;re zniosą zawijanie, przeszły lata test&oacute;w i nie od wczoraj są dostępne na rynku komercyjnym. Ponadto Samsung chroni sw&oacute;j ekran folią, kt&oacute;rą można wymienić w serwisie (za darmo, gdy telefon jest na gwarancji).</p> <p>Moje telefony nigdy nie miały łatwego życia, a Galaxy Z Flip4 nie dostał taryfy ulgowej. Przeciwnie – mieści mi się właściwie w każdej kieszeni i mam futerał z k&oacute;łkiem, ma nawet gorzej. Podr&oacute;żuje z kluczami, narzędziami, kanapką, termosem albo luzem, wystawiony na wiatr, śnieg i kto wie, co jeszcze. Dobrze zni&oacute;sł zachlapanie, ściskanie i nawet parę upadk&oacute;w.</p> <p style="text-align:center"><img alt="Galaxy Z Flip4 jest zaskakująco odporny" src="/images/articles/samsung-galaxy-z-flip4/lifestyle/galaxy-z-flip4-jest-odporny.jpg" /></p> <p>Zauważyłam r&oacute;wnież, że zawias ma niezłą umiejętność, by samemu się czyścić – szczoteczki rzeczywiście skutecznie wymiatają z niego wszelkie paproszki i okruszki. Najważniejsze, by nie traktować tego smartfonu jak portfel i nie wtykać do środka pieniędzy ani nie wieszać go na brzegu torebki. To proszenie się o kłopoty z ekranem wewnętrznym.</p> <h3><strong>Zr&oacute;bmy sobie zdjęcie</strong></h3> <p>Możliwość zrobienia zdjęcia bez użycia rąk to moja ulubiona r&oacute;żnica między korzystaniem z Galaxy Z Flip4 i „płaskim” smartfonem. Składana konstrukcja uwolniła mnie od statywu i dała sporo nowych możliwości. Gdy wypatrzę ciekawy kadr, wystarczy, że postawię telefon na najbliższej płaskiej powierzchni i mogę zrobić zdjęcie.</p> <p style="text-align:center"><img alt="Galaxy Z Flip4 nie potrzebuje statywu" src="/images/articles/samsung-galaxy-z-flip4/lifestyle/Galaxy-Z-Flip4-bez-statywu.jpg" /></p> <p>Najwięcej frajdy dają zdjęcia ze znajomymi, robione lekko złożonym Galaxy Z Flip4. W końcu nie ma obaw, że nie zmieścimy się w kadrze selfie albo kogoś na zdjęciu nie będzie. Ogromną pomocą jest tu podgląd na małym ekranie. Szalenie podoba mi się też możliwość zrobienia szybko zdjęcia gł&oacute;wnym aparatem. Cały proces obsługuję jedną ręką – włączam aparat przyciskiem power, a migawkę wyzwalam przyciskami regulacji głośności.</p> <p>Na początku wydawało mi się to zbędne, ale szybko znalazłam zastosowanie – w końcu mogę zrobić zdjęcie małemu szczurkowi. Trzeba wiedzieć, że szczury do pewnego wieku mają umiejętność teleportacji i fotografowanie ich to turbo wyzwanie.</p> <p style="text-align:center"><img alt="selfie zrobione aparatem główny Galaxy Z Flip4" src="/images/articles/samsung-galaxy-z-flip4/lifestyle/galaxy-z-flipt-szczurek.jpg" /></p> <p>Nie mogę się też nacieszyć zdjęciami robionymi „z dołu” aparatem szerokokątnym. Ujęcia z żabiej perspektywy są po prostu genialne.</p> <p style="text-align:center"><img alt="zdjęcia z perspektywy żaby zrobione Galaxy Z Flip4" src="/images/articles/samsung-galaxy-z-flip4/lifestyle/galaxy-z-flip4-perspektywa-zaby.jpg" /></p> <p>Znacznie chętniej nagrywam ostatnio timelapsy, czy to rosnących roślin, gotowania, czy zmieniającej się pogody. Mam słabość do takich film&oacute;w, a ze składanym Galaxy cały proces jest znacznie łatwiejszy. Skoro o filmach mowa, w tych tworzonych dla TELEPOLIS.PL nie brakuje ujęć kręconych Galaxy Z Flip4, czy to z gimbala, czy z ręki. Mam tu do dyspozycji dobry aparat, kt&oacute;ry szybko ustawia ostrość, trafnie dobiera balans bieli i jasność kadr&oacute;w. Filmy kręcę oczywiście w 4K i 60 klatkach na sekundę.</p> <p style="text-align:center"><img alt="Samsung Galaxy Z Flip4 w Gimbalu" src="/images/articles/samsung-galaxy-z-flip4/lifestyle/samsung-galaxy-z-flip4-w-gimbalu-hohem.jpg" /></p> <p>Niebawem „m&oacute;j” Galaxy Z Flip4 wr&oacute;ci do domu. Im bliżej końca test&oacute;w, tym bardziej żałuję, że nie zostanie ze mną na dłużej. Nie szaleję za OneUI, ale mogę przełknąć pewne niewygody, by m&oacute;c korzystać ze składanego smartfonu na co dzień. No bo czego się nie robi, by być wyjątkowym?</p> <p style="text-align: center;"><iframe align="middle" allow="accelerometer; autoplay; clipboard-write; encrypted-media; gyroscope; picture-in-picture; web-share" allowfullscreen="" frameborder="0" height="393" scrolling="no" src="https://www.youtube.com/embed/BxrMNi6TLKk" title="TOP 10 sztuczek, które zrobi Galaxy Z Flip4 i Galaxy Z Fold4, a Twój telefon nie - TELEPOLIS.PL" width="700"></iframe></p> <p>Na koniec specyfikacja Galaxy Z Flip4 z naszego katalogu:</p> <p><div class="row pt-3 phone-graphical-module"> <div class="col-12 col-sm-3 mb-4 d-flex"> <div class="telefon-galeria"> <a href="/images/katalog/Samsung/Samsung_Galaxy_Z_Flip4/samsung-galaxy-z-flip4-1.jpg" data-fancybox="images" > <img src="https://www.telepolis.pl/media/cache/resolve/phone_small/images/katalog/Samsung/Samsung_Galaxy_Z_Flip4/samsung-galaxy-z-flip4-1.jpg" alt=""> </a> <a href="/images/katalog/Samsung/Samsung_Galaxy_Z_Flip4/samsung-galaxy-z-flip4-2.jpg" data-fancybox="images" > <img src="https://www.telepolis.pl/media/cache/resolve/phone_small/images/katalog/Samsung/Samsung_Galaxy_Z_Flip4/samsung-galaxy-z-flip4-2.jpg" alt=""> </a> <a href="/images/katalog/Samsung/Samsung_Galaxy_Z_Flip4/samsung-galaxy-z-flip4-3.jpg" data-fancybox="images" > <img src="https://www.telepolis.pl/media/cache/resolve/phone_small/images/katalog/Samsung/Samsung_Galaxy_Z_Flip4/samsung-galaxy-z-flip4-3.jpg" alt=""> </a> <a href="/images/katalog/Samsung/Samsung_Galaxy_Z_Flip4/samsung-galaxy-z-flip4-4.jpg" data-fancybox="images" > <img src="https://www.telepolis.pl/media/cache/resolve/phone_small/images/katalog/Samsung/Samsung_Galaxy_Z_Flip4/samsung-galaxy-z-flip4-4.jpg" alt=""> </a> <a href="/images/katalog/Samsung/Samsung_Galaxy_Z_Flip4/samsung-galaxy-z-flip4-5.jpg" data-fancybox="images" class="d-none"> <img src="https://www.telepolis.pl/media/cache/resolve/phone_small/images/katalog/Samsung/Samsung_Galaxy_Z_Flip4/samsung-galaxy-z-flip4-5.jpg" alt=""> </a> <a href="/images/katalog/Samsung/Samsung_Galaxy_Z_Flip4/samsung-galaxy-z-flip4-6.jpg" data-fancybox="images" class="d-none"> <img src="https://www.telepolis.pl/media/cache/resolve/phone_small/images/katalog/Samsung/Samsung_Galaxy_Z_Flip4/samsung-galaxy-z-flip4-6.jpg" alt=""> </a> <a href="/images/katalog/Samsung/Samsung_Galaxy_Z_Flip4/samsung-galaxy-z-flip4-7.jpg" data-fancybox="images" class="d-none"> <img src="https://www.telepolis.pl/media/cache/resolve/phone_small/images/katalog/Samsung/Samsung_Galaxy_Z_Flip4/samsung-galaxy-z-flip4-7.jpg" alt=""> </a> </div> <div class="telefon-zdjecie"> <a href="/images/katalog/Samsung/Samsung_Galaxy_Z_Flip4/samsung-galaxy-z-flip4-1.jpg" data-fancybox="images"> <img src="https://www.telepolis.pl/media/cache/resolve/phone_single_big/images/katalog/Samsung/Samsung_Galaxy_Z_Flip4/samsung-galaxy-z-flip4-1.jpg" alt=""> </a> </div> </div> <div class="col-12 col-sm-8"> <div class="row"> <div class="col-12 col-md-6 mb-4"> <div class="telefon-specyfikacja"> <div class="item cena" style="background-size: contain; background-image: url(/images/ecommerce/ComperiaRaty.png);"> <a class="graphical-module-link" data-id="phone-graphical-module-galaxy-z-flip4" data-price="3748,00" data-title="Samsung Galaxy Z Flip4" data-img="https://www.telepolis.pl/media/cache/resolve/phone_single_big/images/katalog/Samsung/Samsung_Galaxy_Z_Flip4/samsung-galaxy-z-flip4-1.jpg" id="phone-graphical-module-galaxy-z-flip4" href="#"> <span style="color:#c0392b;">Kup teraz - zapłać później </span> </a> </div> <div class="item data" data-toggle="tooltip" data-placement="top" title="Data premiery"> sierpień 2022 </div> <div class="item rozmiar">187 g, 6.9 mm grubości</div> <div class="item pamiec" data-toggle="tooltip" data-placement="top" title="Pamięć RAM">8 GB RAM</div> <div class="item pojemnosc">512 GB, (opcje: 256 GB, 128 GB)</div> <div class="item siec">LTE do 2000Mbps</div> <div class="item cena"> <a rel="nofollow" target="_blank" href="http://www.comperialead.pl/a/pp_adserwer.php?link=cb3bfd9d920cc136b57c2a03f248a6c0&amp;deepLink=etykieta_=ceneo&amp;deepLink=https%3A%2F%2Fwww.ceneo.pl%2F137106847%23pid%3D11534"> <span style="color:#c0392b;">od 3748,00 zł na <img src="https://www.telepolis.pl/images/ecommerce/ceneo.png" alt="ceneo" style="width:60px;" /></span> </a> </div> </div> </div> <div class="col-12 col-md-6 mb-4"> <div class="telefon-specyfikacja"> <div class="item aparat">12 Mpix + 12 Mpix + 10 Mpix</div> <div class="item wyswietlacz" data-toggle="tooltip" data-placement="top" title="Wyświetlacz">6.7&quot; - Dynamic AMOLED (1080 x 2640 px, 426 ppi)</div> <div class="item procesor" data-toggle="tooltip" data-placement="top" title="Procesor">Qualcomm SM8475 Snapdragon 8+ Gen 1, 3,19 GHz</div> <div class="item system">Android v.12.0</div> <div class="item bateria" data-toggle="tooltip" data-placement="top" title="Bateria">3700 mAh, USB-C</div> <div class="d-flex"> <div class="item sim yes" data-toggle="tooltip" data-placement="top" title="Tak, eSIM"></div> <div class="item nfc yes" data-toggle="tooltip" data-placement="top" title="Tak"></div> <div class="item woda yes" data-toggle="tooltip" data-placement="top" title="Odporny na wodę i pył"></div> <div class="item jack no" data-toggle="tooltip" data-placement="top" title="Brak złącza jack"></div> <div class="item radio no" data-toggle="tooltip" data-placement="top" title="Nie posiada radia FM"></div> </div> </div> </div> </div> </div> </div> <div class="row"><div class="w-100 px-5 text-right"><a href="/telefony/samsung/galaxy-z-flip4">Zobacz pełną specyfikację telefonu Samsung Galaxy Z Flip4</a></div></div></p>https://www.telepolis.pl/artykuly/felietony/samsung-galaxy-z-flip4-aparat-ekran-opinieSun, 05 Feb 2023 12:39:00 +0100Samsung Galaxy S23 to telefon dla snobów, ale za to go kocham (opinia)https://www.telepolis.pl/artykuly/felietony/galaxy-s23-plus-ultra-czy-warto-opinie<div class="content-full-width full-width"><img alt="" class="w-100" src="/images/2023/02/Galaxy-S23-premiera/_A300141.jpg" /></div> <p><br /> <strong>Premiera Samsung&oacute;w Galaxy S23 już za nami. Kątem oka przyglądałem się pracy innych redakcji i słyszałem wielkie żale. Że mało innowacji, że wt&oacute;rnie i że się nie opłaca. Ale czego tak właściwie oczekiwaliście?</strong></p><h3><strong>Z prostokąta z ekranem więcej już nie wyciśniesz</strong></h3> <p>Trzeba w końcu dorosnąć i przyjąć do wiadomości, że <strong>dawno już przestaliśmy być niewolnikami sprzętu, więzi nas aktualnie oprogramowanie</strong>. Smartfon stał się jedynie ramką, w kt&oacute;rej oglądamy strony internetowe i aplikacje.</p> <p><strong>Zobacz:</strong> <a href="https://www.telepolis.pl/wiadomosci/sprzet/galaxy-s23-plus-ultra-specyfikacja-aparaty-ceny" target="_blank">Samsung Galaxy S23 oficjalnie — poznaj cenę i specyfikację</a></p> <p>Wiecznie będziemy głodni prądu — no i ok, <strong>Samsung dołożył trochę akumulatorom w S23 i S23 Plus</strong>. Dobre zdjęcia jak były w serii S22, tak teraz słabsze nie będą, a pewnie recenzenci dostrzegą nawet r&oacute;żnice na plus w zoomie z Ultra (dzięki AI) czy w selfies.</p> <figure class="image"><img alt="Galaxy S23 Ultra vs Galaxy S1" src="/images/2023/02/Galaxy-S23-premiera/_A300120.jpg" /><lt-highlighter class="lt--mac-os" contenteditable="false" data-lt-linked="1" style="display: none;"><lt-div class="lt-highlighter__wrapper" spellcheck="false" style="width: 1920px !important; height: 20.7969px !important; transform: none !important; transform-origin: 960px 10.3984px !important; zoom: 1 !important; margin-top: 1286.8px !important;"><lt-div class="lt-highlighter__scroll-element" style="top: 0px !important; left: 0px !important; width: 1920px !important; height: 20.7969px !important;"></lt-div></lt-div></lt-highlighter> <figcaption data-gramm="false" data-lt-tmp-id="lt-233963" spellcheck="false">Od czas&oacute;w pierwszego Galaxy S "trochę" urosło się smartfonom</figcaption> </figure> <p>Przez lata marudziliśmy, że Exynosy złe, spoko, Koreańczycy <strong>dali (wreszcie) Snaprdagony i to takie na sterydach</strong>, z 2x więcej sztucznej inteligencji, wyższym taktowaniem i lepszym chłodzeniem niż u konkurencji. Gdzieś tam w benchmarkach ktoś pewnie zauważy, że pamięć wewnętrzna w modelach z 256 GB i więcej też jest szybsza. Jest też bajer, czyli astrofotografia, kt&oacute;ra w sumie to była już w S22 Ultra po aktualizacji z końca zeszłego roku.</p> <iframe allow="accelerometer; autoplay; clipboard-write; encrypted-media; gyroscope; picture-in-picture; web-share" allowfullscreen="" frameborder="0" height="315" src="https://www.youtube.com/embed/1-dCnHRc358" title="YouTube video player" width="560"></iframe> <p>Mamy też <strong>więcej ekologicznych materiał&oacute;w</strong> i bardziej sp&oacute;jny design czy nawet mniej zaokrąglone brzegi ekranu w Ultrze. Wszystko są to zdecydowanie <strong>zmiany na plus, do kt&oacute;rych błyskawicznie przyzwyczaimy się</strong> i... szybko o nich zapomnimy, czekając na "jakieś więcej" w kolejnych generacjach. </p> <p>Tylko co tutaj właściwie można jeszcze dodać? Piąty aparat? No litości. Z S22 z zadowoleniem korzystałem blisko p&oacute;ł roku, zaś Ultra towarzyszyła mi na Islandii i zamykała końc&oacute;wkę 2022 roku jako gł&oacute;wny telefon. <strong>Od tych smartfon&oacute;w naprawdę trudno było oczekiwać więcej bez łamania praw fizyki</strong>, tymczasem mamy następc&oacute;w z dodatkowymi usprawnieniami.</p> <p><img alt="Samsung Galaxy S23 nowe kolory" src="/images/2023/02/Galaxy-S23-premiera/_A300250.jpg" /></p> <h3><strong>Marzenia geeka</strong></h3> <p>Na upartego można krzyczeć "dej" w kilku aspektach. Na przykład oczekiwać <strong>powrotu gniazda JACK i radia FM</strong> (piszecie o tym często w komentarzach) albo <strong>jeszcze większej pojemności akumulator&oacute;w</strong> (np. 6000 mAh w Ultra) i <strong>szybszego ładowania</strong> niż te 25-45 W. Gł&oacute;wny aparat m&oacute;głby mieć też <strong>calową matrycę</strong>, kt&oacute;rą można już upolować u konkurencji (co prawda w Azji, ale można). Tylko co, <strong>dalibyście za taki telefon 10000 zł?</strong></p> <div class="content-full-width full-width"><img alt="" class="w-100" src="/images/2023/02/Galaxy-S23-premiera/_A300036.jpg" /></div> <p><strong><img alt="Samsung Galaxy S23 Ultra - aparaty" src="/images/2023/02/Galaxy-S23-premiera/_A300036.jpg" style="display: none;" /><br /> Samsung przecież nie bawi się w p&oacute;łśrodki </strong>— co roku pr&oacute;buje stworzyć sprzęt pretendujący do miana kompletnego. Ba, sami <a href="https://www.telepolis.pl/wiadomosci/sprzet/najlepsze-telefony-gorace-telefony-teledon-roku-2022" target="_blank"><strong>Czytelnicy TELEPOLIS.PL wskazali S22 Ultra jako najmocniejszy telefon 2022 roku</strong></a>, a i od nas dostał on ocenę 10/10. Dorzucenie jakiegoś kosztownego bajeru nie oznacza u Samsunga wywalenia połowy specyfikacji i np. telefon z matrycą 200 Mpix będzie kręcił wideo 4K każdym z aparat&oacute;w, a nie tylko gł&oacute;wnym, a resztą FullHD. Konkurencji to nie przeszkadza, <strong>Samsung tymczasem uparł się na kosztowną (niemal) perfekcję</strong> i dorzuca do pieca tylko wtedy, gdy ma pewność, że przy okazji nie spali całego domu.</p> <p><img alt="Samsung Galaxy S23 Plus - opinie" src="/images/2023/02/Galaxy-S23-premiera/_A300257.jpg" /></p> <h3><strong>Zerknijcie na kolory — to nie sprzęt dla g&oacute;wniarzy</strong></h3> <p>Pastele, kremy, maty, a jak r&oacute;ż to taki ledwo dostrzegalny. <strong>Ma być subtelnie i elegancko, bez krzykliwych kolor&oacute;w i bez wszędobylskiego kiczu</strong>. Jak coś wygląda jak metal, to jest metalem, analogicznie sprawa wygląda ze szkłem. <a href="https://www.telepolis.pl/wiadomosci/sprzet/samsung-galaxy-s23-corning-victus-specyfikacje" target="_blank">W tej generacji szkiełko to nawet Victus 2</a>, czyli licząc na piechotę Gorilla Glass 8.</p> <p><img alt="Samsung Galaxy S23 kolory" src="/images/2023/02/Galaxy-S23-premiera/_A300228.jpg" /></p> <p><strong>Samsung robi swoje flagowce dla ludzi dojrzałych</strong> — nie potrzebuje fajerwerk&oacute;w na obudowie, by było wiadomo, że masz do czynienia z topowym urządzeniem. Nie da się ukryć, że jest to mocno sp&oacute;jne z serią Pro u Apple&#39;a, gdzie też nie ma miejsca na naiwne kolory. Te zostają dla "biedniejszych" wariant&oacute;w podstawowych iPhon&oacute;w.</p> <p><img alt="Samsung Galaxy S23 - modele" src="/images/2023/02/Galaxy-S23-premiera/_A300023.jpg" /></p> <p>I chyba też coraz mocniej Samsung r&oacute;żnicuje odbiorc&oacute;w, bo przepraszam, ale <strong>prawie 7000 zł za podstawowy wariant Galaxy S23 Ultra to jest już konkretne sito</strong>. Flagowe modele są dla bogatych entuzjast&oacute;w technologii i dla os&oacute;b, kt&oacute;re taki koszt przekształcają błyskawicznie w zysk. O ile jednak nie jesteś biznesmenem czy influencerem żyjącym z kręcenia film&oacute;w i robienia zdjęć, dla Ciebie są takie perełki jak A52s czy A53.</p> <h3><strong>Seria S23 jest dla snob&oacute;w?</strong></h3> <p>Wydaje mi się, że Samsung bardzo by chciał takiej metki i ostatecznego zr&oacute;wnania się z Apple&#39;em, kt&oacute;ry przoduje w kombinacji z tego typu epitetami. Przy czym nie tyle chodzi o szpan, ile <strong>bardziej o postrzeganie marki jako luksusowej i będącej pierwszym wyborem dla os&oacute;b zamożnych</strong>. Chodzi o zbudowaną u klient&oacute;w pewność, że niczego lepszego nie ma aktualnie w sklepach, bez konieczności jakiejś technologicznej wiedzy tajemnej. Idę do sklepu i biorę co najlepsze, a że to Samsung, to wiem, że mnie nie zawiedzie.</p> <div class="content-full-width full-width"><img alt="" class="w-100" src="/images/2023/02/Galaxy-S23-premiera/_A300197.jpg" /></div> <p><br /> W gruncie rzeczy sporo os&oacute;b już teraz tak postrzega Samsunga. Na pokładach samolot&oacute;w, obok iPhon&oacute;w, prym wiodą właśnie Samsungi, z pobudzającym wyobraźnię Foldem na czele. Samsung od pewnego czasu już jest luksusowy i zdecydowanie spełnia oczekiwania śr&oacute;dtytułowych snob&oacute;w. A gdy kiedyś te flagowce stanieją, kupią je sobie i zwykli ludzie — z jakąś ryską po pierwszym użytkowniku czy brakującym rysikiem.</p> <p>Także wielka prośba do tych szczęściarzy, kt&oacute;rzy kupują na rynku pierwotnym — <strong>dbajcie o swoje S23-ki!</strong> My już czekamy w kolejce na używane po was, stan "igła" mile widziany ;-)</p> <lt-toolbar class="lt--mac-os" contenteditable="false" data-lt-force-appearance="light" style="display: none;"><lt-div class="lt-toolbar__wrapper" style="left: 1944px; position: absolute !important; top: 1491px !important; bottom: auto !important; z-index: auto;"><lt-div class="lt-toolbar__premium-icon"></lt-div><lt-div class="lt-toolbar__status-icon lt-toolbar__status-icon-has-no-errors lt-toolbar__status-icon-has-notification" title="LanguageTool – Sprawdzanie pisowni i gramatyki"></lt-div></lt-div></lt-toolbar>https://www.telepolis.pl/artykuly/felietony/galaxy-s23-plus-ultra-czy-warto-opinieWed, 01 Feb 2023 19:01:00 +0100Kupiłem MacBooka. Miał być luksus, wyszła fuszerkahttps://www.telepolis.pl/artykuly/felietony/apple-macbook-serwis-naprawa-opinie<div class="content-full-width full-width"><img alt="Kupiłem MacBooka. Miał być luksus, wyszła fuszerka" class="w-100" src="/images/2023/01/apple-macbook-fuszerka-felieton/macbook-fuszerka-00.jpg" /></div> <p><br /> <strong>Jak w praktyce wygląda legendarna niezawodność sprzętu Apple? Miałem okazję przekonać się na własnej sk&oacute;rze.</strong></p><p>Cześć, jestem Arek! W tym roku kończę 30 lat i <strong>od niecałego roku jestem wiernym członkiem kościoła Apple</strong>. To znacz, „wiernym” to może lekkie nadużycie. Jakoś w marcu zeszłego roku dostałem służbowego Maka Mini. Nawet trudno nazwać to moją decyzją – ot, <strong>z racji tego, że coraz częściej pracowałem przy produkcji wideo, potrzebny mi był sprzęt, kt&oacute;ry sobie z tym zadaniem poradzi</strong>. </p> <p>Od tamtej pory pracuję na co dzień z systemem macOS, procesorem M1 i, co by nie m&oacute;wić, jestem z tego sprzętu zadowolony. Fakt, nadal uważam, że pod wieloma względami sam system jest po prostu głupi, ale udało dojść z nim do ładu na tyle, że <strong>stał się dla mnie wygodnym narzędziem</strong>. Powiem więcej: na tyle przypadł mi do gustu, że…</p> <h3><strong>Dlaczego MacBook jest lepszy od Windowsa</strong></h3> <p>…że <strong>postanowiłem kupić MacBooka Air</strong>! Tym razem już z własnej kieszeni. Powod&oacute;w było kilka. Jednym z nich była wygoda. Przeskakiwanie między macOS i Windowsem, ile razy potrzebowałem skorzystać z laptopa, potrafiło być irytujące. Drugim, znacznie bardziej istotnym powodem, jest <strong>procesor Apple Silicon</strong>. W dużym skr&oacute;cie, potrzebuję małej i lekkiej maszyny do pisania, kt&oacute;ra poradzi sobie z obr&oacute;bką zdjęć i – idealnie – montażem wideo. <strong>Po windowsowej stronie płotu takiej kombinacji nie znajdę. </strong></p> <p>Ale był też trzeci pow&oacute;d. <strong>Zależało mi na sprzęcie, na kt&oacute;rym będę m&oacute;gł po prostu pracować i nie przejmować się tym, co się dzieje w środku.</strong> No i według wszystkich relacji, jakie na przestrzeni lat słyszałem i kt&oacute;re częściowo udało mi się potwierdzić dzięki kilku miesiącom z Makiem Mini, takie właśnie są komputery Apple. <strong>Wystarczy takiego kupić, włączyć i „po prostu działa”.</strong></p> <p>Zresztą apple’owska niezawodność nie jest czymś, co wymyśliłem sobie teraz. <strong>Przez lata przytaczałem ją jako jeden z argument&oacute;w za zakupem sprzęt&oacute;w giganta z Cupertino</strong> – czy to prywatnie, czy w r&oacute;żnych artykułach, np. naszych poradnikach zakupowych. Bo sp&oacute;jrzmy prawdzie w oczy – to chyba jedyna rzecz, kt&oacute;ra usprawiedliwia jego absurdalną politykę cenową. <strong>W innym przypadku płacenie w 2023 roku blisko 7000 zł za komputer z 8 GB RAM i 256 GB SSD (podstawowa konfiguracja MacBooka Air z procesorem M2) zakrawałoby o szaleństwo.</strong> Na całe szczęście w obliczu „legendarnej jakości” sprzętu Apple to tylko rozb&oacute;j, kt&oacute;ry można sobie jakoś zracjonalizować.</p> <p><strong>Tylko czy renoma sprzętu z Cupertino ma odzwierciedlenie w praktyce?</strong> A jeśli nie, to co nam tak właściwie pozostaje?</p> <h3><strong>Fuszerka za grubą kasę</strong></h3> <p>Na zam&oacute;wionego MacBooka czekałem kilka dni. Kiedy kurier przyni&oacute;sł paczkę, spodziewałem się, że po prostu go włączę i od razu będę m&oacute;gł zabrać się do pracy. Jak to na „jabłku”. Czekała mnie jednak przykra niespodzianka.<strong> Komputer rozpakowałem, włączyłem i... nie działał.</strong> To znaczy, techniczne rzecz biorąc <strong>nie działały tylko klawiatura i gładzik, ale o korzystaniu z laptopa w tym stanie mowy być nie mogło</strong>. C&oacute;ż, zdarza się w najlepszej rodzinie, ale na micie niezawodnego Apple pojawiła się pierwsza wielka rysa.</p> <p>Na szczęście mieszkam w Katowicach, więc wizyta w autoryzowanym serwisie to kwestia kr&oacute;tkiej wycieczki tramwajem. Po kolejnych kilku dniach odebrałem więc sprawnego laptopa. Jak się okazało, <strong>taśma łącząca klawiaturę z płytą gł&oacute;wną była źle podłączona</strong>. Bywa, choć akurat mogłoby się wydawać, że ludzie dopłacają do sprzętu Apple z nadzieją, że walenie tego typu przyg&oacute;d uda im się uniknąć. Nieważne.</p> <p>Ważne, że miałem w końcu sprawnego laptopa. Byłoby super, gdyby nie jeden drobiazg:<strong> jego obudowa została źle skręcona</strong>. Detal, ale zakrawa trochę o fuszerkę, prawda? Co gorsza, bez specjalnego apple’owskiego śrubokrętu niewiele mogłem z tym fantem zrobić, więc <strong>z powodu szerokiej na dwa milimetry szpary czekała mnie kolejna wizyta w serwisie</strong>.</p> <p style="text-align:center"><img alt="Kupiłem MacBooka. Miał być luksus, wyszła fuszerka" src="/images/2023/01/apple-macbook-fuszerka-felieton/macbook-fuszerka-01.jpg" /></p> <p>Gdybym kupował MacBooka wyłącznie ze względu na niezawodność, to w tym momencie nie spełnił on swojej obietnicy. <strong>Mit legendarnej jakości Apple legł w gruzach.</strong></p> <h3><strong>Fakty i mity</strong></h3> <p>Apple, co zrozumiałe, nie chwali się danymi na temat awaryjności swoich urządzeń. Wiadomo, że <strong>odsetek sprzęt&oacute;w obarczonych wszelkiej maści wadami siłą rzeczy musi być wyższy od zera</strong>, co już samo w sobie stoi w sprzeczności z wizerunkiem, jaki firma pr&oacute;buje wok&oacute;ł siebie kreować. Ba, kto interesuje się trochę technologią, ten wie, że <strong>w historii giganta z Cupertino zdarzały się produkty, kt&oacute;re w gruncie rzeczy nigdy nie działały tak, jak powinny</strong>. Ot, chociażby niesławne MacBooki z klawiaturą motylkową, kt&oacute;re stały się kilka lat temu przedmiotem głośnego pozwu zbiorowego. Pozwu, kt&oacute;ry skończył się porażką Apple – na skutek ugody firma musi wypłacić swoim klientom 33 miliony dolar&oacute;w.</p> <p>Pomijając jednak kilka nagłośnionych przypadk&oacute;w, produkty Apple nadal mają reputację bardzo niezawodnych. Szczątkowe dane, kt&oacute;re można znaleźć w Internecie, wydają się to zresztą potwierdzać. Według raportu opublikowanego w 2018 roku przez firmę Blancco, smartfony z systemem iOS charakteryzowały się awaryjnością na poziomie 12,5 procent, podczas gdy dla urządzeń z Androidem wskaźnik ten wynosił 14 procent. R&oacute;żnica niewielka, ale jednak na korzyść iPhone’&oacute;w.</p> <p>Tylko co z tego? Szanse na wygraną w rosyjskiej ruletce też wynoszą sześć do jednego, ale nie sądzę, by poprawiało to nastr&oacute;j osobom, kt&oacute;re przegrały. Podobnie ma się sprawa tutaj. <strong>Jeśli będę miał pecha i dostanę wadliwego laptopa, to co mi po tym, że 100 innych działa sprawnie?</strong> Co mi po tym, że producent słynie z doskonałej opieki serwisowej, skoro w moim przypadku odwalił kompletną fuszerkę? Za co tak właściwie dopłacałem?</p> <p>Nie jestem pewny, czy na tak postawione pytanie można znaleźć jakąkolwiek sensowną odpowiedź. Szczęśliwie w moim przypadku skończyło się na kilku przekleństwach wymamrotanych pod nosem. No trudno, miałem pecha. <strong>Podejrzewam jednak, że nie byłbym taki wyrozumiały, gdybym musiał kilkukrotnie odsyłać kurierem moje jedyne narzędzie pracy.</strong></p> <div class="content-full-width full-width"><img alt="Kupiłem MacBooka. Miał być luksus, wyszła fuszerka" class="w-100" src="/images/2023/01/apple-macbook-fuszerka-felieton/macbook-fuszerka-02.jpg" /></div> <p><br /> Jeśli chodzi o samego MacBooka, to mimo wszystko jestem bardzo zadowolony. W końcu kupiłem go nie tylko ze względu na niezawodność. <strong>To w dalszym ciągu jedyny laptop, kt&oacute;ry tak dobrze wpisuje się w moje potrzeby; lepiej niż jakikolwiek konkurent z Windowsem. </strong>Mocno jednak nadszarpnął moim zaufaniem do „legendarnej jakości” produkt&oacute;w Apple.</p> <p>Zresztą nie tylko Apple. <strong>Po moich przygodach dwa razy się zastanowię, nim w przyszłości rekomenduję komuś sprzęt tylko dlatego, że uchodzi za niezawodny</strong> i nie ma znaczenia, jakie logo będzie miał na obudowie. Bo tak, jakość i bezpieczeństwo są bardzo ważne, ale co z tego, skoro wszędzie możemy trafić na fuszerkę? Czy warto dopłacać do czegoś, co koniec końc&oacute;w i tak niewiele r&oacute;żni się od hazardu? Na to pytanie każdy musi sobie odpowiedzieć samemu.</p> <p><strong>Zobacz:</strong> <a href="https://www.telepolis.pl/artykuly/felietony/iphone-czy-android-porownanie-opinie" target="_blank">Zmieniłem zdanie. M&oacute;j iPhone wyleciał na OLX</a><br /> <strong>Zobacz:</strong> <a href="https://www.telepolis.pl/artykuly/felietony/mac-macos-opinie-wady-zalety" target="_blank">Wcisnęli mi macOS. Jaki ten system jest głupi!</a></p>https://www.telepolis.pl/artykuly/felietony/apple-macbook-serwis-naprawa-opinieTue, 31 Jan 2023 06:38:42 +0100Wpadki roku. Z tego śmialiśmy się w 2022https://www.telepolis.pl/artykuly/felietony/technologie-najwieksze-wpadki-2022<div class="content-full-width full-width"><img alt="Wpadki roku. Z tego śmialiśmy się w 2022" class="w-100" src="/images/2022/12/tech-wpadki-2022.jpg" /></div> <p><br /> <strong>Rok 2022 nie był łatwy. Na szczęście już się kończy i z nadzieją możemy patrzeć w przyszłość i liczyć, że będzie lepiej. Jednak na razie skupmy się na przeszłości. Co w świecie technologii szczeg&oacute;lnie nie udało się w minionych 12 miesiącach?</strong></p><p>Gdybym napisał, że rok 2022 nie był łatwy, to prawdopodobnie wielu z Was oskarżyłoby mnie o pisanie głupot. <strong>No bo powiedzieć, że te 12 miesięcy nie było dla nas wszystkich lekkie, to jak stwierdzić, że Michael Jordan był niezłym koszykarzem.</strong> Jest to grube niedopowiedzenie. Po dw&oacute;ch latach pandemii myśleliśmy, że gorzej już być nie może. Chociaż powoli zapomnieliśmy o COVID-19, to przyszła wojna w Ukrainie, a wraz z nią kryzys paliwowy, energetyczny i rosnąca na całym świecie inflacja. Przyszły rok jest wielką niewiadomą. Jedni m&oacute;wią o pogłębieniu kryzysu, inni o szansie na poprawę. Jedyne, co nam na ten moment pozostaje, to nadzieja, że będzie lepiej.</p> <p>Jednak w tym tekście nie chcę wr&oacute;żyć z fus&oacute;w i przewidywać, co stanie się w 2023 roku. Pod względem politycznym, militarny i ekonomicznym nie mam do tego odpowiedniej wiedzy. Znam się na nowych technologiach i to na nich się skupmy. Na dodatek nie na tym, co dopiero przyjdzie, a na tym, co już było. <strong>Przyjrzyjmy się największym wpadkom minionych 12 miesięcy, bo chyba wszyscy zgodzimy się, że ich nie brakowało.</strong> Wiele rzeczy się nie udało. Kolejność jest całkowicie przypadkowa, więc nie przywiązujcie do niej żadnej uwagi. Poza tym lista jest mocno subiektywna.</p> <h3><strong>Zamknięcie Google Stadia</strong></h3> <p><strong>Wiele m&oacute;wi się w ostatnich latach o graniu w chmurze. </strong>Niekt&oacute;rzy wręcz przewidują, że tradycyjne konsole odejdą do lamusa, w ich miejsce staną małe, niedrogie urządzenia do grania, na kt&oacute;re obraz będzie strumieniowany z zewnętrznych serwer&oacute;w. To już nawet miało się stać za sprawą nowego Xboxa, ale na razie Microsoft odłożył ten plan na przyszłość z powodu koszt&oacute;w i zbyt wysokiej ceny samego sprzętu. Nic też nie wskazuje, aby PlayStation 7 czy kolejny Switch lub Xbox miały zmienić swoje podstawowe założenia.</p> <p style="text-align:center"><img alt="koniec Google Stadia" src="/images/2022/12/google-stadia.jpg" /></p> <p><strong>Przed chmurą jeszcze daleka przyszłość, czego dowodem jest <a href="https://www.telepolis.pl/tech/wydarzenia/google-stadia-koniec-uslugi-kiedy-refundacje-zwroty">zamknięcie Google Stadia</a>.</strong> Usługa, kt&oacute;ra miała być rewolucyjna, okazała się zwyczajnie słaba. W tym miejscu nie winiłbym samej chmury, bo przecież NVIDIA GeForce Now to świetna usługa. Winny jest sam Google, kt&oacute;ry wpadkę zaliczył już przy planowaniu swojego serwisu. Największym problemem, w mojej ocenie, okazała się konieczność kupowania gier bezpośrednio na Stadii. Przecież większość graczy miała już pokaźną bibliotekę, kt&oacute;ra – przy chęci grania w chmurze – okazała się bezużyteczna i bezwartościowa. To po prostu nie mogło się udać. Dlatego, po zaledwie kilku latach, Google Stadia staje się przeszłością.</p> <h3><strong>Zamieszanie w Twitterze</strong></h3> <p><strong>Co to był rok dla Elona Muska i Twittera! </strong>Ekscentryczny miliarder z jednej strony ma wierną grupę fan&oacute;w, a z drugiej zagorzałe grono przeciwnik&oacute;w. Odnoszę wrażenie, że w minionych 12 miesiącach to ta druga znacząco urosła w siłę i nie ma czemu się dziwić. Musk zrobił wiele, aby go nie polubić lub przestać darzyć go sympatią. Na początku miał kupić Twittera, potem pr&oacute;bował się wycofać, aby ostatecznie transakcję sfinalizować. Zapowiadał lepsze czasy, nowe funkcje i możliwości. Słowa niby dotrzymał, ale użytkownicy Ćwierkacza raczej nie mieli powod&oacute;w do zadowolenia.</p> <p style="text-align:center"><img alt="Elon Musk i Twitter" src="/images/2022/12/elon-musk-twitter-wideo.jpg" /></p> <p><strong>To, co zrobił Musk z Twitterem, zasługuje prawdopodobnie na cały osobny artykuł, a być może nawet i książkę lub serial.</strong> Wymieniać można długo. Były <a href="https://www.telepolis.pl/tech/wydarzenia/twitter-masowe-odejscia-z-pracy-elon-musk">masowe zwolnienia pracownik&oacute;w</a>, po kt&oacute;rych miliarder część z nich prosił, aby do pracy wr&oacute;cili. Był nieudany eksperyment ze znaczkiem weryfikacji dla wykupujących abonament Twitter Blue, z kt&oacute;rego szybko się wycofano i wprowadzono nowe oznaczenia. Były bany dla dziennikarzy i użytkownik&oacute;w, kt&oacute;rzy z Muskiem się nie zgadzali, chociaż ten m&oacute;wi o sobie, że jest zagorzałym zwolennikiem wolności słowa. W pewnym momencie nawet całkowicie wyłączył Twitter Spaces, aby zabrać zbanowanym możliwość dyskusji. Był nowy regulamin dla pracownik&oacute;w, kt&oacute;ry mieli podpisać i w zdecydowanej większości tego nie zrobili. Wreszcie skończyło się ankietą, w kt&oacute;rej <a href="https://www.telepolis.pl/tech/wydarzenia/twitter-elon-musk-ankieta-pozycja-ceo">większość użytkownik&oacute;w Twittera opowiedziało się za odejściem Muska z pozycji CEO serwisu społecznościowego</a>. Miliarder obiecał, że postąpi zgodnie z wolą ludu. Aż strach pomyśleć, co jeszcze wymyśli w 2023 roku…</p> <h3><strong>Nieudane przejęcie Activision Blizzard</strong></h3> <p><strong>Na początku 2022 roku Microsoft ogłosił, że za kwotę 68,7 mld dolar&oacute;w <a href="https://www.telepolis.pl/rozrywka/gry/microsoft-kupuje-blizzard-entertainment">zamierza kupić Activision Blizzard</a></strong>, czyli jednego z największych deweloper&oacute;w i wydawc&oacute;w gier na świecie. Wiadome było, że transakcji nie uda się zamknąć w 2022 roku, ale nikt nie spodziewał się aż tak dużych problem&oacute;w. Coś, co miało być tylko formalnością, aktualnie stoi pod dużym znakiem zapytania. Wciąż najważniejsze urzędu nie wydały zgody na przejęcie Activision Blizzard i na ten moment wydaje się, że sprawy nie uda się domknąć przed zakładanym terminem.</p> <div class="content-full-width full-width"><img alt="" class="w-100" src="/images/2022/12/xbox-activision-blizzard.jpg" /></div> <p><br /> <strong>Największą przeszkodą na drodze Microsoftu okazała się Federalna Komisja Handlu Stan&oacute;w Zjednoczonych</strong>, kt&oacute;ra – po własnych śledztwie – <a href="https://www.telepolis.pl/rozrywka/gry/microsoft-nie-kupi-activision-blizzard-pozew-sadowy">postanowiła złożyć pozew antymonopolowy przeciwko firmie z Redmond</a>. Urzędnicy są zdania, że ewentualnie wykupienie Activision Blizzard dałoby Amerykanom zbyt mocną pozycję na rynku gier i mogliby ją wykorzystywać przeciwko swoim rywalom. Takie podejście z pewnością podoba się Sony, kt&oacute;re za wszelką cenę chciało przeszkodzić rywalom w osiągnięciu zamierzonego celu. Na ten moment niemal pewne jest, że Microsoft nie zamknie transakcji przed czerwcem 2023 roku. Jeśli do tego nie dojdzie, to obie strony będą musiały na nowo negocjować warunki przejęcia, a to może oznaczać ostateczne fiasko całej sprawy.</p> <p>[ANKIETA:1452]</p>https://www.telepolis.pl/artykuly/felietony/technologie-najwieksze-wpadki-2022Sat, 31 Dec 2022 12:01:00 +0100Strach ma wielkie oczy, a artyści to debilehttps://www.telepolis.pl/artykuly/felietony/ai-sztuczna-inteligencja-stable-diffusion-midjourney<div class="content-full-width full-width"><img alt="" class="w-100" src="/images/2022/12/ai-midjourny-stable-diffusion/ai-sztuczna-inteligencja-stable-diffusion-midjourney-01.jpg" /></div> <p><strong><img alt="Strach ma wielkie oczy, a artyści to debile" src="/images/2022/12/ai-midjourny-stable-diffusion/ai-sztuczna-inteligencja-stable-diffusion-midjourney-01.jpg" style="display: none;" /><br /> Sztuczna Inteligencja szturmem zdobywa kolejną gałąź rynku. Tym razem mowa o grafice 2D. Artyści są przerażeni i rozpoczęli masowe protesty. Ale czy faktycznie jest się czego bać? Czy AI oznacza koniec sztuki?</strong></p><p>W ostatnich miesiącach na popularności zyskało <strong>używanie AI do tworzenia grafik 2D</strong>. Nie jest to nic nowego, ale wcześniej nie było wykorzystywane na aż tak szeroką skalę przez tak wiele os&oacute;b, łącznie z kompletnymi laikami. Aktualnie dwa najpopularniejsze rozwiązania to prawdopodobnie <strong>Midjourney </strong>oraz <strong>Stable Diffusion</strong>.</p> <h3><strong>AI wcale nie kopiuje, a tworzy coś nowego od podstaw</strong></h3> <p>Pierwsze jest płatne, ale dużo prostsze w użyciu. Drugie jest darmowe, ale trzeba umieć całość u siebie zainstalować (chociaż pojawiły się już skrypty to znacznie ułatwiające) oraz dysponować odpowiednio wydajnym komputerem. <strong>Najlepiej względnie nową kartą graficzną od NVIDII z dużą ilością pamięci VRAM.</strong> Nie musi być to układ dla profesjonalist&oacute;w, wystarczy klasyczny GeForce i to nawet seria GTX, a nie RTX. Można to jednak robić też na starszym sprzęcie, tyle że wolniej.</p> <p>Co dalej? To już zależy od tego co konkretnie chcecie stworzyć. Ale zasadniczo <strong>potrzebny jest wam „prompt”, czyli tekstowy opis spodziewanego efektu.</strong> Przydatny może być też „negative prompt”, czyli spis czego AI ma unikać. Do tego kilka ustawień jak używany model, liczba tworzonych grafik, ich rozdzielczość, skala z jaką Sztuczna Inteligencja ma się trzymać opisu (lub jak mocno może od niego odbiegać) itd. <strong>Zależnie od używanego programu można też wybrać konkretny styl czy używając dodatkowego skryptu poprawić twarz </strong>(np. zadbać o to, by ludzka postać nie miała zeza lub trzeciego oka).</p> <p style="text-align:center"><img alt="Strach ma wielkie oczy, a artyści to debile" src="/images/2022/12/ai-midjourny-stable-diffusion/ai-sztuczna-inteligencja-stable-diffusion-midjourney-02.jpg" /></p> <p>No dobrze, ale skąd AI czerpie inspirację? <strong>Wpierw trzeba podkreślić, że mowa o programie i uczeniu maszynowym. Daleko temu do prawdziwej sztucznej inteligencji znanej z gier czy film&oacute;w.</strong> To nie jest Skynet z Terminatora. Po prostu skrypt używa wcześniej wyszkolonych modeli. Łączy ze sobą dziesiątki, setki, a czasami tysiące czy miliony r&oacute;żnych element&oacute;w i dopasowuje do siebie według naszych wytycznych. A skąd one pochodzą? No i tutaj zaczyna się kontrowersja.</p> <p><strong>Modele wykorzystywane przez AI (ale nie wszystkie) często uczyły się na publicznie dostępnych materiałach. </strong>Zdjęciach, obrazach, grafikach, szkicach, komiksach, mangach i anime. Zar&oacute;wno tych pochodzących od wielkich artyst&oacute;w, jak i kompletnych amator&oacute;w. Uznanych tw&oacute;rc&oacute;w, kt&oacute;rzy dawno są już martwi, jak i nadal obecnych wśr&oacute;d nas gwiazd. Ba – można nawet w promptcie (opisie) wskazać, że zależy nam na stylu konkretnej osoby czy że chcemy się wzorować na najpopularniejszych obecnie dziełach z danej platformy jak np. <strong>Artstation</strong>.</p> <p style="text-align:center"><img alt="Strach ma wielkie oczy, a artyści to debile" src="/images/2022/12/ai-midjourny-stable-diffusion/ai-sztuczna-inteligencja-stable-diffusion-midjourney-21.png" /></p> <p>Tym samym <strong>doszło do patologii, gdzie wpisując w Google imię i nazwisko danego autora (np. Greg Rutkowski) dostaniemy dziesiątki wynik&oacute;w dzieł w jego stylu, ale wcale nie wykonanych przez niego</strong>. Po prostu konkretny styl osoby został doceniony przez użytkownik&oacute;w AI. Ale… no właśnie – <strong>czy to źle? Moim zdaniem nie do końca.</strong></p> <p>Świetnym przykładem na to może być podejście Jimmy’ego „<strong>Mr. Beast</strong>” Donaldsona, czyli jednego z najpopularniejszych tw&oacute;rc&oacute;w na YouTube (ponad 197 milion&oacute;w os&oacute;b śledzi jego tw&oacute;rczość, a materiały mają ponad 30 <strong><u>miliard&oacute;w</u></strong> wyświetleń). Oczywiście nie wypowiadał się on na temat AI, ale jak najbardziej ma to przełożenie na poruszany temat.</p> <p style="text-align:center"><img alt="Strach ma wielkie oczy, a artyści to debile" src="/images/2022/12/ai-midjourny-stable-diffusion/ai-sztuczna-inteligencja-stable-diffusion-midjourney-03.jpg" /></p> <p>Czy osoby, kt&oacute;re robią tak zwane „shorty” lub „TikToki” będące po prostu wycinkami jego film&oacute;w, bez większej edycji i własnego wkładu, to coś złego? Pozornie – tak. Faktycznie – nie. To coś dobrego! <strong>Pozwala to bowiem na dotarcie do szerszej publiczności i zaznajomienie jej z tw&oacute;rczością artysty.</strong> Jeśli im się spodoba to sami trafią do źr&oacute;dła, o kt&oacute;rym wcześniej mogliby nigdy nie usłyszeć. Jeśli ten styl nie będzie dla nich – żadna strata. I tak samo widzę to z AI i grafikami w „danym stylu”.</p> <h3><strong>No tak! Ale AI nie wymaga żadnych umiejętności!</strong></h3> <p>Błąd. Obsługa komputera czy pisanie prompt&oacute;w też wymagają pewnej wiedzy. <strong>Im lepszy opis, tym lepszy efekt. </strong>Artyst&oacute;w i style, kt&oacute;re chcemy umieścić w opisie też trzeba znać. <strong>Do tego dochodzi postprocessing</strong>, czyli poprawianie w programie graficznym tego, co AI popsuło. Najczęstszym przykładem są dłonie i stopy, ale dotyczy to też drobiazg&oacute;w jak np. pędzel leżący na stole czy kredki znajdujące się w pi&oacute;rniku.</p> <p style="text-align:center"><img alt="Strach ma wielkie oczy, a artyści to debile" src="/images/2022/12/ai-midjourny-stable-diffusion/ai-sztuczna-inteligencja-stable-diffusion-midjourney-04.jpg" /></p> <p>Oczywiście nie jestem ignorantem. Osoba tworząca przy użyciu AI często nie zna się na technikach cieniowania, nie poznała tajnik&oacute;w anatomii ludzkiego ciała i ma wiele innych brak&oacute;w względem osoby po Akademii Sztuk Pięknych. Ale… podobnie sprawa wygląda z wieloma ulicznymi czy internetowymi artystami, kt&oacute;rzy są samoukami.</p> <p><strong>Ba, tw&oacute;rcy typowo cyfrowi często nie potrafią za grosz pracować z farbami czy pastelami.</strong> W końcu komputer wiele rzeczy drastycznie upraszcza (np. mieszanie kolor&oacute;w), wybacza błędy (CTRL+Z) czy pozwala oszczędzić na bardzo drogich materiałach. <strong>A więc czy osoby tworzące na tablecie lub komputerze są gorsze od osoby z kartką papieru lub sztalugą? Moim zdaniem nie.</strong> Chociaż gdy technologia wchodziła na salony to można było obserwować podobne głosy niezadowolenia.</p> <p style="text-align:center"><img alt="Strach ma wielkie oczy, a artyści to debile" src="/images/2022/12/ai-midjourny-stable-diffusion/ai-sztuczna-inteligencja-stable-diffusion-midjourney-05.jpg" /></p> <p>Wisienką na torcie może też być „zesp&oacute;ł sawanta”, czyli – posługując się definicją z Wikipedii:</p> <blockquote> <p>Zesp&oacute;ł sawanta (fr. savant, uczony) – rzadko spotykany stan, gdy osoba z zaburzeniami rozwoju jest wybitnie uzdolniona (geniusz), co jest zazwyczaj połączone z doskonałą pamięcią. Zesp&oacute;ł sawanta pojawia się w przybliżeniu u co dziesiątej osoby, u kt&oacute;rej zdiagnozowano zaburzenia ze spektrum autyzmu (co najmniej połowa os&oacute;b z zespołem sawanta to osoby autystyczne) i u ok. 1/1400–1/2000 os&oacute;b z niepełnosprawnością intelektualną lub uszkodzeniami m&oacute;zgu.</p> </blockquote> <p><br /> Czy takiej osobie też można odm&oacute;wić umiejętności, skoro taka się urodziła i niczego nie musi się uczyć, bo w mig łapie meandry artyzmu i tworzy coś lepiej niż artysta z wieloletnim dorobkiem i latami ćwiczeń?</p> <p style="text-align:center"><img alt="Strach ma wielkie oczy, a artyści to debile" src="/images/2022/12/ai-midjourny-stable-diffusion/ai-sztuczna-inteligencja-stable-diffusion-midjourney-06.jpg" /></p> <h3><strong>Pff, no dobrze. Ale AI nie tworzy nic nowego!</strong></h3> <p>Przykro mi, ale Ty (i ja) też nie. Podobnie jak lwia część artyst&oacute;w, nawet tych najbardziej znanych. Opieramy się na schematach, powielamy otaczający nas świat i innych tw&oacute;rc&oacute;w. Oni zaś kopiowali jeszcze innych i tak dalej, i tak dalej.</p> <p>Do tej pory w większości utwor&oacute;w literackich czy filmowych można wyr&oacute;żnić "<em>motyw drogi</em>" zwany też „<em>motywem wędr&oacute;wki</em>” lub „<em>motywem podr&oacute;ży</em>”. Ba, nawet same style, kt&oacute;re teoretycznie się zmieniają, tak naprawdę znikają i pojawiają się w ściśle określonych przedziałach czasowych z ewentualnie lekkimi zmianami. Jeśli nie znacie się na sztuce to sp&oacute;jrzcie chociaż na otaczający Was świat i modę dotyczącą ubioru, mebli, architektury czy muzyki lecącej w radiu.</p> <p style="text-align:center"><img alt="Strach ma wielkie oczy, a artyści to debile" src="/images/2022/12/ai-midjourny-stable-diffusion/ai-sztuczna-inteligencja-stable-diffusion-midjourney-07.jpg" /></p> <p><strong>Nawet projektując nową postać, malując figurki czy tworząc pejzaż większości os&oacute;b potrzebny jest jakiś wz&oacute;r lub wzory. </strong>Czy to dla og&oacute;lnego pomysłu, podpatrzenia kolorystyki czy drobnych szczeg&oacute;ł&oacute;w. I nie ma w tym nic złego. Nie wierzycie? Sp&oacute;jrzcie jak pracują artyści. Nie trzeba nawet wychodzić w tym celu z domu. Wystarczy popatrzeć na gry – chociażby zdjęcie <span aria-level="1" class="yKMVIe" role="heading">Tali&#39;Zorah </span>w Mass Effecie 3, kt&oacute;re było tylko przerobionym stockiem, albo wejść na Twitcha do zakładki „Sztuka” i poobserwować artyst&oacute;w online. A co dopiero jak spojrzy się na tzw. photo bashing albo drewniane manekiny w sklepach.</p> <p><strong>Jesteś artystą, nie czujesz się przekonany i twierdzisz, że bredzę?</strong> Nie ma sprawy, każdy ma prawo do swojego zdania. <strong>Kiedy jednak ostatnio TY wymyśliłeś i stworzyłeś coś nowego.</strong> Całkowicie oryginalny styl? Nic? To może chociaż kolor, technika? Też nie? No właśnie. Otaczający nas świat jest skończony, nie ma nic złego w jego wykorzystaniu czy inspiracji.</p> <div class="content-full-width full-width"><img alt="" class="w-100" src="/images/2022/12/ai-midjourny-stable-diffusion/ai-sztuczna-inteligencja-stable-diffusion-midjourney-19.jpg" /></div> <h3><strong><img alt="Strach ma wielkie oczy, a artyści to debile" src="/images/2022/12/ai-midjourny-stable-diffusion/ai-sztuczna-inteligencja-stable-diffusion-midjourney-19.jpg" style="display: none;" /><br /> AI zabierze nam pracę!</strong></h3> <p>Tak, zgadzam się. Z pewnością część os&oacute;b straci pracę. Ale <strong>w ich miejsce pojawią się nowe zawody i nowe miejsca pracy</strong>. Tak było już nie raz. Nie tylko w branży artystycznej (np. cyfryzacja), ale i w przypadku pojawiania się pierwszych samochod&oacute;w (strajki dorożkarzy) czy robot&oacute;w w fabrykach, kt&oacute;re wykonują proste i powtarzalne czynności. Ktoś w końcu musi dopracowywać skrypty, szkolić nowe modele, odpowiadać za infrastrukturę czy tworzenie sprzętu do używania AI.</p> <p style="text-align:center"><img alt="Strach ma wielkie oczy, a artyści to debile" src="/images/2022/12/ai-midjourny-stable-diffusion/ai-sztuczna-inteligencja-stable-diffusion-midjourney-08.jpg" /></p> <p>Ba, <strong>AI w grafice nie jest takie nowe</strong>. Po prostu wcześniej nie było aż tak popularne. Nie wierzysz? W przypadku projektowania logo dostępna <strong>od 2018 roku jest strona LogoAI, a od 2014 roku mamy Tailor Brands.</strong> To aż 8 lat! Czy w tym czasie ludzie się tym zajmujący zbankrutowali na rzecz Sztucznej Inteligencji? Nie! Pow&oacute;d jest prosty.</p> <p>O ile wt&oacute;rne, proste logo dla lokalnego sklepu czy pubu to nic złego, tak wielomilionowa korporacja nie może sobie na to pozwolić. Tym samym <strong>na rynku jest miejsce zar&oacute;wno na proste grafiki tworzone przez AI czy studenta za p&oacute;ł ceny (ale z licznymi błędami) jak i profesjonalne, ale drogie rozwiązania</strong>. Dokładnie tak samo może być w innych gałęziach rynku. Nie wszędzie i nie do wszystkiego potrzeba grafiki typu "top of the top".</p> <p style="text-align:center"><img alt="Strach ma wielkie oczy, a artyści to debile" src="/images/2022/12/ai-midjourny-stable-diffusion/ai-sztuczna-inteligencja-stable-diffusion-midjourney-15.jpg" /></p> <h3><strong>W tym nie ma za grosz radości z tworzenia!</strong></h3> <p>Po pierwsze kim jesteś Ty by m&oacute;wić komuś czy pisanie promptu do AI lub oglądanie efekt&oacute;w, jakie Sztuczna Inteligencja „wypluwa” daje mu radość czy nie? Nikt z nas nie ma prawa do oceniania drugiej osoby, tak długo jak jego działania nikogo nie krzywdzą. <strong>Każdy z nas czerpie radość z czegoś innego.</strong> Dla kogoś będą to godziny spędzone z gliną w warsztacie, dla kogoś innego sesja z aparatem, dla kogoś praca nad nową postacią na tablecie, dla kogoś gotowanie nowej potrawy itd.</p> <p style="text-align:center"><img alt="Strach ma wielkie oczy, a artyści to debile" src="/images/2022/12/ai-midjourny-stable-diffusion/ai-sztuczna-inteligencja-stable-diffusion-midjourney-10.jpg" /></p> <p>Po drugie <strong>„<em>radość</em>” czy „<em>satysfakcja</em>” nie napełnią Ci brzucha, nie opłacą rachunk&oacute;w i nie ubiorą oraz nie wyślą Twoich dzieci do szkoły czy na wakacje.</strong> Oczywiście z życia trzeba czerpać jak najwięcej. Ale to nie utopia. Czasami robimy coś bo musimy. Uwierzcie mi – ja pisząc pewne newsy czy akcje partnerskie na Telepolis też nie jestem zadowolony. Podobnie jak m&oacute;j znajomy robiący wt&oacute;rny tatuaż z wilkiem lub łapacz sn&oacute;w. Albo znajoma rysująca cycatą elfią czarodziejkę. Ale to robimy.</p> <p>Czemu? Bo to nasza praca, za to nam płacą. Jak nie my, to ktoś inny to zrobi. Z samych ideał&oacute;w nie da się niestety wyżyć. A jeśli Ty robisz tylko i wyłącznie to co lubisz i na tym zarabiasz, nie masz nawet chwili zwątpienia, zmęczenia czy niezadowolenia to gratuluję. Należysz do promila os&oacute;b i życzę by dołączyli do Ciebie inni.</p> <p style="text-align:center"><img alt="Strach ma wielkie oczy, a artyści to debile" src="/images/2022/12/ai-midjourny-stable-diffusion/ai-sztuczna-inteligencja-stable-diffusion-midjourney-09.jpg" /></p> <h3><strong>Sztuczna Inteligencja to zbytnie ułatwienie</strong></h3> <p>Z wykorzystaniem AI wiele rzeczy można zrobić szybciej. Tym samym <strong>Artstation, Instagram, Twitter, Reddit i wiele innych platform zalały grafiki średniej jakości</strong>. Ba, nawet już wydano książkę dla dzieci – <em>Alice and Sparkle, Ammaar Reshi</em>. Daleko jej do ideału. <strong>Ale… czy to faktycznie coś złego?</strong> To po prostu wstępna ekscytacja (względnie) nowym rozwiązaniem. <strong>Z czasem to przycichnie, a na rynku pojawią się osoby specjalizujące w AI.</strong></p> <p style="text-align:center"><img alt="Strach ma wielkie oczy, a artyści to debile" src="/images/2022/12/ai-midjourny-stable-diffusion/ai-sztuczna-inteligencja-stable-diffusion-midjourney-12.jpg" /></p> <p><strong>Elitarność jakiejś branży nie czyni jej lepszą, wręcz przeciwnie.</strong> Nie zgadzasz się? Jeszcze nie tak dawno nie byłbyś w stanie czytać mojego tekstu, ani tym bardziej kilka minut p&oacute;źniej obrażać mnie w komentarzach. Umiejętność czytania i pisania nie była bowiem tak powszechna. Ba – <strong>kaligrafia, malarstwo i inne gałęzie sztuki też były zarezerwowane dla wybranych</strong>. Tym samym wiele uzdolnionych os&oacute;b nie miało szans rozwijać się w tym kierunku. Pytanie jakby potoczyła się historia, gdyby pewien Austriak z wąsem nie został, dwukrotnie, nieprzyjęty do Akademii Sztuk Pięknych w Wiedniu?</p> <p style="text-align:center"><img alt="" src="/images/2022/12/ai-midjourny-stable-diffusion/ai-sztuczna-inteligencja-stable-diffusion-midjourney-16.jpg" /></p> <p><strong>Co więcej Ci sami artyści, kt&oacute;rzy teraz tak ochoczo na AI psioczą używają go cały czas od dłuższego czasu. </strong>Wracamy tutaj bowiem do początku artykułu – omawiana <em>"Sztuczna Inteligencja"</em> to tak naprawdę uczenie maszynowe. A ono <strong>jest wykorzystywane od dawna przez wiele program&oacute;w graficznych, z Adobe Photoshopem i funkcją „Fill” na czele.</strong></p> <div class="content-full-width full-width"><img alt="" class="w-100" src="/images/2022/12/ai-midjourny-stable-diffusion/ai-sztuczna-inteligencja-stable-diffusion-midjourney-18.jpg" /></div> <h3><strong><img alt="Strach ma wielkie oczy, a artyści to debile" src="/images/2022/12/ai-midjourny-stable-diffusion/ai-sztuczna-inteligencja-stable-diffusion-midjourney-18.jpg" style="display: none;" /><br /> Podsumowanie</strong></h3> <p>M&oacute;głbym pisać i pisać. Świat artyst&oacute;w jest pełen osobistości o skrajnie r&oacute;żnych poglądach. Tym samym branża i sieć pełne są lepszych i gorszych argument&oacute;w. Telepolis to jednak nie jest strona typowo artystyczna, a i sam wiem, że przydługich tekst&oacute;w w obecnych czasach nikt nie chce czytać.</p> <p style="text-align:center"><img alt="Strach ma wielkie oczy, a artyści to debile" src="/images/2022/12/ai-midjourny-stable-diffusion/ai-sztuczna-inteligencja-stable-diffusion-midjourney-17.jpg" /></p> <p>Dzisiaj, pisząc to podczas wolnego dnia, <strong>chciałem tylko poruszyć temat „zagrożenia” jakie rzekomo niesie AI. Moim zdaniem ono nie istnieje.</strong> Oglądamy tylko sytuację identyczną do wejścia pierwszych aparat&oacute;w cyfrowych i niezadowolenia fotograf&oacute;w wyspecjalizowanych w fotografii analogowej czy krzyk&oacute;w tw&oacute;rc&oacute;w „tradycyjnych” w kierunku artyst&oacute;w tworzących z wykorzystaniem komputer&oacute;w. A wszyscy z nich nadal istnieją i ze sobą koegzystują.</p> <p style="text-align:center"><img alt="Strach ma wielkie oczy, a artyści to debile" src="/images/2022/12/ai-midjourny-stable-diffusion/ai-sztuczna-inteligencja-stable-diffusion-midjourney-13.jpg" /></p> <p><strong>AI jak Midjourney, Stable Difussion i inne dostępne obecnie lub w przyszłości rozwiązania to tylko narzędzia. To od nas samych, ludzi i artyst&oacute;w, zależy jak zostaną one wykorzystane.</strong> Oczywiście mogą zostać nadużyte i branża stanie się patologiczna. Mogą jednak r&oacute;wnież zostać wykorzystane do mockupowania czy po prostu tworzenia tła, tekstur lub budynk&oacute;w. Zar&oacute;wno przez tw&oacute;rc&oacute;w niezależnych, gdzie studio liczy 1-3 osoby a budżetu prawie nie ma, jak i duże firmy. Zwłaszcza, że <strong><a href="https://www.telepolis.pl/tech/wydarzenia/stable-diffusion-artysci-sztuczna-inteligencja">firmy odpowiedzialne za AI słuchają artyst&oacute;w i pozwalają na usunięcie swoich dzieł z baz danych.</a></strong></p> <p style="text-align:center"><img alt="Strach ma wielkie oczy, a artyści to debile" src="/images/2022/12/ai-midjourny-stable-diffusion/ai-sztuczna-inteligencja-stable-diffusion-midjourney-20.jpg" /></p> <p><strong>I wbrew pozorom nie piszę tego z wygodnego fotela. W sieci są też AI piszące już całe teksty na zadany temat</strong> – i to nawet felietony takie jak ten! – czy… programujące aplikacje. Ja jednak po pierwsze nie boje się przyszłości, po drugie jestem pewien swoich umiejętności, a po trzecie wreszcie nie straszne mi zmiany i <strong>adaptacja do otaczającego mnie świata.</strong> W końcu taka jest kolej rzeczy, a nikt z nas nie jest płatkiem śniegu.</p> <p><em>PS Tak, tytuł jest zadziorny – ale takie właśnie na Was najlepiej działają. ;)<br /> PPS Wszystkie grafiki w tekście, opr&oacute;cz okładki Cosmopolitan, wygenerowaliśmy z pomocą AI.</em></p>https://www.telepolis.pl/artykuly/felietony/ai-sztuczna-inteligencja-stable-diffusion-midjourneySun, 25 Dec 2022 10:26:00 +0100Szef od razu się dowie, kto udostępnił nagrane rozmowyhttps://www.telepolis.pl/artykuly/felietony/cisco-webex-one-microsoft-teams-webex-cx<p style="text-align:center"><img alt="Cisco wprowadzi znak wodny dla rozmów głosowych" src="/images/2022/11/cisco-webex-znak-wodny.jpg" /></p> <p><strong>Aż 98% spotkań w firmach będzie miało przynajmniej jednego zdalnego uczestnika, a na polu wideokonferencji zostało jeszcze dużo do zrobienia. Miałam okazję zobaczyć, jak do problemu podchodzi Cisco i już wiem, że lepiej nie publikować nagrań ze spotkań. Od razu będzie wiadomo, skąd pochodzą.</strong></p><p style="text-align:start; margin-top:16px; margin-bottom:16px">Do holograficznej obecności ze Star Treka jeszcze trochę brakuje. Niemniej moja ostatnia przygoda z Cisco Webex bardzo mi się podobała. Mam wrażenie, że Cisco Webex wyprzedza konkurencję na polu jakości rozm&oacute;w. Przy tym Cisco wcale się od tej konkurencji nie odcina, o czym świadczy <strong>bliska wsp&oacute;łpraca z Microsoftem</strong>. Możliwości Cisco Webex r&oacute;wnież imponują, zwłaszcza <strong>nowe zabezpieczenie – „znak wodny” dla nagranych rozm&oacute;w</strong>.</p> <h3 style="text-align:start; margin-top:16px; margin-bottom:16px"><strong>Jak w sali konferencyjnej, ale w domu</strong></h3> <p style="text-align:start; margin-top:16px; margin-bottom:16px">Trzeba zacząć od tego, że praca hybrydowa jest znacznie trudniejsza niż monolityczna – czy to stacjonarna, czy tylko zdalna. Wiele firm decyduje się na ten model jako kompromis, ale ma on pewne przykre konsekwencje. Cyberbezpieczeństwo to masa wyzwań, ale jest coś jeszcze: pracownicy czują się odizolowani, jeśli nie wiedzą, co się dzieje w biurze. Trzeba też pamiętać, że wielu pracownik&oacute;w może pracować tylko lokalnie. Komunikacja między tymi w domach, w biurze i tymi w terenie wymaga sp&oacute;jnego podejścia i właśnie ten temat wzięli na warsztat specjaliści z Cisco. Przeanalizowali przestrzenie, style pracy, bezpieczeństwo i łatwość zarządzania oraz oczywiście doświadczenia użytkownik&oacute;w.</p> <p style="text-align:start; margin-top:16px; margin-bottom:16px"><strong>Zobacz: </strong><a href="https://www.telepolis.pl/tech/kosmos/nasa-artemis-ksiezyc-ipad">NASA szaleje. Nie uwierzysz, co poleci na Księżyc</a></p> <p style="text-align:start; margin-top:16px; margin-bottom:16px">Statystyka mnie zaskoczyła.<strong> Aż 98% spotkań będzie miało przynajmniej jednego zdalnego uczestnika </strong>– tego akurat się spodziewałam. Jednocześnie według badania Frost & Sullivan <strong>tylko 11% sal konferencyjnych i klas ma możliwość prowadzenia rozmowy z wideo</strong>. Gdy spotkanie wymaga obecności pracownika terenowego, r&oacute;wnież trudno o łączność wideo. Może i nie jest niezbędna, ale niezwykle pomaga w komunikacji z zespołem. W tych warunkach 31% firm wymaga powrotu do biur, a 53% daje pracownikom wyb&oacute;r, szykując się do wdrożenia pracy hybrydowej.</p> <p style="text-align:start; margin-top:16px; margin-bottom:16px">Zupełnie nowe modele pracy skłoniły Cisco do zaprojektowania zupełnie nowej kategorii urządzeń. Powstały na przykład monitory z kamerami i dźwiękiem przestrzennym, dzięki kt&oacute;rym można poczuć się jak w sali, gdzie przebywają inni uczestnicy spotkania. Na drugim końcu spektrum są wzmocnione telefonu dla pracownik&oacute;w terenowych. Bez względu na to, czy pracujesz w biurze, w kawiarni czy na kanapie, znajdziesz tu odpowiedni sprzęt dla siebie.</p> <p style="text-align:center"><img alt="Cisco Desk Series, urządzenia do konferencji Cisco Webex" src="/images/2022/11/cisco-desk-series.jpg" /></p> <h3><strong>Webex i Teams na jednym urządzeniu</strong></h3> <p>Od niedawna na tych urządzeniach można porozmawiać nie tylko przez Webex. Cisco nawiązało bliską wsp&oacute;łpracę z Microsoftem. Jej celem jest wprowadzenie komunikatora Microsoft Teams na urządzenia Cisco do wideokonferencji. To bardzo potrzebne, bo aż 85% klient&oacute;w Cisco korzysta z więcej niż jednej platformy wideokonferencyjnej. Dla mnie to żadne zaskoczenie – sama żongluję czterema.</p> <p>Jak to będzie wyglądać? Microsoft Teams będzie działał na sprzęcie Cisco tak samo, jak własny Cisco Webex. Będzie więc można łatwo korzystać z Microsoft Teams Rooms. Nie zabraknie też integracji z kalendarzem Microsoftu, gdzie planowane są spotkania. To także spore ułatwienie dla zarządzających infrastrukturą firmową i oprogramowaniem. Możliwe jest też szybkie nawiązywanie połączeń Webex klasy korporacyjnej w interfejsie Teams, co zapewnia bardziej elastyczny przebieg pracy.</p> <p style="text-align:center"><img alt="Microsoft Teams na Cisco Webex" src="/images/2022/11/Cisco-Webex-i-Microsoft-Teams.jpeg" /></p> <h3><strong>Cisco Webex Suite. Co nowego?</strong></h3> <p>Burza m&oacute;zg&oacute;w przez internet? To wcale nie jest proste zadanie, zwłaszcza gdy trzeba przedstawić pomysł obrazowo. Dlatego <strong>Cisco Webex dorobił się nowej aplikacji: Whiteboard</strong>. To nic innego jak biała tablica do rysowania. Jeśli masz ekran dotykowy i rysik, doświadczenie nie będzie się wiele r&oacute;żnić od prawdziwej tablicy i pisak&oacute;w. Tablice można łączyć z ankietami Slido, działają w aplikacji Webex i w przeglądarce internetowej.</p> <p>Na urządzeniach mobilnych Apple zaś w końcu można udostępniać obraz z tylnego i przedniego aparatu podczas spotkania na platformie Cisco Webex. Co ciekawe, można dodawać adnotacje, korzystając z ekranu dotykowego. Może w końcu odejdziemy od wysyłania zrzut&oacute;w ekranu przy każdej okazji. Osoby pracujące w terenie z pewnością docenią tę nowość.</p> <p>Z drugiej strony czasami wcale nie trzeba umawiać się na spotkanie i zabierać czasu innym. Cisco w 2021 roku wprowadził wideo asynchroniczne Vidcast, kt&oacute;re jest wciąż rozbudowywane. Praca hybrydowa wymaga też organizacji wydarzeń w trybie hybrydowym. Webex Events i Webinars służą właśnie do tego. Platforma udostępnia użytkownikom biogramy prelegent&oacute;w, agendę, wirtualne lobby, szerokie możliwości personalizacji, a zespołom odpowiedzialnym za transmisję nowe narzędzia.</p> <p><strong>Zobacz: </strong><a href="https://www.telepolis.pl/tech/bezpieczenstwo/cisco-bezpieczenstwo-doplata-do-paczki-polskie-firmy">Cisco: Najlepsze zabezpieczenie to zero zaufania i brak haseł</a></p> <p>Najciekawsze wydało mi się nowe zabezpieczenie. Cisco zapewnia, że jeśli nagranie rozmowy zostanie udostępnione osobom trzecim, od razu będzie wiadomo, skąd pochodzi. Każdy z uczestnik&oacute;w spotkania na platformie Cisco Webex będzie miał <strong>własny „znak wodny”, dodawany do rozm&oacute;w</strong>. Będzie to <strong>niesłyszalny dla ludzi kod, dodawany do transmisji głosowej</strong>. Cisco zapewnia, że nie da się go usunąć przez ponowne kodowanie dźwięku i będzie obecny na całej długości nagrania, czy to pochodzącego bezpośrednio z klienta Webex, czy na przykład z dyktafonu przystawionego do głośnika. Nie poznałam niestety szczeg&oacute;ł&oacute;w tego rozwiązania. Jeśli jednak działa tak, jak przedstawia to Cisco, będzie to fenomenalna ochrona przed wyciekami informacji i ochrona własności intelektualnej.</p> <p style="text-align:center"><img alt="Cisco Webex, napisy i tłumaczenie" src="/images/2022/11/napisy-i-tlumaczenie-w-cosco-webex.jpg" /></p> <p>Podczas spotkania zaimponowała mi jeszcze jedna rzecz: <strong>napisy i tłumaczenie w czasie rzeczywistym</strong>. <strong>Napisy są dostępne w 120 językach, tłumaczenie w ponad 30 językach.</strong> Brałam udział w spotkaniu w języku angielskim, włączyłam napisy (widoczne po prawej stronie okna) oraz tłumaczenie na język polski (na dole, pod slajdem). <strong>Ta pierwsza funkcja działała wyśmienicie – jeszcze nigdy nie byłam na spotkaniu online, na kt&oacute;rym robienie notatek byłoby tak łatwe.</strong></p> <p>Tłumaczenie na polski działało szybko. Nie było idealne, ale było zrozumiałe. Jedyny problem to zmieniające się w czasie wypowiedzi wcześniejsze słowa w zdaniu. Widać, że sztuczna inteligencja musiała w locie zmieniać słowa, by pasowały do kontekstu. Moim zdaniem utrudnia to czytanie i trzeba jeszcze ten mechanizm dopracować. Niemniej jestem miło zaskoczona tym, co zobaczyłam. Zbliżamy się do wideokonferencji bez granic.</p>https://www.telepolis.pl/artykuly/felietony/cisco-webex-one-microsoft-teams-webex-cxMon, 21 Nov 2022 19:37:04 +0100Aktualizacja zepsuła mi sprzęt za 3 tysiące. Producent umywa ręcehttps://www.telepolis.pl/artykuly/felietony/aktualizacja-zepsula-sprzet-chromecast-spotify-connect-nad-c338<div class="content-full-width full-width"><img alt="" class="w-100" src="/images/2022/10/Chromecast-Spotify-Connect-NAD-C338/NAD-C388-na-polce-1.jpg" /></div> <p><br /> <strong>Chodzi o wzmacniacz NAD C338. Według opinii w sieci ma doskonały stosunek jakości do ceny. I rzeczywiście – aktualnie kosztuje 3199 zł, a ma możliwości jak konkurencja za 6 tysięcy. Tylko szkoda, że dostał aktualizację.</strong></p><h3 class="MsoTitle" style="text-align:start"><strong>NAD C338. Dlaczego go kupiłam?</strong></h3> <p><strong>NAD C338 to zintegrowany wzmacniacz cyfrowy</strong> ze sporą kolekcją wejść i <strong>wbudowanym przedwzmacniaczem gramofonowym</strong>, co było dla mnie bardzo ważne. <strong>Mam gramofon bez przedwzmacniacza</strong> i niezbyt mam ochotę go wymieniać. Ponadto <strong>NAD C338 ma łączność Bluetooth i Wi-Fi</strong>, mogę połączyć apki muzyczne bez kabli, a kablami jeszcze 3 urządzenia stereo (nie licząc gramofonu) oraz dwa urządzenia kablami optycznymi. To daje w sumie <strong>7 wejść plus streaming</strong>. <strong>Specyfikacja wymienia Spotify Connect i Chromecast.</strong></p> <h3><strong>Brzmi świetnie, to w czym problem?</strong></h3> <p>NAD C338 jest u mnie już drugi rok i jest używany codziennie, jeśli tylko jestem w domu. Przyzwyczaiłam się już do tego, że w każdej chwili mogę uruchomić rzutnik, gramofon albo Spotify na dowolnym komputerze i puścić sobie dobrą muzykę. Kupiłam ten model między innymi dlatego, że lubię Spotify Connect. Dla jakości i klimatu słucham winyli, mam też Tidal Masters, ale Spotify wygrywa z nimi wygodą.</p> <div style="text-align:center"> <figure class="image" style="display:inline-block"><img alt="Brak Spotify Connect na wzmacniaczu NAD C338" src="/images/2022/10/Chromecast-Spotify-Connect-NAD-C338/NAD-C388-Spotify-Connect.jpg" /><lt-highlighter class="lt--mac-os" contenteditable="false" style="display: none;"><lt-div class="lt-highlighter__wrapper" spellcheck="false" style="width: 1192px !important; height: 20px !important; transform: none !important; transform-origin: 596px 10px !important; zoom: 1 !important; margin-top: 643px !important;"><lt-div class="lt-highlighter__scroll-element" style="top: 0px !important; left: 0px !important; width: 1192px !important; height: 20px !important;"><canvas class="lt-highlighter__canvas" height="16" style="display: none; top: 2px !important; left: 411px !important;" width="370"></canvas></lt-div></lt-div></lt-highlighter> <figcaption data-gramm="false" data-lt-tmp-id="lt-795180" spellcheck="false"><em>Rubbler, czyli m&oacute;j NAD C338, nie obsługuje już Spotify Connect</em></figcaption> </figure> </div> <p>Katastrofa nastąpiła 5 kwietnia 2022 roku. Od tego dnia <strong>nie mogę skorzystać ze Spotify Connect</strong>. Była to sytuacja typu „przecież wczoraj działało”.  Kilkukrotnie przywr&oacute;ciłam ustawienia fabryczne, zmieniłam sieć Wi-Fi, przejrzałam wszystkie ustawienia i nie znalazłam żadnej przesłanki o tym, że funkcja ta została wyłączona.</p> <p>No to co? Szukamy przyczyny dalej. Najpierw udałam się na stronę producenta, czyli nadelectronics.com. Nie ma żadnej informacji o zmianach w wiadomościach, <strong>opis produktu wymienia Spotify Connect</strong>. W chwili pisania tego artykułu <strong>protok&oacute;ł Spotify jest wymieniony w opisie</strong>, a instrukcja online pokazuje, jak się połączyć, na stronie 13.</p> <div style="text-align:center"> <figure class="image" style="display:inline-block"><img alt="Wzmianki o Spotify Connect na stronie NAD Electronics" src="/images/2022/10/Chromecast-Spotify-Connect-NAD-C338/wzmianki-o-spotify-connect-na-stronie-NAD.jpg" /><lt-highlighter class="lt--mac-os" contenteditable="false" style="display: none;"><lt-div class="lt-highlighter__wrapper" spellcheck="false" style="width: 1654px !important; height: 20px !important; transform: none !important; transform-origin: 827px 10px !important; zoom: 1 !important; margin-top: 1170px !important;"><lt-div class="lt-highlighter__scroll-element" style="top: 0px !important; left: 0px !important; width: 1654px !important; height: 20px !important;"><canvas class="lt-highlighter__canvas" height="16" style="display: none; top: 2px !important; left: 708px !important;" width="250"></canvas></lt-div></lt-div></lt-highlighter> <figcaption data-gramm="false" data-lt-tmp-id="lt-72005" spellcheck="false"><em>Wzmianki o Spotify Connect w opisie wzmacniacza NAD C338 i w jego instrukcji</em></figcaption> </figure> </div> <p>Dopiero po paru tygodniach od katastrofy trafiłam na wątek na Reddicie o tym, że Spotify Connect po prostu został wyłączony na tym modelu po aktualizacji oprogramowania do 1.74. Czy to ta aktualizacja jest winna, czy coś po stronie Spotify? Tego do dziś pewna nie jestem.</p> <h3><strong>NAD zrobił to najgorzej: po cichu!</strong></h3> <p><strong>NAD C338 nie dał mi znać, że instaluje aktualizację</strong>. O ile wiem, powrotu nie ma. Gdybym wiedziała, że istnieje takie ryzyko, zablokowałabym wzmacniaczowi połączenia z serwerami producenta, ale już za p&oacute;źno.</p> <p>Pewnie zastanawiasz się teraz, czemu ta kobieta tak narzeka, skoro ma Chromecast? Śpieszę tłumaczyć. <strong>Chromecast nie obsługuje płynnego przechodzenia między utworami</strong>, tak jak robi to Spotify Connect. Posłuchaj Pink Floyd, Buriala albo Kaya Project, a na pewno to zauważysz. Znam płyty i wiem, że powinny być ciągłe, a przez Chromecast między utworami są kr&oacute;ciutkie przerwy. Mnie to wystarczy, by się zdenerwować.</p> <p>Poza tym Chromecast na NAD C338 jest niestabilny. Sporadycznie odmawia wybudzenia wzmacniacza przy połączeniu zdalnym, połączenie „wisi” albo zostaje zerwane w czasie odtwarzania. Ze Spotify Connect nie miałam takich przyg&oacute;d. Niestety trzeba było czasu, żebym zauważyła wady odtwarzania przez Chromecast… i oceniła skalę katastrofy.</p> <p><strong>Zobacz: </strong><a href="https://www.telepolis.pl/rozrywka/taryfy-promocje-uslugi/spotify-hifi-muzyka-bezstratna-jakosc-kiedy">Spotify HiFi będzie, lecz nie wiadomo kiedy</a></p> <h3><strong>To podobno wina Spotify</strong></h3> <p>Już miałam kontaktować się z NAD Electronics w tej sprawie, ale na forach audio znalazłam odpowiedzi, kt&oacute;rych wsparcie udzieliło innym użytkownikom. <strong>Problem spotkał też inne modele wzmacniaczy NAD, w tym ponad dwukrotnie droższy C388</strong>. Podobno to Spotify wycofuje się z obsługi Spotify Connect na sprzętach z Chromecastem i robi to na prośbę Google. O ile wiem, guzik prawda, bo na streamerach innych producent&oacute;w wciąż są obecne oba protokoły. Na pewno wszystko działa bez zmian na sprzęcie Cambridge Audio.</p> <p>Wisienką na torcie mojej rozpaczy jest Bluetooth. Nie wiem, co konstruktorzy z NAD robią źle, ale nie jestem w stanie obejrzeć filmu, jeśli wzmacniacz jest podłączony w ten spos&oacute;b. Pojawiają się ogromne op&oacute;źnienia i nie mam z tego żadnej frajdy. Nie jest to jednak dealbreaker, w przeciwieństwie do wyłączenia Spotify Connect bez ostrzeżenia.</p> <h3><strong>Czego mnie to nauczyło?</strong></h3> <p>Właściwie to wiedziałam, że kiedyś mnie to spotka. To znaczy, że aktualizacja zepsuje mi sprzęt, bo zabierze jakąś ważną funkcję. Dlatego aktualizacje żar&oacute;wek i odkurzaczy zawsze oglądam z każdej strony, zanim je zainstaluję. Tu nie było takiej możliwości i to mnie wkurza najbardziej. <strong>Spodziewałam się takiego wybryku ze strony żar&oacute;wki RGB z Biedronki, ale nie ze strony sprzętu audio za kilka tysięcy marki z tradycjami!</strong> NAD istnieje od 1972 r., to nie jest chiński „krzak”.</p> <p>Trzeba będzie wymienić NAD C338 na coś innego. Tylko jak sprzedać ten sprzęt uczciwie? Będę musiała tłumaczyć potencjalnemu nabywcy, że on wcale nie ma Spotify Connect, mimo że producent to obiecuje. Spr&oacute;buję też wykorzystać prawo rękojmi, ale wątpię, że coś wsk&oacute;ram tą drogą.</p> <p><strong>Najważniejszy wniosek: nie ufaj rzeczom, kt&oacute;re mają połączenie z internetem!</strong> Nawet brytyjskie Hi-Fi nie jest tu wyjątkiem. Tymczasem m&oacute;j poprzedni wzmacniacz Unitry dociągnął czterdziestki i żadna aktualizacja go nie zepsuła.</p> <p><strong>Zobacz: </strong><a href="https://www.telepolis.pl/tech/sprzet/google-chromecast-hd-przystawka-google-tv-12">Google dopali tw&oacute;j stary telewizor, i to za grosze</a></p> <h3><strong>Deser: specyfikacja NAD C338</strong></h3> <p><strong>NAD C338 to wzmacniacz stereo (2 × 70 W/8 &Omega;, 2 × 81 W/4 &Omega;) z osobnym wyjściem na subwoofer</strong>. Nie mogę narzekać na jakość dźwięku i kulturę pracy tego niedrogiego NAD-a. Bardziej zorientowanych w dziedzinie zainteresuje pewnie fakt, że zostały tu zamontowane końc&oacute;wki mocy UcD firmy Hypex i stary już, ale wciąż ceniony DAC Burr Brown PCM1796 (24/192). Nie zabrakło możliwości podbicia bas&oacute;w – przydaje się, gdy nie podłączam subwoofera.</p> <div style="text-align:center"> <figure class="image" style="display:inline-block"><img alt="Tylny panel wzmacniacza NAD C338" src="/images/2022/10/Chromecast-Spotify-Connect-NAD-C338/NAD-C338-panel-tylny.jpg" /><lt-highlighter class="lt--mac-os" contenteditable="false" style="display: none;"><lt-div class="lt-highlighter__wrapper" spellcheck="false" style="width: 1438px !important; height: 20px !important; transform: none !important; transform-origin: 719px 10px !important; zoom: 1 !important; margin-top: 522px !important;"><lt-div class="lt-highlighter__scroll-element" style="top: 0px !important; left: 0px !important; width: 1438px !important; height: 20px !important;"><canvas class="lt-highlighter__canvas" height="16" style="display: none; top: 2px !important; left: 740px !important;" width="136"></canvas></lt-div></lt-div></lt-highlighter> <figcaption data-gramm="false" data-lt-tmp-id="lt-147948" spellcheck="false"><em>Tylny panel wzmacniacza NAD C338 (NAD Electronics)</em></figcaption> </figure> </div> <p>W odsłuchu niezależnie od głośności dźwięk jest neutralny. Nie ma ocieplenia ani wyostrzania, żaden z element&oacute;w sceny nie przyciąga nadmiernie uwagi. Dzięki temu mogę spokojnie wykorzystać NAD C338 do r&oacute;żnych test&oacute;w, a muzyka może być odtwarzana całymi dniami i mnie nie zmęczy. Przy oglądaniu film&oacute;w r&oacute;wnież nie narzekam. Po prostu dobrze spełnia moje wymagania, zar&oacute;wno do test&oacute;w, jak i do codziennego słuchania.</p> <p>Do sterowania mogę użyć prostego pilota, aplikacji mobilnej NAD (kiepska, ale jest) oraz do pewnego stopnia aplikacji Google Home. Są też oczywiście przyciski na frontowym panelu, minimalistyczny wyświetlacz i bardzo przyjemne pokrętło regulacji głośności. To kolejna zaleta – będzie pasował wszędzie.</p> <p><strong>Gdyby Spotify Connect wciąż działał, NAD C338 dostałby ocenę końcową przynajmniej 8/10</strong>. A tak? Mam ochotę się go pozbyć.</p> <lt-toolbar class="lt--mac-os" contenteditable="false" data-lt-force-appearance="light" style="display: none;"><lt-div class="lt-toolbar__wrapper lt-toolbar__wrapper-hide" style="left: 1462px; position: absolute !important; top: 1594px !important; bottom: auto !important; z-index: auto;"><lt-div class="lt-toolbar__premium-icon"></lt-div><lt-div class="lt-toolbar__status-icon lt-toolbar__status-icon-has-errors lt-toolbar__status-icon-has-2-errors" title="LanguageTool – Sprawdzanie pisowni i gramatyki"></lt-div></lt-div></lt-toolbar><lt-toolbar class="lt--mac-os" contenteditable="false" data-lt-force-appearance="light" style="display: none;"><lt-div class="lt-toolbar__wrapper" style="left: 1216px; position: absolute !important; top: 878px !important; bottom: auto !important; z-index: auto;"><lt-div class="lt-toolbar__premium-icon"></lt-div><lt-div class="lt-toolbar__status-icon lt-toolbar__status-icon-has-errors lt-toolbar__status-icon-has-3-errors" title="LanguageTool – Sprawdzanie pisowni i gramatyki"></lt-div></lt-div></lt-toolbar><lt-toolbar class="lt--mac-os" contenteditable="false" data-lt-force-appearance="light" style="display: none;"><lt-div class="lt-toolbar__wrapper" style="left: 1678px; position: absolute !important; top: 2227px !important; bottom: auto !important; z-index: auto;"><lt-div class="lt-toolbar__premium-icon"></lt-div><lt-div class="lt-toolbar__status-icon lt-toolbar__status-icon-has-errors lt-toolbar__status-icon-has-2-errors" title="LanguageTool – Sprawdzanie pisowni i gramatyki"></lt-div></lt-div></lt-toolbar>https://www.telepolis.pl/artykuly/felietony/aktualizacja-zepsula-sprzet-chromecast-spotify-connect-nad-c338Sun, 16 Oct 2022 10:16:00 +0200Wolicie 5G czy drzewa? Pyta „ekspert” z Instytutu Spraw Obywatelskichhttps://www.telepolis.pl/wiadomosci/felietony/5g-albo-drzewa-fakty-i-mity-o-5g<p><img alt="5G albo drzewa fakty i mity o 5G" src="/images/2022/10/5g-albo-drzewa-mity-o-5g.jpg" /></p> <p><strong>Powstał kolejny felieton z cyklu #PowiedzSprawdzam, przygotowany przez Instytut Łączności. Tym razem zawarta jest w nim polemika z panem Pawłem Wypychowskim, <em>ekspertem</em> fundacji <em>Instytut Spraw Obywatelskich</em>, kt&oacute;ra zasadniczo protestuje przeciwko wszystkiemu (w tym 5G, żywność GMO czy karty płatnicze).</strong></p><p>Jak możemy przeczytać w najnowszym felietonie <strong>Instytutu Łączności</strong> z cyklu <strong>#PowiedzSprawdzam</strong>, pan <strong>Paweł Wypychowski</strong> jest ekspertem fundacji o nazwie <strong>„Instytut Spraw Obywatelskich”</strong>. Tw&oacute;r ten realizuje <strong>postulaty Polskiej Partii Protestującej kabaretu „Klika” z lat 90-tych</strong> i protestuje zasadniczo <strong>przeciw wszystkiemu</strong>: od pieluch jednorazowych,  poprzez 5G i żywność GMO, aż po karty płatnicze i pieniądz elektroniczny. No bo skoro wolno protestować, to po co się ograniczać?</p> <p>Ekspertyzy pana Wypychowskiego nabrały już statusu kultowych. Na przykład po opublikowaniu <strong>„Białej Księgi” Ministerstwa Cyfryzacji</strong> wyrokował, że ceny <strong>smartfon&oacute;w 5G nie spadną nigdy przenigdy poniżej 3000 zł</strong>, a obywatele wydadzą z własnej kieszeni <strong>od 80 do nawet  200 mld zł na wdrożenie 5G</strong>. W roku 2019, w kt&oacute;rym ta ostatnia analiza została wykonana, budżet Polski wyni&oacute;sł <strong>około 400 mld zł</strong>. Czyli połowę budżetu trzeba by wydać na to, żeby w Polsce było 5G? No chyba nie bardzo.</p> <p>Teraz pan Wypychowski na łamach Tygodnika Spraw Obywatelskich napisał <a href="https://instytutsprawobywatelskich.pl/wypychowski-wielowymiarowo-las-zywych-drzew-czy-las-stacji-bazowych/" rel="nofollow" target="_blank"><strong>artykuł</strong></a>, w kt&oacute;rym stawia czytelnik&oacute;w przed trudnym wyborem: <strong>wolą 5G czy drzewa.</strong> A skąd taki wyb&oacute;r? Ponieważ drzewa, według eksperta Instytutu Spraw Obywatelskich, są <strong>jak kłoda rzucona pod nogi rozwoju 5G</strong>. Czyli żebyśmy w Polsce mieli 5G, najpierw musimy wyciąć drzewa, ponieważ dla 5G <em>każda przeszkoda w postaci żywego drzewa stanowi poważne zakł&oacute;cenie bezprzewodowej komunikacji</em>. Fakty na ten temat są jednak <strong>nieco inne</strong>.</p> <h3><strong>Przeszkodą jest powietrze</strong></h3> <p>Podstawową przeszkodą, kt&oacute;rą zawsze bierze się pod uwagę przy projektowaniu sieci, nie są drzewa. <strong>Jest nią powietrze</strong>. Żyjemy na planecie Ziemia, na kt&oacute;rej wspomniane powietrze jest podstawowym medium, w kt&oacute;rym rozchodzą się fale elektromagnetyczne, r&oacute;wnież te pochodzące z sieci kom&oacute;rkowych. Tak zwane <strong>tłumienie wolnej przestrzeni</strong> pozwala w pewnym uproszczeniu określić jak dużo z naszego sygnału emitowanego przez antenę nadajnika (na przykład ze stacji bazowej) ulega „ulotnieniu” zanim dotrze do anteny odbiornika (na przykład telefonu). Działa to też oczywiście w druga stronę – tłumienie wolnej przestrzeni ma dokładnie taki sam wpływ na to, ile z sygnału emitowanego przez nasz smartfon dotrze do odbiornika stacji bazowej.</p> <p>Tłumienie wolnej przestrzeni jest zatem istotnym czynnikiem w określaniu tak zwanego <strong>budżetu łącza radiowego</strong>, czyli tego, czy przy pewnych zadanych parametrach wejściowych, mocach i odległościach w og&oacute;le dojdzie do skutecznej komunikacji między nadajnikiem a odbiornikiem sygnału radiowego. W pewnym uproszczeniu można przyjąć, że tłumienie wolnej przestrzeni jest zgodne z prawem odwrotnych kwadrat&oacute;w – <strong>moc sygnału maleje odwrotnie proporcjonalnie do kwadratu odległości od jego źr&oacute;dła</strong>. Czyli oddalając się dwukrotnie od źr&oacute;dła sygnału, moc sygnału spada czterokrotnie, natomiast oddalając się czterokrotnie, moc spada szesnastokrotnie.</p> <p>Tłumienie wolnej przestrzeni jest r&oacute;wnież zależne <strong>od długości fali i jej częstotliwości</strong> (obie wielkości są ze sobą powiązane). Dla łączności typu punkt-punkt, zgodnie z obowiązującym zaleceniem ITU-R P.525-4 można opisać je wzorem:</p> <p><strong>L<em>bf</em> = 32,4 + 20log(<em>f</em>) + 20log(<em>d</em>)</strong></p> <p>Podstawiając do wzoru częstotliwość (f) wyrażoną w MHz oraz odległość (d) wyrażoną w km, każdy może przekonać się, jak te dwie zmienne wpływają na tłumienie w wolnej przestrzeni L<em>bf</em>.</p> <h3><strong>Dlaczego akurat drzewa?</strong></h3> <p>To teraz kolejne pytanie. <strong>Dlaczego drzewa miałyby być problemem dla 5G, a nie były dla 4G, 3G i wcześniejszych generacji?</strong> Obecność drzew była uwzględniane w planowaniu już najwcześniejszych sieci radiowych. Jak wiemy ze szkoły, na propagację fal elektromagnetycznych wpływa szereg zjawisk, w tym na przykład <strong>dyfrakcja</strong>, <strong>odbicie</strong>, <strong>załamanie</strong> czy <strong>polaryzacja</strong>.</p> <p>W radiokomunikacji niezmiernie rzadko (na tyle rzadko, że praktycznie nigdy) dochodzi do zjawiska zwanego <strong>propagacją jednodrogową</strong> – czyli takiego, gdzie fale docierają z nadajnika do odbiornika wyłącznie jedną, najkr&oacute;tszą i absolutnie niezakł&oacute;coną drogą. W systemach kom&oacute;rkowych mamy zwykle do czynienia z <strong>propagacją wielodrogową</strong>, kiedy to sygnał dociera do odbiornika z wielu kierunk&oacute;w, ulegając wcześniej odbiciu, załamaniu czy dyfrakcji. Propagacja wielodrogowa zawsze stanowi wyzwanie, ale często stanowi r&oacute;wnież szansę na to, że mimo przeszk&oacute;d odpowiednia porcja energii jednak dotrze do odbiornika i łączność zostanie nawiązana.</p> <p>W zaleceniu <strong>ITU-R P.833-10</strong> opisano szczeg&oacute;łowo wpływ r&oacute;żnych rodzaj&oacute;w roślinności na tłumienie sygnału. Najwcześniejsza wersja zalecenia datowana jest na 1994 rok. Eksperci ITU zbadali i zmierzyli między innymi to, <strong>w jaki spos&oacute;b poszczeg&oacute;lne gatunki drzew tłumią sygnał o r&oacute;żnych częstotliwościach</strong>, sięgających nawet 100 GHz. Empirycznie zmierzono, opisano i zamodelowano sosny, dęby czy klony. Określono przeciętną wielkość liści, grubość gałęzi, wielkość koron.</p> <p>Zamodelowano wpływ poszczeg&oacute;lnych p&oacute;r roku na rozchodzenie sygnału – pan ekspert Wypychowski zapomniał o tym, że w naszym klimacie drzewa pozostają bez liści przez większą część roku, nie stanowiąc wtedy przeszkody dla działania sieci radiowych. Określono także jaka porcja energii ulega pochłonięciu przez drzewa, jaka odbiciu (od liści, ale i gruntu), jaka dyfrakcji na koronie drzewa. Słowem – stworzono cały model pozwalający przewidzieć jak będzie rozchodzić się sygnał sieci kom&oacute;rkowej w środowisku o bujnej roślinności. Wniosek? By efektywnie wdrażać sieci 5G nie trzeba wycinać drzew. Wystarczy stosować faktyczne zdobycze nauki, a nie pseudonauki.</p> <p>Więcej informacji można znaleźć w pełnej wersji felietonu <strong><a href="/images/2022/10/powiedzsprawdzam-defolianty-5g.pdf" target="_blank">„#PowiedzSprawdzam: Agent Orange, czyli rzecz o tym jak bardzo defolianty nie będą potrzebne do rozwoju sieci 5G”</a>.</strong></p> <hr /> <p><span style="font-size:12px;"><em>Projekt „Sprawna telekomunikacja mobilna jako klucz do rozwoju i bezpieczeństwa" realizowany przez KPRM we wsp&oacute;łpracy z Instytutem Łączności - Państwowym Instytutem Badawczym w ramach Programu Operacyjnego Polska Cyfrowa Działanie 3.4. Kampania ma na celu zwiększenie świadomości Polak&oacute;w w zakresie działania, wykorzystania, bezpieczeństwa i znaczenia mobilnych sieci telekomunikacyjnych, a tym samym usług (w tym publicznych) opartych o te sieci. W ramach projektu zrealizowane zostaną działania w następujących obszarach: walka z dezinformacją, edukacja, podstawy prawne procesu inwestycyjnego, bezpieczeństwo i jakość życia.</em></span></p> <p><strong>Zobacz:</strong> <a href="https://www.telepolis.pl/wiadomosci/felietony/strach-przed-5g-nieistniejacy-inzynier-jerzy-weber">Nieistniejący inżynier sieje strach przed siecią 5G</a><br /> <strong>Zobacz:</strong> <a href="https://www.telepolis.pl/wiadomosci/wydarzenia/instytut-lacznosci-5g-petycja-fake-news-manipulacja">Petycja anty5G okazała się pełna fake news&oacute;w i manipulacji</a></p>https://www.telepolis.pl/wiadomosci/felietony/5g-albo-drzewa-fakty-i-mity-o-5gWed, 05 Oct 2022 20:56:44 +0200Logitech pokazał mi, jak żyć. Tobie też się spodobahttps://www.telepolis.pl/artykuly/felietony/logiplay-logitech-wszyscy-jestesmy-graczami<div class="content-full-width full-width"><img alt="" class="w-100" src="/images/2022/09/LogiPlay-Logitech.jpg" /></div> <p><br /> <strong>W tym tygodniu miałem okazję uczestniczyć w pierwszym w historii wydarzeniu z serii LogiPlay, na kt&oacute;re zostałem zaproszony przez firmę Logitech. Firma pokazała nie tylko mn&oacute;stwo nowych sprzęt&oacute;w, ale też ideę, kt&oacute;ra im przyświeca. Ideę, w kt&oacute;rą trudno nie uwierzyć.</strong></p><p><strong>We wtorek i środę (20-21 września) w Berlinie odbyło się wydarzenie o nazwie LogiPlay.</strong> Była to pierwsza impreza tego typu, organizowana przez markę znaną przede wszystkim z akcesori&oacute;w komputerowych. Na zaproszenie producenta miałem przyjemność uczestniczyć w tym wydarzeniu na miejscu i na żywo zapoznać się z najnowszymi sprzętami z gamingowej serii Logitech G. Jednak nie o sam sprzęt chodzi, a też o pewną ideę, kt&oacute;rą firma pośrednio zaprezentowała. Zacznijmy jednak od nowości.</p> <p style="text-align:center"><img alt="Logitech G Cloud" src="/images/2022/09/Logitech-G-Cloud-2.jpg" /></p> <h3><strong>Logitech prezentuje masę nowości dla graczy</strong></h3> <p>Impreza LogiPlay kręciła się przede wszystkim wok&oacute;ł nowych sprzęt&oacute;w dla graczy i streamer&oacute;w. W trakcie wydarzenia CEO Logitech przyznał, że wśr&oacute;d os&oacute;b transmitujących na żywo aż 70 proc. to właśnie gracze, więc nic dziwnego, że z myślą o nich powstało kilka nowości. Zresztą to sprzęty nie tylko dla streamer&oacute;w. Świetnie sprawdzą się także w rękach filmowc&oacute;w.</p> <p style="text-align:center"><img alt="Logitech Litra Beam + Blue Sona XLR" src="/images/2022/09/Logitech-Litra-Beam-Blue-Sona-XLR.jpg" /></p> <p><strong>Te nowości to między innymi lampa Logitech Litra Beam oraz mikrofon Logitech Blue Sona XLR</strong>. Oba wyglądają imponująco. Chociaż mikrofon jest tutaj tym bardziej zaawansowanym i pro sprzętem, to na mnie większe wrażenie zrobiła lampka LED. To prosty, a zarazem bardzo przydatny gadżet, z kt&oacute;rego możliwości mogą skorzystać zar&oacute;wno streamerzy, jak i filmowcy. Lampa pozwala na ustawianie źr&oacute;dła światła pod r&oacute;żnymi kątami, a z poziomu aplikacji Logitech G Hub (lub appki mobilnej) możliwe jest ustawienie takich parametr&oacute;w, jak jasność czy też barwa światła.</p> <p><strong>Poza tym Logitech postanowił zadowolić hardcore’owych graczy wyścig&oacute;wek i zaprezentował nową kierownicę Logitech G Pro Racing Wheel.</strong> Od dawna w tym segmencie marka radziła sobie bardzo dobrze. Modele G920, G923 czy G92 były cenione przez wielu graczy. Może nie były aż tak zaawansowane, jak niekt&oacute;re dużo droższe modele Thrustmastera, ale trzymały poziom. Nowy model to propozycja dla prawdziwych zapaleńc&oacute;w. Ma całe mn&oacute;stwo opcji konfiguracji i personalizacji, włącznie z twardością hamulca, sprzęgła czy pedału przyspieszenia. </p> <p style="text-align:center"><img alt="Logitech G Pro Racing Wheel" src="/images/2022/09/Logitech-G-Pro-Racing-Wheel.jpg" /></p> <p>A przy tym wszystkim marka pokazała też sprzęty dla graczy także mobilnych. To słuchawki Logitech G Fits oraz Astro A30, kt&oacute;re mają być dla wszystkich. Imponują przede wszystkim te pierwsze, kt&oacute;re mają formę TWS-&oacute;w, ale oferują przy tym technikę dopasowywania wewnętrznej gumy do kształtu naszego ucha. Wystarczy minuta, aby za pomocą aplikacji utwardzić materiał, kt&oacute;ry w ten spos&oacute;b zachowa formę dostosowaną pod dane ucho. Można z nich korzystać w zestawie z telefonem czy komputerem. </p> <p><strong>No i wisienką na torcie jest konsola Logitech G Cloud</strong>, ale <a href="https://www.telepolis.pl/tech/sprzet/logitech-g-cloud-konsola-do-grania-w-chmurze">o niej możecie przeczytać w osobnym newsie</a>. W teorii sprzęt wygląda ciekawie, ale nie jestem przekonany, czy odniesie sukces. W mojej opinii jest tutaj zbyt wiele znak&oacute;w zapytania.</p> <h3><strong>Logitech pokazał ideę</strong></h3> <p>Zauważyliście, jaki z tych sprzęt&oacute;w maluje się obraz? Jaką ideę przekazuje Logitech? Bo ja wyraźnie dostrzegam, że wszyscy jesteśmy graczami. <strong>Firma zaprezentowała urządzenia dla każdego – dla streamer&oacute;w (mikrofon i oświetlenie), dla hardcore’owych graczy (kierownica) oraz dla tych niedzielnych (słuchawki i konsola), chociaż to akurat trochę krzywdzące określenie.</strong> Dzisiaj granie to już nie tylko mocny PC czy konsola pokroju PlayStation 5 czy Xbox Series X. Wszyscy jesteśmy graczami, nawet jeśli platformą jest telefon kom&oacute;rkowy, a gry to Candy Crush, Angry Birds lub Coin Master. </p> <p style="text-align:center"><img alt="Logitech LogiPlay CEO" src="/images/2022/09/LogiPlay-Logitech-CEO-2.jpg" /></p> <p>Logitech to dostrzega i zdaje się, że chce oferować coś każdemu typowi gracza. Kupuję to<strong>. Czas skończyć z myśleniem, w kt&oacute;rym gracz mobilny jest traktowany jako ten gorszej kategorii.</strong> Od dawna wiemy przecież, że gry na telefony czy tablety generują dużo większe zyski niż tytuły PC-towe i konsolowe razem wzięte, ale nie tylko o to chodzi. Platforma i sama gra nie mają znaczenia. Każdy z nas gra w to co lubi i w spos&oacute;b, kt&oacute;ry mu odpowiada.</p> <p>Chociaż sam przez lata byłem zatwardziałym PC-towcem, to koncepcja Logitecha mnie przekonuje. Na miejscu spotkałem mn&oacute;stwo ludzi i część jarała się konsolą, część mikrofonem, a część słuchawkami i to właśnie w gamingowym świecie jest niesamowite. <strong>Bo chociaż łączy nas ta sama pasja, to jednocześnie możemy się tak bardzo od siebie r&oacute;żnić. </strong>Może to trochę g&oacute;rnolotne, wiem, ale gry jak mało co łączą ludzi i Logitech chce w tym uczestniczyć i swoimi sprzętami pośrednio w tym pomagać. Mam wrażenie, że w trakcie pierwszego LogiPlay wybrzmiało to szczeg&oacute;lnie głośno.</p> <p><strong>Zobacz: </strong><a href="https://www.telepolis.pl/tech/sprzet/logitech-g502-x-myszka-dla-graczy">Logitech G502 X. Ikona powraca w aż trzech nowych wersjach</a><br /> <strong>Zobacz: </strong><a href="https://www.telepolis.pl/tech/sprzet/logitech-aurora-g735-g713-g715-g705">Logitech zrywa ze stereotypami i tworzy akcesoria gamingowe dla kobiet</a></p>https://www.telepolis.pl/artykuly/felietony/logiplay-logitech-wszyscy-jestesmy-graczamiThu, 22 Sep 2022 14:25:38 +0200UE zdelegalizuje Twój telewizor? Wyjaśniamyhttps://www.telepolis.pl/artykuly/felietony/telewizory-ue-normy-rozporzadzenie<p style="text-align:center"><img alt="UE zdelegalizuje Twój telewizor? Wyjaśniamy" src="/images/2022/09/ue-telewizory-normy-8k.jpeg" /></p> <p><strong>Polskie media obiegły doniesienia, jakoby nowe normy wprowadzone przez Unię Europejską miały wywołać spustoszenie na rynku telewizor&oacute;w. Wyjaśniamy wątpliwości.</strong></p><p>Co się stanie z branżą telewizor&oacute;w po 1 marca 2023 roku? Czy z p&oacute;łek poznika większość dotychczasowych modeli? Czy Unia Europejska odetnie nas od najnowszych technologii, fundując całkowitą stagnację? Takie pesymistyczne wizje wydają się snuć polskie media, powołując się na analizę <strong>Związku Cyfrowa Polska</strong>. Pytanie jednak ile wsp&oacute;lnego z rzeczywistością mają przytoczone prognozy?</p> <h3><strong>Rozporządzenie o ekoprojektowaniu - o co chodzi?</strong></h3> <p>Zacznijmy po kolei, czyli od przepis&oacute;w, do kt&oacute;rych zastrzeżenia zgłasza Związek. Chodzi o<strong> Rozporządzenie Komisji UE 2019/2021 z dnia 1 października 2019 r. ustanawiające wymogi dotyczące ekoprojektu dla wyświetlaczy elektronicznych</strong> (pełna nazwa jest trochę dłuższa, ale raczej nie ma potrzeby jej przytaczać). Wspomniane przepisy, jak łatwo zauważyć, zostały ustanowione już trzy lata temu. W dużym skr&oacute;cie mają one na celu wprowadzenie norm, kt&oacute;re wymuszą na producentach telewizor&oacute;w projektowanie bardziej ekologicznych produkt&oacute;w.</p> <p>I te normy okazują się kością niezgody. <strong>Rozporządzenie wyznacza bowiem maksymalne zużycie energii telewizor&oacute;w, kt&oacute;re mogą być sprzedawane na terenie Unii Europejskiej. </strong>Normy w tym zakresie miały być wprowadzane dwustopniowo: pierwszy pr&oacute;g obowiązuje od 1 marca 2021 roku, podczas gdy drugi, bardziej rygorystyczny, wejdzie w życie <strong>1 marca 2023 roku</strong>.</p> <p>Same normy określa Załącznik II do Rozporządzenia. Są one wyliczane według wzoru, kt&oacute;ry uwzględnia m.in. powierzchnię ekranu, rozdzielczość oraz technologię, w kt&oacute;rej został wykonany. Po podstawieniu odpowiednich danych szybko ustalimy, że <strong>dla przykładowego telewizora LCD o przekątnej 65" i rozdzielczości UHD pob&oacute;r mocy od 1 marca 2023 roku nie będzie m&oacute;gł przekraczać 150 W, natomiast w przypadku panelu OLED o przekątnej 55" limit to 136 W</strong>.</p> <h3><strong>Nie, Unia nie zdelegalizuje Twojego telewizora</strong></h3> <p>Wartości ambitne, jednak<strong> </strong>są one <strong>w zasięgu większości paneli, kt&oacute;re mieliśmy okazję testować mniej więcej na przestrzeni ostatnich dw&oacute;ch lat</strong>. Szczeg&oacute;lnie, że nie m&oacute;wimy tu o poborze mocy w trybie HDR lub przy maksymalnym podświetleniu, a treściach SDR i <strong>"zwykłej konfiguracji"</strong>, a więc w większości przypadk&oacute;w po prostu przy domyślnych ustawieniach.</p> <p>Trudno więc m&oacute;wić o pogromie, przynajmniej jeśli chodzi o telewizory o rozdzielczości 4K i niższej. Jasne, część modeli dostępnych obecnie na rynku będzie musiała zostać wycofana ze sprzedaży, jednak według naszych obserwacji limity nie odbiegają znacząco od tego, co już dzisiaj oferują nam producenci.</p> <h3><strong>Czy czeka nas koniec telewizor&oacute;w 8K?</strong></h3> <p>Sytuacja zmienia się nieco, kiedy m&oacute;wimy o telewizorach 8K, kt&oacute;re <strong>aktualnie nie są objęte limitami, jednak od 1 marca 2023 roku będą je obowiązywały te same normy, co panele o niższej rozdzielczości</strong>. Jak zwraca uwagę Cyfrowa Polska, normy te zostały opracowane na podstawie prognoz, kt&oacute;re na przestrzeni ostatnich kilku lat zdążyły się mocno zdezaktualizować. W efekcie nie oddają reali&oacute;w rynkowych i całkowicie skreślają segment telewizor&oacute;w 8K.</p> <p>Ale czy na pewno? Niestety nie mieliśmy jeszcze okazji testować telewizor&oacute;w 8K, więc musimy bazować tutaj na informacjach dostarczanych przez producent&oacute;w. I rzeczywiście, jeśli spojrzymy na pob&oacute;r mocy 65-calowego Samsunga Neo QLED 8K QN800B, wynosi on 248 W. To nawet nie jest blisko limitu 150 W, kt&oacute;ry będzie obowiązywał od 2023 roku. Ale już konkurencyjny (i pozycjonowany nieco niżej, na co warto brać poprawkę)<strong> model LG 65QNED969PA pobiera w analogicznej sytuacji 146 W, a więc w normie z powodzeniem się mieści</strong>.</p> <p>Oczywiście nie dokonywaliśmy przeglądu całej oferty producent&oacute;w, a jedynie wyrywkowo sprawdziłem specyfikację kilku wybranych modeli. Wydaje się jednak, że <strong>nie należy obawiać się całkowitego zniknięcia paneli 8K z rynku</strong>. W najgorszym wypadku można się spodziewać, że producenci wprowadzą programowe ograniczenia domyślnej i/lub maksymalnej jasności w wybranych modelach.</p> <p>Takie limity będą jednak konieczne wyłącznie dla trybu SDR, ponieważ <strong>rozporządzenie unijne nie przewiduje żadnych norm dla maksymalnego poboru mocy w trybie HDR</strong>. Dla przykładu, w przypadku przytoczonego wcześniej modelu LG wynosi on 240 W, a mimo to telewizor nadal spełnia wytyczne.</p> <h3><strong>Problem wyłącznie dla producent&oacute;w</strong></h3> <p>Nie wydaje się więc, żeby nowe rozporządzenie miało być szczeg&oacute;lnie dotkliwe dla konsument&oacute;w. Wręcz przeciwnie, wprowadza ono szereg wymog&oacute;w związanych z prawem do naprawy. Przykładowo, <strong>wymusza na producentach i importerach telewizor&oacute;w dostarczanie części zamiennych przez co najmniej siedem lat od dnia wprowadzenia ostatniego egzemplarza danego modelu do obrotu</strong>.</p> <p>Skąd w takim razie apokaliptyczne wizje dotyczące unijnego rozporządzenia? Warto przypomnieć, że większość utrzymanych w tym tonie relacji bazowała na komunikacie wystosowanym przez <strong>Związek Cyfrowa Polska</strong>, czyli <strong>stowarzyszenie reprezentujące m.in. wszystkich liczących się w Polsce producent&oacute;w telewizor&oacute;w</strong>. A dla producent&oacute;w nowe regulacje faktycznie mogą być problemem, szczeg&oacute;lnie jeśli w swoim portfolio mają duży odsetek urządzeń nieprzystosowanych do nowych norm.</p> <p>Poprosiliśmy producent&oacute;w o komentarz w sprawie Rozporządzenia oraz tego, jak nowe normy wpłyną na ich ofertę. Niestety <strong>większość z nich odm&oacute;wiła odpowiedzi</strong>, odsyłając nas do stanowiska Cyfrowej Polski.</p> <blockquote> <p>W sprawach legislacyjnych dotyczących branży RTV stanowisko Sony reprezentuje ZIPSEE Cyfrowa Polska. W wypadku dodatkowych pytań prosimy kontaktować się bezpośrednio z przedstawicielami Związku.</p> </blockquote> <p style="text-align: right;">- oficjalne stanowisko <strong>Sony Polska</strong></p> <p>Nieco więcej informacji uzyskaliśmy wyłącznie od przedstawiciela firmy <strong>Sharp</strong>, kt&oacute;ry przyznał, że nowe przepisy rzeczywiście stanowiły dla producent&oacute;w duże wyzwanie, zmuszając do redukcji zużycia energii przez telewizory średnio o ok. 20-25 procent. Jednocześnie jednak <strong>wszystkie nadchodzące produkty firmy są już dostosowane do norm, kt&oacute;re mają obowiązywać od 1 marca 2023 r.</strong></p> <p><strong>Zobacz:</strong> <a href="https://www.telepolis.pl/tech/prawo-finanse-statystyki/telewizory-sklepy-unia" target="_blank">UE zdelegalizuje tw&oacute;j telewizor. Nie, to nie żart</a><br /> <strong>Zobacz:</strong> <a href="https://www.telepolis.pl/wiadomosci/prawo-finanse-statystyki/apple-unia-europejska-zmiana-prawa-aplikacje" target="_blank">Unia Europejska uderza w Apple. Chce wymusić kluczowe zmiany</a></p>https://www.telepolis.pl/artykuly/felietony/telewizory-ue-normy-rozporzadzenieWed, 21 Sep 2022 08:52:00 +0200Polacy pokochaliby vivo X Fold i ładowarkę 200 W. Jestem tego pewnahttps://www.telepolis.pl/artykuly/felietony/vivo-x-fold-skladany-ladowarka-200-w-iqoo-bmw<div class="content-full-width full-width"><img alt="" class="w-100" src="/images/articles/vivo-X-Fold-iQOO-10-Pro/vivo-x-fold-rozlozony-w-dloni.jpg" /></div> <p><br /> <strong>Fold w wykonaniu vivo i zaskakująco elegancki gamingowy iQOO – moim zdaniem te telefony sprawiły, że vivo wysunęło się na prowadzenie. To zapowiedź nowości, kt&oacute;re w 2023 roku zobaczymy także w Polsce.</strong></p><h3><strong>X Fold – vivo umie składać </strong></h3> <p>Zastanawiasz się, czemu vivo nie ma w ofercie składanego telefonu? W Azji ma i jest to model nadzwyczaj udany. Dokładnie obejrzałam <strong>vivo X Fold</strong> z entuzjazmem, mimo że na co dzień wolę telefony składane jak puderniczka, a nie jak książeczka. Jednak zabiegi wykonane przez vivo sprawiają, że mimo sporych gabaryt&oacute;w telefon dobrze leży w dłoni w każdej pozycji. No i można z niego korzystać komfortowo bez rozkładania dzięki dużemu ekranowi zewnętrznemu (6,52”).</p> <p style="text-align:center"><img alt="Ekran główny vivo X Fold" src="/images/articles/vivo-X-Fold-iQOO-10-Pro/vivo-x-fold-ekran-glowny.jpg" /></p> <p><strong>Złożony vivo X Fold ma 14,57 mm grubości </strong>i składa się idealnie płasko. Jego <strong>waga to 310,86 g – sporo</strong>, jak na kategorię, w kt&oacute;rej startuje obok modeli lżejszych nawet o 50 gram&oacute;w. Z drugiej strony ma ekran ciut większy niż konkurenci. Po rozłożeniu można korzystać z <strong>niemal kwadratowego panelu AMOLED o przekątnej 8,03 cala</strong>. Warto wiedzieć, że oba ekrany to modele E5 Samsunga o bardzo dobrych parametrach. Drobne zabiegi kosmetyczne sprawiają, że mimo dużych wymiar&oacute;w przyzwoicie leży w dłoni, złożony i rozłożony.</p> <p style="text-align:center"><img alt="akcesoria do vivo x fold" src="/images/articles/vivo-X-Fold-iQOO-10-Pro/vivo-x-fold-akcesoria.jpg" /></p> <p>Dwa szczeg&oacute;ły wyrwały mnie z but&oacute;w. Po pierwsze:<strong> ładowarka z zestawu ma dwa gniazda i chowane bolce!</strong> To <strong>kostka GaN o mocy 80 W</strong>, więc z powodzeniem może jednocześnie ładować telefon i zasilić biurowego laptopa. Akumulator ma pojemność 4600 mAh i można go naładować także indukcyjnie z mocą 50 W. Druga miła niespodzianka to aparat niemal identyczny z tym w vivo X80 Pro. Jest tu także tryb fotografowania Zeiss, kt&oacute;ry bardzo przypadł mi do gustu, oraz innowacyjne powłoki redukujące odbicia na soczewkach.</p> <p>Wykonanie to powiew luksusu. Vivo zn&oacute;w łączy imitację sk&oacute;ry z aluminiową ramką i odpornym szkłem (tym razem marki SCHOTT).</p> <p>[GALERIA:7728]</p> <p><strong>Zobacz: </strong><a href="https://www.telepolis.pl/artykuly/testy-sprzetu/vivo-x80-pro-aparat-zeiss-zdjecia-opinie-test">Test Vivo X80 Pro. Czy to jest przyjaźń, czy to jest kochanie?</a></p> <h3><strong>iQOO 10 Pro z ładowarką 200 W</strong></h3> <p>iQOO 10 Pro to telefon stworzony do grania, choć jak na sprzęt gamingowy jest podejrzanie grzeczny. W środku są oczywiście tylko najszybsze komponenty, na czele ze Snapdragonem 8+ pierwszej generacji. Po doświadczeniach z Vivo X80 Pro jestem dobrej myśli w zakresie chłodzenia i wydajności na dłuższą metę, a obecność czipu V1+ do przetwarzania obrazu gwarantuje dobre wyniki w fotografii. Jednak to nie wydajność najbardziej mnie zaintrygowała, a ładownie.</p> <p style="text-align:center"><img alt="Ładowarka 200 W dołączona do iQOO 10 Pro BMW Motorsport" src="/images/articles/vivo-X-Fold-iQOO-10-Pro/iqoo-10-pro-motorsport-ladowarka-200-w.jpg" /></p> <p>iQOO 10 Pro dostał ładowarkę o mocy 200 W. Brzmi niewiarygodnie? Słusznie, bo zwykle te 200 W to moc szczytowa, a producent chwali się kr&oacute;tkim czasem ładowania do połowy albo lakonicznym „5 minut wystarczy na godzinę grania”.</p> <p>Wielu tak robi, ale nie vivo. iQOO 10 Pro naprawdę większość czasu ładuje się z mocą 200 W. W efekcie można go naładować od 1% do pełna w 10 minut. Większość czasu ładowarka działa z pełną mocą. Przy tym ładowarka wcale nie jest duża, w przeciwieństwie do dostępnych na europejskim rynku kloc&oacute;w, ładujących z mocą 60 czy 80 W.</p> <p>Producent obiecuje, że ładowanie z taką mocą jest bezpieczne i nie zniszczy akumulatora w kilka dni. iQOO 10 Pro ma innowacyjny, bardzo cienki akumulator, chłodzony nowym typem żelu termoprzewodzącego i zabezpieczony nowym obwodem. Tr&oacute;jstronny układ kontroluje ładowanie, jest też nowy separator. Nad wszystkim czuwa autorski algorytm vivo, dbający o kondycję akumulatora. Dzięki temu vivo może obiecywać nam utrzymanie pojemności na poziomie 80% nawet po 1600 cyklach ładowania.</p> <p>[GALERIA:7727]</p> <p>iQOO 10 Pro przyciąga wzrok także wzornictwem. Wersja czarna jest dość przeciętna, ale ja miałam okazję przyjrzeć się wersji BMW Motorsport. Materiały są bardzo przyjemne, telefon nie sprawia wrażenia ociężałego, a przede wszystkim rzeczywiście wygląda sportowo.</p> <h3><strong>Kiedy w Polsce?</strong></h3> <p>Oczywiście nie piszę o tym tylko po to, żeby czytelnicy TELEPOLIS.PL mogli polizać cukierek przez szybę. Polskie ramię vivo pracuje nad tym, by najbardziej innowacyjne modele trafiły także do Polski w 2023 roku.</p> <p>Nie będą to oczywiście „zeszłoroczne” premiery, kt&oacute;re w Chinach zdążą się już wszystkim znudzić. Jest niemal pewne, że <strong>do Polski dojedzie między innymi nowy „składak”</strong>. Będzie konkurował z Galaxy Z Flip 4 i ma być dobrze wyceniony. Jeśli odziedziczy po vivo X Fold elementy wzornictwa i wyposażenie, czekam na niego z niecierpliwością.</p> <p>Szybkim ładowaniem 200 W też nie pogardzę. Mam dość przejmowania się, że nie zdążę naładować telefonu przed wyjazdem.</p>https://www.telepolis.pl/artykuly/felietony/vivo-x-fold-skladany-ladowarka-200-w-iqoo-bmwMon, 12 Sep 2022 12:52:00 +0200Chcę iPhone'a 14 - wyznanie starego androidziarzahttps://www.telepolis.pl/artykuly/felietony/iphone-14-plus-czy-warto-android-ios<div class="content-full-width full-width"><img alt="Jestem starym androidziarzem i chcę iPhone'a 14 Plus" class="w-100" src="/images/2022/09/iphone-14-premiera/iphone-14-plus-czy-warto-2.jpg" /></div> <p><br /> <strong>Nowy iPhone 14 Plus to smartfon, na kt&oacute;rego nie czekałem, a jednak to on po ponad 10 latach ma szansę przekonać mnie, by wreszcie porzucić Androida.</strong></p><p>Swojego pierwszego smartfona kupiłem w 2011 roku i <strong>od tamtej pory nieprzerwanie pozostałem lojalny wobec Androida</strong>. Ale wiecie co? Chyba czas na zmiany. Dzisiejsza premiera iPhone’a 14 utwierdziła mnie w pomyśle, kt&oacute;ry chodził mi po głowie już od jakiegoś czasu: <strong>by rzucić to wszystko w diabły i przejeść na jabłkową stronę mocy</strong>.</p> <p style="text-align:center"><a href="https://www.citibank.pl/konta-osobiste/citikonto-lp/?prid=telepolis" target="_blank"><img alt="https://www.citibank.pl/konta-osobiste/citikonto-lp/?prid=telepolis" src="https://www.telepolis.pl/images/2022/09/CitiKonto450_092022_960x300.jpg" /></a></p> <p>I tak, wiem, że rozmawiamy o <strong>iPhone’ie 14</strong> – prawdopodobnie najnudniejszym, najmniej innowacyjnym smartfonie w dziejach. Ale wiecie co? W tym rzecz – <strong>ja nie szukam innowacji</strong>. W innym przypadku zdecydowałbym się na zakup kt&oacute;regoś ze składak&oacute;w z Androidem. Jasne, to świetne urządzenia i bardzo się cieszę, że istnieją. Potrzebne są telefony, kt&oacute;re będą przecierały szlak, wdrażając nowe pomysły i technologie. Sęk w tym, że o ile mocno im kibicuję, tak <strong>od mojego prywatnego smartfona oczekuję niezawodności i przewidywalności</strong>.</p> <h3><strong>Odgrzewane kotlety też są smaczne</strong></h3> <p>I m&oacute;wcie, co chcecie, ale wiem, że w przypadku iPhone’a dokładnie to dostanę. Ten sam design, ten sam interfejs, te same aplikacje. <strong>Nuda? Nie, przewidywalność. </strong>Biorąc do ręki iPhone’a dokładnie wiem, czego się spodziewać. Nie muszę się też obawiać, że kt&oacute;raś aktualizacja wywr&oacute;ci mi wszystko do g&oacute;ry nogami, zmuszając do nieplanowanej zmiany telefonu. Takie coś też już w swojej karierze przerabiałem i uwierzcie mi, żadna przyjemność.</p> <p>Oczywiście ten konserwatyzm Apple nie jest gł&oacute;wnym argumentem, przez kt&oacute;ry rozważam przesiadkę, ale wiecie – kupuję to. Rozumiem ideę, by dawać użytkownikom to, do czego się przyzwyczaili i nie wymyślać bez potrzeby koła na nowo. <strong>Taki właśnie jest iPhone 14 – wt&oacute;rny do b&oacute;lu, ale przy tym sprawdzony i bezpieczny. </strong>Jako zblazowany dziennikarz tech mogę na to marudzić, ale jako potencjalny użytkownik w gruncie rzeczy nawet się cieszę.</p> <h3><strong>iPhone zamiast Androida? To ma sens</strong></h3> <p>Cieszę się, bo iPhone 14 to po prostu iPhone, a <strong>argument&oacute;w za przesiadką na iPhone’a uzbierało mi się na przestrzeni lat kilka</strong>. Rzecz jasna numero uno od zawsze była i jest kwestia wsparcia. Lekko licząc <strong>pięć lat aktualizacji to nie w kij dmuchał </strong>– odpada mi gł&oacute;wny argument, dla kt&oacute;rego tak często wymieniam smartfony. Nie jest to jednak bynajmniej jedyna rzecz, kt&oacute;rej zazdroszczę kolegom po drugiej stronie płotu.</p> <p style="text-align:center"><img alt="Jestem starym androidziarzem i chcę iPhone'a 14 Plus" src="/images/2022/09/iphone-14-premiera/iphone-14-plus-czy-warto-3.jpg" /></p> <p>Coraz częściej marzy mi się także ajfonowy aparat. Nie, nie dlatego, że m&oacute;j obecny telefon robi kiepskie zdjęcia. Wręcz przeciwnie – fotki z mojego obecnego OnePlusa wychodzą zaje… ekhm, <em>bardzo ładne</em>. Co innego filmy. <strong>Coraz częściej widuję koleg&oacute;w po fachu, kt&oacute;rzy porzucili bezlusterkowce na rzecz iPhone’&oacute;w, uzyskując r&oacute;wnie dobre efekty. </strong>To znaczy, r&oacute;wnie dobre jak na potrzeby YouTube’a, ale wiecie – też tak chcę. </p> <p>Tymczasem w przypadku większości smartfon&oacute;w z Androidem kwestia nagrań wideo potraktowana wydaje się być po macoszemu. <strong>Jasne, można z ich pomocą uzyskać dobrze wyglądający materiał, ale wymaga to znacznie więcej wysiłku niż w przypadku telefon&oacute;w z jabłkiem na obudowie. </strong>W innym wypadku zawsze znajdzie się coś, co zdradzi, że dane nagranie wykonane zostało telefonem – nienaturalne kolory, źle dobrana szybkość migawki itd. Z jakiegoś powodu nie spotkałem się jeszcze, by koledzy z iPhone’ami narzekali na podobne problemy.</p> <p>No i jest kwestia słynnego ekosystemu. „Złotej klatki”, jak często go nazywałem. I w sumie nazywam nadal, tylko…<strong> sam dałem się w tej klatce zamknąć</strong>. Od kilku miesięcy korzystam z Maca Mini i, kurka, <strong>konieczność synchronizowania danych za pomocą zewnętrznych aplikacji zaczęła się robić irytująca, od kiedy na wyciągnięcie jest alternatywa w postaci iCloud</strong>.</p> <h3><strong>A mury runą... dzięki iPhone 14</strong></h3> <p>W zasadzie tylko dwie rzeczy powstrzymywały mnie zawsze przed zakupem iPhone’a. No, może trzy, ale do tego jeszcze wr&oacute;cimy. W każdym razie <strong>dwie bariery, o kt&oacute;rych wspomniałem, to interfejs i bateria</strong>.</p> <p>Jeśli chodzi o interfejs… c&oacute;ż, miałem do iOS kilka podejść i za każdym razem <strong>odrzucała mnie logika niekt&oacute;rych rozwiązań tego systemu</strong>. Brak łatwego dostępu do systemu plik&oacute;w, ograniczona wymiana danych między aplikacjami firm trzecich czy brak uniwersalnego sposobu na powr&oacute;t do poprzedniego ekranu to tylko kilka przykład&oacute;w tego, o czym m&oacute;wię. Ale <strong>macOS też uważam za system pod wieloma względami nieprzyjazny i mało intuicyjny</strong>, a jakoś z niego korzystam. Podejrzewam, że z iOS też w końcu znajdę wsp&oacute;lny język.</p> <p><strong>Zobacz:</strong> <a href="https://www.telepolis.pl/artykuly/felietony/mac-macos-opinie-wady-zalety" target="_blank">Wcisnęli mi macOS. Jaki ten system jest głupi!</a></p> <p>I zostaje ostatnia kwestia: <strong>akumulator</strong>. Ostateczna granica. Bariera nie do przeskoczenia. Nie będę ukrywał, z telefonu korzystam BARDZO intensywnie.<strong> Zdarzało mi się już, że nie ruszałem się z domu bez powerbanku, bo w innym przypadku m&oacute;j &oacute;wczesny smartfon umierał nim wr&oacute;ciłem do domu.</strong> Nie chciałbym do tych czas&oacute;w wracać, a jednak w przypadku przesiadki na sprzęt Apple trochę nie byłoby wyjścia. Nieważne, jakie czary odprawiają w Cupertino – <strong>3240 mAh (pojemność akumulatora w iPhone 13) to na dzisiejsze standardy malutko</strong>, a doniesienia użytkownik&oacute;w tylko to potwierdzają.</p> <p>To oczywiście nie oznacza, że nie można kupić iPhone’a z dobrym akumulatorem. Jest w końcu iPhone 13 Pro Max, kt&oacute;ry spisuje się pod tym względem znacznie lepiej od swoich mniejszych krewnych. Tylko tu pojawia się jeden szkopuł – cena. Nie chcę dopłacać do najdroższego modelu w ofercie giganta z Cupertino tylko po to, żeby telefon nie rozładował mi się przed powrotem do domu, bo <strong>to kompletnie bez sensu</strong>.</p> <p>Ale w tym roku pojawia się jeszcze jedna opcja: iPhone 14 Plus. Jeszcze przed prezentacją nowych iPhone’&oacute;w trochę goryczy wylaliśmy z kolegami pod jego adresem, bo w końcu stał się jednym z gwoździ do trumny unikalnej serii Mini. Ba, <strong>nawet ochrzciliśmy go ksywką „Biedamax”</strong>. </p> <p>Tylko jak się nad tym zastanowić, to ten telefon ma całkiem sporo sensu. <strong>Jasne, 6,7” to patelnia, ale przecież trafiały już do mojej kieszeni większe telefony i jakoś żyję (kieszenie zresztą też). </strong>Jeśli natomiast w zamian mam dostać akumulator, kt&oacute;ry bez problemu wytrzyma cały dzień z dala od ładowarki – a wszystko wskazuje na to, że tak właśnie będzie – to <strong>z mojej perspektywy jest to zupełnie uczciwy kompromis</strong>.</p> <div class="content-full-width full-width"><img alt="Jestem starym androidziarzem i chcę iPhone'a 14 Plus" class="w-100" src="/images/2022/09/iphone-14-premiera/iphone-14-plus-czy-warto-1.jpg" /></div> <p><br /> I w ten oto spos&oacute;b iPhone 14 – prawdopodobnie najnudniejszy iPhone na przestrzeni ostatnich lat – przełamał ostatnią barierę, kt&oacute;ra broniła mnie przed wskoczeniem obiema nogami w ekosystem Apple. No, prawie ostatnią. Pozostaje jeszcze kwestia ceny. Choć iPhone 14 Plus jest tańszy od wariantu Pro, to jednak w dalszym ciągu trzeba za niego zapłacić <strong>blisko 6000 zł</strong>.</p> <p>Czy warto? Tego jeszcze nie jestem pewny. Wiem natomiast, że po raz pierwszy jestem na etapie, gdzie realnie taki zakup rozważam… <strong>i prawdopodobnie w końcu się skuszę</strong>.</p> <p><strong>Zobacz:</strong> <a href="https://www.telepolis.pl/wiadomosci/sprzet/iphone-14-specyfikacja-cena-co-nowego">Apple w końcu zaskakuje! iPhone 14 jednak nie podrożał</a><br /> <strong>Zobacz:</strong> <a href="https://www.telepolis.pl/artykuly/felietony/thermomix-czy-biedamax-apple-namieszal-w-kotle">Thermomix czy Biedamax? Apple namieszał w kotle</a></p> <hr /> <p><strong>Niniejsza relacja powstaje dzięki uprzejmości banku Citi Handlowy S.A. Zał&oacute;ż w nim konto, korzystając z <a href="http://www.citibank.pl/konta-osobiste/citikonto-lp/?prid=telepolis" target="_blank">tego linku</a>, by zgarnąć nawet 450 zł do wydania na dowolny cel, w tym nowego smartfona Apple iPhone 14.</strong></p>https://www.telepolis.pl/artykuly/felietony/iphone-14-plus-czy-warto-android-iosWed, 07 Sep 2022 21:21:00 +0200Thermomix czy Biedamax? Apple namieszał w kotlehttps://www.telepolis.pl/artykuly/felietony/thermomix-czy-biedamax-apple-namieszal-w-kotle<div class="content-full-width full-width"><img alt="" class="w-100" src="/images/2022/09/iphone-14-premiera/iphone-14-pani-domu.jpg" /></div> <p><br /> <strong>Thermomix, Hizero Bionic, Roomba, Dysona suszarka do włos&oacute;w i odkurzacz pionowy, a do tego suszarka do ubrań Samsunga oraz Apple iPhone 14 Mini - to wyprawka zadowolonej gospodyni. Z czego jednak zrezygnować, gdy Apple poszedł w patelnie?</strong></p><h3><strong>Apple to kr&oacute;l małych telefon&oacute;w… kt&oacute;rych już nie chcemy</strong></h3> <p>Uwielbiam małe telefony. Każda oszczędność miejsca i masy w bagażu jest dla mnie na wagę złota. Dlatego z radością przyjąłem premiery iPhone’a 12 mini i 13 mini. Rzecz w tym, że <strong>to ostatnie mikrusy w ofercie producenta, nie licząc ubogiej serii SE</strong>.</p> <p style="text-align:center"><a href="https://www.citibank.pl/konta-osobiste/citikonto-lp/?prid=telepolis" target="_blank"><img alt="https://www.citibank.pl/konta-osobiste/citikonto-lp/?prid=telepolis" src="https://www.telepolis.pl/images/2022/09/CitiKonto450_092022_960x300.jpg" /></a></p> <p>OK, podstawowy <strong>iPhone 14 i iPhone 14 Pro to wciąż niewielkie telefony</strong>, o rozmiarze tak idealnym dla wielu os&oacute;b, że Samsung odwzorował go 1:1 w Galaxy S22. Teraz jednak nie ma już tego najtańszego i najmniejszego Premium-Minionka, jakim były modele mini, a jako nowość Apple proponuje wielkiego <strong>iPhone’a 14 Plus.</strong> <strong>To taki Pro Max dla ubogich, bez trzeciego oka aparatu, tytułowy Biedamax.</strong></p> <p>I nie, Apple nie robi nic na przek&oacute;r klientom - to klienci nie aż tak znowu chętnie, jak mogłoby się wydawać zaczęli stawać na modele mini.</p> <div class="content-full-width full-width"><img alt="" class="w-100" src="/images/2022/09/Jaki-iphone-2023.jpeg" /></div> <h3> </h3> <h3><strong>Apple iPhone 14 Pro Max - luksus, kt&oacute;rego nie poprzesz już racjonalnymi argumentami</strong></h3> <p>Apple to marka z jednej strony technologiczna, kt&oacute;ra dzięki swoim naśladowcom wniosła bardzo wiele do wsp&oacute;łczesnego świata, z drugiej zaś strony - <strong>marka ewidentnie luksusowa</strong>. Oczywiście są kraje, w kt&oacute;rych na określenie luksus skierowane w stronę Apple’a ktoś tylko radośnie parsknie. <strong>W Polsce nawet modele bez Pro w nazwie potrafią wywołać srogą zapaść w domowym budżecie.</strong></p> <p>Obiektem największego kultu są przy tym mocno wyr&oacute;żniające się „na tle biedoty” modele Pro Max. Ich <strong>splendor objawia się przede wszystkim w znacznie większej obudowie, kt&oacute;ra nie zostawia wątpliwości, że mamy do czynienia z luksusem w czystej formie</strong>.</p> <p>Oczywiście potężny debet na koncie po zakupie Pro Maksa można argumentować też całkiem racjonalnie najlepszym aparatem w serii, najlepszą baterią czy też po prostu ekranem o topowej przestrzeni roboczej. A właściwie to mogliśmy - <strong>do czasu pojawienia się nowej patelni w kuchni Apple’a</strong></p> <h3><strong>iPhone 14 Plus czy iPhone 14 Pro Max?</strong></h3> <p>Nikt nie ma wątpliwości, że Pro Max jest lepszy od Plusa. Procesor, aparaty, stal w ramce… bla bla bla. Tak naprawdę jednak <strong>największym atutem serii Pro Max od zawsze był duży ekran i o niebo lepsza bateria</strong> niż w innych modelach.</p> <p>I te dwa atuty teraz trafiły właśnie do mas. No powiedzmy, że do mas, bo <strong>m&oacute;wimy o cenie wyższej niż za iPhone’a 14 i znacznie wyższej niż abortowanego niespodziewanie iPhone’a 14 mini</strong>.</p> <h3><strong>Ten sezon bez Thermomiksa, kr&oacute;lowa nocy ma inny gadżet</strong></h3> <p>W świecie niemal idealnie dofinansowanej, „luksusowej” gospodyni domowej pojawiła się niespodziewana wyrwa. <strong>Zamiast w iPhone’a mini, trzeba iść teraz w Biedamaksa</strong>. To on jest aktualnie „hot”, no i <strong>Jolka spod piątki nie będzie już tak szpanować 13 Pro Max</strong> - „ja też mam dużego stara ruro”. Nie będzie stary sączyć drink&oacute;w z niemieckiego Thermomiksa, hajsy poszły na coś o wiele ważniejszego, bo oto <strong>cały na biało wjeżdża do domu Apple iPhone 14 Plus</strong>.</p> <hr /> <p><strong>Niniejsza relacja powstaje dzięki uprzejmości banku Citi Handlowy S.A. Zał&oacute;ż w nim konto, korzystając <a href="https://www.citibank.pl/konta-osobiste/citikonto-lp/?prid=telepolis" target="_blank">z tego linku</a>, by zgarnąć nawet 450 zł do wydania na dowolny cel, w tym nowego smartfona Apple iPhone 14.</strong></p>https://www.telepolis.pl/artykuly/felietony/thermomix-czy-biedamax-apple-namieszal-w-kotleWed, 07 Sep 2022 19:54:00 +0200Apple iPhone 14 – naprawdę ktoś się tym jara? Nuda!https://www.telepolis.pl/artykuly/felietony/apple-iphone-14-naprawde-ktos-sie-tym-jara-nuda<p><img alt="iPhone 13" src="/images/2022/09/Apple-iPhone-13-przed-premiera-Apple-iPhone-14.jpg" /></p> <p><strong>Dziś wieczorem kolejny Apple Event, a na nim zobaczymy nową serię telefon&oacute;w iPhone 14, kolejną generację zegark&oacute;w Apple Watch i słuchawek AirPods oraz pewnie coś tam jeszcze. Czekacie? Powodzenia, ja odpuszczam i nawet na to nie spojrzę.</strong></p><p>Wydarzenia z cyklu Apple Event wywołują od lat <strong>niezrozumiałą dla mnie ekscytację fan&oacute;w marki</strong>, kt&oacute;ra przyciąga ich przed ekrany komputer&oacute;w, jak największe premiery kinowe. Zn&oacute;w <strong>wyjdzie Tim Coo</strong>k i na tle migających, kolorowych ekran&oacute;w<strong> będzie snuł opowieści o wizji Apple</strong> i tym, jak firma odpowiada na oczekiwania użytkownik&oacute;w. Po nim na scenie wystąpi kilka miłych os&oacute;b, kt&oacute;re na tle przelatujących slajd&oacute;w będą zachwalać dzisiejsze nowości z jabłkiem na obudowie. Jak zawsze będzie „zachwycająco” i „ekscytująco”. Bawcie się dobrze, <strong>ja w tym czasie p&oacute;jdę na basen</strong> lub na rower, a o nowych sprzętach Apple przeczytam może jutro.</p> <div class="content-full-width full-width"><img alt="" class="w-100" src="/images/2022/09/Apple-Event.jpg" /></div> <p><br /> Żeby nie było – nie twierdzę, że telefony Apple nie zasługują na uwagę. Ich specyfikacje są przyzwoite, a nowy <strong>układ Apple A16 Bionic</strong> może pozwoli tym razem przekroczyć iPhone’om <strong>pułap 1 miliona punkt&oacute;w w benchmarku AnTuTu</strong> i konkurować z flagowcami na Androidzie. Fani wymienią jeszcze parę zalet, w tym cudowny iOS i ekosystem Apple.</p> <p><strong>Zobacz:</strong> <a href="https://www.telepolis.pl/wiadomosci/prawo-finanse-statystyki/counterpoint-smartfony-premium-2q2022-ceny-iphone">Smartfony premium są coraz droższe, a większość z nich to iPhone&#39;y</a></p> <h3><strong>Ceny odpychają, ale chodzi nie tylko o to</strong></h3> <p>Ok, ale i tak uważam, że nie ma się na co nakręcać.<strong> Zacznijmy od końca – od cen</strong>. Wiadomo już, że nowa generacja telefon&oacute;w Apple będzie bardzo droga, jeszcze droższa niż dotąd. Według ostatnich ustaleń <strong>podwyżka może wynieść ok. 15 procent</strong>. Będzie to oznaczać, że ceny za najtańszy model iPhone 14 zaczną się <strong>od około 4800 zł</strong>, „dostępny dla wszystkich” duży model iPhone 14 Max/Plus to <strong>wydatek 5-6 tys. zł</strong>, a dalej będzie już tylko gorzej – na iPhone&#39;a 14 Pro trzeba będzie przygotować <strong>od 6800 zł do 8800 zł</strong>, a topowy iPhone 14 Pro Max oznaczać ma wydatek <strong>od 7500 do nawet 9500 zł</strong>. To szacunki, może będzie jednak taniej od kilkaset złotych, ale i tak wiadomo jedno - jest mega drogo! </p> <p>Co otrzymujemy za takie kwoty? Telefony <strong>kompletnie pozbawione innowacji</strong>, kt&oacute;re gonią konkurencję ze świata Androida. Kiedy smartfony z systemem Google’a wprowadzają kolejne generacje aparat&oacute;w podekranowych, bez wycięcia na aparat selfie (ok, wiem, że na razie z r&oacute;żnym skutkiem), to Apple zatrzęsie światem, <strong>rezygnując z paskudnego notcha</strong> i wprowadzając za to szerokie wycięcie w ekranie, ale o takiej samej, wątpliwej urodzie. Nie, nie chcę nawet na to patrzeć!</p> <p><img alt="iPhone notch" src="/images/2022/09/Apple-iPhone-13-notch.jpg" /></p> <p>Kiedyś telefony Apple uchodziły za <strong>fotograficzną alternatywę dla lustrzanek</strong>. Tak było podobno – ale <strong>na tle dzisiejszych telefon&oacute;w z Androidem to bida-z-nędzo</strong>. Telefony z Androidem na fotograficznym polu oznaczają ambitne poszukiwania – z jednej strony pojawiają się matryce już o rozdzielczości <strong>200 Mpix</strong> (ok, wiadomo – mnożenie pikseli o niczym nie decyduje, ale…), <strong>matryce w formacie 1 cal </strong>(to już robi r&oacute;żnicę), aparaty ze<strong> zmienną przysłoną</strong>, aparaty z<strong> peryskopowym teleobiektywem</strong> i zarazem dużą rozdzielczością, a do tego pracują nad tym uznane marki fotograficzne, jak <strong>Leica czy Hasselblad</strong>, wnoszące swoje unikatowe rozwiązania.</p> <p>W iPhone’ach dostaniecie za to w najlepszym wypadku aparat <strong>48 Mpix i dwa po 12 Mpix</strong>, całość ze wsparciem LiDAR. Nie m&oacute;wię, że to złe połączenie, ale naprawdę – gdzie są innowacje? Gdzie opad szczęki? Gdzie lustrzanka w kieszeni?</p> <div class="content-full-width full-width"><img alt="" class="w-100" src="/images/2022/09/Apple-iPhone-13-aparat.jpg" /></div> <p><br /> <strong>Sp&oacute;jrzmy teraz na baterie</strong>. W Androidzie standard to już 5000 mAh z szybkim ładowaniem <strong>od 65 do 120 W</strong>. Co nam przyniesie seria iPhone 14? Zapowiada się sensacja – będzie szybkie ładowanie! Aż 30 W! I co, zatkało was, Androidowe biedaki, co? A nie, czekaj… Pomyliłem się o jedno zero, <strong>to tylko 30 W</strong>. I jeszcze te akumulatory od <strong>3200 mAh do 4300 mA</strong>h. Smuteczek.</p> <p>Zobaczmy, co tam jeszcze przyniosą cudowne nowości Apple. Ot&oacute;ż będzie funkcja <strong>Always on Display</strong>, czyli obraz zawsze włączony. Coś, co w Androidzie istnieje prawie tak dawno, jak stosowane są ekrany AMOLED. Ba, to rozwiązanie pojawiło się <strong>nawet w pamiętnym Symbianie</strong>, w ostatnich latach tego systemu.</p> <p>To z kolei przypomina jeszcze jedną nowość, kt&oacute;ra pojawiła się w telefonach Apple już wcześniej, <strong>w iOS 14</strong>, ale <strong>do dzisiaj wywołuje ekscytację fan&oacute;w</strong> sprzętu z logo w kształcie jabłuszka – widżety na ekranie gł&oacute;wnym. W dziesięć lat po Androidzie. Pozostaje życzyć, żeby <strong>iOS 16 w iPhone’ach</strong> zmniejszył ten dystans w komforcie użytkowania<strong> do przynajmniej pięciu lat.</strong>  </p> <p><em>„Ale za to iOS jest bezpieczny”</em> – powiedzą wierni fani Apple – „a Android to wirusy, malware, trojany”. To już też coraz mniej odpowiada rzeczywistości. W iOS ciągle wykrywane są dziury, pozwalające złoczyńcom na uruchomienie złośliwego kodu. Z kolei sklep App Store, kiedyś ponoć oaza bezpieczeństwa, naszpikowany jest fałszywymi apkami, kt&oacute;re wyłudzają od użytkownik&oacute;w pieniądze lub dane. Kilka miesięcy temu Apple zrobiło czystkę w App Store, usuwając stamtąd ponad 1,6 miliona niebezpiecznych aplikacji! Ja dziękuję, to jednak wolę „zawirusowanego” Androida. </p> <p><strong>Zobacz:</strong> <a href="https://www.telepolis.pl/wiadomosci/aplikacje/ios-16-android-launcher-za-darmo-z-google-play">iOS 16 bez kupowania iPhone’a? Tak, możesz to mieć!</a></p> <h3><strong>Innowacją będzie nowy kolor obudowy iPhone’a</strong></h3> <p>Czy premiera iPhone’&oacute;w czymś nas zaskoczy? Wszystko wskazuje na to, że nie – <strong>otrzymamy zeszłoroczne modele po lekkim liftingu</strong>, za to wchodzące na rynek w nimbie niesamowitości – w niesamowitych cenach. To sprzęt <strong>jadący na dawnej legendzie, na przywiązaniu użytkownik&oacute;w</strong> – czy wręcz może na ich zniewoleniu. Gdy raz na dobre  zainwestowało w ten zamknięty ekosystem, trudno się teraz z niego wyrwać, także psychicznie.</p> <p>I tylko z jednego powodu być może będę musiał<strong> odszczekać swojego dissa</strong> na jabłko – chodzi o <strong>komunikację satelitarn</strong>ą, kt&oacute;ra ma zadebiutować w iPhone’ach 14. Możliwość łączenia się smartfonu nie tylko ze stacjami naziemnymi, ale także z satelitami LEO, jak Starlinki, to duża rzecz, kt&oacute;ra może zrewolucjonizować telekomunikację. <a href="http://www.telepolis.pl/wiadomosci/sprzet/android-14-z-telefonia-satelitarna-teraz-plan-elona-muska-ma-sens" target="_blank">Podobne plany powstają w obozie Androida</a> – i nie pozostaje nic, jak życzyć, by i Apple, i Google rozwijały swoje systemy i urządzenia w tym nowym kierunku.</p> <p><strong>Zobacz:</strong> <a href="https://www.telepolis.pl/wiadomosci/prawo-finanse-statystyki/iphone-bez-ladowarki-zakaz-sprzedazy-brazylia">Brazylia nie chce iPhone&#39;&oacute;w bez ładowarek</a><br /> <strong>Zobacz:</strong> <a href="https://www.telepolis.pl/wiadomosci/sprzet/iphone-14-specyfikacja-cena-nowy-przeciek">iPhone 14: nowy przeciek ze specyfikacją i cenami smartfon&oacute;w</a></p>https://www.telepolis.pl/artykuly/felietony/apple-iphone-14-naprawde-ktos-sie-tym-jara-nudaWed, 07 Sep 2022 11:10:00 +0200Nieistniejący inżynier sieje strach przed siecią 5Ghttps://www.telepolis.pl/wiadomosci/felietony/strach-przed-5g-nieistniejacy-inzynier-jerzy-weber<p><img alt="Strach przed 5G nieistniejący inżynier Jerzy Weber" src="/images/2022/08/strach-przed-5g-nieistniejacy-inzynier-jerzy-weber.jpg" /></p> <p><strong>Facebookowy profil <em>Promieniowanie Porady Jerzy Weber</em> stanowi temat kolejnego felietonu Instytutu Łączności z cyklu #PowiedzSprawdzam. Tym razem chodzi o techniki manipulacji, kt&oacute;re mają skutecznie <em>wyprać m&oacute;zgi</em> odbiorcom przekaz&oacute;w, kt&oacute;rych celem jest sianie strachu przed siecią 5G.</strong></p><p>Wspomniany na wstępie profil niejakiego <strong>"inżyniera Jerzego Webera"</strong>  to, według ekspert&oacute;w Instytutu Łączności, podręcznikowy przykład<strong> rozsiewania dezinformacji na temat sieci 5G oraz p&oacute;ł elektromagnetycznych</strong> (PEM) z zakresu używanego przez telefonię kom&oacute;rkową. Treści publikowane na profilu "Promieniowanie Porady Jerzy Weber" były już wiele razy tematem artykuł&oacute;w publikowanych na stronie gov.pl/5G, a także na innych portalach zajmujących się zwalczaniem fake news&oacute;w. Autorzy analiz w spos&oacute;b naukowy <strong>dowodzili kłamstw, przeinaczeń i nieprawd</strong> powielanych przez "samozwańczego speca od PEM". Ale to temat na inną historię. Tym razem chodzi o to, <strong>jak wspomniana strona na Facebooku funkcjonuje i jakich technik manipulacji używa</strong>. Można je podzielić <strong>na pięć gł&oacute;wnych kategorii</strong>.</p> <h3><strong>1. Wywoływanie skrajnych emocji</strong></h3> <p><strong>Gra na emocjach</strong> to jedna z najczęściej stosowanych technik przez autor&oacute;w facebookowego profilu, o kt&oacute;rym mowa w najnowszym <strong>felietonie Instytutu Łączności</strong>. Bardzo umiejętnie operują oni w swoich wpisach przede wszystkim strachem. Zdaje się, że <strong>Jerzy Weber uwielbia straszyć swoich czytelnik&oacute;w siecią 5G oraz PEM</strong>, oraz ich rzekomymi <strong>konsekwencjami wpływającymi na ludzkie życie i zdrowie</strong>.</p> <p>Przykłady? Proszę bardzo. Wszystkie cytaty pochodzą ze strony "Promieniowanie Porady Jerzy Weber", pisownia oryginalna.</p> <blockquote> <p>Przed epidemią wprowadzono na dziko sieć anten 5G-2G na całym świecie, jesteśmy kr&oacute;likami doświadczalnymi;</p> <p>[…] będziemy umierać na raka wszyscy od tego 5G;</p> <p>Całe miasta i wioski są pod ciągłym działaniem śmiercionośnego promieniowania, ludzie wymierają, a TELEFONIA KOM&Oacute;RKOWA KŁAMIE na każdym kroku. Lekarze też milczą, więc mamy CICHĄ DEPOPULACJĘ wykonywaną na ogromną skalę w każdym z kraj&oacute;w”.</p> </blockquote> <p>Przykład&oacute;w jest oczywiście więcej. Autorzy strony zamieszczają na niej podobne wpisy codziennie. Wyłania się z nich obraz zbliżony do <strong>krajobrazu nuklearnej pustyni</strong>.  Wszędzie widać <strong>hekatombę</strong>, <strong>wszechobecny nowotw&oacute;r</strong>, <strong>eksperymenty na ludziach</strong> oraz <strong>depopulację</strong>. A to tylko niekt&oacute;re pojęcia przemawiające do wyobraźni os&oacute;b zatroskanych o zdrowie swoje i swoich bliskich.</p> <p><strong>Troska</strong> to w tym przypadku także druga strona tego samego manipulacyjnego medalu. Często tworzony jest obraz matczynej opieki oraz relacji matki i dziecka:</p> <blockquote> <p>dzieci chorują od tych router&oacute;w bardzo, są nadpobudliwe, matki chodzą z nimi po lekarzach, a to od Wi-Fi;</p> <p>Jeżeli są tutaj matki, […] puszczać bajki dzieciakom z USB, wtedy nic nie promieniuje, jest bezpiecznie, dzieci będą w przyszłości bardziej inteligentne;</p> <p>Tak było kochani, mn&oacute;stwo pozw&oacute;w, a jeżeli szkodliwość jest ukrywana, to ludzie będą padać jak muchy i nikt nie dostanie ani grosza, ani Ty, ani Twoja rodzina po Tobie</p> <p>Nasze dzieci i wnuki nie mają przyszłości, ich ciała będą okaleczane!</p> </blockquote> <h3><strong>2. Stosowanie języka impresywnego</strong></h3> <p>Kolejnym sposobem manipulowania czytelnikami jest <strong>stosowanie języka impresywnego</strong>, kt&oacute;ry ma wzbudzić w odbiorcy określoną reakcję, na przykład emocjonalną. W przypadku strony "Promieniowanie Porady Jerzy Weber" jest to przede wszystkim <strong>język agresywnej reklamy i antyreklamy</strong>, <strong>wartościowanie słowne</strong> oraz <strong>brutalizacja przekazu</strong>:</p> <blockquote> <p>Zbrodnia jest ogromna, to dopiero wychodzi na jaw! 100 000 ZAB&Oacute;JCZYCH MASZT&Oacute;W i ZERO przeprowadzonych w Polsce badań! Mamy masowo UMIERAĆ na RAKA i MILCZEĆ.</p> <p>W Polsce zainstalowano od 1992 do 2022 roku 100 000 śmiercionośnych wież, aby nas depopulować po cichu i zarabiać na tym miliardy.</p> <p>Przerabiają nas za pomocą wież na mydło i naw&oacute;z, otw&oacute;rzcie oczy, bo te wszystkie białaczki i nowotwory w głowach u polskich dzieci nie są przypadkowe</p> </blockquote> <p>Przytoczone wyżej niemal apokaliptyczne wizje mają za zadanie <strong>wywołać niepok&oacute;j i strach wśr&oacute;d czytelnik&oacute;w</strong>. Autorzy felietonu słusznie zauważają, że <strong>lęk jeszcze mocniej przyciągnie ich do strony, kt&oacute;ra zna remedium na zło, jakim jest PEM</strong>.</p> <h3><strong>3. Zamykanie odbiorc&oacute;w w bańce dezinformacji</strong></h3> <p>Kim są odbiorcy strony "Promieniowanie Porady Jerzy Weber" oraz w jaki spos&oacute;b tworzą oni tę swoją społeczność? Autorzy strony bardzo często posługują się apostrofami, takimi jak: "moi drodzy”, "UWAGA POLACY!”, "kochani”, "Polecam Państwu” itp.. Te oraz inne zwroty <strong>tworzą poczucie wsp&oacute;lnoty, społeczności o wsp&oacute;lnych wartościach, celach i planach, o wsp&oacute;lnej wizji rzeczywistości</strong>. Autorzy bardzo często zwracają się do czytelnik&oacute;w jako do <strong>"Prawdziwych Polak&oacute;w"</strong> i sugerują wręcz, że <strong>każdy, kto nie zgadza się z tezami Jerzego Webera, nie powinien nazywać się Polakiem</strong>.</p> <p>Często też stosowany jest język o charakterze skrajnie wartościującym, odwołujący się do kategorii humanitaryzmu:</p> <blockquote> <p>ZBRODNIARZE z telekom&oacute;w UKRYLI to przed LUDŹMI.</p> </blockquote> <p>Jest tu wyraźny podział: na "zbrodniarzy z telekom&oacute;w” i "ludzi”. Ci pierwsi najwyraźniej nie powinni być zaliczani do rodzaju ludzkiego. <strong>Prawdziwym człowiekiem okazuje się być ten i tylko ten, kto podąża za głosem inżyniera Jerzego Webera</strong>.</p> <h3><strong>4. Pseudonaukowość profilu, kt&oacute;ra kłuje w oczy</strong></h3> <p>Kolejną techniką manipulacji stosowaną przez autor&oacute;w profilu "Promieniowanie Porady Jerzy Weber" jest <strong>scjentyzacja języka</strong>, czyli <strong>nadawanie mu pseudonaukowego charakteru</strong>. Nauka, badania i twarde dane to coś, czemu zdecydowana większość społeczeństwa jest w stanie zaufać bez większych opor&oacute;w. W przypadku strony Jerzego Webera jego "pseudonauka" staje się jednak <strong>narzędziem manipulacji oraz dezinformacji</strong>, w rzeczywistości służąc <strong>do zwalczania i podważania autentyczności prawdziwej nauki</strong>:</p> <blockquote> <p>Powiedziano Wam, że norma 10 000 000 uW/m2 uchroni Wasze zdrowie. To prawda, uchroni, ale tylko przez kilka minut ekspozycji;</p> <p>Gdy nosisz w kieszeni smartfona z włączoną opcją transmisja danych lub Wi-Fi, promieniujesz na kilkadziesiąt metr&oacute;w.</p> </blockquote> <p>Autor strony posługuje się <strong>niby-technicznymi niby-danymi, kt&oacute;rych większość jego czytelnik&oacute;w zwyczajnie nie rozumie</strong>. Kontekst tych danych czyni je <strong>jeszcze bardziej wiarygodnymi</strong>. Prawdopodobnie przeciętny obserwator strony "Promieniowanie Porady Jerzy Weber" nie widzi r&oacute;żnicy między 2400 MHz, 10 000 000 uW/m2 czy jakimś tajemniczym "promieniowaniem". Jeśli autor napisał, że jest ono zab&oacute;jcze/groźne/powodujące raka, to <strong>uwierzą, że tak właśnie jest</strong>.</p> <p>A co z osobami, kt&oacute;re chciałyby się doszkolić na temat PEM i 5G? Jerzy Weber przygotował dla nich pomoc w postaci kosztującego 205 zł poradnika pod tytułem <strong>"Pomiary p&oacute;l elektromagnetycznych wysokich częstotliwości. Co mierzyć, jak mierzyć, czym mierzyć? Normy promieniowania bezpieczne dla zdrowia. Metody ochrony przed mikrofalami"</strong>. Jak zauważają autorzy felietonu z cyklu #PowiedzSprawdzam, po takiej lekturze nagle okaże się, że <strong>nowotw&oacute;r czyha na każdym kroku, a maszty 5G niosą śmierć i pożogę</strong>.</p> <p>Przy tej okazji warto dodać, że – jak wykazała redakcja strony Demagog.org.pl – <strong>inżynier Jerzy Weber prawdopodobnie nie istnieje</strong>, a przynajmniej <strong>nie posiada takowego tytułu</strong>. A dodatkowo stosowane przez niego procedury są dalekie od naukowych:</p> <blockquote> <p>wystarczy pochodzić po domach z ankietą, okazuje się, że czym bliżej masztu, tym więcej rak&oacute;w, a czym dalej od masztu, tym tych rak&oacute;w jest znacznie mniej i nawet miernika nie potrzeba.</p> </blockquote> <h3><strong>5. Antysystemowość</strong></h3> <p>Autorzy strony "Promieniowanie Porady Jerzy Weber" starają się wykreować pewną <strong>określoną wizję rzeczywistości</strong>. Jej fundamentem jest <strong>antysystemowość</strong>, objawiająca się w uznawaniu, że <strong>wszystkie oficjalne organy władzy mają być jedynie pewną przykrywką dla prawdziwej władzy i ich tajnych interes&oacute;w</strong>. Wystarczy popatrzeć na kilka poniższych cytat&oacute;w zaczerpniętych z omawianego felietonie Instytutu Łączności:</p> <blockquote> <p>W Niemczech montują […] małe anteny 5G. To kolejny etap NWO;</p> <p>Ukraińsko-ruskie trolle pr&oacute;bują zdrapywać nasze plakaty;</p> <p>bezm&oacute;zgowie sejmowe, kt&oacute;re głosowało tam za 5G nie wiedzą o tym do dziś, co zrobili;</p> <p>TELEFONIA KOM&Oacute;RKOWA KŁAMIE na każdym kroku. Lekarze też milczą;</p> <p>Tak się MORDUJE POLAK&Oacute;W na potrzeby centr&oacute;w onkologii;</p> <p>ANTYPOLSKI RZĄD, kt&oacute;ry wspiera żydowskie korporacje;</p> <p>Rząd, wojsko, telekomunikacja to są naczynia powiązane.</p> </blockquote> <p>To wszystko ma przekonać czytelnika, że <strong>rzeczywistość jest inna, niż mu się wydaje</strong>. Ma on też odrzucić wizję "systemową" i przyjąć tę "faktyczną", czyli spiskowej. Profil "Promieniowanie Porady Jerzy Weber" uzurpuje sobie posiadanie <strong>monopolu na prawdę</strong>. Bo oni "wiedzą" lepiej i więcej.</p> <p>Eksperci z Instytutu Łączności zwracają uwagę na to, że jest to prawdopodobnie <strong>najniebezpieczniejszy zabieg</strong>, jaki stosuje ten profil, ponieważ <strong>prowadzi do kompletnego braku zaufania na poziomie nie tylko jednostkowym, ale i społecznym</strong>. Do os&oacute;b zindoktrynowanych w ten spos&oacute;b bardzo trudno dotrzeć. Ich zdaniem <strong>wszystkie informacje i komunikaty, udostępniane oficjalnymi, "systemowymi" ścieżkami, są nic nie warte i fałszywe</strong>.</p> <p>Zachęcamy do przeczytania całego felietonu Instytutu Łączności pod tytułem <a href="/images/2022/08/techniki-manipulacji-niejakiego-jerzego-webera.pdf" target="_blank">"#PowiedzSprawdzam i dowiedz się jakie techniki manipulacji stosuje nieistniejący „inżynier Jerzy Weber”, aby siać strach przed siecią 5G w sercach swoich czytelnik&oacute;w"</a>.</p> <hr /> <p><span style="font-size:12px;"><em>Projekt „Sprawna telekomunikacja mobilna jako klucz do rozwoju i bezpieczeństwa" realizowany przez KPRM we wsp&oacute;łpracy z Instytutem Łączności - Państwowym Instytutem Badawczym w ramach Programu Operacyjnego Polska Cyfrowa Działanie 3.4. Kampania ma na celu zwiększenie świadomości Polak&oacute;w w zakresie działania, wykorzystania, bezpieczeństwa i znaczenia mobilnych sieci telekomunikacyjnych, a tym samym usług (w tym publicznych) opartych o te sieci. W ramach projektu zrealizowane zostaną działania w następujących obszarach: walka z dezinformacją, edukacja, podstawy prawne procesu inwestycyjnego, bezpieczeństwo i jakość życia.</em></span></p> <p><strong>Zobacz:</strong> <a href="https://www.telepolis.pl/wiadomosci/wydarzenia/instytut-lacznosci-5g-petycja-fake-news-manipulacja">Petycja anty5G okazała się pełna fake news&oacute;w i manipulacji</a><br /> <strong>Zobacz:</strong> <a href="https://www.telepolis.pl/wiadomosci/bezpieczenstwo/smog-elektromagnetyczny-czy-mamy-sie-czego-obawiac">Smog elektromagnetyczny – czy mamy się czego obawiać?</a></p>https://www.telepolis.pl/wiadomosci/felietony/strach-przed-5g-nieistniejacy-inzynier-jerzy-weberFri, 26 Aug 2022 20:38:00 +0200Dramat fanów PlayStation: Spider-Man na PC jest lepszyhttps://www.telepolis.pl/artykuly/felietony/marvels-spider-man-remastered-pc-recenzja-opinie<div class="content-full-width full-width"><img alt="" class="w-100" src="/images/2022/08/marvels-spider-man-remastered/Marvels-Spider-Man-Remastered-12.jpg" /></div> <p><br /> <strong>Gra Marvel’s Spider-Man pierwotnie zadebiutowała na PlayStation 4 we wrześniu 2018 roku. Dzisiaj, po 4 latach, w zremasterowanej wersji trafiła r&oacute;wnież na PC-ty. Czy wydawanie na nią 250 zł ma sens?</strong></p><p>PlayStation coraz śmielej poczyna sobie na rynku PC. Japońska marka jeszcze kilka lat temu była całkowicie zamknięta w swojej piaskownicy i skupiała się na własnych platformach. Z czasem zaczęło się to zmieniać. Nadal gracze komputerowi nie są traktowani na r&oacute;wni z posiadaczami PlayStation 4 czy PlayStation 5, bowiem na premierę największych hit&oacute;w muszą czekać kilka lat dłużej. Ale przecież wszyscy znamy powiedzenie „lepiej p&oacute;źno niż wcale”. Dzisiaj jak ulał pasuje ono do PlayStation.</p> <p><strong>Najnowszą grą PlayStation Studios, kt&oacute;ra trafiła na PC-ty, jest Marvel’s Spider-Man, czyli jeden z najgłośniejszych hit&oacute;w PlayStation 4</strong>. Japończycy przedstawiają grę jako remaster i jest w tym sporo racji, bo chociaż nie jest to rewolucja, to zmian jest jednak dużo. Wersja na komputery pozwala między innymi na włączenie NVIDIA DLSS czy też skorzystanie z efekt&oacute;w związanych z odbiciami światła, czyli Ray Tracingiem. Ale czy to wystarczy, aby zapłacić za nią 250 zł po 4 latach od premiery?</p> <h3><strong>Marvel’s Spider-Man Remastered – co nowego?</strong></h3> <p>Część nowości, kt&oacute;re PlayStation przygotowało w wersji na PC, om&oacute;wiłem już w poprzednim akapicie. Pomimo tego warto o nich wspomnieć raz jeszcze.<strong> Najważniejsza zmiana dotyczy obsługi wyższych rozdzielczości, w tym 4K, oraz nielimitowanej liczby klatek na sekundę.</strong> Oznacza to, że o ile dysponujecie odpowiednio wydajnym komputerem, możecie bawić się z wyższą płynnością niż 30 lub 60 fps-&oacute;w. Gra nie ma też problemu z poprawnym działaniem na ultrapanoramicznych monitorach, w tym r&oacute;wnież tak ekstremalnych, jak modele o proporcjach 32:9.</p> <p>Ale to nie wszystko. <strong>Dodatkowo Marvel’s Spider-Man Remastered obsługuje Ray Tracing i to zar&oacute;wno na kartach GeForce, jak i Radeon, a do tego NVIDIA DLSS i DLAA.</strong> Pierwsze z tych rozwiązań pozwala na skalowanie obrazu z wykorzystaniem dedykowanych do tego rdzeni Tensor, co przekłada się na lepszą płynność bez zauważalnej straty na jakości obrazu (chociaż to zależy od ustawień). Z kolei DLAA to nic innego, jak ulepszony antyaliasing, także z wykorzystaniem rdzeni Tensor. </p> <p style="text-align:center"><img alt="Marvel's Spider-Man Remastered recenzja" src="/images/2022/08/marvels-spider-man-remastered/Marvels-Spider-Man-Remastered-4.jpg" /></p> <p>Jeśli zaś chodzi o samą grę, to wersja Remastered na PC zawiera wszystkie trzy dodatki fabularne, czyli The Heist, Turf Wars oraz The Silver Lining. Poza tym gracze komputerowi mogą ubrać wirtualnego Petera Parkera w dwa nowe stroje, kt&oacute;re nie były dostępne na PlayStation.</p> <h3><strong>Co nowego w Spider-Manie na PC?</strong></h3> <p><strong>Dzięki uprzejmości PlayStation Polska miałem okazję ogrywać Marvel’s Spider-Man Remastered kilkanaście dni przed premierą na PC-tach. </strong>Grę ukończyłem (także dodatki) wiele miesięcy temu na PlayStation 4, więc nie musiałem zapoznawać się z nią pod względem mechanik czy fabuły. Te są mi już doskonale znane. Pomimo tego do tytułu podszedłem z dużym zainteresowaniem. Byłem ciekaw, jak produkcja sprawuje się po kilku latach i jak Japończycy poradzili sobie z konwersją na komputery. Dotychczas na PC-tach ograliśmy już między innymi Horizon Zero Dawn oraz God of War i myślę, że w obu przypadkach można odtrąbić sukces, chociaż przyg&oacute;d Aloy nie ominęły początkowe problemy.</p> <p style="text-align:center"><img alt="Marvel's Spider-Man Remastered recenzja" src="/images/2022/08/marvels-spider-man-remastered/Marvels-Spider-Man-Remastered-11.jpg" /></p> <p>Spider-Mana ogrywałem na swoim prywatnym komputerze, kt&oacute;ry wyposażony jest w procesor <strong>AMD Ryzen 5 3600XT, 16 GB pamięci RAM DDR4 3600 MHz oraz kartę graficzną NVIDIA GeForce RTX 3070.</strong> Na co dzień używam monitora o rozdzielczości Full HD i odświeżaniu 240 Hz, więc z jednej strony, dzięki GPU, mogłem sprawdzić w grze działanie Ray Tracingu, a z drugiej — przez monitor — zależało mi na wysokiej płynności, więc uruchomiłem też NVIDIA DLSS.</p> <p>Uczciwie muszę przyznać, że pomimo 4 lat na karku Spider-Man cały czas wygląda dobrze. Nie jest to z pewnością najładniejsza gra na świecie i gdyby powstawała dzisiaj, to pewnie mogłaby się prezentować jeszcze lepiej, ale pomimo tego dobrze się zestarzała. Pomogły w tym nowe efekty, kt&oacute;re do osiągnięcia są tylko na PC-tach. Trudno m&oacute;wić o rewolucji. <strong>To nie jest tak, że Spider-Man Remastered wygląda niepor&oacute;wnywalnie lepiej od wersji na PS4</strong>. Jest ładniej, jest efektowniej, ale to tylko kosmetyka. Poniżej możecie zobaczyć wszystkie ustawienia graficzne, jakie są dostępne w wersji na PC:</p> <p style="text-align:center"><img alt="Marvel's Spider-Man Remastered - ustawienia graficzne na PC" src="/images/2022/08/marvels-spider-man-remastered/Marvels-Spider-Man-ustawienia-graficzne.jpg" /></p> <h3><strong>Nie obyło się bez małych problem&oacute;w</strong></h3> <p>Spider-Mana ogrywałem już kilkanaście dni przed premierą i był to wczesna wersja gry. W tym czasie była ona kilkukrotnie aktualizowana i czasami były to paczki o rozmiarze nawet kilkudziesięciu gigabajt&oacute;w, więc tw&oacute;rcy mocno pracują nad poprawą wszystkich aspekt&oacute;w. Pomimo tego nie obyło się bez kilku problem&oacute;w.</p> <p><strong>Przede wszystkim zauważyłem, że gra czasami niepoprawnie wczytuje tekstury. </strong>Widać to na kilku zrzutach ekranu, gdzie budynki umieszczone bliżej są bardziej rozmazane i mniej szczeg&oacute;łowe niż obiekty umieszczone dalej. W trakcie dynamicznej rozgrywki ciężko zwr&oacute;cić na to uwagę, ale gdy Pająk przysiądzie na krawędzi i zaczniemy się rozglądać po mieście, to zaczyna się to rzucać w oczy. Sprawdziłem to jeszcze przed publikacją tekstu, więc na najnowszej, dostępnej wersji wraz ze sterownikami zaktualizowanymi pod Spider-Mana i problem nadal występuje. Nie jest szczeg&oacute;lnie uciążliwy, ale dla czystości sumienia muszę o nim wspomnieć.</p> <div style="text-align:center"> <figure class="image" style="display:inline-block"><img alt="Marvel's Spider-Man Remastered recenzja" src="/images/2022/08/marvels-spider-man-remastered/Marvels-Spider-Man-Remastered-16.jpg" /><lt-highlighter contenteditable="false" style="display: none;"><lt-div class="lt-highlighter__wrapper" spellcheck="false" style="width: 1920px !important; height: 20.7969px !important; transform: none !important; transform-origin: 960px 10.3984px !important; zoom: 1 !important; margin-top: 1086.8px !important;"><lt-div class="lt-highlighter__scroll-element" style="top: 0px !important; left: 0px !important; width: 1920px !important; height: 20.7969px !important;"></lt-div></lt-div></lt-highlighter> <figcaption data-gramm="false" data-lt-tmp-id="lt-821394" spellcheck="false">Tutaj widać, że nie wczytały się tekstury niekt&oacute;rych budynk&oacute;w</figcaption> </figure> </div> <p>Początkowo zauważyłem też jeszcze jedną, irytującą rzecz. Chodzi o dialogi w scenkach fabularnych między rozgrywką. Kilka razy polskie kwestie były przerywane lub uruchamiały się z op&oacute;źnieniem (początek kwestii był niesłyszalny i wszystko było uruchamiane jakby od połowy zdania). <strong>Na szczęście problem ten został naprawiony w jednej z aktualizacji, więc nie powinien już u Was występować.</strong> Natomiast nadal jest ten sam błąd, kt&oacute;ry był na PlayStation 4. Chodzi o sporadyczne teksty przechodni&oacute;w w języku angielskim, pomimo ustawienia polskich dialog&oacute;w. </p> <div class="content-full-width full-width"><img alt="" class="w-100" src="/images/2022/08/marvels-spider-man-remastered/Marvels-Spider-Man-Remastered-15.jpg" /></div> <p><br /> Jeśli chodzi o płynność rozgrywki, to podawałem już specyfikację swojego komputera. Nie jest to ani słaby PC, ani też przesadnie wydajny. Rozsądna, średnia p&oacute;łka. <strong>W rozdzielczości Full HD z najwyższymi ustawieniami (w tym Ray Tracing na maxa) i DLSS ustawionym na jakość uzyskałem średnią płynność na poziomie 61,5 klatek na sekundę. </strong>Testowana scena składała się z bujania się między budynkami przy zachodzie słońca (lepsze efekty odbić) oraz kr&oacute;tkiej bitki z bandziorami w zaułku. Najniższa płynność to z kolei 49,4 klatki na sekundę, a najwyższa dobiła do 67,7 fps-&oacute;w. Całkiem nieźle. Myślę, że komputerowy Spider-Man jest solidnie zoptymalizowany, na co wskazywało też zużycie procesora oraz karty graficznej, kt&oacute;re dobijało do wysokich wartości (według wskazań HWMonitor).</p> <h3><strong>Czy Spider-Man za 250 zł się broni?</strong></h3> <p>J<strong>ednak najważniejsze pytanie brzmi – czy Spider-Man na PC broni się w cenie 250 zł? </strong>Początkowo gra kosztowała nawet 299 zł, ale PlayStation przeprosiło i obniżyło kwotę o 50 zł. Nadal jest ona wysoka, ale już łatwiej ją przełknąć. Rozumiem argumenty os&oacute;b, dla kt&oacute;rych taka cena za 4-letnią grę wydaje się oburzająca, ale nie oznacza to, że się z nimi zgadzam, bo nie zgadzam, a przynajmniej nie do końca.</p> <p style="text-align:center"><img alt="Marvel's Spider-Man Remastered recenzja" src="/images/2022/08/marvels-spider-man-remastered/Marvels-Spider-Man-Remastered-6.jpg" /></p> <p>Po pierwsze, nawet pomimo 4 lat na karku Spider-Man cały czas się broni swoją jakością. To świetna gra z ciekawymi mechanikami, wciągającą fabułą i z rozgrywką na przynajmniej 20 godzin. Po drugie, jest to wersja z trzema dodatkami. W oficjalnym sklepie PlayStation taka edycja kosztuje 219 zł. Wiem, że w innych miejscach da się ją kupić dużo taniej, ale to tylko dow&oacute;d na to, jak cenią się Japończycy. Taka polityka cenowa nie powinna być żadnym zaskoczeniem. Tak samo było z Horizonem, God of War i tak samo będzie z The Last of Us.</p> <p>No i wreszcie, dla graczy komputerowych, to jednak jest gra nowa. Co z tego, że na PlayStation wyszła 4 lata temu, jak PC-towcy nie mieli, jak w nią zagrać. <strong>Uwierzcie mi, że to produkcja dużo lepsza i ciekawsza niż większość tego, co dzisiaj wychodzi na blaszaki, a przez to jest warta swojej ceny.</strong> Jestem pewien, że nie pożałujecie zakupu, jeśli jeszcze w Spider-Mana nie graliście.</p> <p style="text-align:center"><img alt="Marvel's Spider-Man Remastered opinie" src="/images/2022/08/marvels-spider-man-remastered/Marvels-Spider-Man-Remastered-8.jpg" /></p> <p>Nie jest to tradycyjna recenzja Marvel’s Spider-Man Remastered, bo pod względem fabularnym czy mechanik gra się nie zmieniła, więc nadal aktualne są teksty sprzed lat. To nadal ten sam, dobry Pajęczak, kt&oacute;ry zajmie Was na około 20 godzin (sam na PS4 wszystko maksowałem, co zdarza mi się bardzo rzadko) i będzie to świetnie spędzony czas. Wersja na PC ma pewne bolączki, a nie przeszkadzają one w rozgrywce. To kwestie kosmetyczne, kt&oacute;re łatwo można poprawić kolejnymi aktualizacjami.</p> <p>Natomiast wszystkie zmiany wypadają na plus. <strong>Graficznie i tak już ładna gra zyskała na świeżości, a do tego dochodzi możliwość grania w ponad 60 klatkach na sekundę. </strong>PlayStation wykonało kawał dobrej roboty i jeśli w Spider-Mana jeszcze nie graliście, to polecam. W mojej ocenie to jedna z lepszych gier ostatnich lat i cieszę się, że PC-towcy też mają okazję się z nią zapoznać, nawet jeśli w cenie 250 zł.</p> <p>[GALERIA:7689]</p> <p><em>Egzemplarz recenzencki gry otrzymałem od PlayStation Polska.</em></p> <lt-toolbar contenteditable="false" data-lt-force-appearance="light" style="display: none;"><lt-div class="lt-toolbar__wrapper" style="left: 1944px; position: absolute !important; top: 5182px !important; bottom: auto !important; z-index: auto;"><lt-div class="lt-toolbar__premium-icon"></lt-div><lt-div class="lt-toolbar__status-icon lt-toolbar__status-icon-has-no-errors lt-toolbar__status-icon-has-notification" title="LanguageTool – Sprawdzanie pisowni i gramatyki"></lt-div></lt-div></lt-toolbar>https://www.telepolis.pl/artykuly/felietony/marvels-spider-man-remastered-pc-recenzja-opinieWed, 10 Aug 2022 17:09:00 +0200Afera rekrutacyjna – ujawniamy kulisy. Polskie uczelnie wciąż w średniowieczuhttps://www.telepolis.pl/artykuly/felietony/polska-studia-rekrutacja-internetowa-afera<p><img alt="Afera rekrutacyjna. Polskie uczelnie zalane falą wulgaryzmów" src="/images/2022/07/unwiersytet-slaski-afera-studia-2022.jpg" /></p> <p><strong>Zima co roku zaskakuje drogowc&oacute;w. Jak się okazuje internetowa rejestracja kandydat&oacute;w na studia r&oacute;wnie często zaskakuje uczelnie wyższe. W tym roku były to Uniwersytet Śląski i Uniwersytet Gdański.</strong></p><p><strong>Polska to naprawdę nowoczesny kraj.</strong> Czasami tego nie zauważamy, bo w naturalny spos&oacute;b bardziej zauważamy to <em>co nie działa</em> niż to <em>co działa</em>. Do drugiego przyzwyczajamy się bardzo szybko. Trzeba jednak pamiętać, że Polska ma na przykład <strong>bardzo rozwiniętą infrastrukturę bankową czy szybki Internet</strong>.</p> <p>Lubimy narzekać na cyfryzację państwa, ale aplikacje takie jak <strong>mObywatel </strong>czy wszystkie <strong>e-urzędy</strong> i załatwianie w nich spraw plasuje nas w europejskiej czoł&oacute;wce. Jeszcze lepiej sprawa wygląda z <strong>płatnościami bezgot&oacute;wkowymi</strong>. W większości miejsc możemy płacić czym chcemy - got&oacute;wka, karta płatnicza, przer&oacute;żne płatności mobilne czy BLIK. Wyprzedzamy tym samym masę kraj&oacute;w Europy Zachodniej. Z Niemcami i Włochami (no dobrze, oni to południowa) na czele.</p> <p>Skoro nawet u pani Halinki na targu możemy zapłacić prawą dziurką nosa, to oczekujemy, że tak samo będzie to wyglądało w przypadku uczelni wyższych. <strong>Cyfryzacja na uczelnie dociera w bardzo r&oacute;żnym tempie.</strong> Moją <em>alma mater</em> jest Uniwersytet Opolski. Jeszcze roczniki przede mną miały legitymacje studenckie wyglądające jak te szkolne, ja już miałem plastikową kartę z czipem. <strong>W czasie moich studi&oacute;w zniesiono fizyczne indeksy i pozbyto się absurdalnego wymogu fizycznego chodzenia po wszystkich uczelnianych <em>urzędnikach</em></strong>, by dawali pieczątki pozwalające kończyć studia. Poprzednicy musieli mieć taką z administracji akademika, nawet jak nigdy w nim nie postawili stopy.</p> <p>Uniwersytet Opolski był nieco z tyłu pod tym względem w por&oacute;wnaniu do większości polskich uczelni. <strong>Ale jadąc na Erasmusa do francuskiego Dijon miałem wrażenie cofnięcia się w czasie.</strong> Tyle papier&oacute;w, jakich się wtedy nadrukowałem to nie musiałem nosić nigdy wcześniej i p&oacute;źniej. Jak przez semestr uczyłem francuskie studentki jako lektor polskiego, to musiałem mieć nawet poświadczenie z polskiej sp&oacute;łdzielni mieszkaniowej, że mnie znają (!).</p> <h2><b>Afery przy rekrutacji mają tradycję. Oto Uniwersytet Wrocławski i UMCS</b></h2> <p>Niestety, historia o cyfryzacji polskich uczelni wcale nie ma dobrego zakończenia. Okazuje się, że polskie uczelnie wyższe mają problem z czymś, do czego powinny być doskonale przygotowane. Z rekrutacją na studia. Regularnie od lat powtarzają się te same problemy na r&oacute;żnych polskich uczelniach. Rekrutacja na studia to coś, co dzieje się co rok i uczelnie wyższe powinny mieć opanowane do perfekcji.</p> <p><img alt="Uniwersytet Wrocławski afera" src="/images/2022/07/uniwersytet-wroclawski-afera.jpg" /></p> <p>Nasza historia zaczyna się w <strong>2009</strong>. Wtedy jeszcze nie na wszystkich uczelniach wszystko było scyfryzowane. <strong>Wtedy to 20 os&oacute;b było studentami europeistyki na Uniwersytecie Wrocławskim tylko przez 3 dni.</strong> Okazało się, że jeden z pracownik&oacute;w uczelni pomylił algorytm przy obliczaniu wynik&oacute;w. Studenci zostali skreśleni z listy, a jedyne co dostali to kr&oacute;tkie <em>przepraszam</em>.</p> <p>Wtedy <strong>Uniwersytet Wrocławski</strong> zresztą słynął z r&oacute;żnych pomyłek. Trochę wcześniej na tamtejszym wydziale filologicznym miała miejsce afera ze stypendiami. Jednocześnie tamtejsi wydziałowi wykładowcy byli nadzwyczajnie zajęci walkami o stołki pomiędzy sobą nawzajem, a jedna z wyrzuconych pracownic naukowych napisała nawet nawiązującą do tego książkę.</p> <p>W <strong>2015</strong> podobna historia wydarzyła się na lubelskim<strong> Uniwersytecie Marii Skłodowskiej-Curie</strong>. Co wydarzyło się na UMCS? Ot&oacute;ż kilkoro student&oacute;w zostało przyjętych na<strong> lingwistykę stosowaną z językami angielskim i rosyjskim</strong> mimo braku spełnienia wymog&oacute;w. Okazało się, że konieczna była matura z rosyjskiego, ale <strong>system przepuścił kilka os&oacute;b bez niej</strong>. Studenci złożyli papiery, byli już oficjalnie na liście student&oacute;w. Dopiero po czasie uczelnia zorientowała się co się stało. Trzeba jednak przyznać, że UMCS zachował klasę: studenci dostali ofertę przeniesienia na zwykłą anglistykę.</p> <p>Myślicie, że teraz jest lepiej? Ani trochę. W <strong>tym roku</strong> popis dały <strong>Uniwersytet Śląski</strong> oraz <strong>Uniwersytet Gdański.</strong> </p> <h2><strong>A w tym roku? Uniwersytet Śląski... </strong></h2> <p>W przypadku Uniwersytetu Śląskiego wiemy o problemie dotyczącym <strong>anglistyki ze specjalizacją w języku koreańskim</strong>. W dalszej części artykułu pojawi się uproszczone określenie <em>koreanistyka</em>. To bardzo mały kierunek, ale mocno oblegany. Nie ma się co dziwić. Korea Południowa słynie z potężnego przemysłu rozrywkowego. K-dramy, K-pop i manhwy. Sama Korea Południowa jest też w gronie największych inwestor&oacute;w zagranicznych w Polsce.</p> <p>Informowaliśmy często o inwestycjach LG (pod Wrocławiem) i SK Innovation (w wojew&oacute;dztwie śląskim). Dosłownie w ostatnich dniach dowiedzieliśmy się o kontraktach na koreańskie czołgi i samoloty szkolno-bojowe. Część uzbrojenia powstanie w Polsce. </p> <p><img alt="Uniwersytet Śląski afera 2022" src="/images/2022/07/uniwersytet-slaski-afera.jpg" /></p> <p><strong>W tym roku o 25 miejsc na kierunku ubiegały się 252 osoby</strong>. Uniwersytet Śląski przyjął... wszystkie. Przynajmniej najpierw. Kandydaci na tegoroczne studia w rozmowie ze mną wspominali, że najpierw w og&oacute;le nie dało się dostać do wynik&oacute;w, a potem dostawali informację o przyjęciu na studia. Dopiero w nocy system internetowej rejestracji kandydat&oacute;w zaczął pokazywać poprawne wyniki. Niekt&oacute;rzy dopiero następnego dnia zobaczyli zmienioną informację o wyniku rekrutacji.</p> <p>Co się wtedy stało? Zapytałem Uniwersytet Śląski. Oczywiście nie zabrakło dość og&oacute;lnikowych formułek typu <em>Uniwersytet Śląski w Katowicach z ogromną staranności co roku przygotowuje się do rekrutacji na studia</em>.  W końcu przedarłem się przez autolaurki typu <em>Pracownicy Uniwersytetu są osobami bardzo zaangażowanymi w pracę co z pewnością mogą potwierdzić kandydaci na studia w naszej Uczelni</em>.</p> <blockquote class="twitter-tweet tw-align-center"> <p dir="ltr" lang="pl">Totalna masakra...rano o 12 miałam wyniki na tą filologię ang z koreańskim nie? I miałam że się dostałam ale p&oacute;źniej jakoś o 17 ludzie zaczęli pisać że nagle na liście jest 252 zakwalifikowanych na 25 miejsc (xD) więc jestem jak wtf????? i p&oacute;źniej jakoś około 20/21</p> — ✯ neul⁷〃jk&#39;s wife 🃏 BAD DECISIONS ❌ (@milauvjk) <a href="https://twitter.com/milauvjk/status/1547895533628375048?ref_src=twsrc%5Etfw">July 15, 2022</a></blockquote> <script async src="https://platform.twitter.com/widgets.js" charset="utf-8"></script> <p><br /> Tyle sami zadowoleni kandydaci. Oddajmy jeszcze raz głos przedstawicielom UŚ: <em>W dniu ogłoszenia wynik&oacute;w wystąpiła koniunkcja kilku niekorzystnych czynnik&oacute;w, kt&oacute;rych skutkiem była zaistniała sytuacja. Podstawowym problemem było ograniczenie dostępności systemu spowodowane bardzo dużą liczą zapytań od kandydat&oacute;w na studia. <strong>Skumulowanie ogłoszenia wynik&oacute;w dla cieszących się bardzo dużym zainteresowaniem kierunk&oacute;w studi&oacute;w, spowodowało sytuację zbliżoną do ataku DDoS</strong></em><strong>.</strong></p> <p>To wszystko brzmi naprawdę sensownie, jest tylko jeden kłopot. Rekrutacja dzieje się co roku, <strong>UŚ dokładnie wie jakie kierunki cieszą się największą popularnością. </strong>Koreanistyka jest jednym z nich. Rzecznik UŚ przyznał sam, że jedną z metod na zaradzenie problemowi będzie <strong>ogłoszenie wynik&oacute;w na r&oacute;żne kierunki w r&oacute;żnych godzinach. </strong></p> <p>Na to UŚ m&oacute;gł wpaść sam szybciej. Jednak nieuczciwe by było przypisanie całej winy uczelni. Wystąpiły bowiem czynniki, kt&oacute;re nie wystąpiły w poprzednich latach. Jednym z nich na przykład okazał się być Krajowy Rejestr Matur KremSIO, kt&oacute;ry umożliwił pobranie wynik&oacute;w matur tylko dla kandydat&oacute;w zdających maturę w 2021 i 2022 roku. </p> <p>Uniwersytet Śląski postanowił też, że w przyszłym roku system<strong> IRK zostanie zastąpiony nowym</strong>. Obecny jest rozwiązaniem autorskim, a jego utrzymanie kosztuje (wliczając wszystko od infrastruktury po pracownik&oacute;w) prawie 380 tysięcy złotych rocznie. System otrzymywał na bieżąco poprawki bezpieczeństwa, ale (jak przyznał sam UŚ)<strong> <em>biorąc jednakże pod uwagę, że zapadła decyzja o zaprzestaniu wykorzystania tego systemu w kolejnej edycji rekrutacji, rozw&oacute;j systemu został ograniczony.</em></strong></p> <p>Zapytaliśmy przedstawicieli Uniwersytetu Śląskiego o to, <strong>jak zamierza wynagrodzić sytuację nieprzyjętym studentom</strong>. UŚ deklaruje, że przyjęci na inne kierunki na UŚ będą mogli uczęszczać na <strong>utworzony dla nich lektorat z języka koreańskiego</strong>. Nieprzyjęci w pierwszej turze na żaden inny kierunek na UŚ będą mogli <strong>bez konieczności wpłacania nowej opłaty rekrutacyjnej</strong> zgłosić się na inny kierunek w II turze rekrutacji. Jednocześnie UŚ przeprasza za zaistniałą sytuację.</p> <p><strong>Tutaj jednak okazuje się, że co innego powiedziano samym nieprzyjętym kandydatom.</strong> Oni nie dostali nawet słowa przepraszam. Dostali je tylko ci, kt&oacute;rzy prywatnie skontaktowali się z uczelnią.<strong> O planach lektoratu czy braku konieczności wpłacania nowej opłaty rekrutacyjnej dowiedzieli się ode mnie... </strong></p> <h2><strong>... oraz Uniwersytet Gdański</strong></h2> <p>Podobna sytuacja wydarzyła się w tym roku na <strong>Uniwersytecie Gdańskim</strong>. Tam r&oacute;wnież zawi&oacute;dł system informatyczny. UG zapewnia, że był on testowany i testy przeszły pomyślnie, a jednak <em>tak się jakoś stało</em>, że zawi&oacute;dł. Studenci dowiedzieli się o byciu przyjętymi na studia, a potem (wcale nie od razu) dostali ponowną wiadomość. Tym razem o nieprzyjęciu. Tutaj sytuacja dotyczyła całkiem pokaźnej liczby kierunk&oacute;w. Wiemy o takich kierunkach jak</p> <ul> <li>historia sztuki</li> <li>modelowanie matematyczne i analiza danych </li> <li>gospodarka przestrzenna </li> <li>pedagogika specjalna </li> </ul> <p>Najwięcej jednak dotyczy ziemi i w&oacute;d:</p> <ul> <li>geografia </li> <li>geologia </li> <li>gospodarka wodna i ochrona zasob&oacute;w w&oacute;d</li> <li>hydrografia morska </li> <li>oceanografia</li> <li>akwakultura — biznes i technologia</li> </ul> <p><img alt="Uniwersytet Gdański afera" src="/images/2022/07/uniwersytet-gdanski-afera-2022.jpg" /></p> <p>Uniwersytet Gdański przyjął jednak inną taktykę niż Uniwersytet Śląski. Uczelnia zawiadomiła kandydat&oacute;w za pomocą mejli i SMS-&oacute;w. <strong>UG oferuje też zwrot opłaty rekrutacyjne</strong>j.  Pod tym względem to na pewno lepsza decyzja z punktu widzenia PR. Patrząc jednak na liczbę kierunk&oacute;w na UG jakich dotknął problem, chyba nie było innego wyjścia.</p> <blockquote class="twitter-tweet tw-align-center"> <p dir="ltr" lang="tl">ahahahahhahahahha.<a href="https://twitter.com/hashtag/wyniki2022?src=hash&amp;ref_src=twsrc%5Etfw">#wyniki2022</a> <a href="https://twitter.com/hashtag/wyniki?src=hash&amp;ref_src=twsrc%5Etfw">#wyniki</a> <a href="https://twitter.com/hashtag/wynikistudia?src=hash&amp;ref_src=twsrc%5Etfw">#wynikistudia</a> <a href="https://twitter.com/hashtag/studia?src=hash&amp;ref_src=twsrc%5Etfw">#studia</a> <a href="https://twitter.com/hashtag/ug?src=hash&amp;ref_src=twsrc%5Etfw">#ug</a> <a href="https://twitter.com/hashtag/uniwersytetgda%C5%84ski?src=hash&amp;ref_src=twsrc%5Etfw">#uniwersytetgdański</a> <a href="https://t.co/qeYghs4ma6">pic.twitter.com/qeYghs4ma6</a></p> — Kamila (@Kamila37836955) <a href="https://twitter.com/Kamila37836955/status/1548999371081007105?ref_src=twsrc%5Etfw">July 18, 2022</a></blockquote> <script async src="https://platform.twitter.com/widgets.js" charset="utf-8"></script> <h2><strong>Rekrutacja jak co roku zaskoczyła uczelnie</strong></h2> <p>Zima jak co roku zaskoczyła drogowc&oacute;w. Doskonale znamy te wiadomości, kt&oacute;re powtarzają się od lat. Okazuje się, że rekrutacja zaskakuje uczelnie wyższe i ich internetowe systemy rekrutacji kandydat&oacute;w. M&oacute;wimy o cyfryzacji Polski od lat i posuwamy się w tej kwestii do przodu, a jednak coś, co powinno się przewidzieć dalej sprawia problemy. </p> <p>Bardzo doceniamy, że uczelnie testują oprogramowanie i mają plany jak zapobiec temu w przyszłości. <strong>Tutaj jednak brakuje ITIL-owego procesu o nazwie proactive problem management</strong>. Problemy naprawdę można wykrywać wcześniej. Straty po wystąpieniu takiej awarii są duże. Niekt&oacute;rzy kandydaci poszli na konkurencyjne uczelnie mając zwyczajnie dość. A na tym traci nie tylko dany uniwersytet, ale i cały region. Zresztą, powiedzenie <em>mając zwyczajnie dość</em> to tak, jakby nic nie powiedzieć. Chciałem zamieścić w artykule więcej twitt&oacute;w. Niestety, reszta była delikatnie m&oacute;wiąc <em>niecenzuralna</em> i pełna wulgaryzm&oacute;w. Szczerze? Nie dziwię się za bardzo.</p> <p><strong>Zobacz: </strong><a href="https://www.telepolis.pl/artykuly/felietony/upc-swiatlowod-na-sile">Podpiąłem światłow&oacute;d na siłę. Kosztowało to krocie</a><br /> <strong>Zobacz: </strong><a href="https://www.telepolis.pl/artykuly/felietony/mac-macos-opinie-wady-zalety">Wcisnęli mi macOS. Jaki ten system jest głupi!</a></p>https://www.telepolis.pl/artykuly/felietony/polska-studia-rekrutacja-internetowa-aferaMon, 01 Aug 2022 12:02:00 +0200Nowe PlayStation Plus w akcji. Zapłaciłem za butik, dostałem dyskonthttps://www.telepolis.pl/artykuly/felietony/playstation-plus-essential-extra-premium-recenzja-opinie<div class="content-full-width full-width"><img alt="" class="w-100" src="/images/2022/06/playstation-plus-nowe/playstation-plus-nowe.jpg" /></div> <p><br /> <strong>Sprawdziłem w akcji nowe PlayStation Plus. Liczyłem na więcej. Dużo więcej.</strong></p><p>Starożytni Grecy wierzyli, że na początku był Chaos. Dopiero z niego powstali Bogowie i cały znany nam świat. Nie ma to rzecz jasna większego znacznia – po prostu szukam dobrego momentu, kt&oacute;ry można by uznać za początek wojny między PlayStation i Xboksem. Tak naprawdę jednak interesuje nas to, co miało miejsce nieco p&oacute;źniej. <strong>Konkretnie w 2017 roku, kiedy to Microsoft wprowadził usługę Xbox Game Pass.</strong></p> <p>Game Pass <strong>zmienił zasady gry</strong>. Od teraz gracze, kt&oacute;rzy chcieli pograć na konsoli Microsoftu, nie musieli już kupować każdej gry osobno. Zamiast tego mogli opłacać niedrogą subskrypcję, kt&oacute;ra gwarantowała im dostęp do bogatej biblioteki tytuł&oacute;w dostępnych od zaraz na wyciągnięcie ręki. A co w tym czasie mieli do dyspozycji posiadacze PlayStation? Abonament PlayStation Plus z trzema darmowymi grami na miesiąc i usługę streamingu PlayStation Now. Albo – co jest bardziej prawdopodobne – tylko PlayStation Plus, bo Now przez lata dostępny był raptem na kilku rynkach i nic nie wskazywało na to, żeby miało się to kiedykolwiek zmienić.</p> <p>Tak czy inaczej <strong>oferta subskrypcyjna Sony na tle rywala zaczęła się prezentować dość biednie</strong>, a gracze to dostrzegali. Na odpowiedź trzeba jednak było czekać aż pięć lat, ponieważ dopiero teraz debiutuje zupełnie nowe, przeprojektowane PlayStation Plus, kt&oacute;re raz na zawsze pokaże Microsoftowi, gdzie jego miejs…</p> <p><em>W tym miejscu autor tekstu nie umiał się powstrzymać i wybuchnął salwą śmiechu. Do pisania artykułu wr&oacute;cił po ok. dziesięciu minutach.</em></p> <p>Wybaczcie. Problem w tym, że <strong>jeśli nowe PlayStation Plus faktycznie jest „nowe”, to ze mnie jest anorektyk</strong>. A zdecydowanie nie jest – dowody znajdziecie na naszym kanale youtube’owym. Sony postanowiło ujednolicić nieco swoją ofertę, łącząc PlayStation Plus i PlayStation Now w jedną subskrypcję. <strong>Bo w sumie tym w praktyce jest nowe PlayStation Plus – nieco bardziej zawiłym rebrandingiem.</strong> Dla Polak&oacute;w jednak jest to pewna nowość, ponieważ do tej pory do PlayStation Now i streamingu gier nie mieliśmy dostępu. Ale czy jest się z czego cieszyć?</p> <h3><strong>Nowe szaty kr&oacute;la</strong></h3> <p>I tu powoli dochodzimy do meritum. Nowe PlayStation Plus właśnie wystartowało, a ja miałem okazję sprawdzić je w akcji. Pierwsze wrażenia? „Meh.”</p> <p>Ale po kolei. Przede wszystkim wybaczcie ten przydługi wstęp, jednak wydaje mi się, że <strong>szerszy kontekst jest w tym wypadku dość istotny</strong>. Sony pali się grunt pod nogami. Game Pass może nie pogrążył sprzedaży PlayStation 5, ale to mocny argument w rękach Microsoftu, na kt&oacute;ry Japończycy nie mieli dotąd odpowiedzi. Odpowiedzi, na kt&oacute;rą liczyli sami gracze. Na pewno dało się to wyczuć, czytając sekcje komentarzy w branżowych mediach i na portalach społecznościowych. <strong>Nowe PlayStation Plus miało być właśnie taką odpowiedzią</strong>. Nawet jeśli Sony nigdy tak tego nie komunikowało (całkiem rozsądnie), to w ten spos&oacute;b było, jest i będzie ono postrzegane przez użytkownik&oacute;w.</p> <p style="text-align:center"><img alt="" src="/images/2022/06/playstation-plus-nowe/playstation-plus-nowe-06.jpg" /></p> <p>Ta świadomość siedziała mi gdzieś z tyłu głowy od pierwszych chwil, kiedy wczoraj, kr&oacute;tko po p&oacute;łnocy m&oacute;j dotychczasowy abonament PlayStation Plus został przekształcony w <strong>PlayStation Plus Essential</strong>. Odbyło się to całkiem bezproblemowo i pewnie nawet bym tego faktu nie odnotował, gdybym nerwowo nie odświeżał interfejsu konsoli (nie oceniajcie – to na potrzeby artykułu 😅). Kilka kliknięć i udało mi się dokopać do menu, w kt&oacute;rym mogłem dokonać upgrade’u do wariantu Extra lub Premium.</p> <p>Oczywiście wybrałem ten ostatni – choćby po to, żeby sprawdzić wszystko, co nowe PlayStation Plus ma do zaoferowania. Jako że moja aktualna subskrypcja kończyła się 14 lipca 2022 roku, <strong>koszt migracji do wyższego poziomu wyliczono na 24,18 zł</strong>. Dla mnie układ idealny. Zapłaciłem grosze, a 22 dni to dość czasu, żeby sprawdzić, z czym to się je i podjąć decyzję, co dalej. Podejrzewam jednak, że gdyby do końca subskrypcji zostało nieco dłużej, to wcale do śmiechu by mi nie było.</p> <h3><strong>Bo liczy się ilość, a nie jakość</strong></h3> <p>No dobra, to co dostałem dzięki upgrade’owi? Przede wszystkim <strong>pokaźną bibliotekę gier na PlayStation 4 i 5 dostępnych od ręki dla każdego użytkownika</strong>. Jest ich sporo – sam naliczyłem <strong>niecałe 360 tytuł&oacute;w</strong>. Wśr&oacute;d takiego mrowia gier każdy powinien znaleźć coś dla siebie. Sam np. ucieszyłem się na okazję, by w końcu ograć dwie pierwsze części The Dark Pictures Anthology i Bloodstained oraz wr&oacute;cić do klasycznych odsłon Final Fantasy. Podejrzewam jednak, że generalnie większą atrakcją będą tytuły pokroju remastera <strong>Demon’s Souls</strong> czy <strong>Assassin’s Creed: Valhalla</strong>, a więc stosunkowo świeże tytuły AAA.</p> <p>Ale… no właśnie. „Stosunkowo” świeże. <strong>Nowości w dniu premiery tutaj nie znajdziemy</strong>, o czym Sony samo kilkukrotnie uprzedzało. Podobnie pr&oacute;żno szukać niezależnych hit&oacute;w Internetu pokroju Unpacking, Death’s Door czy Tunic, w kt&oacute;re jeszcze niedawno zagrywali się posiadacze Game Passa. Og&oacute;lnie rzecz biorąc cała <strong>biblioteka PlayStation Plus Extra kojarzy mi się raczej z ofertą dyskontu, gdzie opłacalność liczona jest w przeliczeniu na ilość towaru, ale niekoniecznie jakość</strong>.</p> <p style="text-align:center"><img alt="" src="/images/2022/06/playstation-plus-nowe/playstation-plus-nowe-01.jpg" /></p> <p>Tak og&oacute;lnie to rzecz jasna nic złego. Podejrzewam, że <strong>dla niedzielnych graczy i os&oacute;b zaczynających swoją przygodę z PlayStation taka oferta może się nawet wydawać atrakcyjna</strong>. Tyle tylko że dostęp do biblioteki <strong>PlayStation Plus Extra kosztuje na rok 400 zł </strong>– prawie dwa razy więcej niż podstawowy pakiet Essential. Szczerze? Nie jestem przekonany, czy warto dopłacać. Jeśli faktycznie zależy Wam na oszczędnościach, znacznie lepszym pomysłem wydaje się zainwestowanie tych 160 zł r&oacute;żnicy podczas wyprzedaży.</p> <p>Ale zał&oacute;żmy, że jesteście gotowi zapłacić za droższy pakiet. Może w takim razie lepiej będzie wybrać od razu <strong>PlayStation Plus Premium</strong>? Roczna subskrypcja kosztuje <strong>480 zł,</strong> a więc raptem 80 zł więcej niż Extra. No i tutaj znajdziemy te bardziej intrygujące nowości: <strong>bibliotekę klasycznych gier</strong> oraz <strong>streaming</strong>. Nie ukrywam, że to właśnie na te funkcje czekałem najmocniej.</p> <h3><strong>To dla kogo jest ten streaming?</strong></h3> <p>W szczeg&oacute;lności zacierałem sobie rączki na streaming. Od dawna nie mam gamingowego peceta, za to mam szybki Internet i router z Wi-Fi 6. Mam też smartfona z dokupionym do niego dedykowanym kontrolerem oraz komputer z systemem macOS. Normalnie modelowy klient rodem z artykułu promującego streaming gier. I wiecie co? I g&oacute;… ekhm, „i nic z tego”. <strong>Strumieniowanie gier w PlayStation Plus Premium dostępne jest wyłącznie na konsolach PlayStation oraz komputerach z Windowsem.</strong></p> <p>W czasach, kiedy Microsoft, Google i NVIDIA zachwalają streaming gier jako świetną alternatywę dla os&oacute;b, kt&oacute;re nie mają dedykowanego sprzętu do grania, <strong>PlayStation pozwala na strumieniowanie gier wyłącznie na urządzeniach, gdzie te gry i tak są dostępne. </strong>Geniusz. Czysty geniusz. </p> <p>Do głowy przychodzi mi tylko jedno sensowne zastosowanie dla streamingu w tej formie: potencjalna oszczędność miejsca na dysku oraz szansa na sprawdzenie gier bez konieczności ich pobierania. Ale nawet tutaj mając szybki Internet, żonglowanie zainstalowanymi tytułami wydaje się na dłuższą metę wygodniejsze. A przecież <strong>bez szybkiego Internetu do strumieniowania gier nawet nie ma co podchodzić</strong>.</p> <p>Trzeba natomiast oddać, że samo strumieniowanie działa całkiem sprawnie. <strong>Jakość obrazu jest zupełnie przyzwoita, a op&oacute;źnienia w przypadku połączenia przewodowego w tandemie ze światłowodem były minimalne.</strong> Nie m&oacute;wię, że nie było ich wcale. Jeśli jesteście na takie rzeczy wrażliwi, pewnie tych parę klatek poślizgu wyczujecie od razu, ale bądźmy szczerzy – nie dla takich os&oacute;b przygotowano tę usługę. Nie wiem, dla kogo tak właściwie ją przygotowano, ale na pewno nie dla takich os&oacute;b. </p> <p style="text-align:center"><img alt="" src="/images/2022/06/playstation-plus-nowe/playstation-plus-nowe-03.jpg" /></p> <p><strong>Streaming to też jedyny spos&oacute;b, by na PlayStation 4 oraz 5 pograć w klasyki z PlayStation 3. </strong>Tych w ofercie jest całkiem sporo i na papierze wydaje się to doskonałe rozwiązanie, żeby odświeżyć sobie np. pierwsze Red Dead Redemption. Tylko jest problem – gry w ramach streamingu działają na oryginalnym sprzęcie. <strong>Żadnego upscalingu, żadnych usprawnień.</strong> Zamiast tego czekają na nas długie czasy ładowania, niskie rozdzielczości i spadki framerate’u. Powr&oacute;t do przeszłości pełną gębą.</p> <h3><strong>Klasyka dla o(d)pornych</strong></h3> <p><strong>Zresztą</strong> <strong>temat klasycznych gier w ofercie PlayStation Plus Premium wydaje się og&oacute;lnie potraktowany po macoszemu</strong>. Tytuły z PSX działają poprawnie, ale jest ich raptem garstka. Do tego wiele z nich to wersje PAL w 50 Hz, co potrafi rodzić problemy związane z płynnością animacji i responsywnością sterowania. Gry z PS2? W abonamencie dostajemy wyłącznie kilka tytuł&oacute;w wydanych jeszcze w czasach PlayStation 4 w ramach inicjatywy PlayStation 2 Classics. Zresztą tutaj także nie obyło się bez wpadki z wykorzystaniem wersji PAL i związanych z tym problem&oacute;w. </p> <p style="text-align:center"><img alt="" src="/images/2022/06/playstation-plus-nowe/playstation-plus-nowe-00.jpg" /></p> <p>O grach na PSP nawet się nie wypowiadam, bo ich nie znalazłem. To znaczy, nie w sekcji przeznaczonej dla klasycznych gier, bo kilka tytuł&oacute;w znalazło się w kolekcji PlayStation Plus Extra. Były to jednak remastery z czas&oacute;w PlayStation 4.</p> <p>W og&oacute;le spos&oacute;b, w jaki oferta klasyk&oacute;w została skatalogowana, woła o pomstę do nieba. Chcecie się dowiedzieć, na jaką platformę oryginalnie ukazał się dany tytuł? To macie pecha, bo jej tu nie ma – a jeśli już, to głęboko zakopana. Chcecie wyfiltrować gry z pierwszego PlayStation? Nope, nie ma takiej opcji. Interesuje Was, na jakiej podstawie część remaster&oacute;w pojawiła się w katalogu PlayStation Plus Extra, a część trafiła wyłącznie do droższego Premium? Mnie też, bo <strong>nie widzę tu absolutnie żadnego klucza</strong>.</p> <p style="text-align:center"><img alt="" src="/images/2022/06/playstation-plus-nowe/playstation-plus-nowe-05.jpg" /></p> <p>Generalnie szkoda, że temat klasycznych tytuł&oacute;w potraktowano w ten spos&oacute;b. Jest to usługa dodatkowo płatna, zarezerwowana wyłącznie dla najwyższego progu subskrypcji. Można pomyśleć, że mamy tu do czynienia z ofertą skierowaną do pasjonat&oacute;w. <strong>Dało się z tego rewelacyjne narzędzie do celebrowania historii PlayStation</strong> – dodać do każdej gry kr&oacute;tką notkę historyczną, stworzyć kolekcje tematyczne ukazujące rozw&oacute;j kultowych serii oraz całych gatunk&oacute;w itd. Nie, zamiast tego dostaliśmy zbitek starych, kiepskich port&oacute;w oraz remaster&oacute;w tylko po to, by czymś uzasadnić wyższą cenę pakietu Premium. Wiem, że się powtarzam, ale Microsoft robi to lepiej. Ba, nawet Nintendo robi to lepiej!</p> <p>No i została wisienka na torcie. Wersje pr&oacute;bne gier, dzięki kt&oacute;rym możemy <strong>przez pięć godzin pograć w wybrane nowości</strong>. Niby super – nie trzeba w ciemno wydawać 300 zł na pełną wersję gry. Tylko dlaczego ta funkcja dostępna jest wyłącznie dla os&oacute;b, kt&oacute;re i tak zostawiają Sony najwięcej kasy w ramach abonamentu? Czy naprawdę to oni powinni być tutaj targetem?</p> <p style="text-align:center"><img alt="" src="/images/2022/06/playstation-plus-nowe/playstation-plus-nowe-02.jpg" /></p> <p>Oczywiście m&oacute;głbym jeszcze dodać, że <strong>te same gry w Game Passie pewnie pojawiłyby się w dniu premiery bez żadnych ograniczeń</strong>, ale trochę to już nudne, prawda?</p> <h3><strong>Dla graczy? Nie, dla udziałowc&oacute;w</strong></h3> <p>Jak pewnie łatwo się domyślić po lekturze tych przemyśleń, jestem nowym PlayStation Plus mocno zawiedziony. To nie jest oferta przygotowana „for the players”. <strong>To oferta, kt&oacute;ra opłaca się wyłącznie Sony: wdrożona stosunkowo niskim kosztem, a gwarantująca dodatkowy zastrzyk got&oacute;wki i zainteresowanie medi&oacute;w.</strong> W rocznym sprawozdaniu finansowym sukces murowany!</p> <p>Ale jako gracz jestem rozczarowany. Bo wiecie, w pr&oacute;żni to wszystko nie wygląda źle: jest spory katalog gier dostępnych od ręki, jest streaming, są wersje pr&oacute;bne… czego chcieć więcej? <strong>Ano tego, żeby to wszystko było zrobione na poziomie, do kt&oacute;rego przyzwyczaiła nas konkurencja.</strong> Jeśli za nowe PlayStation Plus mam płacić jak za Game Passa, to chcę katalog r&oacute;wnie dobrych jakościowo tytuł&oacute;w. Chcę streamingu, kt&oacute;ry poziomem dotrzyma poziomu przynajmniej Stadii i będę m&oacute;gł z niego skorzystać tam, gdzie normalnie nie mam do swoich gier dostępu. No i chcę katalogu klasyk&oacute;w, kt&oacute;ry jakością dor&oacute;wna przynajmniej temu z Nintendo Switch Online – bez fajerwerk&oacute;w, ale za to z jakimkolwiek poszanowaniem fan&oacute;w, kt&oacute;rzy interesują się historią marki.</p> <p>A co dostałem? <strong>Dow&oacute;d na to, że Sony może i nadal robi dobre konsole, ale z realiami wsp&oacute;łczesnego rynku ma coraz bardziej na bakier.</strong></p> <p>Na całe szczęście mamy alterantywy. Jeśli chcecie dowiedzieć się więcej na ich temat, koniecznie sprawdźcie nasze <strong>por&oacute;wnanie usług subskrypcji gier</strong>, kt&oacute;re niebawem pojawi się na łamach <strong>Telepolis</strong>!</p> <p><strong>Zobacz: </strong><a href="https://www.telepolis.pl/artykuly/felietony/playstation-5-okiem-pc-towca-opinie-czy-warto" target="_blank">PlayStation 5. Przestańcie jarać się, że PC za 15k może więcej</a><br /> <strong>Zobacz:</strong> <a href="https://www.telepolis.pl/artykuly/felietony/playstation-5-2021-opinie-ocena" target="_blank">PlayStation 5 ma już rok – i nadal nie warto go kupować</a></p>https://www.telepolis.pl/artykuly/felietony/playstation-plus-essential-extra-premium-recenzja-opinieFri, 24 Jun 2022 17:24:32 +0200Karta graficzna kilkaset złotych taniej – to możliwe. Mówię jakhttps://www.telepolis.pl/artykuly/felietony/karta-graficzna-nvidia-amd-allegro-olx-kryptowaluty<div class="content-full-width full-width"><img alt="Karta graficzna kilkaset złotych taniej – to możliwe. Mówię jak" class="w-100" src="/images/2022/06/karta-graficzna-nvidia-amd-allegro-olx-kryptowaluty.jpg" /></div> <p><strong><img alt="Kupno taniej karty graficznej od górnika? To nic strasznego!" src="/images/2022/06/kupno-karty-graficznej-od-gornika/karta-graficzna-nvidia-amd-allegro-olx-kryptowaluty-00.jpg" style="display: none;" /><br /> Czy warto kupować tanią kartę graficzną z Allegro lub OLX? Czym r&oacute;żni się karta od g&oacute;rnika względem karty od gracza? O czym warto wiedzieć? Dzisiaj pochylimy się nad tym tematem i rozwiejemy kilka miejskich legend.</strong></p><p><strong>Ostatnie dwa lata – 2020 i 2021 rok – to zdecydowanie nie był dobry okres na składanie nowego lub modernizację starego zestawu komputerowego.</strong> Gł&oacute;wnie ze względu na niską dostępność i szalenie wysokie ceny kart graficznych. Dotyczyło to zar&oacute;wno najnowszych propozycji NVIDIA GeForce RTX 3000 i AMD Radeon RX 6000, jak i starszych generacji. Wysokiego, średniego i niskiego segmentu wydajnościowego. Rodzimego, jak i zagranicznego rynku (nie tylko europejskiego!). Sklep&oacute;w, ale r&oacute;wnież wszelakich portali aukcyjnych i ogłoszeń prywatnych.</p> <h3><strong>Powodem drogich kart graficznych były kryptowaluty i COVID-19</strong></h3> <p>W efekcie w sklepach albo dostępne było tylko kilka sztuk, albo ich ceny były stanowczo wyższe od sugerowanych przez producenta. Nie m&oacute;wimy tutaj o r&oacute;żnicy kilkudziesięciu złotych, a od kilkuset do nawet kilku tysięcy. Momentami to było 318% MSRP! <strong>Na polskim rynku dochodziło do takich patologii, że osoby, kt&oacute;re kupiły kartę graficzną zaledwie minutę po oficjalnej premierze w dużym sklepie czekały na ich dostarczenie kilka miesięcy.</strong></p> <p><br /> <strong>Dwa gł&oacute;wne powody to oczywiście pandemia COVID-19</strong>, kt&oacute;ra wpłynęła zar&oacute;wno na produkcję na całym świecie – w tym w Chinach – jak i transport morski, <strong>ale r&oacute;wnież gorączka cyfrowego złota</strong>, czyli szaleństwo na kopanie kryptowalut. Zanim jednak przejdziemy dalej to wypada chociaż skr&oacute;towo i w dużym uproszczeniu wyjaśnić kilka kluczowych pojęć:</p> <ul> <li><strong>Karta graficzna</strong> - karta rozszerzeń dla komputera wyposażona w rdzeń (GPU) dysponującymi wyspecjalizowanymi jednostkami obliczeniowymi oraz pamięć (VRAM). Odpowiedzialna jest za renderowanie grafiki w grach i programach oraz konwersję na sygnał, kt&oacute;ry następny wyświetlany jest na monitorze.</li> <li><strong>Kryptowaluta </strong>- waluta cyfrowa, kt&oacute;ra została zaprojektowana jako środek wymiany za pośrednictwem sieci komputerowej. Nie jest ona teoretycznie zależna od władzy centralnej (np. bank, rząd). Bazuje na rozproszonych systemach korzystających z zaawansowanej kryptografii. Najpopularniejszą kryptowalutą jest Bitcoin, ale na rynku istnieje kilka tysięcy innych, mniejszych i większych walut tego typu.</li> <li><strong>G&oacute;rnik (kryptowalut)</strong> - osoba zajmująca się hobbistycznie lub zawodowo pozyskiwaniem kryptowalut przy wykorzystaniu „koparek”.</li> <li><strong>Koparka (kryptowalut)</strong> - rozbudowany zestaw komputerowy składający się z jednej lub większej ilości kart graficznych, kt&oacute;rego gł&oacute;wnym celem jest pozyskiwanie kryptowalut.</li> <li><strong>Kopanie/wydobywanie (kryptowalut) </strong>- proces, w kt&oacute;rym transakcje są zatwierdzane cyfrowo w sieci danej kryptowaluty i dodawane do łańcucha blok&oacute;w. Odbywa się to poprzez rozwiązywanie złożonych kryptograficznych łamigł&oacute;wek w celu weryfikacji blok&oacute;w transakcji, kt&oacute;re są aktualizowane w zdecentralizowanym blockchainie. W zamian osoby „kopiące” mogą otrzymać daną kryptowalutę.</li> <li><strong>MSRP (Manufacturer&#39;s Suggested Retail Price) </strong>- skr&oacute;t pochodzący z języka angielskiego, kt&oacute;ry oznacza nic innego jak „cenę katalogową”. Innymi słowy jest to cena sugerowana przez producenta, w jakiej ten teoretycznie zaleca sprzedawcy detalicznemu sprzedaż produktu.</li> </ul> <p>Rzecz jasna słowniczek pojęć m&oacute;głbym kontynuować dalej o pojęcia takie jak „blockchain”, „hashrate” i wiele innych, opisywać konkretne kryptowaluty lub rozwinąć bardziej definicje. <strong>Jednak dzisiaj nie jesteśmy tutaj w celu nauczenia kogokolwiek kopania, a ustalenia czy warto kupować tanie karty graficzne pochodzące z koparek.</strong></p> <h3><strong>Karty graficzne AMD i NVIDIA wr&oacute;ciły do sugerowanych cen</strong></h3> <p>Od początku roku osoby śledzące rynek podzespoł&oacute;w komputerowych mogły zauważyć taniejące karty graficzne. Ceny topniały z miesiąca na miesiąc, aktualnie osiągając wreszcie niemalże wartości MSRP. R&oacute;żnice są czysto kosmetyczne i pomijalne biorąc pod uwagę to z czym mieliśmy dotychczas do czynienia.<strong> Pod koniec maja układy NVIDIA GeForce RTX 3000 kosztowały średnio 106%, zaś AMD Radeon RX 6000 miały cenę na poziomie 102% MSRP.</strong> Zaś rynek wt&oacute;rny zalewany jest kolejnymi używanymi modelami. R&oacute;wnież ze starszych generacji – GeForce GTX 1000, RTX 2000, Radeon RX 5000 i inne.</p> <p style="text-align:center"><img alt="Karta graficzna kilkaset złotych taniej – to możliwe. Mówię jak" src="/images/2022/06/kupno-karty-graficznej-od-gornika/karta-graficzna-nvidia-amd-allegro-olx-kryptowaluty-01.jpg" /></p> <p><strong>Skąd ta zmiana? Najważniejszy pow&oacute;d to krach na rynku kryptowalut.</strong> Cena największej z nich w postaci Bitcoina względem końca ubiegłego roku spadła z 66 500 dolar&oacute;w do „zaledwie” 29 800 dolar&oacute;w pod koniec maja 2022. To pociągnęło za sobą inne cyfrowe waluty, w tym bardzo chętnie kopane <strong>Ethereum</strong>. Tutaj mowa o spadku wartości w tym samym okresie z<strong> około 4700 USD za 1 ETH do 1800 USD.</strong> Dodajmy do tego drożejącą energie elektryczną i <strong>opłacalność po prostu dla wielu os&oacute;b spadła na tyle, że postanowili zrezygnować z tego biznesu lub przynajmniej przestać dokupywać karty graficzne.</strong> Widać to zwłaszcza w krajach mocno rozwiniętych jak Europa Zachodnia, mniej w Azji.</p> <p style="text-align:center"><img alt="Karta graficzna kilkaset złotych taniej – to możliwe. Mówię jak" src="/images/2022/06/kupno-karty-graficznej-od-gornika/karta-graficzna-nvidia-amd-allegro-olx-kryptowaluty-02.jpg" /></p> <p>Wiemy już czemu było drogo i czemu teraz jest tanio. Ale co z najważniejszym pytaniem – <strong>czy warto kupować kartę graficzną od g&oacute;rnika? I tak, i nie.</strong> Zasadniczo jednak nie ma się czego bać. <strong>Wbrew pozorom g&oacute;rnicy często dbają o karty graficzne lepiej niż gracze</strong>. Niemożliwe? A jednak! I nie dotyczy to tylko profesjonalnych kopalni, ale r&oacute;wnież domorosłych g&oacute;rnik&oacute;w.</p> <p style="text-align:center"><img alt="Karta graficzna kilkaset złotych taniej – to możliwe. Mówię jak" src="/images/2022/06/kupno-karty-graficznej-od-gornika/karta-graficzna-nvidia-amd-allegro-olx-kryptowaluty-03.jpg" /></p> <p><strong>Gdy m&oacute;wimy, że karta graficzna „kopie” to oczywiście nie bierze ona kilofa i nie zjeżdża pod ziemię. Rozwiązuje po prostu r&oacute;wnania matematyczne, nie r&oacute;żni się to wiele od zadań wykonywanych w grach komputerowych.</strong> Ot, zależnie od kryptowaluty i wykorzystywanego algorytmu czasami nacisk jest kładziony bardziej na GPU, innym razem na VRAM. Skąd więc moje stwierdzenie, że g&oacute;rnik lepiej dba o kartę od gracza? Bo to narzędzie, „drukarka pieniędzy”. Często kupiona i zarejestrowana na firmę, a nie tylko źr&oacute;dło rozrywki, kt&oacute;re można zastąpić łatwo czym innym.</p> <div class="content-full-width full-width"><img alt="Karta graficzna kilkaset złotych taniej – to możliwe. Mówię jak" class="w-100" src="/images/2022/06/kupno-karty-graficznej-od-gornika/karta-graficzna-nvidia-amd-allegro-olx-kryptowaluty-04.jpg" /></div> <p><img alt="Kupno taniej karty graficznej od górnika? To nic strasznego!" src="/images/2022/06/kupno-karty-graficznej-od-gornika/karta-graficzna-nvidia-amd-allegro-olx-kryptowaluty-04.jpg" style="display: none;" /><br /> <strong>G&oacute;rnicy kryptowalut stosują przeważnie specjalny BIOS lub w programach takich jak np. MSI After Burner modyfikują ustawienia kart graficznych.</strong> Zmieniane są taktowania rdzenia, pamięci, limity mocy oraz krzywe obrot&oacute;w wentylator&oacute;w. <strong>Ma to na celu znalezienie „złotego środka” czyli jak najlepszego stosunku wydajności do poboru mocy. W efekcie często skutkując niższymi temperaturami.</strong> Co więcej karty graficzne nie są zamknięte w małych i bądźmy szczerzy – rzadko czyszczonych obudowach komputerowych. Zamiast tego<strong> pracują na przewiewnych stelażach, często z dodatkowym, mocnym nawiewem</strong> i w pomieszczeniach gdzie jest mało kurzu czy sierści zwierząt.</p> <p style="text-align:center"><img alt="Karta graficzna kilkaset złotych taniej – to możliwe. Mówię jak" src="/images/2022/06/kupno-karty-graficznej-od-gornika/karta-graficzna-nvidia-amd-allegro-olx-kryptowaluty-05.jpg" /></p> <p><strong>Ale przecież taka karta graficzna pracuje non stop! To musi być złe. Ponownie – tak i nie. Oczywiście są negatywy takiego stanu rzeczy jak wyższa eksploatacja łożysk w wentylatorach czy szybsze wysychanie past termoprzewodzącej oraz termopad&oacute;w.</strong> Wszystkie z nich jednak łatwo i tanio wymienić w domowym zaciszu (wydatek od kilku do kilkudziesięciu złotych i od 20 do 60 minut pracy), co zresztą nie licząc wentylator&oacute;w powinno się robić przy kupnie każdej starszej karty graficznej. <strong>Jest w tym też pewien pozytyw – karta graficzna cały czas pracuje w mniej więcej tej samej temperaturze</strong>. Nie ma tutaj nagłych skok&oacute;w zimno-ciepło, jak w przypadku gracza, czego elektronika bardzo nie lubi.</p> <p><strong>Zobacz:</strong> <a href="https://www.telepolis.pl/artykuly/testy-sprzetu/gainward-geforce-rtx-3090-ti-test-opinie-recenzja">Test GeForce RTX 3090 Ti. Potw&oacute;r w każdym tego słowa znaczeniu</a></p> <p><strong>Co jeszcze może być zagrożeniem w karcie graficznej od g&oacute;rnika kryptowalut? Dokładnie to samo, jak nie mniej, co w przypadku karty od „zwykłego” użytkownika.</strong> Mowa więc o awarii rdzenia lub pamięci, kt&oacute;rych naprawa jest bardzo trudna w domowych warunkach. Spowodowana przeważnie wadą fabryczną krzemu, problemem z lutami bezołowiowymi po dłuższym czasie lub bardzo długą pracą w zbyt wysokiej temperaturze. <strong>Odchodzą za to obawy o wyrobione złącza wideo, szynę PCIe czy złącza zasilające – g&oacute;rnicy rzadziej tutaj majstrują niż gracze i entuzjaści.</strong></p> <div class="content-full-width full-width"><img alt="Karta graficzna kilkaset złotych taniej – to możliwe. Mówię jak" class="w-100" src="/images/2022/06/kupno-karty-graficznej-od-gornika/karta-graficzna-nvidia-amd-allegro-olx-kryptowaluty-06.jpg" /></div> <p><img alt="Kupno taniej karty graficznej od górnika? To nic strasznego!" src="/images/2022/06/kupno-karty-graficznej-od-gornika/karta-graficzna-nvidia-amd-allegro-olx-kryptowaluty-06.jpg" style="display: none;" /><br /> <strong>Warto też pamiętać, że sprytny g&oacute;rnik sprzeda Wam kartę graficzną w taki spos&oacute;b, że nawet nie zorientujecie się, że nie pochodzi od gracza.</strong> Wcale nie wystawi jej po dumpingowej cenie, w ilości 30 sztuk czy ze zdjęciem z koparką w tle. Ładny opis i kilka oddzielnych aukcji to żaden problem. Zwłaszcza, dla kogoś kto do tej pory musiał mimo wszystko używać głowy i wiedzieć chociażby gdzie opłacalnie kupić karty oraz kiedy warto było sprzedawać wykopane kryptowaluty.</p> <h3><strong>To w końcu kupować czy nie kupować kartę graficzną od g&oacute;rnika?</strong></h3> <p>Odpowiedzmy wreszcie ostatecznie czy warto kupować kartę graficzną od g&oacute;rnika kryptowalut? To zależy. <strong>Zasadniczo nie r&oacute;żni się to wiele od zakupu jakiejkolwiek używanej karty graficznej. Zawsze więc warto zachować pewną ostrożność,</strong> unikać podejrzanie tanich ofert, a ze sprzedawcą ustalić np. gwarancję rozruchową lub osobiście pojechać po sprzęt. <strong>Po zakupie zaś, jeśli to starsza karta (ma więcej niż p&oacute;ł roku) warto wymienić pastę termoprzewodzącą i termopady.</strong> Czy to samemu, czy w serwisie. Bez r&oacute;żnicy czy koniec końc&oacute;w to sprzęt z koparki, czy komputera gracza.</p> <p style="text-align:center"><img alt="Karta graficzna kilkaset złotych taniej – to możliwe. Mówię jak" src="/images/2022/06/kupno-karty-graficznej-od-gornika/karta-graficzna-nvidia-amd-allegro-olx-kryptowaluty-07.jpg" /></p> <p><strong>Jeśli jesteś komputerowym laikiem</strong> i/lub nie masz doświadczenia z zakupem z rynku wt&oacute;rnego oraz żyłki majsterkowicza <strong>to wtedy bezpieczniej będzie po prostu udać się do sklepu.</strong> I nie dotyczy to nawet kart graficznych od g&oacute;rnika, a og&oacute;lnie używanego sprzętu. Nieco drożej (wygoda kosztuje), ale <strong>otrzymasz fabrycznie nowy sprzęt. Co najważniejsze zar&oacute;wno z gwarancją producenta, jak i rękojmią</strong> <strong>sprzedawcy</strong>, a często nawet możliwością zwrotu (odstąpienia od umowy zakupu) w ciągu 14 dni bez podawania powodu. A rynek wt&oacute;rny zawsze oznacza pewne ryzyko.</p>https://www.telepolis.pl/artykuly/felietony/karta-graficzna-nvidia-amd-allegro-olx-kryptowalutyTue, 07 Jun 2022 07:31:59 +0200OPPO Find X5 Pro: Iga Świątek, Paryż i sportowe emocjehttps://www.telepolis.pl/artykuly/felietony/oppo-find-x5-pro-iga-swiatek-paryz-i-sportowe-emocje<div class="content-full-width full-width"><img alt="" class="w-100" src="/images/articles/OPPO-Find-X5-Pro-Paryz/OPPO-Find-X5-Pro-7.jpg" /></div> <p><br /> <strong>Lechu, wyjdź ze swej pieczary i zobacz co potrafi Oppo Find X5 Pro w Paryżu... na kortach imienia Rolanda Garrosa — zaproponował OPPO. Odpowiedź mogła być tylko jedna :-).</strong></p><h3><strong>OPPO jest sponsorem French Open</strong></h3> <p>Miłośnicy tenisa ziemnego z pewnością zauważyli fakt, że już 4. rok z rzędu OPPO jest partnerem turnieju Roland-Garros. W tym roku firma uruchomiła RG x OPPO Photo Gallery, czyli cyfrową wystawę zdjęć, kt&oacute;re powstają przy użyciu flagowego smartfona firmy - OPPO Find X5 Pro. Co innego jednak oglądać zdjęcia, a co innego m&oacute;c je robić na miejscu, właśnie tym telefonem.</p> <p><img alt="Roland-Garros - OPPO" src="/images/articles/OPPO-Find-X5-Pro-Paryz/OPPO-Find-X5-Pro-39.jpg" /></p> <h3><strong>Telefon czy lustrzanka? Tutaj tego dylematu nie było</strong></h3> <p>Sprawa jest prosta, <strong>na tak duże wydarzenia sportowe lustrzanki nie wniesiesz</strong>. Jedyne co przejdzie przez bramki ochrony to smartfon. Tych zabrałem aż trzy - na wszelki wypadek. Trochę żałowałem, że odesłałem już <a href="https://www.telepolis.pl/artykuly/felietony/jaki-telefon-na-urlop-samsung-galaxy-s22-ultra-islandia-opinie" target="_blank">Galaxy S22 Ultra, kt&oacute;ry towarzyszył mi dzielnie na Islandii</a>, ale obok OPPO Find X5 Pro spakowałem małego Galaxy S22 i kozackiego (zdaniem DxOMark) Huaweia P50 Pro z 3,5x zoomem optycznym i 7-krotnym bezstratnym cyfrowym. I z tej tr&oacute;jki w sumie <strong>tylko Huawei nieustannie mnie irytował</strong>. Nie wiedzieć czemu jego aparat działał strasznie ślamazarnie i reagował z bardzo dużym op&oacute;źnieniem. A to przy tak dynamicznym sporcie, jakim jest tenis ziemny, frustrowało niesamowicie.</p> <p>Nie było też mowy o wniesieniu choćby małego statywu — wszystkie ujęcia trzeba było robić "z ręki". Przy korzystaniu z optycznych przybliżeń nie ułatwia to życia — <strong>znaczna część zdjęć z założenia poszła do kosza</strong>.</p> <div class="content-full-width full-width"><img alt="" class="w-100" src="/images/articles/OPPO-Find-X5-Pro-Paryz/OPPO-Find-X5-Pro-2.jpg" /></div> <h3><strong><img alt="Roland-Garros - OPPO" src="/images/articles/OPPO-Find-X5-Pro-Paryz/OPPO-Find-X5-Pro-2.jpg" style="display: none;" /><br /> OPPO Find X5 Pro - a c&oacute;ż to za telefon?</strong></h3> <p>O ile pozostałą dw&oacute;jkę urządzeń znałem już dobrze, bardzo ciekaw byłem możliwości propozycji OPPO. W tych aparatach palce maczał <strong>sam Hasselblad</strong>, wiele też obiecuje procesor obrazu <strong>MariSilicon X</strong>. Gł&oacute;wny aparat <strong>50 Mpix (1/1.56", 25 mm)</strong> dostał obiektyw o jasności F/1.7, <strong>tr&oacute;josiową stabilizację obrazu w sensorze</strong> <strong>i dodatkową 2-osiową w obiektywie</strong>. Co ciekawe, r&oacute;wnie <strong>wielki sensor 1/1.56" dostał też moduł ultra-szerokokątny</strong>, o ogniskowej odpowiadającej <strong>15 mm</strong> (110 stopni), światłosile F/2.2 i autofokusie opartym na detekcji fazy (tutaj r&oacute;wnież mamy 50 Mpix). Ostatni z moduł&oacute;w oferuje <strong>2x przybliżenie optyczne</strong> (ogniskowa 52 mm), obiektyw o jasności F/2.4 i wyraźnie mniejszy sensor 1/3.4".</p> <p>No niezłe cacko, trzeba przyznać, choć martwiłem się, <strong>czy aby na pewno wystarczy mi 2x zoom na evencie sportowym</strong>. Gdy jednak wybierasz się na takie wydarzenie na zaproszenie partnera French Open, przed tobą na trybunach siedzi... no właśnie nikt nie siedzi — nie dało się być bliżej zawodnik&oacute;w.</p> <p><img alt="Iga Świątek - Roland-Garros" src="/images/articles/OPPO-Find-X5-Pro-Paryz/OPPO-Find-X5-Pro-58.jpg" /></p> <h3><strong>Iga Świątek jest za szybka dla każdego telefonu</strong></h3> <p>Trzeba to jasno powiedzieć, <strong>nasza duma narodowa jest zbyt szybka i zbyt agresywna na korcie, by uchwycenie jej w bezruchu telefonem było łatwe</strong>. Nawet tryb zdjęć seryjnych nie gwarantował odpowiedniego zamrożenia kadru. Uwzględniając potężną siłę uderzenia w piłkę, kt&oacute;ra rozpędza się do nawet ponad 200 km/h, trzeba wiele szczęścia i/lub naprawdę dobrego sprzętu.</p> <div class="content-full-width full-width"><img alt="" class="w-100" src="/images/articles/OPPO-Find-X5-Pro-Paryz/OPPO-Find-X5-Pro-52.jpg" /></div> <p><br /> Profesjonaliści robią tego typu zdjęcia na bardzo wysokiej czułości, dużych sensorach i z ultra kr&oacute;tkim czasem naświetlania matrycy. <strong>To zab&oacute;jcza kombinacja dla małych matryc montowanych w telefonach</strong>. Ale... coś tam udało się pstryknąć:-). <strong>Wszystkie zdjęcia przykładowe zawarte w tekście pochodzą z OPPO Find X5 Pro</strong>. Za dużo się działo na jakieś większe żonglowanie telefonami.</p> <div class="content-full-width full-width"><img alt="" class="w-100" src="/images/articles/OPPO-Find-X5-Pro-Paryz/OPPO-Find-X5-Pro-56.jpg" /></div> <h3><br /> [GALERIA:7613]</h3> <h3><br /> <strong>To było bardzo miłe spotkanie z flagowcem OPPO</strong></h3> <p>Oczywiście jak przystało na podr&oacute;ż, było też wiele okazji do zdjęć innych niż sportowe. OPPO Find X5 Pro był bardzo sprawnym kompanem podr&oacute;ży. Największym zaskoczeniem było dla mnie <strong>przetwarzanie HDR-&oacute;w</strong> - tak dynamicznego nieba nie dostałem na zdjęciach z żadnego telefonu do tej pory. </p> <div class="content-full-width full-width"><img alt="" class="w-100" src="/images/articles/OPPO-Find-X5-Pro-Paryz/OPPO-Find-X5-Pro-14.jpg" /></div> <p><br /> Na pełną recenzję telefonu z dokładną analizą jakości zdjęć i film&oacute;w jeszcze chwilę musicie poczekać. <strong>Smartfon już powędrował do Anny Rymszy, kt&oacute;ra analitycznie przetestuje każdy z tryb&oacute;w</strong>. Natomiast już teraz spodziewać należy się wysokiej oceny, przynajmniej w kwestiach foto. Zresztą sami zobaczcie, jak telefon radzi sobie w poniższych scenariuszach:</p> <ul> <li><strong>Architektura:</strong></li> </ul> <p>[GALERIA:7614]</p> <ul> <li><strong>Lifestyle:</strong></li> </ul> <p>[GALERIA:7615]</p> <ul> <li><strong>Zdjęcia nocne i przy słabym oświetleniu:</strong></li> </ul> <p>[GALERIA:7616]</p> <p>Jako bonus dodaję <strong>nagranie wideo z telefonu (4K)</strong> — bez filtr&oacute;w i kolorowania. W chwili publikacji film jeszcze się przetwarzał, ale po niedługim czasie powinien być dostępny w docelowej jakości:</p> <iframe allow="accelerometer; autoplay; clipboard-write; encrypted-media; gyroscope; picture-in-picture" allowfullscreen="" frameborder="0" height="315" src="https://www.youtube.com/embed/MCRLk8G_O54" title="YouTube video player" width="560"></iframe> <p style="text-align: center;"> </p> <p style="text-align: center;"><em>Sponsorem wyjazdu była firma OPPO, artykuł nie powstał jednak na zam&oacute;wienie OPPO</em></p> <p><br />  </p>https://www.telepolis.pl/artykuly/felietony/oppo-find-x5-pro-iga-swiatek-paryz-i-sportowe-emocjeSat, 04 Jun 2022 10:28:52 +0200Gry naszego dzieciństwa - w co grało się 20 lat temu?https://www.telepolis.pl/artykuly/felietony/gry-retro-wspomnienia-najlepsze-dzien-dziecka<div class="content-full-width full-width"><img alt="" class="w-100" src="/images/2022/06/gry-dziecinstwa/gry-dziecinstwa-retro.jpg" /></div> <p><br /> <strong>Pegasus czy Atari? Super Mario czy Prince of Persia? Z okazji Dnia Dziecka wspominamy, w jakie gry grało się 20 (i więcej) lat temu.</strong></p><p><strong>Dzień Dziecka</strong> to bardzo fajne święto. Najmłodsi dostają tego dnia prezenty i wszystko uchodzi im płazem - nawet zjedzenie ciastek na kolację i p&oacute;jście spać bez mycia zęb&oacute;w.</p> <p>A dorośli? Dorośli mogą za to powspominać, jak to fajnie za ich czas&oacute;w bywało. I jako że w redakcji metryką zdecydowanie bliżej nam do tej grupy (choć oczywiście w sercu wszyscy jesteśmy wiecznie młodzi), także my wybraliśmy się w <strong>małą sentymentalną podr&oacute;ż</strong>. Konkretnie postanowiliśmy wr&oacute;cić wspomnieniami do<strong> gier komputerowych, w kt&oacute;re zagrywaliśmy się w dzieciństwie</strong>.</p> <p>Bo w końcu czemu by nie? W końcu to one były dla większości z nas<strong> jednym z pierwszych kontakt&oacute;w z nowoczesną technologią</strong> i zaszczepiły w nas pasję do tego świata. Można powiedzieć, że to dzięki grom komputerowym możecie każdego dziś czytać Telepolis w swojej obecnej formie. Warto więc poświęcić chwilę uwagi temu, od czego wszystko się zaczęło.</p> <p style="text-align: center;"><strong>Arkadiusz Bała</strong></p> <h3 style="text-align: center;"><strong>Contra</strong></h3> <hr /> <p style="text-align:center"><img alt="Contra" src="/images/2022/06/gry-dziecinstwa/contra-00003.jpg" /></p> <p>M&oacute;j pierwszy kontakt z grami komputerowymi miał miejsce bardzo wcześnie. W domu od kiedy pamiętam mieliśmy <strong>Pegasusa</strong>. Nie jakąś podr&oacute;bkę, a oryginalnego szarego Pegasusa z Bobmarku, sprzedawanego razem z charakterystycznym fioletowym kartridżem <strong>168in1</strong>.</p> <p>Tak, 168in1 to po prostu piracka składanka, zawierająca kilka popularnych w tamtym okresie tytuł&oacute;w. Nie, tak naprawdę nie było tam 168 r&oacute;żnych gier. To znaczy, menu zawierało 168 r&oacute;żnych pozycji, jednak wiele z nich było po prostu wariacjami na temat tego samego tytułu; jedna mogła zaczynać się od drugiego poziomu, a w innej dostawaliśmy na start więcej życia. W tamtych czasach takie kompilacje były czymś normalnym, a jednak żadna nie mogła r&oacute;wnać się ze 168in1.</p> <p style="text-align:center"><img alt="Contra" src="/images/2022/06/gry-dziecinstwa/contra-00002.jpg" /></p> <p>Dlaczego? Dlatego, że takiego nagromadzenia legendarnych gier nie widział chyba żaden inny nośnik w historii elektronicznej rozrywki. Na jednym kartridżu można było znaleźć Super Mario Bros., Tetrisa, Arkanoida, Ice Climbers i wiele innych gier, kt&oacute;re dziś uchodzą za kultowe oraz stanowią kamienie milowe w historii określonych gatunk&oacute;w. Z tamtego grona szczeg&oacute;lnie ciepło wspominam jednak jeden tytuł: <strong>Contrę</strong>.</p> <p>Contra to klasyczna strzelanka, w kt&oacute;rej<strong> biegniemy w prawo i strzelamy do wszystkiego co się rusza</strong>. Nawet w czasach premiery tytułu nie brzmiało to szczeg&oacute;lnie odkrywczo, ale czy musiało? Czy nie wystarczyło, że mieliśmy okazję wcielić się w inspirowanego Rambo komandosa (a nawet trochę więcej niż „inspirowanego”) i własnoręcznie pokonać armię wrogich żołnierzy, bojowe maszyny i kosmit&oacute;w żywcem wyjętych z kolejnych odsłon Obcego? Wystarczyło, tym bardziej że <strong>klimat wylewał się z każdego piksela wyświetlanego na starym kineskopie</strong>.</p> <p>I nie tylko z piksela, bo muzyka w Contrze r&oacute;wnież była doskonała. <strong>Dynamiczne, heavy metalowe riffy świetnie komponowały się z szybką akcją na ekranie</strong> i zapadały w pamięć znacznie lepiej niż większość utwor&oacute;w, kt&oacute;re można usłyszeć we wsp&oacute;łczesnych produkcjach.</p> <p style="text-align:center"><img alt="Contra" src="/images/2022/06/gry-dziecinstwa/contra-00001.jpg" /></p> <p>I wiecie co? Już samo to by wystarczyło, żebym miał do Contry olbrzymi sentyment. Ale sam sentyment to za mało, żebym chciał do tej gry wracać. A wracam i to po 35 latach od jej premiery. Dlaczego? Dlatego, że <strong>nawet dziś niewiele jest tytuł&oacute;w, kt&oacute;re byłyby tak dopracowane u samych podstaw</strong>.</p> <p>Precyzyjne sterowanie, tryb kooperacyjny, oryginalny projekt poziom&oacute;w, wymagający, ale sprawiedliwy poziom trudności – te rzeczy do dziś wypadają bez zarzutu, a Contra mogłaby robić za wz&oacute;r dla niejednego wsp&oacute;łczesnego tytułu. I w pewnym sensie robi, bo na przestrzeni lat doczekała się licznych naśladowc&oacute;w. A jednak oryginał jest tylko jeden i do dziś jego miejsce w moim sercu (oraz na dysku PlayStation 5) jest niezagrożone.</p> <p style="text-align: center;"><strong>Damian Jaroszewski</strong></p> <h3 style="text-align: center;"><strong>The Legend of Dragoon</strong></h3> <hr /> <p>Kiedy Arek postawił mnie przed zadaniem napisania o grze swojego dzieciństwa, to niemal złapałem się za głowę. Wyzwanie wydawało się niemożliwe do wykonania. Momentalnie na myśl przyszło mi przynajmniej kilka tytuł&oacute;w, o kt&oacute;rych m&oacute;głbym napisać, ale jednocześnie nie byłem w stanie wybrać tego jednego, kt&oacute;ry g&oacute;rowałby nad pozostałymi. No i co to oznacza „gra dzieciństwa”? Czy do tej kategorii łapią się produkcje, w kt&oacute;rej grałem w wieku nastoletnim? Bo jednak to z tego okresu dobrze wspominam najwięcej produkcji.</p> <p style="text-align:center"><img alt="The Legend of Dragoon" src="/images/2022/06/gry-dziecinstwa/the-legend-of-dragoon-00001.jpg" /></p> <p>Wiem, że może sam sobie to zadanie utrudniłem, ale ostatecznie dokonałem wyboru. Zastanawiałem się na Resident Evil, Silent Hill, Star Wars: Knights of the Old Republic, Football Manager (grałem jeszcze w Championship Manager), Pro Evolution Soccer, kt&oacute;re pamiętam jeszcze pod nazwą International Superstar Soccer czy też Metal Gear Solid, bowiem było moją pierwszą grą na PlayStation. W każdej z tych produkcji spędziłem dużo czasu, chociaż w PES-ie i FM-ie zdecydowanie najwięcej. Wszystkie wspominam bardzo dobrze. Jednak na żadną z nich się nie zdecydowałem. Jest bowiem produkcja, kt&oacute;rą zawsze wspominam ze szczeg&oacute;lnym sentymentem. Podejrzewam, że nawet jej nie znacie.</p> <p style="text-align:center"><img alt="The Legend of Dragoon" src="/images/2022/06/gry-dziecinstwa/the-legend-of-dragoon-00002.jpg" /></p> <p>Ta gra to <strong>The Legend of the Dragoon</strong>, kt&oacute;re wyszło w 1999 roku, czyli jak miałem 12 lat, chociaż podejrzewam, że mogłem w nią grać rok p&oacute;źniej. Myślę, że taki wiek jak najbardziej wpisuje się w definicję dzieciństwa. Czemu akurat ta gra? Powiem szczerze, że nie wiem. Została ona stworzona przez Japan Studio, a wydana przez SCE, czyli Sony Computer Entertainment. Zdaję sobie sprawę, że było pewnego rodzaju odpowiedzią, a może nawet zrzynką z Final Fantasy. Rzecz w tym, że to właśnie Legendę Smoka wspominam najlepiej.</p> <p style="text-align:center"><img alt="The Legend of Dragoon" src="/images/2022/06/gry-dziecinstwa/the-legend-of-dragoon-00003.jpg" /></p> <p>Niemal jak wczoraj pamiętam, że grę kończyłem w okolicach Świąt Bożego Narodzenia. <strong>W mojej pamięci tkwi wspomnienie, w kt&oacute;rym siedzę w swoim pokoju przed niewielkim telewizorem z podłączonym PSX-em i pokonuję kolejnych przeciwnik&oacute;w w tym turowym jRPG. </strong>Po chwili mama woła mnie na wigilijną kolację. Może właśnie to zadecydowało, że jest to moja gra dzieciństwa. Może fajna fabuła, a może system walki, kt&oacute;ry opr&oacute;cz wybierania atak&oacute;w wymuszał też naciskanie przycisk&oacute;w w odpowiednim momencie, aby tworzyć kombinacje cios&oacute;w. Nie wykluczam, że sama tematyka postaci zamieniających się w smoki mogą mieć tutaj znaczenie. Nie ma to znaczenia. Szkoda, że marka prawdopodobnie bezpowrotnie przepadła. <strong>Wiele dałbym za remake lub kontynuację.</strong></p> <p style="text-align: center;"><strong>Patryk Łobaza</strong></p> <h3 style="text-align: center;"><strong>Crash Bandicoot</strong></h3> <hr /> <p style="text-align:center"><img alt="Crash Bandicoot" src="/images/2022/06/gry-dziecinstwa/crash-bandicoot-00001.jpg" /></p> <p>W dzieciństwie grywałem w wiele gier. Można nawet pokusić się o stwierdzenie, że urodziłem się z padem w ręce. Moje pierwsze kroki stawiałem wraz z ogrywaniem kartridży na Pegasusa, jednak najbardziej w pamięć zapadła mi gra na PlayStation. </p> <p>Chodzi tu konkretnie o znaną serię gier platformowych <strong>Crash Bandicoot</strong>, w kt&oacute;rej tytułowym Crashem pokonujemy kolejne przeszkody i poziomy, by ostatecznie uratować świat. Pierwsza część oryginalnej trylogii wyszła jeszcze w 1996, czyli roku mojego urodzenia. Ja miałem przyjemność ogrywać ją kilka lat p&oacute;źniej i często do niej wracałem.</p> <p style="text-align:center"><img alt="Crash Bandicoot" src="/images/2022/06/gry-dziecinstwa/crash-bandicoot-00002.jpg" /></p> <p>Fabuła rozgrywki jest raczej nieskomplikowana. Wcielamy się w tytułowego Crasha, kt&oacute;ry jest wynikiem eksperyment&oacute;w doktora Neo Cortex. Naukowiec chce wykorzystać zmutowane zwierzęta do przejęcia władzy nad światem. Na szczęście naszemu zwariowanemu jamrajowi udaje się uciec z jego łapsk. Niestety, szalony naukowiec nadal więzi Tawnę, samicę, kt&oacute;rą Crash musi uwolnić.</p> <p>Sama rozgrywka nie jest zbyt długa, bo przejście pierwszej części zajmuje około 2-3 godziny. Tak samo sytuacja wygląda w przypadku reszty trylogii, czyli Crash Bandicoot 2: Cortex Strikes Back z 1997 roku i Crash Bandicoot 3: Warped z 1998 roku. Chociaż w czasach dziecięcych ich przejście zajmowało mi dziesiątki godzin. <strong>Rozgrywka, pomimo tego, że jest kr&oacute;tka, oferuje wiele r&oacute;żnych aktywności.</strong> Opr&oacute;cz omijania kolejnych przeszk&oacute;d i skakania przeciwnikom po głowach, na swojej drodze napotkamy kilku zr&oacute;żnicowanych boss&oacute;w i<strong> wyjątkowych poziom&oacute;w, jak na przykład ten, kt&oacute;ry pokonujemy ujeżdżając dzika</strong>.</p> <p style="text-align:center"><img alt="Crash Bandicoot" src="/images/2022/06/gry-dziecinstwa/crash-bandicoot-00003.jpg" /></p> <p>O mojej miłości do tej serii w dzieciństwie może świadczyć fakt, że <strong>jako 6-7 letnie dziecko postanowiłem napisać o tej grze książkę</strong>. Nie była to fabularna opowieść o bohaterach z gry lub chociaż umiejscowiona w jej świecie. Bardziej przypominała serię wpis&oacute;w encyklopedycznych. Wpisywałem imię postaci, a pod spodem wszystkie informacje, jakie o niej posiadałem. Najobszerniejszym wpisem był oczywiście ten o samym Crashu, kt&oacute;ry zajmował aż dwie strony mojego małego notesu.</p> <p>O tym, że Crash Bandicoot jest grą nie tylko mojego dzieciństwa świadczy fakt, że seria została w 2017 roku odtworzona na PlayStation 4. Niestety, odświeżona wersja nie wciągnęła mnie tak bardzo, jak oryginał dwadzieścia lat temu.</p> <p style="text-align: center;"><strong>Anna Rymsza</strong></p> <h3 style="text-align: center;"><strong>Blockout</strong></h3> <hr /> <p style="text-align:center"><img alt="Blockout" src="/images/2022/06/gry-dziecinstwa/blockout-01.jpg" /></p> <p>Sporą część dzieciństwa tłukłam w Tetris na Pegasusie, ale to <strong>Blockout</strong> uważam za najważniejszą grę mojej młodości.<strong> To Tetris w 3D, w kt&oacute;rym klocki spadają „na dno studni”.</strong> W końcu jakieś wyzwanie!</p> <p>Dlaczego to Blockout wygrał? Powody były dwa. Po pierwsze, w Tetris przekręcałam licznik. Implementacja na Pegasusa miała 10 poziom&oacute;w, potem wracała do pierwszego.<strong> Dodatkowy wymiar w Blockoucie przywracał uczucie, że mierzę się z wyzwaniem.</strong> Poza tym można wybrać rozmiar studni i poziom skomplikowania klock&oacute;w. Po drugie – ważniejsze – w Blockout mogłam grać tylko w szkole, więc gloria hiscor&oacute;w spływała na mnie nie tylko z samotnego monitora kineskopowego, ale i od innych ludzi.</p> <p>Blockout to gra polskich tw&oacute;rc&oacute;w, wydana w 1989 roku, wydana na kilka platform przez California Dreams. Trafiłam na nią 8 lat po premierze, za co mogę podziękować nieśpiesznej modernizacji mojej podstaw&oacute;wki. <strong>Grałam na DOS-ie i był to m&oacute;j pierwszy kontakt z komputerem osobistym z kolorowym monitorem… a także pakietem CorelDRAW 6, siecią komputerową i programowaniem z ż&oacute;łwiem.</strong> To były ciekawe czasy dla trzynastolatki!</p> <p style="text-align:center"><img alt="Blockout" src="/images/2022/06/gry-dziecinstwa/blockout-02.jpg" /></p> <p>Cel gry jest właściwie identyczny, jak w Tetrisie, ale jest dodatkowy wymiar do zabawy. Klocki spadają w głąb tunelu, są tr&oacute;jwymiarowe, a znika nie pełna linia, ale pełny kwadrat. Zabudowanie kolejnych „pięterek” powoduje, że jest coraz mniej miejsca na manewrowanie kolejnymi klockami – tak samo, jak w Tetrisie. Jednak Blockout daje nie jedną, ale trzy osie obrotu klock&oacute;w… <strong>jest więc 16 razy trudniej!</strong> Ponadto Blockout miał kilka zestaw&oacute;w klock&oacute;w do wyboru, więc można było zaszaleć z poziomem wyzwania.</p> <p>Blockout jeszcze przez wiele lat miał fan&oacute;w w r&oacute;żnych częściach świata. 10-15 lat temu wciąż organizowane były turnieje, a w sieci nadal można znaleźć bazy wynik&oacute;w najlepszych graczy i się z nimi „zmierzyć”. Spr&oacute;buj! Na stronie blockout.de możesz pobrać wersję gry dla Windowsa. Polecam też fanowską kontynuację – Blockout II – wydaną na Windowsa i Linuxa. Znajdziesz ją na stronie <a href="http://blockout.net" rel="nofollow" target="_blank">blockout.net</a>.</p> <p style="text-align: center;"><strong>Lech Okoń</strong></p> <h3 style="text-align: center;"><strong>Scorched Earth</strong></h3> <hr /><iframe allow="accelerometer; autoplay; clipboard-write; encrypted-media; gyroscope; picture-in-picture" allowfullscreen="" frameborder="0" height="315" src="https://www.youtube.com/embed/FJhb1JjMcO8" title="YouTube video player" width="560"></iframe> <p>Za mojego dzieciństwa domowy komputer nie był jeszcze standardowym wyposażeniem każdego domu. Gdy więc kolega dostał sprowadzonego z Niemiec IBM-a, <strong>z szaleńczym 386 (16 MHz)</strong> i aż 2 MB pamięci RAM (już wtedy był to sprzęt trącający myszką), zaczęliśmy dumać, co można na tym włączyć. Scorched Earth okazał się największym hitem.</p> <p>Mowa o DOS-owym <strong>protoplaście gry Worms</strong>, w kt&oacute;rego graliśmy całymi dniami większą grupą znajomych. Tytuł to <strong>bez rozbudowanej grafiki, bez choćby kilkubitowej ścieżki dźwiękowej</strong>, ot proste figury geometryczne i mniej lub bardziej skrzecząca namiastka wybuch&oacute;w pocisk&oacute;w, kt&oacute;re <strong>wystrzeliwane są z naszych czołg&oacute;w</strong>.</p> <p>Bo to właśnie czołgi, a nie zabawne robaki są tutaj narzędziem zagłady. Tw&oacute;rca gry, Wedndell Hicken, w swojej tur&oacute;wce postawił mocno w grę wieloosobową. W końcu co może być przyjemniejsze od naparzania się <strong>w aż 10 os&oacute;b</strong>? Scorched Earth był u nas popularny naprawdę długo — nawet gdy przy telewizorze stanęło PlayStation pierwszej generacji, na kt&oacute;rym muskuły prężył kultowy Tekken 2, wciąż wracaliśmy do gry, kt&oacute;ra można powiedzieć, że grafiki nie miała. Miała natomiast tę miodność i interakcję z żywym człowiekiem, kt&oacute;rej teraz skutecznie doszukuję się w grach planszowych.</p> <p style="text-align: center;"><strong>Marian Szutiak</strong></p> <h3 style="text-align: center;"><strong>Prince of Persia</strong></h3> <hr /> <p style="text-align:center"><img alt="Prince of Persia" src="/images/2022/06/gry-dziecinstwa/princeofpersia1.jpg" /></p> <p>Ponad 30 lat temu amerykańska firma Br&oslash;derbund Software wydała platformową grę komputerową <strong>Prince of Persia</strong>. Tytuł ten początkowo był dostępny w wersji na komputery Apple II, ale wkr&oacute;tce został udostępniony r&oacute;wnież na takie platformy, takie jak Amiga, Commodore 64 czy, w końcu, PC.<strong> </strong><strong>Sam swoją przygodę z tą grą zacząłem właśnie na pececie, gdy byłem uczniem szkoły podstawowej.</strong></p> <p>Historia przedstawiona w grze nie jest skomplikowana. Oto kr&oacute;l Persji wyjeżdża na wojnę, a tymczasem władzę w państwie pr&oacute;buje przejąć zły wezyr Jaffar. By mu się to udało, musi pojąć za żonę księżniczkę, kt&oacute;ra jednak jest zakochana w kimś innym. Wezyr każe porwać jej wybranka i umieścić w lochu, a samej księżniczce daje wyb&oacute;r: poślubi Wezyra w ciągu godziny lub umrze.<strong> Celem gry, w kt&oacute;rej kierujemy poczynaniami uwięzionego w lochu bohatera, jest dotarcie do księżniczki i jej uwolnienie. </strong>W zamian dostanie on jej rękę oraz tytuł księcia Persji.</p> <p style="text-align:center"><img alt="Prince of Persia" src="/images/2022/06/gry-dziecinstwa/princeofpersia2.jpg" /></p> <p>Gra Prince of Persia to <strong>typowa platform&oacute;wka 2D</strong>, kt&oacute;rych wiele było w tamtych czasach. Kierowany przez nas bohater musi przemierzyć lochy pełne pułapek oraz pojawiających się od czasu do czasu przeciwnik&oacute;w. Przyszły książę nie jest na początku uzbrojony, ale dosyć szybko zdobywa miecz, kt&oacute;ry pozwoli mu pokonać wszystkich przeciwnik&oacute;w. Trzeba jednak uważać, ponieważ jeden cios miecza w nieuzbrojonego bohatera kończy się jego śmiercią. Liczy się r&oacute;wnież czas – 1 godzina. <strong>Jeśli nie zdążymy, przegrywamy.</strong></p> <p style="text-align:center"><img alt="Prince of Persia" src="/images/2022/06/gry-dziecinstwa/princeofpersia3.jpg" /></p> <p>Pod względem grafiki czy dźwięku gra nie ma szans w starciu ze wsp&oacute;łczesnymi tytułami, jednak jej grywalność stoi na bardzo wysokim poziomie i potrafi wciągnąć. Zresztą przekonajcie się sami - <strong>gra jest cały czas łatwo dostępna</strong>. Zagracie w nią nawet w przeglądarce.</p> <p style="text-align: center;"><strong>Michał Świech</strong></p> <h3 style="text-align: center;"><strong>Baldur&#39;s Gate II</strong></h3> <hr /> <p style="text-align:center"><img alt="Baldur's Gate 2" src="/images/2022/06/gry-dziecinstwa/baldurs-gate-2-01.jpg" /></p> <p>Byłem wyjątkowo nudnym dzieckiem. Wyszukiwałem w Internecie informacje o włoskich dywizjach pancernych podczas II wojny światowej i czytałem opisy bitwy pod Sadową między Austrią i Prusami. Do czternastego roku życia dosłownie nie słuchałem muzyki.</p> <p>Ze zdrowymi na umyśle dziećmi łączyło mnie maniakalne czytanie Harry’ego Pottera. Grałem w niewiele gier, ale wyjątkowo ukochałem sobie wtedy te, gdzie był wielki fantastyczny świat. Baldur&#39;s Gate, Neverwinter Nights, Warcraft III. Wyjątkowo nie lubiłem za to Science Fiction ani nawet jakiejkolwiek tematyki kosmosu, dlatego nie podchodził mi wcale Starcraft, ani p&oacute;źniej nie byłem fanem serii Mass Effect. Gwiezdne Wojny wcale nie były wyjątkiem.</p> <p>Tu nic się nie zmieniło.</p> <p style="text-align:center"><img alt="Baldur's Gate 2" src="/images/2022/06/gry-dziecinstwa/baldurs-gate-2-02.jpg" /></p> <p>Ale to właśnie Baldur&#39;s Gate, a szczeg&oacute;lnie <strong>Baldur&#39;s Gate II</strong> była, jest i będzie moją ulubioną grą.</p> <p>Urzekła mnie wtedy bogata historia i olbrzymi świat.<strong> Każda najmniejsza ulica była miejscem, gdzie można było z kimś porozmawiać lub dostać nową misję. </strong>Świat był sp&oacute;jny, a każda decyzja w grze dużo znaczyła. Wielkie znaczenie miała (i ma!) bardzo aktywna i duża scena modderska. Czasami dalej można spotkać kogoś, kto pisze coś dla dwudziestoletniej gry. Polski dubbing stoi na najwyższym poziomie. <strong>Fraza zanim wyruszysz w drogę, musisz zebrać drużynę, kt&oacute;rą wypowiada Piotr Fronczewski stała się nieśmiertelna.</strong></p> <p>To się nie zmieniło. Te wszystkie cechy dalej urzekają, a jakbym chciał poznać historię ze wszystkich mod&oacute;w, to musiałbym się sklonować. A i tak zagrałem w Baldura z 10 razy. Mogę z dumą powiedzieć, że testowałem naprawdę masę modyfikacji.</p> <p style="text-align:center"><img alt="Baldur's Gate 2" src="/images/2022/06/gry-dziecinstwa/baldurs-gate-2-03.jpg" /></p> <p>Niestety, o ile tła jakoś dają radę, tak postacie czy przerywniki filmowe po upływie lat wyglądają tragicznie. Można powiedzieć to o dużej części szaty graficznej. Zawsze jednak na to przymykam oko. Wracam do gry coraz rzadziej, ale zdarza się. <strong>Moim małym życiowym sukcesem jest to, ze nawet całkiem niedawno zainteresowałem tytułem dwie koleżanki, kt&oacute;re same są młodsze niż BG 2.</strong> Oczywiście zagrały w wersję klasyczną, niedawny remake gry to jakieś nieporozumienie.</p> <p>Też chciałbym przejść go znowu po raz pierwszy.</p> <hr /> <p>Jak widać, ile os&oacute;b, tyle wspomnień i gier, kt&oacute;re zapadły nam w pamięć. A w co Wy grywaliście w dzieciństwie? <strong>Koniecznie podzielcie się swoimi wspomnieniami w komentarzach!</strong></p> <p><strong>Zobacz: </strong><a href="https://www.telepolis.pl/artykuly/felietony/jaki-telefon-na-urlop-samsung-galaxy-s22-ultra-islandia-opinie" target="_blank">Ktoś jeszcze zabiera aparat na urlop?</a><br /> <strong>Zobacz: </strong><a href="https://www.telepolis.pl/artykuly/felietony/mac-macos-opinie-wady-zalety" target="_blank">Wcisnęli mi macOS. Jaki ten system jest głupi!</a><br /> <strong>Zobacz: </strong><a href="https://www.telepolis.pl/artykuly/felietony/playstation-5-okiem-pc-towca-opinie-czy-warto" target="_blank">PlayStation 5. Przestańcie jarać się, że PC za 15k może więcej</a></p>https://www.telepolis.pl/artykuly/felietony/gry-retro-wspomnienia-najlepsze-dzien-dzieckaWed, 01 Jun 2022 18:29:00 +0200Ktoś jeszcze zabiera aparat na urlop?https://www.telepolis.pl/artykuly/felietony/jaki-telefon-na-urlop-samsung-galaxy-s22-ultra-islandia-opinie<div class="content-full-width full-width"><img alt="" class="w-100" src="/images/articles/samsung-galaxy-s22-ultra-islandia/samsung-galaxy-s22-vs-islandia.jpg" /></div> <p><br /> <strong>Zdjęcia z telefonu? Na urlopie? A potem będzie płacz! Skandowali przez lata wszyscy, skandowałem i ja. Teraz sam zostawiam lustrzankę w domu.</strong></p><h3><strong>Samsung zaprosił mnie na Islandię</strong></h3> <p>To nie jest wpis sponsorowany, choć może trochę tak wyglądać. <strong>Zawsze pojawiają się takie zarzuty, gdy testujemy sprzęty, kt&oacute;re... dały radę nas przekonać</strong>. Tymczasem Samsung Polska nie wymagał ode mnie żadnego tekstu na łamach Telepolis i czyta te słowa pierwszy raz już po ich publikacji.</p> <p>Wszystkie zdjęcia zawarte w tekście, nie licząc jego okładki, wykonałem Galaxy S22 Ultra. Pliki nie są surowe — obrabiałem je w aplikacji Lightroom (mobilnej lub komputerowej), tak samo, jak obrabiałbym zdjęcia z lustrzanki. O jakości surowych zdjęć i innych cechach telefonu przeczytać możecie <a href="https://www.telepolis.pl/artykuly/testy-sprzetu/samsung-galaxy-s22-ultra-5g-test-recenzja-opinie" target="_blank">w szczeg&oacute;łowej recenzji Mariana Szutiaka</a>.</p> <div class="content-full-width full-width"><img alt="" class="w-100" src="/images/articles/samsung-galaxy-s22-ultra-islandia/samsung-galaxy-s22-islandia-14.jpg" /></div> <h3><br /> <strong>Na Islandię z telefonem zamiast aparatu? Szaleństwo!</strong></h3> <p>Na czas wyjazdu Samsung wypożyczył mi Galaxy S22 Ultra, gdy jednak w głowie zabrzęczała mi Islandia, od razu przed oczami miałem materiały Krzysztofa Gonciarza czy Michała Sadowskiego z tej skutej lodem krainy i... szybciutko spakowałem do plecaka porządny aparat. </p> <p><img alt="Samsung Galaxy S22 Ultra - podróż do Islandii" src="/images/articles/samsung-galaxy-s22-ultra-islandia/samsung-galaxy-s22-islandia-08.jpg" /></p> <p>Przezorność okazała się zbędna — <strong>aparat wyciągnąłem tylko dwa razy</strong>. Prędzej przyda Wam się na Islandii dron niż lustrzanka. Zresztą, do podobnych wniosk&oacute;w doszli moi towarzysze podr&oacute;ży, w kt&oacute;rych rękach duży aparat widywałem niezwykle rzadko. Przeważnie albo nie było czasu na zabawy ciężkim sprzętem, albo na ciągłe przecieranie go z wody, kt&oacute;ra w mgnieniu oka pokrywała obiektywy skierowane w stronę licznych wodnych atrakcji Islandii.</p> <div class="content-full-width full-width"><img alt="" class="w-100" src="/images/articles/samsung-galaxy-s22-ultra-islandia/samsung-galaxy-s22-islandia-43.jpg" /></div> <p><br /> <img alt="Samsung Galaxy S22 Ultra - wodospady Islandii" src="/images/articles/samsung-galaxy-s22-ultra-islandia/samsung-galaxy-s22-islandia-41.jpg" style="display: none;" />Nie był to jednak pierwszy raz, gdy lustrzanka przeleżała cały wyjazd w hotelowym sejfie lub po prostu została w domu. <strong>Przez lata niedoceniany przez profesjonalist&oacute;w telefon niespodziewanie stał się więcej niż wystarczający do wielu, r&oacute;wnież profesjonalnych zastosowań</strong>. O ile w fotografii produktowej nadal brakuje mi optycznej miękkości rozmycia tła (cyfrowa to nadal nie to samo), o tyle już relacje z wydarzeń z powodzeniem zrobimy smartfonem. Często nawet lepiej niż lustrzanką, a już na 100% szybciej. W końcu od zrobienia zdjęcia do pojawienia się go na stronie dzielą nas sekundy, a nie godziny. Zawsze zostaje jednak pewne "ale".</p> <h3><strong>Nie oszukamy fizyki, odbiorc&oacute;w jednak owszem</strong></h3> <p>Samsung potrafi w RAW-y, ba, nawet wydał dodatkową apkę do pełnego wyciskania możliwości matrycy. Choćbyśmy jednak robili cuda, wielkie sensory w topowych flagowcach są nadal mikrymi w stosunku do ich konwencjonalnych odpowiednik&oacute;w. Z surowych plik&oacute;w nigdy nie wyciśniemy aż tak wiele, jak z dobrze zrobionych zdjęć z lustrzanki, ale... nie musimy też tego robić.</p> <div class="content-full-width full-width"><img alt="" class="w-100" src="/images/articles/samsung-galaxy-s22-ultra-islandia/samsung-galaxy-s22-islandia-36.jpg" /></div> <p><img alt="Samsung Galaxy S22 Ultra - lodowiec" src="/images/articles/samsung-galaxy-s22-ultra-islandia/samsung-galaxy-s22-islandia-39.jpg" style="display: none;" /><br /> Przetwarzanie cyfrowych informacji z matrycy w telefonach realizowane jest zupełnie inaczej. Smartfon to wysoce zaawansowany komputer, z potężnym procesorem obrazu i często dodatkowym koprocesorem neuronowym (sztuczna inteligencja). W misji specjalnej, do kt&oacute;rej zaprzęgamy nasz kieszonkowy komputer, smartfon ma dostarczyć zdjęcia gotowe do publikacji z ewentualnymi delikatnymi filtrami. Jeśli zaś pracujesz na lustrzance, to co wypluwa z siebie aparat w trybie manualnym jest zwykle celowo niedoświetlone, pozbawione saturacji i cyfrowych przeostrzeń, by potem w dalszej obr&oacute;bce udało się odpowiednio rozciągnąć przestrzeń tonalną i wzmocnić to, na czego uwypukleniu nam najbardziej zależy.</p> <p><img alt="Samsung Galaxy S22 Ultra - zoom potrafi się przydać" src="/images/articles/samsung-galaxy-s22-ultra-islandia/samsung-galaxy-s22-islandia-04.jpg" /></p> <p>W skr&oacute;cie, telefon nie tylko zajmuje w bagażu ułamek tego, czego potrzebuje "poważniejszy" aparat, ale też częściowo uwalnia nas od myślenia "co potem". Można skupić się na kadrze i niczym z Polaroida mieć gotowe zdjęcie. Gdzie w obecnych czasach ta gotowość to bardziej możliwość natychmiastowej publikacji w sieci niż fizyczny nośnik.</p> <h3><strong>Co tak właściwie oferuje Galaxy S22 Ultra?</strong></h3> <p>Gł&oacute;wny aparat ma sensor <strong>1/1.33"</strong>, o rozdzielczości 108 Mpix i obiektyw o światłosile <strong>F/1.8</strong>, a ekwiwalent jego ogniskowej <strong>to szerokie 23 mm</strong>. Do tego dostajemy m&oacute;j drugi ulubiony moduł — ultraszerokokątny, <strong>odpowiadający 13 mm (120 stopni)</strong>, ze światłem F/2.2 i mniejszą matrycą F/2.55". Wieczorem lepiej tym ostatnim nie kręcić film&oacute;w — gł&oacute;wny aparat robi je znacznie jaśniejsze i bardziej szczeg&oacute;łowe.</p> <p>Opr&oacute;cz tego dostajemy kolejne podejście do zoomu optycznego w telefonie. W obu przypadkach z optyczną stabilizacją obrazu. Jeden moduł oferuje <strong>3x przybliżenie optyczne (odpowiednik 70 mm)</strong>, niezłą światłosiłę F/2.4 i niestety relatywnie mały sensor 1/3.52". Drugi to peryskopowy wariat <strong>z przybliżeniem optycznym aż 10x</strong> (ekwiwalent ogniskowej 230 mm), sensorem tej samej wielkości co poprzednik i światłosiłą F/4.9. Opr&oacute;cz przybliżeń 3x i 10x telefon oferuje też wartości pośrednie. O ile np. 2x jako crop z gł&oacute;wnego sensora 108 Mpix jeszcze jest używalne, to już im mocniejsze przybliżenia, tym sensowniej jest trzymać się wartości nominalnych obiektyw&oacute;w (3x i 10x), podchodząc i odchodząc od obiekt&oacute;w.</p> <div class="content-full-width full-width"><img alt="" class="w-100" src="/images/articles/samsung-galaxy-s22-ultra-islandia/samsung-galaxy-s22-islandia-12.jpg" /></div> <p><img alt="Samsung Galaxy S22 Ultra - morze" src="/images/articles/samsung-galaxy-s22-ultra-islandia/samsung-galaxy-s22-islandia-12.jpg" style="display: none;" /><br /> W połączeniu z nowym chipsetem, rozwiązaniami z zakresu sztucznej inteligencji i przyjaznym oprogramowaniem, Samsung Galaxy S22 Ultra to aktualnie jeden z najpotężniejszych fotograficznie smartfon&oacute;w, jakie są dostępne na rynku. Jednak szczerze? Jak dla mnie tego zoomu 10x mogłoby nie być — zdecydowaną większość zdjęć robiłem trzema pierwszymi aparatami, bo dziesiątka, szczeg&oacute;lnie w trudniejszych warunkach oświetleniowych, dawała zdjęcia nieco sprane z kolor&oacute;w i szczeg&oacute;ł&oacute;w. Być może przy bardziej tropikalnej, obfitej w światło destynacji sprawdziłaby się lepiej. Nie znaczy to jednak, że z tego modułu nie korzystałem w og&oacute;le i zdjęcia takie jak to poniższe byłyby nieosiągalne bez tego aparatu.</p> <div class="content-full-width full-width"><img alt="" class="w-100" src="/images/articles/samsung-galaxy-s22-ultra-islandia/samsung-galaxy-s22-islandia-11.jpg" /></div> <h3><strong><img alt="" src="/images/articles/samsung-galaxy-s22-ultra-islandia/samsung-galaxy-s22-islandia-11.jpg" style="display: none;" /><br /> Islandia to fotograficzny raj</strong></h3> <p>Dla fotografa <strong>Islandia jest niczym pierwsza wizyta dziecka w sklepie z zabawkami</strong>. Z każdej strony atakują nas ekscytujące widoki i wystarczy tylko wyciągnąć rękę, by pstryknąć niezłe zdjęcie, a potem poprawić je kolejnym, już genialnym. Dobrze to Samsung sobie wymyślił, bo przez praktycznie cały czas towarzyszyła nam euforia i bieganie na jedną, to zn&oacute;w drugą stronę autokaru, by uchwycić kolejny kadr pomiędzy właściwymi atrakcjami.</p> <div class="content-full-width full-width"><img alt="" class="w-100" src="/images/articles/samsung-galaxy-s22-ultra-islandia/samsung-galaxy-s22-islandia-31.jpg" /></div> <p><br /> W podr&oacute;ży zwykle korzystam z miniaturowego statywu z uchwytem na telefon oraz malutkiego przycisku spustu migawki, odczepionego od jakiegoś selfie-sticka. Z tym ostatnim mam jednak wieczny problem, bo albo mi się postanowi rozładować, a przew&oacute;d microUSB nie jest pod ręką, albo przepadnie gdzieś na p&oacute;ł dnia w plecaku. Obie te sytuacje uprzykrzały mi życie podczas wyjazdu i z obu udało się wyjść obronną ręką, dzięki cesze szczeg&oacute;lnej Galaxy S22 Ultra. Podobnie jak niegdyś linia Note, telefon ten <strong>ma rysik S Pen wsuwany do obudowy</strong>. To właśnie za jego pomocą postał poniższy autoportret:</p> <div class="content-full-width full-width"><img alt="" class="w-100" src="/images/articles/samsung-galaxy-s22-ultra-islandia/samsung-galaxy-s22-islandia-38.jpg" /></div> <p><img alt="Samsung Galaxy S22 Ultra - lodowiec" src="/images/articles/samsung-galaxy-s22-ultra-islandia/samsung-galaxy-s22-islandia-38.jpg" style="display: none;" /><br /> I tutaj mały protip — rysik obsługuje nie tylko wyzwalacz spustu aparatu, ale i też liczne gesty powietrzne, kt&oacute;re nie zawsze przydadzą się na dynamicznym wyjeździe w nieznane. <strong>Gesty te można wyłączyć w ustawieniach</strong> i nie martwić się, że po odejściu od telefonu nagle przełączymy aparaty czy odpalimy wideo zamiast zdjęcia. To właśnie dzięki S Penowi powstało poniższe zdjęcie, bez konieczności proszenia kogokolwiek o pomoc.</p> <div class="content-full-width full-width"><img alt="" class="w-100" src="/images/articles/samsung-galaxy-s22-ultra-islandia/samsung-galaxy-s22-islandia-27.jpg" /></div> <h3><strong><img alt="Samsung Galaxy S22 Ultra - potęga Islandii" src="/images/articles/samsung-galaxy-s22-ultra-islandia/samsung-galaxy-s22-islandia-27.jpg" style="display: none;" /><br /> Nie tylko Samsung</strong></h3> <p>Oczywiście na wyjazdach jako telefon fotograficzny sprawdzi się nie tylko topowy smartfon Samsunga. Rok temu w podobny spos&oacute;b oczarował mnie <strong>Xiaomi Mi 11 Ultra</strong>, kt&oacute;ry towarzyszył mi na prywatnej wycieczce do Grecji (wygryzając prywatnego iPhone&#39;a 12 Pro), w 2020 roku zaś serce skradł <strong>Huawei P40 Pro+</strong>, kt&oacute;ry, choć nie umiał w Google&#39;a, zdjęcia makro robił naprawdę niesamowite.</p> <p>Na horyzoncie jest już kolejna fotograficzna misja — na tapet wjedzie tym razem <strong>OPPO Find X5 Pro 5G</strong> z aparatem ze stajni Hasselblada i procesorem obrazowania MariSilicon X. Będzie się działo i jeśli da radę, choć w połowie tak dobrze jak S22 Ultra, spodziewajcie się kolejnej fotorelacji. Tymczasem zaś, dorzucam szerszą galerię zdjęć z Galaxy S22 Ultra dla zainteresowanych:</p> <p>[GALERIA:7600]</p> <h3><strong>Panie, a jak filmy?</strong></h3> <p>Krąży miejska legenda, że <em>do zdjęć to może i Samsung, ale do film&oacute;w to już tylko iPhone</em>. I jest w tym trochę prawdy, jak i trochę nieprawdy. Boleśnie pokazał mi to wyjazd do Grecji. Po godzinie przegrzał mi się Xiaomi Mi 11 Ultra, łapię więc iPhone&#39;a 12 Pro, kt&oacute;ry nie był na słońcu i... ten po zaledwie 5 minutach pada.</p> <p>Nie wiem jak Samsung Galaxy S22 Ultra poradzi sobie w śr&oacute;dziemnomorskich upałach, ale na Islandii, moim skromnym zdaniem dał radę. W poniższym filmie <strong>obraz nie był poddawany żadnej obr&oacute;bce</strong>, jedynie ciąłem i bawiłem się liczbą klatek na sekundę. Co ważne, nie używałem gimbala czy jakichś dodatkowych obiektyw&oacute;w — tyle potrafi sam telefon:</p> <iframe allow="accelerometer; autoplay; clipboard-write; encrypted-media; gyroscope; picture-in-picture" allowfullscreen="" frameborder="0" height="315" src="https://www.youtube.com/embed/6TcdKL58qAU" title="YouTube video player" width="560"></iframe>https://www.telepolis.pl/artykuly/felietony/jaki-telefon-na-urlop-samsung-galaxy-s22-ultra-islandia-opinieSun, 29 May 2022 10:00:00 +0200Co dzieje się, gdy kupujesz coś w sieci? Rozwiązałem zagadkęhttps://www.telepolis.pl/artykuly/felietony/amazon-centrum-logistyczne-roboty<div class="content-full-width full-width"><img alt="" class="w-100" src="/images/2022/05/amazon-gliwice/amazon-gliwice-00012.jpg" /></div> <p><br /> <strong>Jak wygląda zaplecze jednego z największych sklep&oacute;w internetowych na świecie? Odwiedziłem gliwickie centrum Amazon, żeby się o tym przekonać.</strong></p><p>Zastanawialiście się kiedyś, co się dzieje, kiedy odwiedzacie sklep internetowy i klikacie „Kup teraz”? Tak, tak, pieniądze znikają z konta, a po kilku dniach upragniona paczka ląduje w paczkomacie/pod drzwiami. Ale wiecie, co się dzieje poza tym? </p> <p>Okazuje się, że za każdym zakupem w sieci stoi olbrzymia machina logistyczna. Miałem okazję przekonać się o tym, odwiedzając jedno z centr&oacute;w logistycznych firmy <strong>Amazon</strong>. Gliwickie centrum, kt&oacute;re przyszło mi zwiedzić, to największy tego typu kompleks w Polsce. Ponad <strong>2000 pracownik&oacute;w, 4000 robot&oacute;w i 210 tys. m2 powierzchni</strong>.</p> <p>Robi wrażenie, prawda? A pomyślcie, że do uruchomienia tej gigantycznej machiny wystarczy wejść na Amazon i kliknąć „Dodaj do koszyka”.</p> <p>Trudno jednak, żeby było inaczej. Oferowany przez Amazon asortyment jest gigantyczny i szalenie r&oacute;żnorodny. <strong>Już sam fakt, że z tego samego magazynu wysyłane są książki, elektronika, kosmetyki i najdziwniejsze egzotyczne gadżety to swego rodzaju cud.</strong> No bo jak to wszystko ogarnąć?</p> <p>Odpowiedź jest prosta: <strong>roboty</strong>.</p> <p style="text-align:center"><img alt="Ludzie kontra roboty? Wiemy, kto wygrywa w centrach Amazon" src="/images/2022/05/amazon-gliwice/amazon-gliwice-00009.jpg" /></p> <p>Nie, to nie żart. Tyle tylko, że jeśli w głowie macie wizje rodem z Terminatora, radzę nieco dostosować swoje wyobrażenia. Bojowych android&oacute;w z twarzą Schwarzennegera w centrach logistycznych Amazonu nie znajdziemy (chyba?). Trafimy tu natomiast na zaawansowany system automatyzacji, kt&oacute;ry na sw&oacute;j spos&oacute;b jest nawet bardziej imponujący.</p> <h3><strong>Szukanie igły w stogu siana</strong></h3> <p>No bo wyobraźcie sobie taki scenariusz: jako koneserzy klasyki rocka zamawiacie sobie album „Best of Volume 1” zespołu Nickelback. M&oacute;wimy tu o zapakowanej w niewielkie pudełko płycie CD leżącej gdzieś w gigantycznym magazynie. Teraz pomyślcie, że ktoś musiałby jej samodzielnie szukać? Jako osoba, kt&oacute;ra miewa problem ze znalezieniem upatrzonego albumu na p&oacute;łce w Empiku, dostaję ciarek na samą myśl.</p> <p style="text-align:center"><img alt="Ludzie kontra roboty? Wiemy, kto wygrywa w centrach Amazon" src="/images/2022/05/amazon-gliwice/amazon-gliwice-00002.jpg" /></p> <p>Na całe szczęście nikt takiej płyty szukać nie musi, bo zajmują się tym systemy <strong>Amazon Robotics</strong>. Dbają one o to, żeby wszystkie produkty zostały odpowiednio skatalogowane, a w razie potrzeby szybko dostarczone pracownikom przygotowującym zam&oacute;wienie.</p> <p>Jak to wygląda w praktyce? <strong>Jedno z pięter gliwickiego centrum logistycznego jest niemal w całości zarezerwowane dla robot&oacute;w. </strong>To tutaj na wysokich p&oacute;łkach przechowywane są wszystkie produkty. Co się dzieje, kiedy kt&oacute;ryś z nich jest potrzebny? Wtedy jeden z robot&oacute;w przenosi taką p&oacute;łkę pod okienko, przy kt&oacute;rym czeka pracownik (już taki z krwi i kości). Jego rola ogranicza się do zebrania odpowiedniego przedmiotu i przekazania go dalej.</p> <p style="text-align:center"><img alt="Ludzie kontra roboty? Wiemy, kto wygrywa w centrach Amazon" src="/images/2022/05/amazon-gliwice/amazon-gliwice-00004.jpg" /></p> <p>Cały proces jest w pełni zautomatyzowany. System dba o to, by produkty były przechowywane i transportowane w optymalny spos&oacute;b, tak żeby można było szybko uzyskać do nich dostęp oraz – co r&oacute;wnie istotne – ułatwić pracę ludziom. Produkty na p&oacute;łkach układane są tak, by odpowiednio rozłożyć obciążenie, a przy okazji ograniczyć konieczność ściągania ciężkich element&oacute;w z wysokich poziom&oacute;w. </p> <h3><strong>Ludzie przede wszystkim</strong></h3> <p>To ostatnie to oczywiście <strong>ukłon w stronę pracownik&oacute;w</strong> pracujących przy kompletowaniu zam&oacute;wień. Nie jedyny zresztą, bo znajdziemy ich tutaj więcej. Przykładowo, po podstawieniu p&oacute;łki właściwy produkt jest podświetlany, dzięki czemu nie trzeba tracić czasu na jego szukanie. Stanowiska pracy wyposażone zostały także w specjalne maty zmniejszające obciążenie kręgosłupa i staw&oacute;w, a na każdym poziomie centrum znaleźć można gęsto usiane ławeczki, na kt&oacute;rych pracownicy mogą odpocząć.</p> <div class="content-full-width full-width"><img alt="" class="w-100" src="/images/2022/05/amazon-gliwice/amazon-gliwice-00005.jpg" /></div> <p><br /> Piszę o tym, bo ta „ludzka” strona funkcjonowania centr&oacute;w logistycznych Amazonu bardzo często ginie w medialnych relacjach. Roboty rzeczywiście wykonują lwią część pracy i, trzeba przyznać, jest to szalenie imponujące. Ale <strong>wszystkie te zautomatyzowane systemy są po to, żeby ułatwić pracę ludziom</strong> i zadbać o ich bezpieczeństwo.</p> <p>Bo ludzie obecni są na wszystkich etapach realizacji zam&oacute;wień. Kiedy towar przyjeżdża do magazynu, to ludzie rozpakowują produkty i umieszczają w dedykowanych miejscach. Kiedy trzeba skompletować zam&oacute;wienie, zajmują się tym ludzie. Tak samo pakowaniem. Nie byłoby to jednak możliwe, gdyby nie samobieżne podnośniki, zautomatyzowane ramiona i gęsta sieć taśm transportowych, oplatających całą gigantyczną halę.</p> <p style="text-align:center"><img alt="Ludzie kontra roboty? Wiemy, kto wygrywa w centrach Amazon" src="/images/2022/05/amazon-gliwice/amazon-gliwice-00001.jpg" /></p> <p style="text-align:center; display:none"><img alt="Ludzie kontra roboty? Wiemy, kto wygrywa w centrach Amazon" src="/images/2022/05/amazon-gliwice/amazon-gliwice-00011.jpg" /></p> <p>Zresztą obserwowanie przesuwających się po nich paczek jest wręcz hipnotyzujące. Do tego stopnia, że<strong> łatwo zapomnieć, ile precyzji wymaga cały ten proces</strong>. Przykładowo, wiecie, że kartonowe opakowania dobiera są każdorazowo do każdego zam&oacute;wienia w taki spos&oacute;b, by zajmowało jak najmniej miejsca? Oczywiście zajmuje się tym zautomatyzowany system, a rolą pracownik&oacute;w jest jedynie spakować towary. Nawet nalepki adresowej nie muszą naklejać, bo zajmuje się tym odpowiednia maszyna.</p> <h3><strong>Jak w zegarku</strong></h3> <p>Oczywiście w perspektywie całego procesu jest to drobiazg, ale doskonale pokazuje, jak daleko sięga automatyzacja w gliwickim centrum Amazon. I nie wiem jak na Was, ale na mnie robi to olbrzymie wrażenie. To trochę jak obserwowanie poruszających się w zegarku zębatek – niby chodzi „tylko” o przesunięcie wskaz&oacute;wki, a jednak stojąca za tym myśl techniczna jest imponująca.</p> <div class="content-full-width full-width"><img alt="" class="w-100" src="/images/2022/05/amazon-gliwice/amazon-gliwice-00011.jpg" /></div> <p><br /> I podobnie jest z funkcjonowaniem centr&oacute;w logistycznych Amazon. Z naszej strony to tylko kliknięcie „Kup teraz” i czekanie na kuriera, ale <strong>to, co dzieje się po drodze, to taki mały cud</strong>. Cud, za kt&oacute;rym stoi masa zaawansowanej technologii oraz – przede wszystkim – ludzie.</p> <p><strong>Zobacz:</strong> <a href="https://www.telepolis.pl/tech/prawo-finanse-statystyki/amazon-cenzura-pracownicy-podwyzki">Amazon ma nową fobię. Są nią podwyżki i... toalety</a><br /> <strong>Zobacz:</strong> <a href="https://www.telepolis.pl/tech/taryfy-promocje-uslugi/amazon-super-to-nowa-zacheta-dla-polakow">Amazon Super to nowa zachęta dla Polak&oacute;w. Będzie taniej</a></p>https://www.telepolis.pl/artykuly/felietony/amazon-centrum-logistyczne-robotyTue, 24 May 2022 19:23:21 +0200Sprawdziłem Apex Legends Mobile. Potrzebujemy więcej takich gierhttps://www.telepolis.pl/artykuly/felietony/apex-legends-mobile-recenzja-pierwsze-wrazenia<div class="content-full-width full-width"><img alt="Apex Legends Mobile" class="w-100" src="/images/2022/05/apex-egends-mobile/apex-legends-mobile.jpg" /></div> <p><br /> <strong>Apex Legends Mobile to mobilna wersja popularnej gry battle royale. Czy konkurent Fortnite’a dobrze sprawdza się na małym ekranie?</strong></p><p>Uwielbiam grać na moim smartfonie. M&oacute;wię serio. Uważam, że wsp&oacute;łczesne kom&oacute;rki to maszyny do grania, kt&oacute;re spokojnie można postawić w jednym szeregu ze Switchem i innymi kultowymi przenośnymi konsolkami. A jednak w gamingowym światku są one nadal traktowane nieco niepoważnie; kojarzone z prostymi gierkami pokroju Candy Crush Saga i milionem reklam. C&oacute;ż, nawet ja muszę przyznać, że ta zła reputacja bynajmniej nie wzięła się z powietrza.</p> <p>Od czasu do czasu pojawiają się jednak gry, kt&oacute;re pr&oacute;bują przełamać ten wizerunek smartfon&oacute;w jako maszynek do mikropłatności. Tytuły wiernie przeniesione z konsol i PC, kt&oacute;re po kilku drobnych modyfikacjach okazują się r&oacute;wnie dobrze sprawdzać na sprzęcie mobilnym, co na dużym ekranie telewizora. M&oacute;wimy tu zar&oacute;wno o klasykach pokroju Baldur’s Gate czy GTA, ale także hitach ostatnich kilku lat, takich jak Genshin Impact czy Fortnite.</p> <h3><strong>Apex Legends Mobile - mobilna wersja konsolowego hitu</strong></h3> <p>Tego ostatniego przywołuję zresztą nieprzypadkowo, gdyż na smartfonach debiutuje właśnie jeden z jego najgroźniejszych konkurent&oacute;w: <strong>Apex Legends Mobile</strong>. W ciągu ostatnich kilku dni miałem okazję ograć tytuł przed premierą i sprawdzić, jak hit <strong>EA</strong> i <strong>Respawn Entertainment</strong> sprawdza się w sowim kieszonkowym wydaniu.</p> <p>Ale zacznijmy od początku. Czym jest Apex Legends i – analogicznie – Apex Legends Mobile? To <strong>gra z gatunku battle royale</strong>, będąca spin-offem serii Titanfall. Podczas rozgrywki wcielamy się w jednego z kilku bohater&oacute;w, spośr&oacute;d kt&oacute;rych każdy ma <strong>zestaw swoich unikalnych umiejętności</strong>, po czym dobieramy się w <strong>trzyosobowe drużyny</strong> i zostajemy rzuceni na środek jednej dużej mapy wraz z innymi graczami. Nasz cel? Być ostatnią żywą drużyną na polu walki.</p> <p style="text-align:center"><img alt="Apex Legends Mobile" src="/images/2022/05/apex-egends-mobile/apex-legends-mobile-00006.jpeg" /></p> <p>Oczywiście w dzisiejszych czasach idea battle royale została przemielona na wszystkie możliwe sposoby. Co w takim razie sprawia, że Apex Legends jest wyjątkowe? Kilka rzeczy, jednak kluczem jest <strong>duży nacisk na asymetrię i grę zespołową</strong>, do czego motywują chociażby r&oacute;żne umiejętności bohater&oacute;w. Wywraca to do g&oacute;ry nogami dynamikę znaną chociażby z Fortnite’a i PUBG, gdzie przez całą rozgrywkę towarzyszy nam poczucie zaszczucia i konieczność troszczenia się wyłącznie o własną sk&oacute;rę. Tutaj sami bynajmniej nie jesteśmy, ale to także niesie ze sobą szereg wyzwań – gł&oacute;wnie na polu związanym z komunikacją i wsp&oacute;łpracą.</p> <p style="text-align:center"><img alt="Apex Legends Mobile" src="/images/2022/05/apex-egends-mobile/apex-legends-mobile-00007.jpeg" /></p> <p>I ten element został przeniesiony do wersji mobilnej w zasadzie bez zmian. To znaczy, sam nie miałem okazji sprawdzić się w coopie – uroki grania przed premierą – jednak nadal domyślnie będziemy grali w zespołach, a gra wyposażona została w komplet narzędzi, kt&oacute;re mają nam to ułatwić. Jest <strong>czat głosowy</strong>, jest <strong>system oznaczania cel&oacute;w</strong> i są bohaterowie o wzajemnie uzupełniających się umiejętnościach.</p> <h3><strong>Port wierny... ale czy to dobrze?</strong></h3> <p>Zresztą <strong>gameplay generalnie został nieźle przeniesiony z wersji konsolowej</strong> – przynajmniej na ile mogę stwierdzić w oparciu o moje ograniczone doświadczenie z pierwowzorem. Mamy dostęp do tych samych broni, tych samych umiejętności i tych samych mechanik, <strong>gra nadal premiuje sprawne poruszanie się po planszy oraz dynamiczną, taktyczną rozgrywkę</strong>. Z jednej strony to dobrze, ale…</p> <p style="text-align:center"><img alt="Apex Legends Mobile" src="/images/2022/05/apex-egends-mobile/apex-legends-mobile-00003.jpeg" /></p> <p>…ale w przeciwieństwie do wersji konsolowej, tutaj <strong>wszystkie akcje będziemy wykonywali z poziomu dotykowego wyświetlacza</strong>. Oczywiście tw&oacute;rcy aplikacji wzięli to pod uwagę, więc mamy kilka wspomagaczy, kt&oacute;re powinny to ułatwić. Podnoszenie przedmiot&oacute;w jest zautomatyzowane – nasza postać co do zasady sama zgarnia wszystko, co może nam się przydać. Nie ma też problemu z szybkim dostępem do najważniejszych akcji takich jak skakanie, celowanie czy używanie naszych umiejętności. Ale w dalszym ciągu <strong>brakuje precyzji</strong>, kt&oacute;rą potrafi zagwarantować dedykowany kontroler, nie m&oacute;wiąc już o myszce.</p> <p>Celne strzelanie wymaga wprawy. Nawet jeśli korzystamy ze wspomagania, to <strong>utrzymanie celu w muszce i jednoczesne pilnowanie własnej pozycji graniczy z cudem</strong>. Mocno wpływa to na dynamikę starć i to niestety na niekorzyść. Jeszcze gorzej sprawa wygląda w przypadku bohater&oacute;w nastawionych na szybkie poruszanie się po mapie. Podejrzewam, że w stacjonarnej wersji linka, w kt&oacute;rą wyposażony jest Pathfinder, to doskonały spos&oacute;b na szybkie oflankowanie rywali lub zajęcie dogodnej pozycji obserwacyjnej. Na smartfonie jest niemal bezużyteczna – wycelowanie nią trwa tak długo i jest na tyle zawodne, że szybciej dobiegniemy do celu, niż skorzystamy z umiejętności.</p> <div class="content-full-width full-width"><img alt="Apex Legends Mobile" class="w-100" src="/images/2022/05/apex-egends-mobile/apex-legends-mobile-00009.jpg" /></div> <p><br /> Sytuacji nie poprawia fakt, że rozgrywkę oglądamy na małym ekraniku smartfona. <strong>Apex Legends Mobile to gra, kt&oacute;ra zasypuje nas mn&oacute;stwem informacji. </strong><em>Ważnych</em> informacji. Informacji, kt&oacute;re na ekranie o przekątnej 6,4” są niemal nieczytelne. Malutkie fonty utrudniają szybkie zorientowanie się, jaki ekwipunek leży na ziemi. Na całe szczęście tutaj pomaga czytelna ikonografia, więc dla doświadczonych graczy nie powinien to być problem nie do przeskoczenia. Trudniej będzie poradzić sobie z niewielkimi postaciami przeciwnik&oacute;w, bo <strong>ciężko rozpoznać, z jaką postacią mamy do czynienia</strong>. Jeśli po drugiej stronie mamy gracza, kt&oacute;ry wie co robi, może to oznaczać r&oacute;żnicę między życiem i śmiercią.</p> <h3><strong>Oprawa robi robotę</strong></h3> <p>Oprawa względem pierwowzoru r&oacute;wnież została uproszczona. Mapy mają mniej detali, tekstury są niższej rozdzielczości. Apex Legends Mobile raczej nie wygra żadnych nagr&oacute;d za najpiękniejszą grafikę, ale nie musi. To dynamiczny FPS. Ma być płynnie, a ładnie to drugorzędny priorytet. I jest płynnie.<strong> Na smartfonie OnePlus Nord 2 z MediaTekiem Dimensity 1200 spokojnie utrzymywałem stabilne 50 FPS </strong>(co wydaje się natywną wartością dla gry) przy ustawianiach <strong>Ultra HD</strong> (kt&oacute;re z 4K nic wsp&oacute;lnego nie mają – to po prostu drugi najwyższy preset dostępny w ustawieniach). </p> <p>Co to oznacza? Ano tyle, że <strong>jeśli tylko mamy telefon ze średniej p&oacute;łki cenowej, to możemy spokojnie grać bez obawy o wydajność</strong>. Przypominam: m&oacute;wimy tu o <em>de facto</em> wiernym porcie z PC i konsol.</p> <p style="text-align:center"><img alt="Apex Legends Mobile" src="/images/2022/05/apex-egends-mobile/apex-legends-mobile-00001.jpeg" /></p> <p>Oprawa audio r&oacute;wnież wypada nieźle. <strong>Korzystając wyłącznie z wbudowanych głośnik&oacute;w stereo telefonu mogłem ocenić, gdzie są przeciwnicy i z kt&oacute;rej strony dochodzą strzały.</strong> M&oacute;wiąc szczerze, to znacznie więcej niż się spodziewałem.</p> <h3><strong>Bohater, kt&oacute;rego potrzebujemy</strong></h3> <p>I tak zbierając wszystko do kupy, Apex Legends Mobile to naprawdę fajny tytuł. Kompletnie mi nie podszedł, przyznaję bez bicia, ale nie ja jestem jego grupą docelową. Od konsolowego pierwowzoru też się odbiłem, a tu dodatkowo dochodzą ograniczenia spowodowane niewielkim ekranikiem smartfona. Podejrzewam jednak, że <strong>fani „dużego” Apex Legends będą zadowoleni</strong>. Teraz mają okazję zagrać w swoją ulubioną grę gdziekolwiek p&oacute;jdą – wystarczy, że mają pod ręką smartfona. Tak, tego samego smartfona od przesuwania diamencik&oacute;w i strzelania ptakami w świnie.</p> <p style="text-align:center"><img alt="Apex Legends Mobile" src="/images/2022/05/apex-egends-mobile/apex-legends-mobile-00005.jpeg" /></p> <p>No i co by nie m&oacute;wić, strasznie mnie to cieszy. <strong>Bo takich gier na smartfony potrzebujemy jak najwięcej.</strong> Nie prostych mini-gierek z mechanizmami gacha (to znaczy, na nie pewnie też jest miejsce, ale wiecie – są granice), a ambitnych produkcji, kt&oacute;re starają się zapewnić doświadczenia z dużych platform w przystępnej formie. Czy w przypadku Apex Legends Mobile sztuka ta udała się idealnie? Nie, ale nie o to chodzi. Chodzi o to, że mamy kolejny duży tytuł, kt&oacute;ry być może przekona innych tw&oacute;rc&oacute;w, że na takie gry r&oacute;wnież jest na smartfonach miejsce.</p> <p><strong>Zobacz:</strong> <a href="https://www.telepolis.pl/rozrywka/felietony/gran-turismo-7-playstation-5-recenzja-test-opinie" target="_blank">Gran Turismo 7 – tak dobra, że Japończyk płakał, jak sprzedawał</a><br /> <strong>Zobacz:</strong> <a href="https://www.telepolis.pl/rozrywka/felietony/horizon-forbidden-west-playstation-recenzja-test-opinie" target="_blank">Horizon Forbidden West – gra tak dobra, że fani Xboksa będą płakać</a></p>https://www.telepolis.pl/artykuly/felietony/apex-legends-mobile-recenzja-pierwsze-wrazeniaMon, 16 May 2022 19:56:34 +0200Wcisnęli mi macOS. Jaki ten system jest głupi!https://www.telepolis.pl/artykuly/felietony/mac-macos-opinie-wady-zalety<div class="content-full-width full-width"><img alt="Wcisnęli mi macOS. Jaki ten system jest głupi!" class="w-100" src="/images/2022/05/macos-felieton/macos-felieton-01.jpg" /></div> <p><br /> <strong>Od niedawna dołączyłem do szczęśliwego grona użytkownik&oacute;w systemu macOS. Jako zatwardziałego windziarza zastanawia mnie jedno: dlaczego ten system jest taki głupi i nieprzemyślany?</strong></p><p>Podobno na świecie są tylko dwa rodzaje ludzi: ci, kt&oacute;rzy kochają Apple, oraz ci, kt&oacute;rzy wolą swobodę. Przez lata należałem do tego drugiego grona ale że presja środowiska jest jedną z najpotężniejszych sił we wszechświecie, i dla mnie nadszedł w końcu czas, by zmienić front.</p> <p>Konkretnie mam tu na myśli presję ze strony naszego redaktora naczelnego, kt&oacute;ry załatwił mi w roli służbowego komputera <strong>nowiutkiego Maca Mini z procesorem M1</strong>. Oczywiście nie jest to taki sobie byle kaprys. Jako że moja praca coraz częściej wiąże się z obr&oacute;bką dużych ilości zdjęć oraz montażem wideo, to i m&oacute;j dotychczasowy laptop coraz częściej stanowił w całym procesie wąskie gardło. Jak widać znikanie na p&oacute;ł dnia pod wym&oacute;wką „film się eksportuje” okazało się nieco zbyt skuteczne.</p> <p>Ale żarty żartami, nawet gdybym nie został do przesiadki na Maca popchnięty siłą, prędzej czy p&oacute;źniej pewnie sam bym podjął podobną decyzję. <strong>Procesor M1 to zbyt mocny argument, żeby można było go tak po prostu zbagatelizować</strong>, a niestety po windowsowej stronie płotu sensownych alternatyw brak.</p> <h3><strong>Powr&oacute;t do analfabetyzmu</strong></h3> <p>No i tak się to wszystko potoczyło, że małe, srebrne pudełko wylądowało pod moim monitorem. Przesiadka, jak łatwo się domyślić, do łatwych nie należała. W końcu <strong>z Windowsa korzystam od ponad dwudziestu lat</strong>. Z kolei z macOS ostatni raz miałem bliższą styczność jakieś dziesięć lat temu. Dość powiedzieć, że dużo się od tamtej pory zmieniło.</p> <p>Ale to nie odświeżony interfejs i nowe funkcje okazały się dla mnie największym zaskoczeniem. Nie, nie! <strong>Pierwszą terapię szokową zafundowały mi skr&oacute;ty klawiszowe. </strong>Wiecie, jeden z drobiazg&oacute;w, o kt&oacute;rych przed przesiadką się nie myśli. Nie myśli się natomiast m.in. dlatego, że choć każdym system ma swoje specyficzne skr&oacute;ty, ich trzon oraz stojąca za nimi logika jest zwykle bardzo podobna – nieważne, czy m&oacute;wimy o Windowsie, Linuksie czy Androidzie.</p> <p>Ale nie macOS. Apple musiało rozwiązać tę kwestię po swojemu i, pełna zgoda, rozwijając sw&oacute;j system od ponad 40 lat mają do tego święte prawo. <strong>Tylko czemu to wszystko jest takie nieintuicyjne? </strong></p> <p>Chcesz wejść do folderu klikając Enter? Ha, zapomnij! W ten spos&oacute;b to możesz co najwyżej zmienić jego nazwę. Jak w takim razie otworzyć katalog? Skr&oacute;tem Alt + strzałka w d&oacute;ł. Logiczne, prawda? Podobnie wygląda sprawa z usuwaniem plik&oacute;w, gdzie zamiast wcisnąć Delete – jak w każdym normalnym systemie – musimy użyć kombinacji Alt + Backspace. <strong>A osobie, kt&oacute;ra wymyśliła wpisywanie znak&oacute;w akcentowanych klawiszem Start, autentycznie miałem przez pewien czas ochotę połamać palce. </strong>Może wtedy zrozumiałaby, jakie to uczucie.</p> <div class="content-full-width full-width"><img alt="" class="w-100" src="/images/2022/05/macos-felieton/macos-felieton-02.jpg" /></div> <p><br /> Niby błahostka, ale wiecie – Windowsa umiem obsługiwać praktycznie bez odrywania rąk od klawiatury. <strong>Po przesiadce na Maca czuję się jak analfabeta, kt&oacute;ry na nowo uczy się obsługi komputera.</strong> Jasne, to minie, ale taka przymusowa reedukacja to prawdziwa udręka – i w imię czego? Żeby Apple mogło robić rzeczy po swojemu? A może żeby przypadkiem nie ułatwiać przesiadki w drugą stronę, z Maca na Windowsa? Bo żadnego powodu, kt&oacute;ry nie byłby podszyty cynizmem, wymyślić nie potrafię.</p> <h3><strong>Co? To tu tego nie ma!?</strong></h3> <p>Uderzył mnie też <strong>brak kilku oczywistych rozwiązań</strong>, kt&oacute;re znajdziemy w praktycznie każdym innym popularnym systemie. <strong>Pamięć schowka? Brak. </strong>W danej chwili mamy dostęp wyłącznie do ostatniego przekopiowanego elementu. <strong>Zarządzanie oknami? Nie istnieje.</strong> Możemy sobie podzielić obszar roboczy na p&oacute;ł w trybie pełnoekranowym i tyle. Ale żeby dało się to zrobić jakimś skr&oacute;tem? Albo przyciągając okienka do krawędzi ekranu? Takie cuda to nie tutaj.</p> <p>To znaczy, nie fabrycznie, bo w App Store znajdziemy aplikacje, kt&oacute;re jeden i drugi problem pozwalają ominąć. Tyle, że musimy najpierw takie aplikacje sobie znaleźć. I zapłacić, bo przecież nikt nie będzie takich praktycznych narzędzi udostępniał za darmo, prawda? Swoją drogą to nawet się tw&oacute;rcom takich aplikacji nie dziwię. Dziwi się natomiast moja żona, kt&oacute;ra patrzy na mnie jak na idiotę, bo <strong>zapłaciłem 50 zł za możliwość przyciągania okienek do krawędzi ekranu</strong>. Szczerze? Doskonale ją rozumiem.</p> <p>A, no i mało nie zapomniałbym o największym hicie – braku natywnego wsparcia dla protokołu MTP. Co to oznacza? Ano to, że <strong>system nie widzi smartfon&oacute;w z Androidem, kt&oacute;re do niego podłączę</strong>. Nie i kropka. Trzeba pobrać zewnętrzną aplikację, kt&oacute;ra nota bene do szczeg&oacute;lnie stabilnych nie należy. No ale to w sumie logiczne – kto normalny korzysta z macOS i nie ma iPhone’a, tylko jakiś biedatelefon z Androidem?</p> <h3><strong>Każda potwora...</strong></h3> <p>Nie będę natomiast ukrywał, że mimo tych <s>idiotyzm&oacute;w</s> ekstrawagancji są też rzeczy, kt&oacute;re w macOS zaskoczyły mnie bardzo pozytywnie. Ot, choćby <strong>znacznie szerszy niż w przypadku innych produkt&oacute;w Apple zakres swobody</strong> pozostawionej w rękach użytkownika. Nie sądziłem, że znajdę opcje do przebindowania praktycznie wszystkich skr&oacute;t&oacute;w klawiszowych oraz że będę m&oacute;gł bez żadnych haczyk&oacute;w zmienić domyślną przeglądarkę internetową. A jednak – <strong>opcje te nie są nawet szczeg&oacute;lnie głęboko ukryte</strong>.</p> <p>Także <strong>sp&oacute;jność tutejszego interfejsu oraz aplikacji systemowych</strong> stanowi miłą odmianę po zlepku mniej lub bardziej udanych pomysł&oacute;w, jakim od kilku wersji pozostaje Windows. Fakt, że jest to ten aspekt macOS, w kt&oacute;ry będę się musiał jeszcze wgryźć, ale pierwsze wrażenia są bardzo pozytywne.</p> <div class="content-full-width full-width"><img alt="Wcisnęli mi macOS. Jaki ten system jest głupi!" class="w-100" src="/images/2022/05/macos-felieton/macos-felieton-00.jpg" /></div> <p><br /> I wiecie co? <strong>Og&oacute;lnie naprawdę dobrze mi się z tego Maca korzysta.</strong> Interfejs jest przemyślany, wszystkie aplikacje, kt&oacute;rych na co dzień używam, są w zasięgu ręki, a podczas pracy z multimediami faktycznie zmienia się w prawdziwą rakietę. No i to wszystko przy poborze prądu oraz kulturze pracy na poziomie smartfona, a nie wydajnej stacji roboczej.</p> <p>Także no… nadal uważam, że macOS jest głupi, ale <strong>skubany da się lubić</strong>.</p> <p><strong>Zobacz:</strong> <a href="https://www.telepolis.pl/artykuly/felietony/iphone-czy-android-porownanie-opinie" target="_blank">Zmieniłem zdanie. M&oacute;j iPhone wyleciał na OLX</a><br /> <strong>Zobacz:</strong> <a href="https://www.telepolis.pl/artykuly/felietony/playstation-5-okiem-pc-towca-opinie-czy-warto" target="_blank">PlayStation 5. Przestańcie jarać się, że PC za 15k może więcej</a></p>https://www.telepolis.pl/artykuly/felietony/mac-macos-opinie-wady-zaletyTue, 03 May 2022 16:26:50 +0200Hit Biedronki w akcji. Sprawdziłem sprzęt, który wymiatają z półekhttps://www.telepolis.pl/artykuly/felietony/biedronka-okazje-promocje-zegarek-opinie<div class="content-full-width full-width"><img alt="Hykker Smartwatch okrągły" class="w-100" src="/images/2022/04/hykker-smartwatch-felieton/hykker-smartwatch-felieton-04-okragly.jpg" /></div> <p><br /> <strong>W ostatni czwartek do sklep&oacute;w sieci Biedronka trafił nowy smartwatch marki Hykker w wersji z ekranem okrągłym oraz prostokątnym. Oba urządzenia, choć kosztują mniej niż 100 zł, potrafią mierzyć ciśnienie krwi. A jak sobie z tym radzą? Postanowiłem to sprawdzić.</strong></p><p><strong>Nadciśnienie tętnicze</strong> to coraz powszechniej występująca na świecie choroba cywilizacyjna, z kt&oacute;rą sam mierzę się od wielu lat. Z danych Narodowego Funduszu Zdrowia wynika, że w 2018 roku chorobą tą było dotkniętych <strong>31,5% dorosłych Polak&oacute;w</strong> – 9,9 miliona os&oacute;b. Ocenia się, że około 95% przypadk&oacute;w nadciśnienia ma charakter pierwotny, czyli nie można jednoznacznie określić jego przyczyny. Jest to jednocześnie poważne schorzenie, kt&oacute;re nieleczone może <strong>prowadzić do wielu groźnych schorzeń, a nawet zabić</strong>.</p> <p>Choć w Internecie można znaleźć wiele informacji na temat domowych sposob&oacute;w radzenia sobie z nadciśnieniem tętniczym, leczenie tej choroby polega przede wszystkim na przyjmowaniu odpowiednich lek&oacute;w regulujących ciśnienie krwi. Ważne jest r&oacute;wnież <strong>regularne kontrolowanie ciśnienia krwi</strong>, w czym – przynajmniej teoretycznie – powinien pom&oacute;c <strong>zegarek z odpowiednią funkcją</strong>.</p> <h3><strong>Zegarek z Biedronki jako ciśnieniomierz</strong></h3> <p>Firma mPTech wprowadziła do sprzedaży w sieci Biedronka sw&oacute;j nowy inteligentny zegarek. <strong>Hykker Smartwatch</strong> jest dostępny w dw&oacute;ch wersjach r&oacute;żniących się kształtem – jeden jest okrągły, a drugi prostokątny. W obu przypadkach identyczna jest cena, wynosząca <strong>99 zł</strong>, taki sam jest r&oacute;wnież <strong>zestaw dostępnych funkcji</strong>. Wśr&oacute;d nich znajduje się <strong>pomiar ciśnienia krwi</strong>, czyli rozwiązanie, kt&oacute;rego nie ma jak dotąd w żadnym zegarku firmy Apple, kosztującym kilkadziesiąt razy więcej. Amerykański gigant pracuje jednak nad odpowiednim rozwiązaniem.</p> <p>A jak ta funkcja w zegarkach za grosze sobie radzi? Sprawdziłem to wykonując <strong>jednoczesne pomiary za pomocą smartwatcha</strong> (lewa ręka) <strong>oraz elektronicznego ciśnieniomierza z mankietem zakładanym na ramię</strong> (prawa ręka). Dla por&oacute;wnania sięgnąłem r&oacute;wnież po używany przeze mnie na co dzień zegarek <strong><a href="https://www.telepolis.pl/artykuly/testy-sprzetu/samsung-galaxy-watch4-classic-lte-46-mm-zegarek-test-recenzja-opinie">Samsung Galaxy Watch4 Classic</a></strong>, kt&oacute;ry r&oacute;wnież potrafi mierzyć ciśnienie krwi, ale <strong>kosztuje kilkanaście razy więcej</strong> od Hykker&oacute;w. Co więcej, rozwiązanie Samsunga <strong>wymaga co jakiś czas kalibracji</strong>, polegającej na trzykrotnym r&oacute;wnoczesnym mierzeniu ciśnienia za pomocą zegarka i „normalnego” ciśnieniomierza z mankietem. Zegarki marki Hykker <strong>nie mają takiej możliwości</strong>.</p> <h3><strong>Wyniki pomiar&oacute;w</strong></h3> <p>Przejdźmy zatem do wynik&oacute;w. <strong>Na początek Galaxy Watch4 Classic</strong>, skalibrowany dzień wcześniej. W tabeli poniżej umieściłem wyniki czterech serii r&oacute;wnoległych pomiar&oacute;w ciśnienia krwi. Wszystkie wartości podane są <strong>w milimetrach słupa rtęci</strong> (mmHg).</p> <table border="1" style="width:100%;"> <tbody> <tr> <td style="text-align: center; background-color: rgb(175, 17, 24);"><span style="color:#ffffff;"><strong>Numer pomiaru</strong></span></td> <td style="text-align: center; background-color: rgb(175, 17, 24);" width="40%"><span style="color:#ffffff;"><strong>Zegarek</strong></span></td> <td style="text-align: center; background-color: rgb(175, 17, 24);" width="40%"><span style="color:#ffffff;"><strong>Ciśnieniomierz z mankietem</strong></span></td> </tr> <tr> <td style="text-align: center;">1</td> <td style="text-align: center;">124/78</td> <td style="text-align: center;">126/81</td> </tr> <tr> <td style="text-align: center;">2</td> <td style="text-align: center;">129/82</td> <td style="text-align: center;">128/80</td> </tr> <tr> <td style="text-align: center;">3</td> <td style="text-align: center;">128/80</td> <td style="text-align: center;">133/80</td> </tr> <tr> <td style="text-align: center;">4</td> <td style="text-align: center;">131/83</td> <td style="text-align: center;">131/76</td> </tr> </tbody> </table> <p><br /> Jak widać, zegarek marki Samsung całkiem <strong>nieźle nadaje się do kontrolowania ciśnienia krwi</strong>. Z własnych obserwacji mogę dodać, że istotne są tu dwie rzeczy, by wyniki pomiar&oacute;w były mniej więcej zgodne z rzeczywistością:</p> <ul> <li>należy regularnie przeprowadzać kalibrację zegarka,</li> <li>zegarek podczas pomiar&oacute;w ciśnienia powinien być mniej więcej w tym samym miejscu na ręce, jak podczas kalibracji.</li> </ul> <p><img alt="Hykker Smartwatch Samsung" src="/images/2022/04/hykker-smartwatch-felieton/hykker-smartwatch-felieton-02-samsung.jpg" /></p> <p>Teraz <strong>czas na zegarki marki Hykker</strong>. Chociaż oba urządzenia są teoretycznie takie same pod względem wyposażenia, to jednak nie mierzą ciśnienia r&oacute;wnie dobrze – przynajmniej tak jest w przypadku egzemplarzy, kt&oacute;re otrzymałem do test&oacute;w.</p> <table border="1" style="width:100%;"> <tbody> <tr> <td rowspan="2" style="text-align: center; background-color: rgb(175, 17, 24);"><span style="color:#ffffff;"><strong>Numer pomiaru</strong></span></td> <td colspan="2" style="text-align: center; background-color: rgb(175, 17, 24);"><span style="color:#ffffff;"><strong>Hykker Smartwatch okrągły</strong></span></td> <td colspan="2" style="text-align: center; background-color: rgb(175, 17, 24);"><span style="color:#ffffff;"><strong>Hykker Smartwatch prostokątny</strong></span></td> </tr> <tr> <td style="text-align: center; background-color: rgb(175, 17, 24);"><span style="color:#ffffff;"><strong>Zegarek</strong></span></td> <td style="text-align: center; background-color: rgb(175, 17, 24);"><span style="color:#ffffff;"><strong>Ciśnieniomierz</strong></span></td> <td style="text-align: center; background-color: rgb(175, 17, 24);"><span style="color:#ffffff;"><strong>Zegarek</strong></span></td> <td style="text-align: center; background-color: rgb(175, 17, 24);"><span style="color:#ffffff;"><strong>Ciśnieniomierz</strong></span></td> </tr> <tr> <td style="text-align: center;">1</td> <td style="text-align: center;" width="21%">140/78</td> <td style="text-align: center;" width="21%">146/86</td> <td style="text-align: center;" width="21%">112/73</td> <td style="text-align: center;" width="21%">128/75</td> </tr> <tr> <td style="text-align: center;">2</td> <td style="text-align: center;">140/80</td> <td style="text-align: center;">143/85</td> <td style="text-align: center;">108/70</td> <td style="text-align: center;">131/75</td> </tr> <tr> <td style="text-align: center;">3</td> <td style="text-align: center;">140/85</td> <td style="text-align: center;">145/82</td> <td style="text-align: center;">109/71</td> <td style="text-align: center;">128/79</td> </tr> <tr> <td style="text-align: center;">4</td> <td style="text-align: center;">140/82</td> <td style="text-align: center;">139/81</td> <td style="text-align: center;">109/73</td> <td style="text-align: center;">127/77</td> </tr> </tbody> </table> <p><br /> Na pierwszy rzut oka <strong>lepiej wypadł zegarek okrągły</strong>. Wyniki jego pomiar&oacute;w były na og&oacute;ł nieco niższe niż w przypadku tego, co pokazał ciśnieniomierz z mankietem, ale r&oacute;żnice <strong>nie przekraczały kilku mmHg</strong>. Jednak ciśnienie skurczowe za każdym razem wynosiło 140 mmHg, także podczas innych pomiar&oacute;w, kt&oacute;re tego dnia wykonałem. Prostokątny zegarek z kolei pokazywał ciśnienie krwi <strong>niższe nawet o 20 i więcej mmHg</strong>, ale nie zafiksował się na jednej wartości, jak jego okrągły brat.</p> <p><img alt="Hykker Smartwatch prostokątny" src="/images/2022/04/hykker-smartwatch-felieton/hykker-smartwatch-felieton-01-prostokatny.jpg" /></p> <p>Jeden z czytelnik&oacute;w zarzucił mi, że jako osoba z nadciśnieniem powinienem wiedzieć, że wartości otrzymane na lewej ręce mogą się r&oacute;żnić od tych z prawej ręki. Zrobiłem więc kilka pomiar&oacute;w odwrotnych z zegarkiem prostokątnym: smartwatch był na prawym nadgarstku, ciśnieniomierz z mankietem na lewym ramieniu. Wyniki kilku takich pomiar&oacute;w umieściłem w tabeli poniżej. Jak widać, <strong>zegarek Hykker wciąż pokazywał niższe ciśnienie</strong>. Natomiast zegarek okrągły nadal uparcie wskazywał <strong>140/XX mmHg</strong>. Z wcześniejszych pomiar&oacute;w wiem, że u mnie wskazania ciśnieniomierza na prawej ręce i na lewej są na og&oacute;ł bardzo zbliżone do siebie, a r&oacute;żnice <strong>nie przekraczają kilku mmHg</strong>.</p> <table border="1" style="width:100%;"> <tbody> <tr> <td style="text-align: center; background-color: rgb(175, 17, 24);"><span style="color:#ffffff;"><strong>Numer pomiaru</strong></span></td> <td style="text-align: center; background-color: rgb(175, 17, 24);" width="40%"><span style="color:#ffffff;"><strong>Zegarek</strong></span></td> <td style="text-align: center; background-color: rgb(175, 17, 24);" width="40%"><span style="color:#ffffff;"><strong>Ciśnieniomierz z mankietem</strong></span></td> </tr> <tr> <td style="text-align: center;">1</td> <td style="text-align: center;">121/81</td> <td style="text-align: center;">146/85</td> </tr> <tr> <td style="text-align: center;">2</td> <td style="text-align: center;">112/70</td> <td style="text-align: center;">141/84</td> </tr> <tr> <td style="text-align: center;">3</td> <td style="text-align: center;">115/76</td> <td style="text-align: center;">140/84</td> </tr> <tr> <td style="text-align: center;">4</td> <td style="text-align: center;">115/74</td> <td style="text-align: center;">138/80</td> </tr> </tbody> </table> <h3><br /> <strong>Czy zegarkiem można kontrolować ciśnienie? Tak, ale nie każdym</strong></h3> <p>Z r&oacute;żnych stron słyszę czasem opinie, że zegarkiem nie da się poprawnie zmierzyć ciśnienia i to bez względu na to, czy jest to urządzenie za prawie 2 tysiące złotych, czy za niecałe 100 zł. Sam jednak <strong>nie mogę się pod tym podpisać</strong>.</p> <p>Jako osoba walcząca z nadciśnieniem tętniczym, regularnie mierzę sobie ciśnienie krwi zegarkiem Samsung Galaxy Watch4 Classic, por&oacute;wnując czasem otrzymane wyniki z tym, co pokazuje ciśnieniomierz z mankietem naramiennym. R&oacute;żnice w takich sytuacjach się zdarzają, ale <strong>nie przekraczają na og&oacute;ł kilku milimetr&oacute;w słupa rtęci</strong>, więc można je pominąć. Warto pamiętać, że ciśnienie krwi jest zmienne i <strong>nawet wyniki dw&oacute;ch wykonanych po sobie pomiar&oacute;w jednym urządzeniem mogą się od siebie r&oacute;żnić</strong>.</p> <div class="content-full-width full-width"><img alt="Hykker Smartwatch dwa zegarki i ciśnieniomierz" class="w-100" src="/images/2022/04/hykker-smartwatch-felieton/hykker-smartwatch-felieton-03-dwa-zegarki.jpg" /></div> <p><br /> Czy do kontrolowania ciśnienia krwi nadają się r&oacute;wnież tanie zegarki marki Hykker? Zegarek okrągły <strong>zdecydowanie nie</strong>, ze względu na <strong>ciągłe pokazywanie takiego samego ciśnienia skurczowego</strong>. Być może jest to jednak problem tego konkretnego egzemplarza. W przypadku zegarka prostokątnego jest wbrew pozorom <strong>znacznie lepiej</strong>, ponieważ pokazywane wartości się zmieniają. Za każdym razem, gdy por&oacute;wnywałem jego wskazania z ciśnieniomierzem mankietowym lub zegarkiem Samsung, były one niższe, a r&oacute;żnice zmieniały się w zakresie <strong>od kilku do ponad 20 mmHg</strong>.</p> <p><strong>Uwaga: Zegarki marki Hykker z funkcją mierzenia ciśnienia krwi nie są sprzętem medycznym, więc ich wskazania należy weryfikować przy użyciu medycznego ciśnieniomierza. Bez konsultacji z lekarzem nie należy też podejmować decyzji o zmianie dawkowania lub zaprzestaniu stosowania lek&oacute;w.</strong></p>https://www.telepolis.pl/artykuly/felietony/biedronka-okazje-promocje-zegarek-opinieSun, 01 May 2022 13:48:00 +0200Rosja straszy bronią jądrową. Wyjaśnijmy to sobiehttps://www.telepolis.pl/artykuly/felietony/rosja-nato-atak-jadrowy-wojna-ostrzezenie<p style="text-align:center"><img alt="III wojna światowa i nuklearne kontruderzenie. Wyjaśniamy propagandę" src="/images/2022/04/wladymir-putin-nato.jpg" /></p> <p><strong>Rosjanie dostali ostrzeżenie przed zagrożeniem uderzeniem jądrowym ze strony NATO. Artykuł był dostępny tylko kilka godzin, ale zdążył zasiać ziarno paniki w sercach wielu os&oacute;b. Zupełnie niepotrzebnie.</strong></p><h3><b>Schrony, jodyna i NATO</b></h3> <p>Zacznijmy od fakt&oacute;w. 19 kwietnia na stronie <strong>Ministerstwa Sytuacji Nadzwyczajnych Federacji Rosyjskiej</strong> opublikowany został niepokojący artykuł. Tekst zawiera ostrzeżenie oraz instrukcje, jak postępować w razie <strong>uderzenia nuklearnego</strong> – dawki jodu, rezerwy żywności, wody i paliwa oraz zalecenie przekształcania piwnic na schrony. Miały zostać podane także terminy kontroli wyposażonych schron&oacute;w utrzymywanych przez władze państwa.</p> <p>We wstępie można przeczytać, że <strong>resort spodziewa się „groźby odwetowego uderzenia jądrowego ze strony NATO” 24 kwietnia.</strong> To dzień, w kt&oacute;rym w Kościele Prawosławnym obchodzona jest Wielkanoc, więc wielu obywateli RF będzie brało udział w uroczystościach masowych.</p> <p>Artykuł był dostępny w sieci <strong>tylko trzy godziny</strong>, ale zdążyła go zaindeksować nieoceniona Wayback Machine. Oto jego pełna treść (wstęp z datą ataku odwetowego, a dalej standardowe zalecenia dawkowania jodu i robienia zapas&oacute;w). </p> <p style="text-align:center"><img alt="Artykuł Ministerstwa Sytuacji Nadzwyczajnych Federacji Rosyjskiej w Wayback Machine" src="/images/2022/04/ostrzezenie-przed-atakiem-jadrowym-NATO.jpg" /></p> <h3><strong>Nie, to nie jest zapowiedź wojny nuklearnej</strong></h3> <p>W polskim internecie pojawiły się głosy, że to <strong>zapowiedź ataku jądrowego na NATO</strong>, może nawet na Polskę, oraz początku wojny na ogromną skalę. Szczęście w nieszczęściu – te obawy opierają się na fałszywych założeniach.</p> <p>Obawiający się wojny nuklearnej w najbliższych dniach założyli, że <strong>Rosja jest pewna kontrataku jądrowego</strong>. Skoro kontrataku, to wcześniej musiałby nastąpić właściwy atak. Jeśli państwa NATO mają przypuścić kontratak na Federację Rosyjską 24 kwietnia, to znaczy, że wcześniej Rosja zaatakowała państwa wsp&oacute;lnoty. W myśl zasady „oko za oko” wszyscy m&oacute;wią o wymianie pocisk&oacute;w z ładunkiem nuklearnym.</p> <p>To założenie jest błędne, może wynikać z <strong>nieznajomości żargonu albo nadinterpretacji</strong>. Nie chodzi tu o kontratak, ale uderzenie odwetowe, a takie może być uzasadnione wieloma innymi potencjalnymi działaniami armii Federacji Rosyjskiej przeciwko kt&oacute;remuś z kraj&oacute;w NATO. Poza tym resort nie pisze o pewności.</p> <h3><strong>Propaganda zawsze w formie</strong></h3> <p>Wstęp artykułu jest <strong>celowo rozwodniony</strong>, by każdy m&oacute;gł go interpretować, jak zechce. Sformułowanie „możliwe jest zagrożenie odwetowym atakiem” nie m&oacute;wi właściwie nic. Prawdę m&oacute;wiąc, uważam, że zagrożenie takim czy innym atakiem jest możliwe w dowolnym momencie. Ten tekst wygląda na kolejny przykład działania <strong>rosyjskiej maszyny propagandowej</strong>. Być może chodzi tu o trzymanie w ryzach obywateli podczas obchod&oacute;w Wielkanocy i malowanie NATO jako przeciwnika Mateczki Rosji.</p> <p>Dlaczego tekst został schowany po 3 godzinach? Tego się nie dowiemy, ale przypuszczam, że to <strong>kolejny falstart</strong>, jakich wiele zaliczył rząd Federacji Rosyjskiej w swojej komunikacji. Zresztą całą inwazję na Ukrainę zaczął wpadką, kt&oacute;rą trudno będzie przebić. 27 lutego w sieci znalazła się informacja o… zwycięstwie Rosji. Serio!</p> <p>W notatce można było przeczytać między innymi, że 2-dniowa rosyjska operacja w Ukrainie rozpoczęła nową epokę. Pod tekstem podpisany był <strong>Piotr Akopow z państwowej rosyjskiej agencji informacyjnej RIA Nowosti</strong>. Artykuł był dostępny przez kilka godzin. Jego publikacja przed czasem świetnie pokazała, że w Federacji Rosyjskiej informacje są publikowane w oderwaniu od rzeczywistości oraz jak bardzo rząd Putina przeszacował swoje możliwości.</p> <p>Myślę, że tekst na stronie resortu to podobna wpadka – został przygotowany wcześniej na bazie plan&oacute;w i przypuszczeń, opublikowany zgodnie z ustalonym harmonogramem i<strong> bez pokrycia w rzeczywistości</strong>. Abstrahując już od tego, że na świecie, nawet w obecnej sytuacji, nie brakuje żartownisi&oacute;w. I oświadczenie o ataku hakerskim, jakie wygłosili Rosjanie, akurat tym razem może być zgodne z prawdą.</p> <p><strong>Redakcja gorąco apeluje, aby zachować spok&oacute;j. Polskiego nieba nieprzerwanie strzeże około 50 samolot&oacute;w NATO, a konflikt w Ukrainie dobitnie wykazał, że Sojusz dysponuje doskonałymi danymi wywiadowczymi na temat działań Kremla. Władimir Putin może uchodzić za szaleńca, ale nie rządzi w pojedynkę. Jego otoczenie ma zbyt wiele do stracenia, by pozwolić sobie na seryjną wymianę atom&oacute;wek z Zachodem.</strong></p>https://www.telepolis.pl/artykuly/felietony/rosja-nato-atak-jadrowy-wojna-ostrzezenieWed, 20 Apr 2022 18:20:00 +0200Zmieniłem zdanie. Mój iPhone wyleciał na OLXhttps://www.telepolis.pl/artykuly/felietony/iphone-czy-android-porownanie-opinie<p><img alt="Zmieniłem zdanie. Mój iPhone poszedł na OLX" src="/images/2022/04/jesli-nie-iphone-to-co.jpg" /></p> <p><strong>Postawienie na sprzęt Apple’a to wejście w strefę komfortu. Natychmiast znika mn&oacute;stwo trosk, a kolejny telefon to po prostu nowy, r&oacute;wnie udany iPhone. Ale…</strong></p><h3><strong>Zasmakować Apple’a</strong></h3> <p>iPhone 11 był tak dobry, że przeciągnął na stronę jabłka wielu zatwardziałych miłośnik&oacute;w Androida. Skusiłem się r&oacute;wnież ja i… niczego nie żałuję. Rok temu ten genialny model zastąpiłem iPhone’em 12 Pro i r&oacute;wnież czułem się ekstremalnie komfortowo. Po drodze był MacBook Air, Mac Mini z legendarnym procesorem M1, ostatni iPad Mini, dołączyły też kozackie AirPods Pro. <strong>Im więcej element&oacute;w układanki, tym mocniej sprzęt spajał się w idealnie zgraną ze sobą całość</strong>. Właściwie do tego zestawu zabrakło już tylko Apple Watcha, nie chcę jednak zegarka, kt&oacute;ry trzeba codziennie ładować. Szybko dawne problemy z Androidem i Windowsem stały się jedynie wspomnieniem, a <strong>amerykański sen… zaczął wyłączać czujność</strong>.</p> <h3><strong>Apple wyłącza troski</strong></h3> <p>Nieco ponad rok temu trafiłem zupełnym przypadkiem do towarzystwa os&oacute;b, kt&oacute;re w 100% postawiły na iPhone’y. Ta specyficzna bańka informacyjna powstała w nietypowy spos&oacute;b. Tw&oacute;rcy aplikacji Clubhouse udostępniali swoją apkę początkowo wyłącznie na iOS. I choć platforma rozm&oacute;w głosowych nie przeszła pr&oacute;by czasu, pozostała mi genialna, a przy tym ekstremalnie jabłkowa ekipa.</p> <p>Choć to nie Apple spaja wspomniane osoby, to jednak wszystkie one są stanowczo zgodne w kwestii tej marki. <strong>W ich oczach Android m&oacute;głby nie istnieć, a przejście na iPhone’y było dla nich czymś ważnym w życiu — przyniosło ulgę.</strong> Gdzieś tam jednak w tym wychwalaniu jabłek pojawiały się chwile zadyszki. Tematy tabu, jak spuchnięty akumulator, kt&oacute;ry wybrzuszył ekran czy koszmarna wsp&oacute;łpraca ze słuchawkami innych producent&oacute;w. Po kolei jednak.</p> <h3><strong>6 lat wsparcia i inne bzdury</strong></h3> <p>To fakt, Apple dba o użytkownik&oacute;w, dostarczając starym sprzętom aktualizacje przez lata. Gdy sześcioletni tablet czy telefon Apple’a dostaje nową wersję systemu, <strong>r&oacute;wnolatek z Androidem wykłada się przy włączaniu Facebooka lub leży w koszu na elektrośmieci</strong>. Sęk w tym, że ten sprzęt Apple’a po latach użytkowania właściwie nie ma już akumulatora. Szczeg&oacute;lnie dotyczy to mniejszych iPhone’&oacute;w, kt&oacute;re wymagają bardzo częstego ładowania i przez to szybciej zużywają się ich „baterie”.</p> <p>Apple, zmuszony do prezentowania kondycji baterii w menu ustawień, w brutalny spos&oacute;b zmartwił jabłkolub&oacute;w. Po 1,5 roku użytkowania iPhone’a 11 zobaczyłem na liczniku 83%, iPhone 12 Pro po niespełna roku ma już tylko 89% maksymalnej pojemności, a <strong>jeszcze mniej szczęścia mają posiadacze iPhone’&oacute;w 12 mini</strong>. Redakcyjny kolega Piotr pożegnał 12 mini <strong>po 14 mies. z 83% akumulatora</strong> i problemami z uruchomieniem go na mrozie. Anna jeszcze walczy — po 16 mies. ma w swoim mini 87%, ale i nieustannie testuje inne telefony, mniej obciążając produkt Apple’a.</p> <p>By nie niepokoić przesadnie użytkownik&oacute;w, Apple postawił przy tym na <strong>ciekawy trick — tak wyskalował funkcję, by przez 4-6 mies. telefon pokazywał 100%</strong>, a potem nagle zaczyna dynamicznie spadać kondycja — o nawet 2% miesięcznie. Apple deklaruje, że jego akumulatory spadają do 80% po 500 pełnych cyklach ładowania. Gdy maksymalna pojemność spadnie poniżej 80%, telefon może się samoistnie wyłączać czy też zacznie spadać jego wydajność — w skr&oacute;cie, trzeba wybrać się do serwisu po nową baterię.</p> <p>Android zużycia akumulatora nie pokazuje aż tak prosto, przyjmuje się jednak rynkowo, że <strong>około 400 cykli ładowania obniża pierwotną pojemność baterii do 80%</strong>. I ma się to wkr&oacute;tce zmienić za sprawą technologii <a href="https://www.telepolis.pl/wiadomosci/sprzet/oppo-240w-supervooc-dziewiec-minut-do-setki" target="_blank">Oppo SUPERVOOC do 800 cykli</a>. Sęk w tym, że w telefonach z Androidem jest z czego wycinać te procenty. Maja one znacznie pojemniejsze akumulatory. Nawet najpotężniejszy Apple iPhone 13 Pro Max pochwalić może się ledwie 4352 mAh, a tegoroczny iPhone SE ma tylko 2018 mAh — w obu Apple chwali się lepszymi bateriami. Nasi Czytelnicy krzywo patrzą się na 4000 mAh, a i na 5000 mAh potrafią marudzić.</p> <h3><strong>iPhone na lata? To bzdura</strong></h3> <p>Nie, Tw&oacute;j malutki iPhone nie będzie Ci służył przez 6 lat. Nie bez wizyty w serwisie i wymiany baterii. Jeśli do tego jesteś heavyuserem, wiszącym na telefonie godzinami i ładującym go częściej niż raz dziennie, <strong>szykuj się na wymianę iPhone’a raz do roku</strong>.</p> <p>Warto też dodać, że choć Apple ma wysokie na tle konkurencji standardy test&oacute;w jakości, to nie da się uniknąć wad fabrycznych. Zdarzają się zar&oacute;wno wady generacyjne, np. problemy z mikrofonem w danej serii, jak i takie mocniej losowe. Znajomemu ze wspomnianego wyżej Clubhouse’a w użytkowanym intensywnie iPhone’ie 13 Pro spuchnięta bateria wybrzuszyła ekran. Po 2 miesiącach.</p> <h3><strong>Akcesoria są dobre, o ile maja logo Apple’a</strong></h3> <p>Etui i szkiełka ochronne może nie, ale jeśli słuchawki bezprzewodowe do iPhone’a to tylko Apple AirPods. <strong>Apple zupełnie inaczej traktuje „hołotę” taką jak Samsung, Oppo, Huawei czy Sony niż swoje własne słuchawki</strong>. Masz podłączone słuchawki i ktoś do Ciebie dzwoni? Tylko nie odbieraj! Domyślnie dźwięk p&oacute;jdzie przez telefon, przez menu trzeba zmienić audio na słuchawki i to czasem zadziała, a czasem nie. Możesz zaryzykować wyjęcie słuchawki z ucha i jej ponowne w nim umieszczenie, ale o ile w przypadku AirPods automatycznie przełącza to dźwięk na słuchawki, to już w przypadku produkt&oacute;w konkurencji niekoniecznie.</p> <p>Podobnie sprawa wygląda we wszelkiego rodzaju aplikacjach do komunikacji audio i wideo — słuchawki innej firmy niż Apple to gwarancja problem&oacute;w. Ile to razy w czasie rozmowy nagle sprzęt rozłączał mi się i jedyną opcją jego przywr&oacute;cenia go było <strong>wejście w ustawienia Bluetooth, odszukanie na liście słuchawek, rozłączenie ich i ponowne połączenie</strong>. Jeśli tylko słuchasz muzyki, raczej problemu nie zauważysz, gdy jednak chcesz rozmawiać, <strong>Apple w subtelny spos&oacute;b wyperswaduje Ci produkty konkurencji</strong>. Zdarza się, że niekt&oacute;re modele radzą sobie lepiej, wciąż jednak są tylko namiastką słuchawek Apple’a lub należącego do firmy Beats Audio.</p> <p>Kupiłem w końcu AirPods Pro i problemy ustały. Ale jak się dobrze zastanowić… problemy były tylko na sprzęcie Apple’a. Nie mogłem swobodnie korzystać z lepiej grających słuchawek (i niekoniecznie tańszych), bo Apple niejako wymusił na mnie zakup jedynego słusznego sprzętu.</p> <h3><strong>Jabłkowe wymuszenia</strong></h3> <p>Do tego, że sprzęt Apple’a tani nie jest, przekonywać chyba nikogo nie muszę. Nie każdy sobie jednak zdaje sprawę, że na jednym zakupie nie skończy się zabawa. <strong>Apple bardzo skutecznie buduje kolejne potrzeby użytkownik&oacute;w i usadza ich w jedynym słusznym ekosystemie na stałe</strong>. Nawet głupie Smart-żar&oacute;wki czy gniazdka kupisz droższe, byle tylko były zgodne z aplikacją dom. To nic, że Apple odłączy p&oacute;ł nam sprzętu co kt&oacute;raś aktualizacja systemu — cierp użytkowniku. Przyszły komputery z M1? <strong>Rozłączać się przez Bluetooth nie będą tylko klawiatury i myszki Apple’a</strong>, a i huby USB-C to tylko te 3 ze sklepu producenta, inaczej będą systematyczne problemy. Rysik do iPada? Tylko Apple Pencil za 6 st&oacute;wek — inne nigdy nie będą w pełni kompatybilne. Wybierasz Fitbita zamiast Apple Watcha? Zapomnij o synchronizacji z aplikacją Zdrowie, no chyba, że wykupisz abonament w dodatkowej aplikacji. Chcesz przesyłać obraz na telewizor? W Safari nie znajdziesz przycisku Google Cast, jest tylko AirPlay — telewizor najlepiej też wiec wybrać pod dyktando Apple’a. Szczęśliwie da radę zainstalować na Android TV dodatkową aplikację… Ale już aplikacja Apple Music dostępna jest tylko u tych, co się z Apple’em lubią, lub - „najlepiej” - dokup sobie Apple TV i postaw je pod telewizorem.</p> <p>Chyba jedynym sensownym wymuszeniem Apple’a jest przymusowy abonament na iCloud. 4 czy 12 zł miesięcznie to niewiele jak na pełny backup plik&oacute;w w chmurze. Gdy jednak ktoś wybiera najtańszy wariant pamięci iPhone’a, to nie zawsze spodziewa się dodatkowych opłat, kt&oacute;re raczej szybciej niż p&oacute;źniej się pojawią.</p> <p>Hermetyczność ekosystemu Apple’a to z jednej strony ogrom zalet, z drugiej zaś nieustanne kłody pod nogi i podprogowe sugestie, że lepiej nie ruszać czegokolwiek bez błogosławieństwa marki z Cupertino.</p> <h3><strong>Ale ja nie lubię patelni…</strong></h3> <p>Jeśli nie system operacyjny, to wiele os&oacute;b przy Apple’u trzymają <strong>telefony o racjonalnie małych rozmiarach</strong>. <strong>Odpowiedzi na iPhone’y mini i SE rynek Androida nie ma</strong>. Jeśli jednak celujesz w najpopularniejsze rozmiary (obecnie iPhone 13 i 13 Pro), a więc telefony znacznie mniejsze niż typowy flagowiec z Androidem… to coś <strong>można w końcu wybrać</strong>.</p> <p>Jeśli już uzbierałeś 4000 zł na najtańszego iPhone’a 13, to prawdopodobnie zakochasz się w r&oacute;wnie kompaktowym <strong>Samsungu Galaxy S22 i Xiaomi 12</strong>. PS. Selfies w końcu będą z nich jakoś wyglądać. Pamiętajmy jednak, że mieszkamy w Polsce, a tutaj częste jest myślenie, że <strong>skoro już mam pieniądze na iPhone&#39;a, to nie będę ładować tyle samo kasy w telefon z Androidem — wezmę jabłko i już</strong>.</p> <p><div class="row pt-3 phone-graphical-module"> <div class="col-12 col-sm-3 mb-4 d-flex"> <div class="telefon-galeria"> <a href="/images/katalog/Samsung/Samsung_Galaxy_S22/samsung-galaxy-s22-1.jpg" data-fancybox="images" > <img src="https://www.telepolis.pl/media/cache/resolve/phone_small/images/katalog/Samsung/Samsung_Galaxy_S22/samsung-galaxy-s22-1.jpg" alt=""> </a> <a href="/images/katalog/Samsung/Samsung_Galaxy_S22/samsung-galaxy-s22-2.jpg" data-fancybox="images" > <img src="https://www.telepolis.pl/media/cache/resolve/phone_small/images/katalog/Samsung/Samsung_Galaxy_S22/samsung-galaxy-s22-2.jpg" alt=""> </a> <a href="/images/katalog/Samsung/Samsung_Galaxy_S22/samsung-galaxy-s22-3.jpg" data-fancybox="images" > <img src="https://www.telepolis.pl/media/cache/resolve/phone_small/images/katalog/Samsung/Samsung_Galaxy_S22/samsung-galaxy-s22-3.jpg" alt=""> </a> <a href="/images/katalog/Samsung/Samsung_Galaxy_S22/samsung-galaxy-s22-4.jpg" data-fancybox="images" > <img src="https://www.telepolis.pl/media/cache/resolve/phone_small/images/katalog/Samsung/Samsung_Galaxy_S22/samsung-galaxy-s22-4.jpg" alt=""> </a> <a href="/images/katalog/Samsung/Samsung_Galaxy_S22/samsung-galaxy-s22-5.jpg" data-fancybox="images" class="d-none"> <img src="https://www.telepolis.pl/media/cache/resolve/phone_small/images/katalog/Samsung/Samsung_Galaxy_S22/samsung-galaxy-s22-5.jpg" alt=""> </a> <a href="/images/katalog/Samsung/Samsung_Galaxy_S22/samsung-galaxy-s22-6.jpg" data-fancybox="images" class="d-none"> <img src="https://www.telepolis.pl/media/cache/resolve/phone_small/images/katalog/Samsung/Samsung_Galaxy_S22/samsung-galaxy-s22-6.jpg" alt=""> </a> </div> <div class="telefon-zdjecie"> <a href="/images/katalog/Samsung/Samsung_Galaxy_S22/samsung-galaxy-s22-1.jpg" data-fancybox="images"> <img src="https://www.telepolis.pl/media/cache/resolve/phone_single_big/images/katalog/Samsung/Samsung_Galaxy_S22/samsung-galaxy-s22-1.jpg" alt=""> </a> </div> </div> <div class="col-12 col-sm-8"> <div class="row"> <div class="col-12 col-md-6 mb-4"> <div class="telefon-specyfikacja"> <div class="item cena" style="background-size: contain; background-image: url(/images/ecommerce/ComperiaRaty.png);"> <a class="graphical-module-link" data-id="phone-graphical-module-galaxy-s22" data-price="2949,00" data-title="Samsung Galaxy S22" data-img="https://www.telepolis.pl/media/cache/resolve/phone_single_big/images/katalog/Samsung/Samsung_Galaxy_S22/samsung-galaxy-s22-1.jpg" id="phone-graphical-module-galaxy-s22" href="#"> <span style="color:#c0392b;">Kup teraz - zapłać później </span> </a> </div> <div class="item data" data-toggle="tooltip" data-placement="top" title="Data premiery"> luty 2022 </div> <div class="item rozmiar">168 g, 7.6 mm grubości</div> <div class="item pamiec" data-toggle="tooltip" data-placement="top" title="Pamięć RAM">8 GB RAM</div> <div class="item pojemnosc">256 GB, (opcje: 128 GB)</div> <div class="item siec">LTE do 2000Mbps</div> <div class="item cena"> <a rel="nofollow" target="_blank" href="http://www.comperialead.pl/a/pp_adserwer.php?link=cb3bfd9d920cc136b57c2a03f248a6c0&amp;deepLink=etykieta_=ceneo&amp;deepLink=https%3A%2F%2Fwww.ceneo.pl%2F125321541%23pid%3D11534"> <span style="color:#c0392b;">od 2949,00 zł na <img src="https://www.telepolis.pl/images/ecommerce/ceneo.png" alt="ceneo" style="width:60px;" /></span> </a> </div> </div> </div> <div class="col-12 col-md-6 mb-4"> <div class="telefon-specyfikacja"> <div class="item aparat">50 Mpix + 12 Mpix + 10 Mpix + 10 Mpix</div> <div class="item wyswietlacz" data-toggle="tooltip" data-placement="top" title="Wyświetlacz">6.1&quot; - Dynamic AMOLED (1080 x 2340 px, 422 ppi)</div> <div class="item procesor" data-toggle="tooltip" data-placement="top" title="Procesor">Exynos 2200, 2,80 GHz</div> <div class="item system">Android v.12.0</div> <div class="item bateria" data-toggle="tooltip" data-placement="top" title="Bateria">3700 mAh, USB-C</div> <div class="d-flex"> <div class="item sim yes" data-toggle="tooltip" data-placement="top" title="Tak, nanoSIM"></div> <div class="item nfc yes" data-toggle="tooltip" data-placement="top" title="Tak"></div> <div class="item woda yes" data-toggle="tooltip" data-placement="top" title="Odporny na wodę i pył"></div> <div class="item jack no" data-toggle="tooltip" data-placement="top" title="Brak złącza jack"></div> <div class="item radio no" data-toggle="tooltip" data-placement="top" title="Nie posiada radia FM"></div> </div> </div> </div> </div> </div> </div> <div class="row"><div class="w-100 px-5 text-right"><a href="/telefony/samsung/galaxy-s22">Zobacz pełną specyfikację telefonu Samsung Galaxy S22</a></div></div></p> <p><div class="row pt-3 phone-graphical-module"> <div class="col-12 col-sm-3 mb-4 d-flex"> <div class="telefon-galeria"> <a href="/images/katalog/Xiaomi/Xiaomi_12/xiaomi-12-1.jpg" data-fancybox="images" > <img src="https://www.telepolis.pl/media/cache/resolve/phone_small/images/katalog/Xiaomi/Xiaomi_12/xiaomi-12-1.jpg" alt=""> </a> <a href="/images/katalog/Xiaomi/Xiaomi_12/xiaomi-12-2.jpg" data-fancybox="images" > <img src="https://www.telepolis.pl/media/cache/resolve/phone_small/images/katalog/Xiaomi/Xiaomi_12/xiaomi-12-2.jpg" alt=""> </a> <a href="/images/katalog/Xiaomi/Xiaomi_12/xiaomi-12-3.jpg" data-fancybox="images" > <img src="https://www.telepolis.pl/media/cache/resolve/phone_small/images/katalog/Xiaomi/Xiaomi_12/xiaomi-12-3.jpg" alt=""> </a> <a href="/images/katalog/Xiaomi/Xiaomi_12/xiaomi-12-4.jpg" data-fancybox="images" > <img src="https://www.telepolis.pl/media/cache/resolve/phone_small/images/katalog/Xiaomi/Xiaomi_12/xiaomi-12-4.jpg" alt=""> </a> <a href="/images/katalog/Xiaomi/Xiaomi_12/xiaomi-12-5.jpg" data-fancybox="images" class="d-none"> <img src="https://www.telepolis.pl/media/cache/resolve/phone_small/images/katalog/Xiaomi/Xiaomi_12/xiaomi-12-5.jpg" alt=""> </a> </div> <div class="telefon-zdjecie"> <a href="/images/katalog/Xiaomi/Xiaomi_12/xiaomi-12-1.jpg" data-fancybox="images"> <img src="https://www.telepolis.pl/media/cache/resolve/phone_single_big/images/katalog/Xiaomi/Xiaomi_12/xiaomi-12-1.jpg" alt=""> </a> </div> </div> <div class="col-12 col-sm-8"> <div class="row"> <div class="col-12 col-md-6 mb-4"> <div class="telefon-specyfikacja"> <div class="item cena" style="background-size: contain; background-image: url(/images/ecommerce/ComperiaRaty.png);"> <a class="graphical-module-link" data-id="phone-graphical-module-12" data-price="2388,00" data-title="Xiaomi 12" data-img="https://www.telepolis.pl/media/cache/resolve/phone_single_big/images/katalog/Xiaomi/Xiaomi_12/xiaomi-12-1.jpg" id="phone-graphical-module-12" href="#"> <span style="color:#c0392b;">Kup teraz - zapłać później </span> </a> </div> <div class="item data" data-toggle="tooltip" data-placement="top" title="Data premiery"> grudzień 2021 </div> <div class="item rozmiar">180 g, 8.16 mm grubości</div> <div class="item pamiec" data-toggle="tooltip" data-placement="top" title="Pamięć RAM">12 GB RAM</div> <div class="item pojemnosc">256 GB, (opcje: 128 GB)</div> <div class="item siec">-</div> <div class="item cena"> <a rel="nofollow" target="_blank" href="http://www.comperialead.pl/a/pp_adserwer.php?link=cb3bfd9d920cc136b57c2a03f248a6c0&amp;deepLink=etykieta_=ceneo&amp;deepLink=https%3A%2F%2Fwww.ceneo.pl%2F128967938%23pid%3D11534"> <span style="color:#c0392b;">od 2388,00 zł na <img src="https://www.telepolis.pl/images/ecommerce/ceneo.png" alt="ceneo" style="width:60px;" /></span> </a> </div> </div> </div> <div class="col-12 col-md-6 mb-4"> <div class="telefon-specyfikacja"> <div class="item aparat">50 Mpix + 13 Mpix + 5 Mpix + 32 Mpix</div> <div class="item wyswietlacz" data-toggle="tooltip" data-placement="top" title="Wyświetlacz">6.28&quot; - OLED (1080 x 2400 px, 419 ppi)</div> <div class="item procesor" data-toggle="tooltip" data-placement="top" title="Procesor">Qualcomm SM8450 Snapdragon 8 Gen 1, 3,00 GHz</div> <div class="item system">Android v.12.0</div> <div class="item bateria" data-toggle="tooltip" data-placement="top" title="Bateria">4500 mAh, USB-C</div> <div class="d-flex"> <div class="item sim yes" data-toggle="tooltip" data-placement="top" title="Tak, nanoSIM"></div> <div class="item nfc yes" data-toggle="tooltip" data-placement="top" title="Tak"></div> <div class="item woda no" data-toggle="tooltip" data-placement="top" title="Brak odporności na wodę i pył"></div> <div class="item jack no" data-toggle="tooltip" data-placement="top" title="Brak złącza jack"></div> <div class="item radio no" data-toggle="tooltip" data-placement="top" title="Nie posiada radia FM"></div> </div> </div> </div> </div> </div> </div> <div class="row"><div class="w-100 px-5 text-right"><a href="/telefony/xiaomi/12">Zobacz pełną specyfikację telefonu Xiaomi 12</a></div></div></p> <h3><strong>Da się rozsądnie</strong></h3> <p>I wtedy wchodzi on, cały na biało (lub czarno), smartfon topowej wydajności, a przy tym <strong>do wyrwania już za trochę ponad 2000 zł</strong>. Mowa o nagradzanym przez nas kilkukrotnie smartfonie <strong>Asus Zenfone 8</strong>. To sprzęt mały, solidny i w coraz rozsądniejszej cenie.</p> <div class="content-full-width full-width"><img alt="" class="w-100" src="/images/2022/04/iphone-vs-asus-zenfone-8.jpg" /></div> <p><br /> Sam, po ostatnich premierach Samsunga i Xiaomi, postanowiłem zrobić sobie przerwę od Apple’a. Taki mały detoks, choć może nie do końca, bo Mac Mini zostaje (to już temat na inny artykuł). Nie biegnę jednak do sklepu po wspomniane nowości, kt&oacute;rych ceny szybko polecą na łeb, na szyję.<strong> iPhone&#39;a 12 Pro zastąpił Asus ZenFone 8 </strong>— to już drugie moje spotkanie z tym telefonem i jestem przekonany, że da radę.</p> <p><div class="row pt-3 phone-graphical-module"> <div class="col-12 col-sm-3 mb-4 d-flex"> <div class="telefon-galeria"> <a href="/images/katalog/ASUS/ASUS-Zenfone-8/zenfone-8-front.jpg" data-fancybox="images" > <img src="https://www.telepolis.pl/media/cache/resolve/phone_small/images/katalog/ASUS/ASUS-Zenfone-8/zenfone-8-front.jpg" alt=""> </a> <a href="/images/katalog/ASUS/ASUS-Zenfone-8/zenfone-8-czarny.jpg" data-fancybox="images" > <img src="https://www.telepolis.pl/media/cache/resolve/phone_small/images/katalog/ASUS/ASUS-Zenfone-8/zenfone-8-czarny.jpg" alt=""> </a> <a href="/images/katalog/ASUS/ASUS-Zenfone-8/zenfone-8-kolory.jpg" data-fancybox="images" > <img src="https://www.telepolis.pl/media/cache/resolve/phone_small/images/katalog/ASUS/ASUS-Zenfone-8/zenfone-8-kolory.jpg" alt=""> </a> </div> <div class="telefon-zdjecie"> <a href="/images/katalog/ASUS/ASUS-Zenfone-8/zenfone-8-front.jpg" data-fancybox="images"> <img src="https://www.telepolis.pl/media/cache/resolve/phone_single_big/images/katalog/ASUS/ASUS-Zenfone-8/zenfone-8-front.jpg" alt=""> </a> </div> </div> <div class="col-12 col-sm-8"> <div class="row"> <div class="col-12 col-md-6 mb-4"> <div class="telefon-specyfikacja"> <div class="item cena" style="background-size: contain; background-image: url(/images/ecommerce/ComperiaRaty.png);"> <a class="graphical-module-link" data-id="phone-graphical-module-zenfone-8" data-price="1979,00" data-title="ASUS Zenfone 8" data-img="https://www.telepolis.pl/media/cache/resolve/phone_single_big/images/katalog/ASUS/ASUS-Zenfone-8/zenfone-8-front.jpg" id="phone-graphical-module-zenfone-8" href="#"> <span style="color:#c0392b;">Kup teraz - zapłać później </span> </a> </div> <div class="item data" data-toggle="tooltip" data-placement="top" title="Data premiery"> maj 2021 </div> <div class="item rozmiar">169 g, 8 mm grubości</div> <div class="item pamiec" data-toggle="tooltip" data-placement="top" title="Pamięć RAM">16 GB RAM</div> <div class="item pojemnosc">256 GB, (opcje: 128 GB, 256 GB)</div> <div class="item siec">LTE do 2000Mbps</div> <div class="item cena"> <a rel="nofollow" target="_blank" href="http://www.comperialead.pl/a/pp_adserwer.php?link=cb3bfd9d920cc136b57c2a03f248a6c0&amp;deepLink=etykieta_=ceneo&amp;deepLink=https%3A%2F%2Fwww.ceneo.pl%2F107595021%23pid%3D11534"> <span style="color:#c0392b;">od 1979,00 zł na <img src="https://www.telepolis.pl/images/ecommerce/ceneo.png" alt="ceneo" style="width:60px;" /></span> </a> </div> </div> </div> <div class="col-12 col-md-6 mb-4"> <div class="telefon-specyfikacja"> <div class="item aparat">64 Mpix + 12 Mpix + 12 Mpix</div> <div class="item wyswietlacz" data-toggle="tooltip" data-placement="top" title="Wyświetlacz">5.9&quot; - OLED (1080 x 2400 px, 446 ppi)</div> <div class="item procesor" data-toggle="tooltip" data-placement="top" title="Procesor">Qualcomm Snapdragon 888 5G</div> <div class="item system">Android v.11.0</div> <div class="item bateria" data-toggle="tooltip" data-placement="top" title="Bateria">4000 mAh mAh, Quick Charge 4.0, USB-C</div> <div class="d-flex"> <div class="item sim yes" data-toggle="tooltip" data-placement="top" title="Tak, nanoSIM"></div> <div class="item nfc yes" data-toggle="tooltip" data-placement="top" title="Tak"></div> <div class="item woda yes" data-toggle="tooltip" data-placement="top" title="Odporny na wodę i pył"></div> <div class="item jack yes" data-toggle="tooltip" data-placement="top" title="Złącze jack 3.5 mm"></div> <div class="item radio yes" data-toggle="tooltip" data-placement="top" title="Tak z RDS"></div> </div> </div> </div> </div> </div> </div> <div class="row"><div class="w-100 px-5 text-right"><a href="/telefony/asus/zenfone-8">Zobacz pełną specyfikację telefonu ASUS Zenfone 8</a></div></div></p> <h3><strong>Posłowie</strong></h3> <p>Autor nie zamierza skł&oacute;cać użytkownik&oacute;w Androida i iOS-u. Jeśli jest komuś dobrze na danej platformie, niech na niej zostanie. W końcu lepsze jest wrogiem dobrego. Niemniej warto czasem zerknąć, co słychać u konkurencji i zastanowić się, <strong>czy faktycznie zachwalamy coś dobrego, czy to już może trochę syndrom sztokholmski ;-)</strong>.</p>https://www.telepolis.pl/artykuly/felietony/iphone-czy-android-porownanie-opinieSat, 16 Apr 2022 17:06:00 +0200Leroy Merlin chcesz wieszać, a kupujesz TO. Rzecz o biznesiehttps://www.telepolis.pl/artykuly/felietony/wojna-rosja-ukraina-bojkot-leroy<div class="content-full-width full-width"><img alt="Leroy Merlin chcesz wieszać, a historii wielu firm nie znasz. Wyliczmy" class="w-100" src="/images/2022/04/wojna-bojkot-03.jpg" /></div> <p><br /> <strong>Wojna wojną, a biznes musi się kręcić. Tylko co właściwie z tym faktem robić?</strong></p><p>Kojarzycie taki nap&oacute;j jak Fanta? A znacie jego historię? Ot&oacute;ż sięga ona drugiej wojny światowej, kiedy to niemiecki oddział firmy Coca-Cola stanął przed poważnym problemem: na skutek nałożonego embargo nie m&oacute;gł dłużej produkować swojego flagowego napoju, a zapasy szybko topniały. Żeby utrzymać firmę przy życiu stworzono więc nowy produkt na bazie łatwo dostępnych lokalnie składnik&oacute;w. Nap&oacute;j stał się olbrzymim sukcesem i pijemy go do dziś.</p> <h3><strong>Wielkie korporacje w obliczu wojny</strong></h3> <p>Czemu o tym wspominam? Bo to fajna ciekawostka, kt&oacute;rą można się pochwalić przed kolegami albo na pierwszej randce (w każdym razie jeśli już naprawdę nie macie nic lepszego do powiedzenia).</p> <p>Oczywiście r&oacute;wnie dobrze można by wspomnieć o firmie Bayer, kt&oacute;rej aspirynę wszyscy łykamy do dzisiaj, a kt&oacute;ra w czasie II wojny światowej produkowała Cyklon B. O, albo o Volskwagenie, kt&oacute;ry powstał przecież z inicjatywy NSDAP. To jednak wyświechtane historie. Anegdotka o Fancie jest moim zdaniem o wiele ciekawsza i znacznie bardziej niejednoznaczna. </p> <p>Przede wszystkim jednak w kontekście obecnych wydarzeń daje to do myślenia. <strong>Nie jesteśmy pierwszym pokoleniem, kt&oacute;re obserwuje, jak wielki biznes radzi sobie ze światowymi konfliktami.</strong> Mimo to mam wrażenie, że nadal nie do końca wiemy, co powinniśmy z tym fantem zrobić.<br />  </p> <p style="text-align:center"><img alt="Wielka wojna, wielki biznes i malutcy konsumenci" src="/images/2022/04/wojna-bojkot-02.jpg" /></p> <p>No dobra, <em>ja </em>nie wiem. Podejrzewam natomiast, że nie jestem w tym odosobniony.</p> <p>Gdzie zaczyna się odpowiedzialność firm za politykę państw? Jak powinny się zachować w obliczu wojny? <strong>Czy jako konsument&oacute;w powinno nas to obchodzić i, jeśli tak, jak powinniśmy reagować?</strong></p> <p>Nie będę ukrywał, im dłużej się nad tymi pytaniami zastanawiam,<strong> tym mniej oczywiste wydają mi się odpowiedzi</strong>. I jest to spory problem, bo nie m&oacute;wimy tu o jakichś abstrakcyjnych akademickich dywagacjach. M&oacute;wimy o czymś, co w kontekście wojny na Ukrainie dzieje się na naszych oczach. Czy możemy oczekiwać, że międzynarodowe koncerny opowiedzą się po jednej ze stron konfliktu i w odpowiedzi na agresję wycofają się z rynku rosyjskiego?</p> <h3><strong>Bicz na gigant&oacute;w</strong></h3> <p>Podejrzewam, że dla większości z nas odpowiedź brzmi „tak” i nawet nie ma się tu nad czym zastanawiać. Dowodzi tego gigantyczna skala bojkotu konsumenckiego, z kt&oacute;rym spotkały się firmy kontynuujące swoją aktywność w Rosji mimo wybuchu wojny. <strong>Według badania przeprowadzonego przez Research Institute na panelu Ariadna, aż 65 procent Polak&oacute;w zadeklarowało, że nie będzie robić zakup&oacute;w w sklepach sieci, kt&oacute;re pozostały na rynku rosyjskim.</strong></p> <p>Chyba najbardziej medialnym przykładem takiego bojkotu jest Leroy Merlin. Firma SentiOne dostarczyła ciekawej analizy, z kt&oacute;rej wynika, że w konsekwencji decyzji o pozostaniu w Rosji wizerunek marki w mediach społecznościowych uległ drastycznemu pogorszeniu. Jej Brand Health Index, czyli stosunek komentarzy pozytywnych do negatywnych, spadł do poziomu raptem 0,37. To oznacza, że<strong> na każdą pozytywną wzmiankę o Leroy Merlin przypadały dwie negatywne.</strong> Podobnie wygląda to w przypadku chociażby sieci Auchan.</p> <p>Oczywiście ktoś m&oacute;głby zarzucać, że to tylko burza w szklance wody. Ot, kolejna drama w Internetach i pr&oacute;ba lansowania się przez ludzi na popularnym trendzie. Tyle tylko, że tak nie jest. Bank PKO BP ujawnił ostatnio ciekawe dane. Wynik z nich, że<strong> obroty bojkotowanych sieci na rynku polskim w ciągu ostatnich kilku tygodni faktycznie spadły i to wyraźnie</strong>.</p> <h3><strong>W biznesie nie ma moralności</strong></h3> <p>Ale czemu piszę o liczbach, skoro rozmawiam w gruncie rzeczy o dylemacie etycznym? Bo siedzący gdzieś z tyłu mojej głowy cynik ciągle mi przypomina, że <strong>w biznesie na coś takiego jak „etyka” czy „moralność” nie ma miejsca</strong>. Liczą się pieniądze, a tak się składa, że decyzja o pozostaniu lub wycofaniu się z Rosji daje się na nie bardzo łatwo przeliczyć. Czy to bezpośrednio w obrotach, czy też w formie zysk&oacute;w i strat wizerunkowych.</p> <p>Żeby była jasność, pochwalam każdą firmę, kt&oacute;ra w ramach protestu zdecydowała się zawiesić swoją działalność w Rosji lub całkowicie wycofać się z tamtejszego rynku. <strong>Nie wierzę natomiast, żeby za takimi decyzjami stało cokolwiek poza chłodnym rachunkiem zysk&oacute;w i strat. </strong>Zakrawałoby to o naiwność.</p> <div class="content-full-width full-width"><img alt="Wielka wojna, wielki biznes i malutcy konsumenci" class="w-100" src="/images/2022/04/wojna-bojkot-01.jpg" /></div> <p><br /> Zresztą rzeczywistość zdaje się potwierdzać, że ten cynizm jest przynajmniej częściowo uzasadniony. W ciągu ostatnich kilku tygodni pojawiło się bowiem kilka doniesień o firmach, kt&oacute;re mimo oficjalnego zawieszenia działalności nadal świadczyły na rynku rosyjskim część swoich usług. Wspomnieć można tu chociażby o Samsungu, nadal aktywnie wspierającym usługę Samsung Pay dla swoich rosyjskich użytkownik&oacute;w.</p> <p>Cała sytuacja nie jest więc czarno-biała. Jesteśmy częścią medialnej gry, a „etyka”, to tylko jedno z wielu haseł, kt&oacute;re mają wpływać na nasze decyzje zakupowe.</p> <p>Ale działa to też w drugą stronę – nasze decyzje zakupowe faktycznie mają wpływ na działania poszczeg&oacute;lnych marek. Ba, czasem wystarczy spos&oacute;b, w jaki o nich m&oacute;wimy! Social media i marketing szeptany to potężne narzędzia, kt&oacute;re dla wielu firm mogą się okazać mieczem obosiecznym. </p> <h3><strong>Walczyć – tylko z kim?</strong></h3> <p>Tylko tu jest problem. Fajnie się robi na sercu, widząc tę wielką mobilizację, by bojkotować prorosyjskie marki. Tylko skąd mamy pewność, że ciosy wymierzane są tam, gdzie powinny?<strong> Ile marek spokojnie funkcjonuje w Rosji i nikt z tego nie robi problemu, skupiając się na Leroy Merlin czy Decathlonie?</strong> A skąd mamy gwarancję, że firmy dziś lansujące się protestami wobec Kremla i zawieszeniem działalności w Rosji, nie wr&oacute;cą, jak tylko kurs rubla się ustabilizuje?</p> <p>Oczywiście wszystkie te rozterki nie biorą się u mnie ot tak z powietrza. Wśr&oacute;d firm, kt&oacute;re postanowiły pozostać w Rosji, jest wielu gigant&oacute;w branży technologicznej, o kt&oacute;rych na łamach Telepolis piszemy niemal codziennie. Ot, chociażby ASUS, Lenovo czy Xiaomi. Osobiście każdą z nich za taką decyzję z całego serca potępiam. Tylko co dalej?</p> <p>Szczerze? Nie wiem. Wyznaję zasadę, że jeśli rzucać kamieniami, to celnie. <strong>Jakikolwiek bojkot i masowa krytyka mają sens wyłącznie  w sytuacji, kiedy wymierzone są pod odpowiednim adresem. </strong>W innym przypadku jesteśmy wyłącznie pionkami w grze dobrze opłacanych spec&oacute;w od marketingu.</p> <p>Ale może to nieistotne? Może warto na chwilę zapomnieć o tym wewnętrznym cyniku i po prostu robić to, co podpowiada nam sumienie? Na pewno jest to jakieś wyjście z sytuacji. Być może nawet jedyne słuszne.</p> <p>A prawda jest taka, że za parę lat i tak po tych wszystkich rozterkach zostaną nam co najwyżej kiepskie ciekawostki do opowiadania na pierwszej randce.</p> <p><strong>Zobacz:</strong> <a href="https://www.telepolis.pl/artykuly/sprzet/rosja-chipy-krzem-procesory-produkcja" target="_blank">Rosja. Sen o potędze utopiony w zawilgoconym magazynie</a><br /> <strong>Zobacz:</strong> <a href="https://www.telepolis.pl/artykuly/felietony/ukraina-rosja-wojna-informacyjna-ciekawostki" target="_blank">Jak Ukraina ośmiesza Rosję. Cały batalion najadł się strachu</a></p>https://www.telepolis.pl/artykuly/felietony/wojna-rosja-ukraina-bojkot-leroySat, 09 Apr 2022 11:22:02 +0200OPPO Reno7 5G kusi, ale to Find X5 Pro powoduje opad szczękihttps://www.telepolis.pl/artykuly/felietony/oppo-reno7-5g-opinie-specyfikacja-cena-find-x5-pro<div class="content-full-width full-width"><img alt="" class="w-100" src="/images/2022/04/oppo-reno7-seria.jpg" /></div> <p><img alt="Oppo Reno7 – cała seria" src="/images/2022/04/oppo-reno7-seria.jpg" style="display: none;" /><br /> <strong>OPPO wprowadziło do Polski pierwszego z trzech przedstawicieli serii fotograficzno-filmowej, czyli Reno7 5G. Jednak jego blask przyćmiła premiera modelu, przy kt&oacute;rym opadła mi szczęka… i to jeszcze zanim poznałam jego cenę.</strong></p><h3 style="border:none; text-align:justify"><strong>OPPO Reno7 5G – Filmowy średniak już w Polsce</strong></h3> <p>Seria OPPO Reno7 będzie pojawiać się w Polsce „na raty”. Na pierwszy ogień idzie model najwyższy, czyli <strong>OPPO Reno7 5G</strong> – lekki, śliczny i świetnie nadający się do kręcenia film&oacute;w. OPPO zadbało tu o kreatywne funkcje, kt&oacute;re są dostępne wyłącznie na tym modelu.</p> <p style="text-align: center;"><iframe allow="accelerometer; autoplay; clipboard-write; encrypted-media; gyroscope; picture-in-picture" allowfullscreen="" frameborder="0" height="393" src="https://www.youtube.com/embed/h6GAHf48Qy0" title="YouTube video player" width="700"></iframe></p> <p>OPPO Reno7 5G to model ze średniej p&oacute;łki, kierowany do os&oacute;b młodych i kreatywnych. Aplikacja do robienia zdjęć i kręcenia film&oacute;w dostarcza masę frajdy. Jest tu między innymi poprawiony tryb portretowy, kt&oacute;ry świetnie odcina osobę od drugiego planu i pozwala symulować r&oacute;żne stopnie otwarcia przysłony obiektywu – od F0,95 do F16. Z tej możliwości można skorzystać także podczas kręcenia film&oacute;w (Bokeh Flare Portrait) i rozmyć tło za gł&oacute;wnym aktorem w bieżącej scenie. Jest tu r&oacute;wnież możliwość śledzenia obiektu i utrzymania ostrości na tym, co jest w danym ujęciu najważniejsze. Najbardziej jednak przypadł mi do gustu tryb pozwalający zachować kolor na pierwszym planie ujęcia (na przykład na gł&oacute;wnej postaci), a tło kręcić rozmyte i… czarno-białe. C&oacute;ż – mam słabość do takich kombinacji.</p> <p><strong>Zobacz: </strong><a href="https://www.telepolis.pl/wiadomosci/sprzet/dosyc-juz-reno7-wycieka-oppo-reno8">oto pierwsze informacje o OPPO Reno8</a></p> <p>Poza tym OPPO Reno7 5G otrzymało znany już tryb Live HDR, kt&oacute;ry znacząco poprawia wygląd ujęć kręconych przy ostrym świetle. To, co normalnie skryłoby się w cieniu, będzie dobrze widoczne. Będzie można r&oacute;wnież spokojnie kręcić w nocy, korzystając z Ultra Night Video. Ten tryb włączy się automatycznie, gdy do matrycy dotrze niewiele światła. Jest też możliwość robienia selfie z HDR. Nie zabrakło modnego ostatnio nagrywania film&oacute;w z dw&oacute;ch kamer jednocześnie.</p> <p>Reno7 5G wyr&oacute;żnia też dizajn – OPPO Glow. Telefon ma 8,1 mm grubości i waży 173 gramy, przez co świetnie pasuje do ręki i nie ciąży. Obudowa wersji niebieskiej ma ponad milion mikrolinii, kt&oacute;re załamują i polaryzują światło, co daje fenomenalny efekt. Nie spos&oacute;b odwr&oacute;cić od niego wzrok. Z kolei wersja czarna ma mikroskopijne piramidy, przez kt&oacute;re część telefonu wydaje się granatowa. Ekran AMOLED r&oacute;wnież nikogo nie zawiedzie – ma certyfikat ochrony wzroku, Netflix HD i Amazon Prime Video. Wisienką na torcie jest szybkie ładowanie SuperVOOC 65 W.</p> <p><div class="row pt-3 phone-graphical-module"> <div class="col-12 col-sm-3 mb-4 d-flex"> <div class="telefon-galeria"> <a href="/images/katalog/Oppo/Oppo_Reno7_5G/oppo-reno7-5g-1.jpg" data-fancybox="images" > <img src="https://www.telepolis.pl/media/cache/resolve/phone_small/images/katalog/Oppo/Oppo_Reno7_5G/oppo-reno7-5g-1.jpg" alt=""> </a> <a href="/images/katalog/Oppo/Oppo_Reno7_5G/oppo-reno7-5g-2.jpg" data-fancybox="images" > <img src="https://www.telepolis.pl/media/cache/resolve/phone_small/images/katalog/Oppo/Oppo_Reno7_5G/oppo-reno7-5g-2.jpg" alt=""> </a> <a href="/images/katalog/Oppo/Oppo_Reno7_5G/oppo-reno7-5g-3.jpg" data-fancybox="images" > <img src="https://www.telepolis.pl/media/cache/resolve/phone_small/images/katalog/Oppo/Oppo_Reno7_5G/oppo-reno7-5g-3.jpg" alt=""> </a> <a href="/images/katalog/Oppo/Oppo_Reno7_5G/oppo-reno7-5g-4.jpg" data-fancybox="images" > <img src="https://www.telepolis.pl/media/cache/resolve/phone_small/images/katalog/Oppo/Oppo_Reno7_5G/oppo-reno7-5g-4.jpg" alt=""> </a> </div> <div class="telefon-zdjecie"> <a href="/images/katalog/Oppo/Oppo_Reno7_5G/oppo-reno7-5g-1.jpg" data-fancybox="images"> <img src="https://www.telepolis.pl/media/cache/resolve/phone_single_big/images/katalog/Oppo/Oppo_Reno7_5G/oppo-reno7-5g-1.jpg" alt=""> </a> </div> </div> <div class="col-12 col-sm-8"> <div class="row"> <div class="col-12 col-md-6 mb-4"> <div class="telefon-specyfikacja"> <div class="item cena" style="background-size: contain; background-image: url(/images/ecommerce/ComperiaRaty.png);"> <a class="graphical-module-link" data-id="phone-graphical-module-reno7-5g" data-price="1699,00" data-title="Oppo Reno7 5G" data-img="https://www.telepolis.pl/media/cache/resolve/phone_single_big/images/katalog/Oppo/Oppo_Reno7_5G/oppo-reno7-5g-1.jpg" id="phone-graphical-module-reno7-5g" href="#"> <span style="color:#c0392b;">Kup teraz - zapłać później </span> </a> </div> <div class="item data" data-toggle="tooltip" data-placement="top" title="Data premiery"> luty 2022 </div> <div class="item rozmiar">173 g, 7.81 mm grubości</div> <div class="item pamiec" data-toggle="tooltip" data-placement="top" title="Pamięć RAM">8 GB RAM</div> <div class="item pojemnosc">256 GB, microSD do 1000 GB</div> <div class="item siec">LTE do 750Mbps</div> <div class="item cena"> <a rel="nofollow" target="_blank" href="http://www.comperialead.pl/a/pp_adserwer.php?link=cb3bfd9d920cc136b57c2a03f248a6c0&amp;deepLink=etykieta_=ceneo&amp;deepLink=https%3A%2F%2Fwww.ceneo.pl%2F129540053%23pid%3D11534"> <span style="color:#c0392b;">od 1699,00 zł na <img src="https://www.telepolis.pl/images/ecommerce/ceneo.png" alt="ceneo" style="width:60px;" /></span> </a> </div> </div> </div> <div class="col-12 col-md-6 mb-4"> <div class="telefon-specyfikacja"> <div class="item aparat">64 Mpix + 8 Mpix + 2 Mpix + 32 Mpix</div> <div class="item wyswietlacz" data-toggle="tooltip" data-placement="top" title="Wyświetlacz">6.43&quot; - AMOLED (1080 x 2400 px, 409 ppi)</div> <div class="item procesor" data-toggle="tooltip" data-placement="top" title="Procesor">MediaTek MT6877 Dimensity 900, 2,40 GHz</div> <div class="item system">Android v.11.0</div> <div class="item bateria" data-toggle="tooltip" data-placement="top" title="Bateria">4500 mAh, Super Vooc, USB-C</div> <div class="d-flex"> <div class="item sim yes" data-toggle="tooltip" data-placement="top" title="Tak, nanoSIM"></div> <div class="item nfc yes" data-toggle="tooltip" data-placement="top" title="Tak"></div> <div class="item woda no" data-toggle="tooltip" data-placement="top" title="Brak odporności na wodę i pył"></div> <div class="item jack yes" data-toggle="tooltip" data-placement="top" title="Złącze jack 3.5 mm"></div> <div class="item radio no" data-toggle="tooltip" data-placement="top" title="Nie posiada radia FM"></div> </div> </div> </div> </div> </div> </div> <div class="row"><div class="w-100 px-5 text-right"><a href="/telefony/oppo/reno7-5g">Zobacz pełną specyfikację telefonu Oppo Reno7 5G</a></div></div></p> <p><strong>OPPO Reno7 5G</strong> można kupić w sklepach z elektroniką i u operator&oacute;w. <strong>Od 8 do 21</strong> <strong>kwietnia</strong> Reno7 5G będzie sprzedawany <strong>ze słuchawkami OPPO Enco Free2 oraz opaską OPPO Band</strong>. Dodatkowo klienci otrzymają roczną ochronę ekranu. Wszystko w cenie <strong>2699 zł</strong>. Myślę, że to niezła oferta – od razu kupisz wszystko, co będzie Ci potrzebne do szczęścia.</p> <div class="content-full-width full-width"><img alt="" class="w-100" src="/images/2022/04/oppo-find-x5-pro-aparat.jpg" /></div> <h3><strong><img alt="Oppo Find X5 Pro" src="/images/2022/04/oppo-find-x5-pro-aparat.jpg" style="display: none;" /><br /> OPPO Find X5 Pro – Wyższej p&oacute;łki już nie ma</strong></h3> <p>Smartfony Reno7 przypadły mi do gustu, ale to <strong>Find X5 Pro</strong> jest pokazem zdolności inżynier&oacute;w i projektant&oacute;w OPPO. To smartfon z szybkim ładowaniem i innowacyjną ochroną akumulatora, autorskim czipem przetwarzającym obraz, aparatem opracowanym wraz z firmą Hasselblad, najmocniejszymi podzespołami na rynku, zamknięty w superwytrzymałej, ceramicznej obudowie. To wszystko czyni z Oppo Find X5 Pro techniczny majstersztyk. Ten telefon ma szansę pozamiatać zar&oacute;wno w benchmarkach, jak i w rankingach aparat&oacute;w. Niezmiernie mnie cieszy, że ten model będzie dostępny w Polsce. Będzie pioruńsko drogi, ale dzięki niemu OPPO pokaże się od najlepszej strony polskim klientom.</p> <p>Najbardziej interesują mnie możliwości układu <strong>NPU MariSilicon X w połączeniu z matrycami IMX766</strong>. OPPO obiecuje, że dzięki temu dostaniemy zupełnie nową jakość nagrań filmowych w 4K i w nocy. Algorytm ma redukować szum na każdej klatce nagranego filmu w czasie rzeczywistym, zachowując szczeg&oacute;ły i naturalne kolory. To nie lada wyzwanie dla układu obliczeniowego, ale po kilku minutach z tym telefonem nie mam powod&oacute;w, by wątpić w jego możliwości.</p> <p>Na uwagę zasługują jeszcze dwie cechy tego cudu techniki: obudowa i akumulator. Tylny panel telefonu został wykonany z jednego kawałka ceramicznego materiału, kt&oacute;ry jest znacznie twardszy od „standardowych” szklanych paneli i znacznie lepiej odprowadza ciepło. Akumulator o pojemności <strong>5000 mAh</strong> zaś został wyposażony nie tylko w szybkie ładowanie (80 W po kablu i 50 W bezprzewodowo), ale też innowacyjny system ochrony. Akumulator powinien przetrwać <strong>nawet 1600 cykli ładowania bez ubytku pojemności</strong>.</p> <div> <div id="ftn1"> <p><div class="row pt-3 phone-graphical-module"> <div class="col-12 col-sm-3 mb-4 d-flex"> <div class="telefon-galeria"> <a href="/images/katalog/Oppo/Oppo_Find_X5_Pro/oppo-find-x5-pro-1.jpg" data-fancybox="images" > <img src="https://www.telepolis.pl/media/cache/resolve/phone_small/images/katalog/Oppo/Oppo_Find_X5_Pro/oppo-find-x5-pro-1.jpg" alt=""> </a> <a href="/images/katalog/Oppo/Oppo_Find_X5_Pro/oppo-find-x5-pro-2.jpg" data-fancybox="images" > <img src="https://www.telepolis.pl/media/cache/resolve/phone_small/images/katalog/Oppo/Oppo_Find_X5_Pro/oppo-find-x5-pro-2.jpg" alt=""> </a> <a href="/images/katalog/Oppo/Oppo_Find_X5_Pro/oppo-find-x5-pro-3.jpg" data-fancybox="images" > <img src="https://www.telepolis.pl/media/cache/resolve/phone_small/images/katalog/Oppo/Oppo_Find_X5_Pro/oppo-find-x5-pro-3.jpg" alt=""> </a> <a href="/images/katalog/Oppo/Oppo_Find_X5_Pro/oppo-find-x5-pro-4.jpg" data-fancybox="images" > <img src="https://www.telepolis.pl/media/cache/resolve/phone_small/images/katalog/Oppo/Oppo_Find_X5_Pro/oppo-find-x5-pro-4.jpg" alt=""> </a> </div> <div class="telefon-zdjecie"> <a href="/images/katalog/Oppo/Oppo_Find_X5_Pro/oppo-find-x5-pro-1.jpg" data-fancybox="images"> <img src="https://www.telepolis.pl/media/cache/resolve/phone_single_big/images/katalog/Oppo/Oppo_Find_X5_Pro/oppo-find-x5-pro-1.jpg" alt=""> </a> </div> </div> <div class="col-12 col-sm-8"> <div class="row"> <div class="col-12 col-md-6 mb-4"> <div class="telefon-specyfikacja"> <div class="item cena" style="background-size: contain; background-image: url(/images/ecommerce/ComperiaRaty.png);"> <a class="graphical-module-link" data-id="phone-graphical-module-find-x5-pro" data-price="4188,00" data-title="Oppo Find X5 Pro" data-img="https://www.telepolis.pl/media/cache/resolve/phone_single_big/images/katalog/Oppo/Oppo_Find_X5_Pro/oppo-find-x5-pro-1.jpg" id="phone-graphical-module-find-x5-pro" href="#"> <span style="color:#c0392b;">Kup teraz - zapłać później </span> </a> </div> <div class="item data" data-toggle="tooltip" data-placement="top" title="Data premiery"> luty 2022 </div> <div class="item rozmiar">218 g, 8.5 mm grubości</div> <div class="item pamiec" data-toggle="tooltip" data-placement="top" title="Pamięć RAM">12 GB RAM</div> <div class="item pojemnosc">256 GB</div> <div class="item siec">-</div> <div class="item cena"> <a rel="nofollow" target="_blank" href="http://www.comperialead.pl/a/pp_adserwer.php?link=cb3bfd9d920cc136b57c2a03f248a6c0&amp;deepLink=etykieta_=ceneo&amp;deepLink=https%3A%2F%2Fwww.ceneo.pl%2F129547230%23pid%3D11534"> <span style="color:#c0392b;">od 4188,00 zł na <img src="https://www.telepolis.pl/images/ecommerce/ceneo.png" alt="ceneo" style="width:60px;" /></span> </a> </div> </div> </div> <div class="col-12 col-md-6 mb-4"> <div class="telefon-specyfikacja"> <div class="item aparat">50 Mpix + 50 Mpix + 13 Mpix + 32 Mpix</div> <div class="item wyswietlacz" data-toggle="tooltip" data-placement="top" title="Wyświetlacz">6.7&quot; - AMOLED (1440 x 3216 px, 526 ppi)</div> <div class="item procesor" data-toggle="tooltip" data-placement="top" title="Procesor">Qualcomm SM8450 Snapdragon 8 Gen 1, 3,00 GHz</div> <div class="item system">Android v.12.0</div> <div class="item bateria" data-toggle="tooltip" data-placement="top" title="Bateria">5000 mAh, Super Vooc, USB-C</div> <div class="d-flex"> <div class="item sim yes" data-toggle="tooltip" data-placement="top" title="Tak, nanoSIM"></div> <div class="item nfc yes" data-toggle="tooltip" data-placement="top" title="Tak"></div> <div class="item woda yes" data-toggle="tooltip" data-placement="top" title="Odporny na wodę i pył"></div> <div class="item jack no" data-toggle="tooltip" data-placement="top" title="Brak złącza jack"></div> <div class="item radio no" data-toggle="tooltip" data-placement="top" title="Nie posiada radia FM"></div> </div> </div> </div> </div> </div> </div> <div class="row"><div class="w-100 px-5 text-right"><a href="/telefony/oppo/find-x5-pro">Zobacz pełną specyfikację telefonu Oppo Find X5 Pro</a></div></div></p> <p><strong>Od 8 do 28 kwietnia, w cenie 5999 zł Find X5 Pro</strong> będzie do nabycia wraz z<strong> ładowarką AirVOOC</strong>. To jedyna okazja, żeby stać się posiadaczem ładowarki bezprzewodowej 50W, ponieważ będzie ona dostępna wyłącznie w tym zestawie. Poza ładowarką, w cenie telefonu klienci otrzymają <strong>słuchawki klasy premium Enco X</strong> stworzone wsp&oacute;lnie z marką Dynaudio, a także <strong>2-letnią ochronę ekranu</strong>.</p> <p><strong>Zobacz: </strong><a href="https://www.telepolis.pl/wiadomosci/sprzet/oppo-find-x5-pro-enco-x2-specyfikacja-cena">Oppo Find X5 Pro: Już nigdy nie powiesz „ciemność widzę”</a></p> <p>Niebawem na polskim rynku pojawią się kolejne smartfony OPPO z serii Reno7: Reno7 Lite 5G oraz Reno7. Zadebiutują r&oacute;wnież produkty ubieralne – słuchawki i nowa opaska sportowa. Czekam na więcej informacji.</p> <h3><strong>ColorOS 12 – integracja z Windowsem i gesty w powietrzu</strong></h3> <p>Wszystkie wspomniane modele smartfon&oacute;w OPPO wejdą na rynek z systemem ColorOS 12. Muszę tu przyznać, że nakładka OPPO jest z wersji na wersję coraz ładniejsza. Nowe wydanie wprowadza między innymi możliwość wykonania prostych czynności bez dotykania ekranu oraz integrację z Windowsem z pomocą programu PC Connect.</p> <p>ColorOS pomaga też zadbać o bezpieczeństwo. OPPO utrzymuje ochronę przed przejęciem hasła, a w ColorOS 12 pojawiła się też ochrona przed podglądaniem powiadomień. Jeśli telefon wykryje, że ktoś nieupoważniony spogląda na ekran, nie pokaże powiadomień. Ten bezpieczny interfejs uzyskał certyfikaty organizacji: ePrivacy, ISO i TrustArc, potwierdzające jakość protokoł&oacute;w zabezpieczenia danych.</p> <p>Ciekawie zapowiada się r&oacute;wnież optymalizacja wydajności i pracy systemu. OPPO zaprzęgło do pracy sztuczną inteligencję, dzięki czemu telefony Reno7 5G będą się starzały wolniej od konkurent&oacute;w. To telefon przynajmniej na 3 lata, co potwierdza certyfikat T&Uuml;V S&Uuml;D 36-Months’ Fluency. Telefony OPPO uzyskały tu najwyższą notę z wynikiem poniżej 3%. W grach zaś SI wesprze stabilizację wyświetlania klatek obrazu, by grało się płynnie i przyjemnie.</p> </div> </div>https://www.telepolis.pl/artykuly/felietony/oppo-reno7-5g-opinie-specyfikacja-cena-find-x5-proFri, 08 Apr 2022 10:21:00 +0200Pekao i przeklęte konto. Nie trzeba podpisu, by dać się naciąć na opłatęhttps://www.telepolis.pl/fintech/felietony/pekao-bank-wezwanie-oplaty-idea-bank<p><img alt="Pekao i przeklęte konto. Nie trzeba podpisu, by dać się naciąć na opłatę" src="/images/2022/03/bank-pekao-sa-niechciane-oplaty.jpg" /></p> <p><strong>Bank Pekao S.A. rusza z akcją wzywania do uiszczenia opłat za niezamawiane usługi. To nie oszustwo, musisz iść do banku.</strong></p><h3><strong>Nie zakładałeś konta, a bank wzywa do uregulowania opłat?</strong></h3> <p>Ten e-mail m&oacute;gł utknąć gdzieś w spamie, ale tego nie zrobił. <strong>Jakim cudem mam coś do zapłacenia w Banku Pekao S.A., skoro nigdy nawet w nim nie byłem?</strong> Nieufnie czytam zawartość wiadomości, szukając podejrzanych link&oacute;w, a tu nic - jedynie zachęta do kontaktu z infolinią banku.</p> <h3><strong>Dzwonię do Pekao S.A. i dowiaduję się, że mam u nich konto</strong></h3> <p>Jak się okazuje, <strong>niespodziewanie stałem się klientem Pekao S.A</strong>. Jeszcze w 2021 roku, choć <strong>nikt nie był łaskaw mnie o tym poinformować</strong>. Wszystko <strong>za sprawą wchłonięcia Idea Bank S.A. przez Pekao S.A.</strong> Żeby było śmieszniej, <strong>w Idea Banku konta r&oacute;wnież finalnie nie zakładałem</strong>. Owszem, był kontakt telefoniczny, była przedstawiona oferta, ale rozmyśliłem się — nie aktywowałem rachunku. Aktywował go prawdopodobnie konsultant, kt&oacute;remu zależało na prowizji.</p> <p>Siłą rzeczy, nie znałem numeru konta, nigdy nie wykonałem na nim choćby jednej operacji, nie miałem też dostępu do systemu transakcyjnego — ani Idea Banku, ani Pekao... </p> <h3><strong>Zerowa komunikacja</strong></h3> <p>O ile <strong>klienci indywidualni Idea Banku musieli zatwierdzać aneksy do um&oacute;w</strong>, inaczej umowa z bankiem była rozwiązywana, o tyle już <strong>klient&oacute;w firmowych Bank Pekao S.A. nie poinformował o niczym</strong>. Żadnego połączenia, SMS-a, e-maila, listu poleconego, żadnych dokument&oacute;w do podpisania.</p> <p>Nie było też żadnej komunikacji dotyczącej zmiany oferty. Bank ot tak wciągnął sobie bazę danych, zupełnie bez słowa. </p> <h3><strong>Darmowe konto stało się płatne</strong></h3> <p>Gdyby nie fakt, że Bank Pekao S.A. postanowił sobie dodatkowo zmienić ofertę na rachunku, nie dowiedziałbym się, że jestem ich klientem. Ba, nawet <strong>fakt, że konto z bezpłatnego stało płatne, nie było wystarczająco hucznym wydarzeniem, by bank postanowił się ze mną przywitać</strong>. Nadal milczał.</p> <p>Gdy jednak po 3 miesiącach na koncie zebrało się 45 zł zaległości, przyszedł wspomniany wyżej e-mail. Ale spokojnie — bank już zbierał się do wysalania do mnie listu (na m&oacute;j koszt, za okrągłe 20 zł), z ponagleniem. <strong>List wysłany by był na nieaktualne już dane wysyłki, pobrane z Idea Banku i w żaden spos&oacute;b niezweryfikowane</strong>.</p> <h3><strong>Bank Pekao S.A. zrobił Cię w konto? Co robić?</strong></h3> <p>Niestety, bez wizyty w siedzibie banku nie da się sprawy załatwić. W moim przypadku, pomimo braku kolejki oraz naprawdę miłej i sprawnej obsługi, <strong>spędziłem w banku 1,5 godziny</strong>.</p> <p>Niechcianego rachunku nie da się zamknąć bez spłaty zaległości. Spłata zaległości w banku to jednak <strong>dodatkowa opłata 15 zł</strong>, więc pada sugestia przelewu. Niestety <strong>pracownik banku nie może mi podać numeru konta</strong>, bez uzupełnienia danych. <strong>Dane zaciągnięte z Idea Banku są niekompletne</strong>, a pola w formularzach system informatyczny nieustannie wypełnia nieprawidłowymi danymi. A to uruchamia mi kartę debetową, a to wprowadza nieprawidłowe daty. Po milionie parafek i zakreśleń, można powiedzieć, że... <strong>otworzyłem konto w Banku Pekao S.A. wyłącznie po to, by to konto zamknąć</strong>. </p> <p>Po chwili okazuje się, że okres wypowiedzenia to miesiąc, więc <strong>naliczona będzie jeszcze jedna opłata 15 zł</strong>, to jednak magiczną sztuczką rozwiązuje pracownik banku. I już chce się żegnać, po przeszło godzinie, gdy pytam, <strong>a co z reklamacją?</strong></p> <p>Miałem machnąć ręką na te 45 zł, ale skoro już tyle stoję, to doprowadźmy sprawę do końca. <strong>Nie może być tak, że bez wiedzy staję się klientem innej instytucji i r&oacute;wnież bez wiedzy ta instytucja zaczyna naliczać mi opłaty za niezamawiane usługi</strong>. Dam Wam znać, jeśli bank postanowi pozytywnie rozwiązać reklamację, ale patrząc na dotychczasowe poczynania, szczerze w to wątpię.</p> <p>Tymczasem zaś, choć nieustannie zwracamy uwagę na niebezpieczne maile, <strong>zerknijcie, czy nie przyszło Wam niespodziewanie jakieś powiadomienie z Banku Pekao S.A.</strong> Może mieliście kiedyś jakiś kredyt czy leasing w Idea Banku i Was r&oacute;wnież niespodziewanie Pekao zaczęło obciążać opłatami?</p>https://www.telepolis.pl/fintech/felietony/pekao-bank-wezwanie-oplaty-idea-bankFri, 18 Mar 2022 20:06:01 +0100Gran Turismo 7 – tak dobra, że Japończyk płakał, jak sprzedawałhttps://www.telepolis.pl/rozrywka/felietony/gran-turismo-7-playstation-5-recenzja-test-opinie<div class="content-full-width full-width"><img alt="" class="w-100" src="/images/2022/03/gran-turismo-7/gran-turismo-7-22.jpg" /></div> <p><br /> <strong>Gran Turismo 7 to najnowsza odsłona kultowej serii gier wyścigowych na PlayStation. Czy warto w nią zagrać? </strong></p><p>Długo się zastanawiałem, jak powinienem zacząć tę recenzję. Od kr&oacute;tkiej lekcji historii i wzmianki, jak to <strong>od 1997 seria Gran Turismo to w zasadzie synonim gry wyścigowe na PlayStation</strong>? Od obserwacji, że od premiery ostatniej numerowanej odsłony cyklu minęło blisko 10 lat? A może od tego, że <strong>GT7 to pierwsza część serii na PlayStation 5</strong> i związanych z tym oczekiwaniach? W zasadzie m&oacute;głbym zacząć od każdego z tych wątk&oacute;w, ale zamiast tego wolę napisać o moim ulubionym samochodzie.</p> <p>Subaru Impreza WRX STi czekał na mnie w salonie aut używanych. Miałem akurat trochę wolnej got&oacute;wki po wygranych mistrzostwach, a że mam słabość do japońskiej motoryzacji z lat 90-tych, kupiłem go w zasadzie bez namysłu. Lakier szybko przemalowałem na kolor ż&oacute;łty, podrasowałem silnik i układ wydechowy, a zawieszenie wymieniłem na sportowe.</p> <p style="text-align:center"><img alt="Gran Turismo 7 – tak dobra, że Japończyk płakał, jak sprzedawał" src="/images/2022/03/gran-turismo-7/gran-turismo-7-07.jpg" /></p> <p>Wtedy jeszcze nie wiedziałem, że dzięki tym modyfikacjom przebudziłem bestię. Wystarczyło delikatne muśnięcie pedału gazu by samoch&oacute;d wyrwał do przodu, zostawiając za sobą tumany kurzu i łańcuch skołowanych rywali. Oczywiście  w akompaniamencie pięknego rynku silnika. Do tego pięknie brał zakręty i... czekał tylko, by przy najmniejszym moim błędzie wyrwać się spod kontroli, pokazując, kto tu tak naprawdę rządzi.</p> <p>Impreza nie jest samochodem, kt&oacute;ry wybieram, kiedy <em>koniecznie </em>chcę wygrać wyścig. Żaden inny samoch&oacute;d w moim wirtualnym garażu nie sprawia mi jednak tyle frajdy podczas jazdy, co ten wściekle ż&oacute;łty diabeł.</p> <h3><strong>Gran Turismo 7 – gra o samochodach, nie wyścigach</strong></h3> <p>Ale w gruncie rzeczy o to tutaj chodzi. Bo wiecie,<strong> Gran Turismo 7 </strong>nie jest tak naprawdę grą wyścigową. W każdym razie nie taką typową, gdzie liczy się tylko miejsce na podium i nic innego. Nie, <strong>GT7 to gra o samochodach</strong>, otaczającej je kulturze i przyjemności, kt&oacute;rą mogą sprawiać.</p> <div class="content-full-width full-width"><img alt="" class="w-100" src="/images/2022/03/gran-turismo-7/gran-turismo-7-05.jpg" /></div> <p><br /> Ta filozofia rzutuje na niemal każdy element gry. Najbardziej widoczna jest w przypadku konstrukcji trybu dla jednego gracza. <strong>Nie znajdziemy tu rozbudowanej fabuły albo listy zawod&oacute;w do odfajkowania, tak jak ma to miejsce w większości wsp&oacute;łczesnych gier wyścigowych. </strong>Zamiast tego wszystko kręci się wok&oacute;ł <strong>poszerzania naszej kolekcji aut</strong>. W tym celu będziemy zdobywali kolejne licencje, wykonywali misje i ścigali się w zawodach. Wszystko po to, by dzięki zarobionym kredytom i zdobytym nagrodom powoli zapełniać nasz wirtualny garaż.</p> <p>Kampania w Gran Turismo 7 u swoich fundament&oacute;w <strong>nie r&oacute;żni się więc znacząco od tego, co mogliśmy znaleźć w poprzednich odsłonach cyklu</strong>. Jedna drobna zmiana mocno rzutuje jednak na spos&oacute;b, w jaki podchodzimy do progresji. Mowa o <strong>specjalnych misjach, kt&oacute;re będziemy otrzymywali w lokacji GT Cafe</strong>. Część z nich polega na uzbieraniu kolekcji trzech wybranych modeli samochod&oacute;w, część wygrania wskazanych zawod&oacute;w, a jeszcze inne będą związane z odwiedzaniem innych lokacji na mapie świata. </p> <p style="text-align:center"><img alt="Gran Turismo 7 – tak dobra, że Japończyk płakał, jak sprzedawał" src="/images/2022/03/gran-turismo-7/gran-turismo-7-08.jpg" /></p> <p>Z perspektywy os&oacute;b stawiających w serii pierwsze kroki GT Cafe to fenomenalne rozwiązanie. Z pomocą tego trybu gra powoli uczy nas o kolejnych coraz bardziej zaawansowanych funkcjach i pozwala oswoić się z r&oacute;żnymi rodzajami samochod&oacute;w, zanim sięgniemy po mocniejsze maszyny. <strong>Nadaje to kampanii strukturę i pozwala wyznaczyć sobie kr&oacute;tkoterminowe cele.</strong></p> <div class="content-full-width full-width"><img alt="" class="w-100" src="/images/2022/03/gran-turismo-7/gran-turismo-7-03.jpg" /></div> <p><br /> Nie da się natomiast ukryć, że <strong>na dłuższą metę tryb dla jednego gracza potrafi się zrobić nieco wt&oacute;rny</strong>. Jeśli nie bawi Was powtarzanie w k&oacute;łko tych samych wyścig&oacute;w, zmieniając jedynie co jakiś czas samoch&oacute;d, GT7 raczej nie jest grą dla Was. Trochę szkoda, bo takie gry jak chociażby seria Forza Horizon pokazały, że da się zrobić samochod&oacute;wkę z angażującym singlem. Z drugiej strony sam mimo kilkudziesięciu godzin na liczniku nadal doskonale się w Gran Turismo bawię i nic nie wskazuje, by miało się to szybko zmienić. </p> <p style="text-align:center"><img alt="Gran Turismo 7 – tak dobra, że Japończyk płakał, jak sprzedawał" src="/images/2022/03/gran-turismo-7/gran-turismo-7-12.jpg" /></p> <p>Oczywiście poza kampanią zawsze możemy spr&oacute;bować swoich sił w multiplayerze, w tym <strong>także lokalnym na podzielonym ekranie</strong>, i nowym trybie rajdu muzycznego. Choć w przedpremierowych zapowiedziach poświęcono mu dużo uwagi, w praktyce jest to raczej zapchajdziura, w kt&oacute;rej można się bawić kilkanaście minut, by p&oacute;źniej nigdy do niej nie wr&oacute;cić. Szkoda w takim razie, że jeśli kiedykolwiek stracimy połączenie z Internetem, będzie to jedyny tryb, w kt&oacute;rym damy radę pograć. <strong>Kampania nie działa niestety, jeśli jesteśmy offline.</strong></p> <h3><strong>Realistyczne i przystępne? To możliwe!</strong></h3> <p>Przejdźmy jednak do konkret&oacute;w, bo przecież nikt nie gra w Gran Turismo dla samej kampanii, prawda? Jak się jeździ? Fenomenalnie! Nie będę ukrywał, sam preferuję raczej zręcznościowe samochod&oacute;wki, więc podchodziłem do GT7 z pewnymi obawami. Jakby nie było, jest to symulator i to symulator pełną gębą.<strong> Model jest bardzo realistyczny i uwzględnia masę niuans&oacute;w, w tym takie drobiazgi jak zużycie opon czy siła docisku generowanego przez spojlery. </strong>Fani wymagających, bezkompromisowych wyścig&oacute;w będą zachwyceni.</p> <p style="text-align:center"><img alt="Gran Turismo 7 – tak dobra, że Japończyk płakał, jak sprzedawał" src="/images/2022/03/gran-turismo-7/gran-turismo-7-24.jpg" /></p> <p>No dobra, ale sam nie jestem fanem bezkompromisowych symulacji, a i tak GT7 pokochałem. Dlaczego? Dlatego, że choć system jazdy jest bardzo zaawansowany, <strong>sama gra stara się być bardzo przystępna</strong>. Wśr&oacute;d ustawień znajdziemy masę r&oacute;żnych ustawień, kt&oacute;re mają nam ułatwić cieszenie się grą. Począwszy od wyświetlania linii wyścigowej i stref hamowania, poprzez kilka poziom&oacute;w wspomagania kierownicy, aż po wspomaganie hamowania – <strong>odpowiednio dobierając poszczeg&oacute;lne opcje możemy sami ustalić, na jak głęboką wodę chcemy się rzucić</strong>. </p> <p>Co ważne, nawet z aktywnymi systemami wspomagania, gra nadal pozostaje symulatorem.<strong> Każdy samoch&oacute;d zachowuje się zupełnie inaczej, a każda taka r&oacute;żnica z czegoś wynika.</strong> Nawet bez patrzenia łatwo rozpoznać, kiedy siedzimy za k&oacute;łkiem zrywnego hot hatcha z napędem na prz&oacute;d, usportowionej limuzyny czy supersamochodu z centralnie umieszczonym silnikiem. Tak samo da się wyczuć wpływ modyfikacji, kt&oacute;rych dokonujemy w warsztacie tuningowym. Niby sprawa dość oczywista – seria zawsze słynęła ze swojego realistycznego modelu jazdy – a jednak w dalszym ciągu potrafi zrobić niesamowite wrażenie.</p> <div class="content-full-width full-width"><img alt="" class="w-100" src="/images/2022/03/gran-turismo-7/gran-turismo-7-25.jpg" /></div> <p><br /> Łyżgą dziegciu w tym wszystkim jest<strong> stosunkowo ograniczony model uszkodzeń samochod&oacute;w</strong>. Zniszczenia wizualne ograniczają się do poobdzieranego lakieru. Jeśli natomiast chodzi o mechaniczne, to występują, jednak w dość ograniczonym stopniu. Obijanie się o ściany lub auta rywali w większości przypadk&oacute;w pozbawione jest poważnych konsekwencji i sporadycznie może się nawet okazać sposobem na wygranie wyścigu. Podejrzewam, że dla wielu os&oacute;b może się to okazać poważną rysą na wizerunku GT7 jako bezkompromisowego symulatora. </p> <p>Nie zmienia to jednak faktu, że jazda w Gran Turismo 7 to czysta przyjemność. Szczeg&oacute;lnie jeśli posiadacie dobrą kierownicę albo… PlayStation 5. Jak łatwo się domyślić, <strong>nowe dzieło Polyphony Digital wykorzystuje dobrodziejstwa pada DualSense, a więc zaawansowaną haptykę i responsywne triggery</strong>. Co prawda ich implementacja w Gran Turismo 7 pozostaje raczej subtelna i nie ma mowy o wibracjach wyrywających kontroler z rąk, ale bardzo pozytywnie przekłada się na komfort rozgrywki. Z pewnością jest to jeden z gł&oacute;wnych powod&oacute;w, dla kt&oacute;rych warto sięgnąć po GT7 w wersji na nową generację.</p>https://www.telepolis.pl/rozrywka/felietony/gran-turismo-7-playstation-5-recenzja-test-opinieThu, 03 Mar 2022 20:47:00 +0100Jak Ukraina ośmiesza Rosję. Cały batalion najadł się strachuhttps://www.telepolis.pl/artykuly/felietony/ukraina-rosja-wojna-informacyjna-ciekawostki<p style="text-align:center"><img alt="Ukraina miażdży Rosję w sieci. Anatomia fenomenu" src="/images/2022/02/ukraina-rosja-wojna-informacyjna-ciekawostki.jpg" /></p> <p><b>Ukraińskie sukcesy skrzętnie obrazowane w mediach społecznościowych, w kontraście do niedołężnych Rosjan, to nie przypadek. To arcydzieło sztuki wojny informacyjnej.</b></p><p>Roześmiany prezydent Żeleński obejmuje szefa resortu obrony na selfie niczym z dobrej imprezy, podczas gdy jego rosyjski odpowiednik, Władimir Putin, oddziela się od swych ludzi stołem mogącym posłużyć za pas startowy dla małego samolotu.</p> <p>Jeden z dzielnych obrońc&oacute;w Ukrainy deklaruje, że będzie golić brody bandzie Kadyrowa, inny – gołymi rękoma usuwa minę przeciwpancerną, by w końcu cały świat, w tym prezydent Polski, zrywał boki z <strong>czołgu skradzionego</strong> ponoć Armii FR przez Rom&oacute;w.</p> <p>Choć na polu walki sytuacja wciąż pozostaje otwarta, jedno jest pewne: pod względem komunikacyjnym <strong>Kij&oacute;w już wgni&oacute;tł Moskwę w ziemię</strong>. Zdeptał i teraz radośnie po niej skacze. Ku konsternacji Rosjan, kt&oacute;rzy przez lata wręcz słynęli z perfekcyjne prowadzonej maszynki propagandowej.</p> <p>Ukraińcy jednak odrobili lekcje, i to z nawiązką. Tak, że z powodzeniem mogą służyć za przykład prowadzenia <strong>wojny informacyjnej</strong>.</p> <h3><strong>O kilku takich, co zatrzymali batalion </strong></h3> <p>Jest styczeń roku 2015, trwają zaciekłe walki na lotnisku w Doniecku. Mały oddział ukraiński, w dodatku wyczerpany wcześniejszymi starciami, wpada pod Gorł&oacute;wką na całą <strong>batalionową grupę taktyczną</strong>. Podkreślmy, mowa tu o nawet 800-900 uzbrojonych po zęby żołnierzach, bo rosyjskie BGT są większe od europejskich i amerykańskich odpowiednik&oacute;w.</p> <p>Czysta matematyka nakazuje sądzić, że Ukraińcy, chcąc pozostać przy życiu, powinni wziąć nogi za pas i czym prędzej się wycofać. Ale Rosjanie atakować nie chcą. Jeszcze przez trzy doby będą tkwić przerażeni na bezpiecznych pozycjach, a obrońcy wykorzystają chwilę wytchnienia do ściągnięcia posiłk&oacute;w i zabezpieczenia zagrożonego kierunku.</p> <blockquote class="twitter-tweet tw-align-center"> <p dir="ltr" lang="en">One day, a Ukrainian woman saw a Russian soldier in her hometown Henichesk, south of Ukraine. This is what happened next 👀 <a href="https://t.co/k5GmkvcyUm">pic.twitter.com/k5GmkvcyUm</a></p> — Ukraine / Україна (@Ukraine) <a href="https://twitter.com/Ukraine/status/1498016332889174026?ref_src=twsrc%5Etfw">February 27, 2022</a></blockquote> <script async src="https://platform.twitter.com/widgets.js" charset="utf-8"></script> <p>Wszystko za sprawą <strong>dosłownie kilku os&oacute;b</strong>. Siatki agent&oacute;w, kt&oacute;rym udało się przekonać wroga, że w pobliżu czeka dywizjon artylerii rakietowej got&oacute;w <strong>zrobić miazgę</strong> z każdego, kto wychyli choćby czubek głowy. Rzeczony dywizjon był oczywiście zmyślony, ale na tyle wiarygodnie, że rosyjscy gieroje ani myśleli rwać się do boju.</p> <h3><strong>Centra Operacji Informacyjno-Psychologicznych</strong></h3> <p>To nie przypadek, a aktualna wojna na Ukrainie jest tego <strong>obrazowym dowodem</strong>. Dla nas, os&oacute;b trzecich, czołg holowany przez traktor albo regularne doniesienia o brakach paliwa mogą być memem. Tymczasem dla hipotetycznego Iwana, nerwowo ściskającego sw&oacute;j karabin, takie informacje są <strong>piekielnie deprymujące</strong>.</p> <p>Nie dość bowiem, że facet idzie w nieznane, to otrzymuje sygnały, że wysyłają go tam kompletni amatorzy. Za to naprzeciw dosłownie każdy może zrobić mu krzywdę, bo jeśli nie ustrzeli go regularne wojsko z NLAW-a, to cywil rzuci butelkę z benzyną. Istne piekło.</p> <p>Aby utwierdzić wroga w przekonaniu, że ma kompletnie przechlapane, Ukraina już od czas&oacute;w wybuchu konfliktu na Krymie (2014 rok) mocno inwestuje w jednostkę zwaną <strong>Siłami Operacji Specjalnych</strong>. Z pozoru to szablonowa agentura, ale jedną z kluczowych kom&oacute;rek tej grupy są tzw. Centra Operacji Informacyjno-Psychologicznych (IPSO). </p> <blockquote> <p>Naszym gł&oacute;wnym zadaniem jest demoralizowanie personelu wroga (...) Gł&oacute;wnym kanałem nawiązywania kontakt&oacute;w i nawiązywania kontakt&oacute;w z informatorami są portale społecznościowe. Będąc po tej stronie frontu, jest to całkiem logiczne. Z kolei gł&oacute;wnym kanałem komunikacji w sieciach społecznościowych był dla nas i jest Twitter. Gł&oacute;wną metodą było i nadal jest rozpowszechnianie korzystnych dla nas plotek wśr&oacute;d wrog&oacute;w</p> </blockquote> <p style="text-align: right;"><strong>– tłumaczy anonimowy oficer IPSO w wywiadzie dla magazynu Tydzień z 2015 roku.</strong></p> <p>Agenci IPSO nie potrzebują siły śmiercionośnej; czołg&oacute;w, samolot&oacute;w, okręt&oacute;w ani nawet karabin&oacute;w. Ich bronią jest plotka, jej nośnikiem zaś – każdy możliwy kanał przekazywania informacji. Może to być schwytany jeniec i staromodna poczta pantoflowa, ale coraz częściej są to r&oacute;wnież <strong>media społecznościowe</strong>, do kt&oacute;rych dostęp ma od ręki lwia część cywilizowanego świata.</p> <p>Cel nadrzędny stanowi wpłynięcie na stan emocjonalny odbiorcy i jego spos&oacute;b myślenia, a co za tym idzie wyrażane poglądy i podejmowane decyzje. W warunkach polowych może być to wywołanie panicznego strachu, w domu przed komputerem – chęć manifestacji i nacisku na władzę.</p> <h3><strong>Wojna w błysku fleszy</strong></h3> <p>Dla części os&oacute;b szokujące może wydawać się, jak wiele nagrań ze strefy konfliktu trafia do internetu, jednak na tym właśnie zależy ludziom z IPSO. W tym celu angażują oni cały sztab ludzi o najrozmaitszych specjalizacjach, często bardzo odległych od wojskowości.</p> <p>Jak zdradza bohater cytowanego wywiadu, są tam m.in. <strong>specjaliści ds. PR-u, politolodzy, psychologowie, a nawet doradcy z zakresu nowych technologii</strong>. Wsp&oacute;lnie pracują nad wyreżyserowaniem odpowiednich scen i podaniem ich w formacie adekwatnym do poruszanej problematyki i sytuacji.</p> <p>Zazwyczaj wprawdzie nie jest to czysta fikcja, jak wspomniany wcześniej nieistniejący dywizjon, ale wiele scenariuszy wymaga kreatywności, by nadać im bardziej wymownego wydźwięku. </p> <blockquote> <p>Kiedy rosyjski sierżant sztabowy dostał się do niewoli, udało nam się uzyskać zgodę SBU i naszego kierownictwa na wsp&oacute;łpracę z nim (...) Poprzez sieci społecznościowe przebiliśmy się do jego krewnych, dziewczyny, przyjaci&oacute;ł. W jego imieniu powiadomiliśmy ich, że jest w Ukrainie. Następnie przedstawił im, jak jest tu trudno (...) Potem pojechaliśmy z nim do Słowiańska, usiedliśmy w zwykłej kawiarni i spokojnie, po ludzku rozmawialiśmy do kamery. Palił, pił kawę i wszystko opowiadał: jak dow&oacute;dztwo oszukało ich, m&oacute;wiąc, że jadą na ćwiczenia i poszli na wojnę, że nie ma tu wojny domowej. Powiedział, że zabrano im wszystkie kom&oacute;rki, brakuje punkt&oacute;w orientacyjnych, nie wiedział dokąd zmierza. Film z rozmową został zamieszczony w sieci i zaczął się rozchodzić</p> </blockquote> <p style="text-align: right;"><strong>– ciągnie swą opowieść z najdrobniejszymi szczeg&oacute;łami ukraiński wojskowy.</strong></p> <p>Znajoma narracja, przyznajcie. Dokładnie te same argumenty, a więc <strong>ćwiczenia i og&oacute;lny chaos logistyczny</strong> pojawiają się w tle aktualnego konfliktu i zapewne pojawiać się będą jeszcze przez długi czas. I dobrze – bo budują morale obrońc&oacute;w, jednocześnie nastrajając odpowiednio opinię publiczną.</p> <p>Jasnym jest, że nie tylko Ukraina ma swoje IPSO. Analogiczna jednostka powinna działać w strukturach każdej poważnej armii. Niemniej nie da się zaprzeczyć, że Ukraińcy opanowali sztukę informacji do perfekcji, a teraz zbierają plony, dzielnie przeciwstawiając się <strong>znacznie liczniejszym</strong> wojskom Putina. Są przy okazji swoistym innowatorem, bo jeszcze żadna armia w Europie nie miała okazji sprawdzić tego rodzaju służb na własnym terenie.</p> <h3><strong>Siły Operacji Specjalnych Ukrainy – biogram</strong></h3> <p>Jak przystało na spec-jednostkę, szczeg&oacute;łowe informacje dotyczące SSO Ukrainy są objęte tajemnicą. Znamy jedynie<strong> podstawowe fakty legislacyjne i strukturę najwyższych szczebli</strong>. </p> <p>Powołanie agencji jest bezpośrednim efektem dekretu nr 744/2014 o obronie państwa i wzmocnieniu potencjału obronnego, podpisanego 24 września 2014 roku przez <strong>&oacute;wczesnego prezydenta Poroszenkę</strong>. Ten rodzaj wojsk wyodrębniono z wcześniejszych jednostek specjalnych i wywiadowczych Ukrainy.</p> <p>Oficjalnie istnieją<strong> cztery wyspecjalizowane pododdziały</strong> operacji informacyjno-psychologicznych. Stacjonują kolejno w Hujwie (ob. żytomierski), Browarach, Lwowie oraz Odessie. Od 2019 roku 140 Centrum Operacji Specjalnych Sił Operacji Specjalnych Ukrainy dysponuje certyfikatem pozwalającym na wsp&oacute;lne operacje z wojskami NATO. Trwają starania o poszerzenie tej wsp&oacute;łpracy.</p> <p><em>***<br /> Artykuł powstał na bazie zrecenzowanej publikacji naukowej p. Wojciecha Koźmica z Krakowskiej Akademii im. Andrzeja Frycza Modrzewskiego [Oficyna wydawnicza AFM, ISSN 1899-6264, 2016 r.]. Wykorzystano fragmenty wywiadu p. Bogdana Butkiewicza opublikowanego pierwotnie w serwisie Tydzhen.ua. Слава Україні!</em></p>https://www.telepolis.pl/artykuly/felietony/ukraina-rosja-wojna-informacyjna-ciekawostkiTue, 01 Mar 2022 11:06:17 +0100PlayStation 5. Przestańcie jarać się, że PC za 15k może więcejhttps://www.telepolis.pl/artykuly/felietony/playstation-5-okiem-pc-towca-opinie-czy-warto<div class="content-full-width full-width"><img alt="" class="w-100" src="/images/2022/02/PS5-czy-PC-co-lepsze.jpg" /></div> <p><br /> <strong>Jak PlayStation 5 prezentuje się okiem PC-towca? Co konsola robi dobrze, a czego jej brakuje? Mam na ten temat pewne przemyślenia.</strong></p><p><strong>Zacznijmy od tego, że jestem PC-towcem. </strong>Nie nazwałbym siebie zatwardziałym wyznawcą PC Master Race, w końcu miałem w swoim życiu PSX-a, czyli pierwsze PlayStation, a także PlayStation 3, chociaż w czasach, gdy w sklepach była już czwarta wersja konsoli Sony. Od 2 lat mam też Nintendo Switcha, ale przez większość czasu leży nieużywany na p&oacute;łce. To przy komputerze spędzam najwięcej godzin i mowa tutaj o czasie wolnym, bo siłą rzeczy PC-ta używam do cel&oacute;w zarobkowych. Komputer jest moim gł&oacute;wnym urządzeniem do grania. </p> <p><strong>Nie będę jednak ukrywał, że od momentu zapowiedzi PlayStation 5 znajdowało się w orbicie moich zainteresowań.</strong> Chociaż Xbox Game Pass to świetna usługa, to jednak produkcje PlayStation Studio lepiej trafiają w moje gusta. Spider-Man, kt&oacute;rego ograłem w kilka dni na pożyczonym PS4, czy wydany niedawno na PC-tach God of War, to w mojej ocenie jedne z najlepszych gier, w jakie grałem. Ostatnim razem do ekran&oacute;w w r&oacute;wnym stopniu przyciągnęły mnie Wiedźmin 3 i Assassin’s Creed: Odyssey.</p> <p>Piszę o tym, ponieważ miałem to szczęście, że pod moim telewizorem w salonie w końcu zagościło PlayStation 5. Jako rasowy, chociaż nie do końca zatwardziały PC-towiec mam kilka przemyśleń i wniosk&oacute;w w związku z nową konsolą Sony. Chociaż ma wiele zalet, to nie wszystko mi się podoba.</p> <h3><strong>Czego mi brakuje w PlayStation 5?</strong></h3> <p><strong>Przede wszystkim PlayStation 5 to potężna konsola i nie chodzi mi o moc obliczeniową, a gabaryty.</strong> Jest naprawdę ogromna i dużo większa niż może się wydawać na zdjęciach. Po wyjęciu jej z pudełka zacząłem zastanawiać się, czy zmieści się na p&oacute;łce pod telewizorem. Na szczęście okazało się, że miejsca jest akurat, żeby konsola miała jeszcze trochę przestrzeni po bokach.</p> <p>W tym miejscu dochodzimy do kolejnego problemu. W przypadku PS5 bardzo ważne jest, aby konsola miała wystarczająco miejsca do efektywnego odprowadzania ciepła. W przypadku mojego stolika RTV nie mam do końca pewności, czy tyle przestrzeni wystarczy.<strong> Niestety, nie mam jak sprawdzić temperatur, kt&oacute;re osiągają podzespoły konsoli.</strong> To pierwsza z tych rzecz, kt&oacute;rej brakuje mi w PlayStation 5, a kt&oacute;rą bez problemu mam na komputerze.</p> <p>W przypadku sprzętu Sony dowiem się, że coś jest nie tak dopiero, gdy pojawi mi się komunikat o przegrzewaniu. Wychodzę z założenia, że lepiej zapobiegać niż leczyć, więc takiej rozwiązanie mnie nie satysfakcjonuje. Przecież wystarczyłaby prosta aplikacja lub ustawienie, kt&oacute;re pozwalałoby na bieżąco kontrolować temperaturę poszczeg&oacute;lnych podzespoł&oacute;w. Tak prosta rzecz dawałaby użytkownikom PS5 informację, że dzieje się coś złego i warto urządzenie przeczyścić lub po prostu przestawić. Drobiazg, ale jakże ważny.</p> <p style="text-align:center"><img alt="PlayStation 5 czy warto kupić" src="/images/2022/02/PlayStation-5-opinie.jpg" /></p> <p>Nie wierzcie też, że konsole to sprzęty bezproblemowe, a na PC-tach co chwile wywala jakieś błędy. To bajki, kt&oacute;re można schować między książkami.<strong> Przez kilka dni PlayStation 5 trzykrotnie wyświetliło mi błąd o problemach z pamięcią konsoli. </strong>Działo się to za każdym razem po uruchomieniu jej ze stanu uśpienia, bo chciałem w tym czasie naładować kontroler DualSense. Daleki jestem od twierdzenia, że konsola Sony częściej wywala błędy niż przeciętny komputer, bo tak z pewnością nie jest. Natomiast każdy ze sprzęt&oacute;w ma swoje problemy. Minęły już czasy, w kt&oacute;rych wystarczyło włożyć płytkę do napędu PlayStation i oddać się bezproblemowej grze. Aktualizacje, poprawki i zmiany to dzisiaj tak samo domena konsol, jak i komputer&oacute;w.</p> <p>A skoro wspomniałem już o kontrolerze DualSense, to chociaż zrobił on na mnie ogromne wrażenie (w końcu wygodny pad do PlayStation!) swoimi możliwościami, to czas działania bezprzewodowego zdecydowanie nie zachwyca. Już wiem, że raczej nie obejdę się bez dedykowanej ładowarki. Niby mogę grać na podłączony kablu, ale to jednak nie to samo.</p> <h3><strong>A co PlayStation 5 się udało?</strong></h3> <p>Nie chcę być marudą i wskazywać tylko to, co w konsoli Sony się z mojej perspektywy nie udało. Jest też całe mn&oacute;stwo rzeczy, za kt&oacute;re należą się pochwały. <strong>Chociaż kontroler DualSense m&oacute;głby mieć wydajniejszy akumulator, to zachwyca swoimi możliwościami, czyli wibracjami haptycznymi i adaptacyjnymi triggerami. </strong>Wiele o nich czytałem i słyszałem, ale nie spodziewałem się, że działa to aż tak dobrze. Na PC-tach, jako platformach otwartych, prawdopodobnie szybko się czegoś podobnego nie doczekamy, a uwierzcie mi, że zdecydowanie warto!</p> <p><strong>Chociaż mocno to „antyPC-towe”, to podoba mi się też podejście Sony do ustawień graficznych.</strong> Tych zazwyczaj jest kilka i ograniczają się do „wydajność, jakość, jakość z Ray Tracingiem”. Każdy kolejny oferuje lepszą oprawę, ale w niższej rozdzielczości i przy mniejszej liczbie klatek na sekundę. Szkoda, że na komputerach, gdzie możliwych konfiguracji są miliardy, podobne uproszczenie nie jest możliwe.</p> <p>Ze względu na r&oacute;żnorodność podzespoł&oacute;w po prostu musimy mieć możliwość ustawienia każdej pierdoły. Pomijam już fakt, że przeciętny gracz, w tym ja sam, prawdopodobnie nie zauważyłby r&oacute;żnicy między ustawieniami ultra i wysokimi, ale przynajmniej możemy się ekscytować, że gry na komputerach są ładniejsze. Co z tego, że trzeba do tego wydać 3 albo nawet i 5 razy więcej.</p> <div class="content-full-width full-width"><img alt="" class="w-100" src="/images/2022/02/playstation-5-czy-warto.jpg" /></div> <p><br /> <strong>Z tego wszystkiego wrażenie robią na mnie r&oacute;wnież czasy ładowania.</strong> Każda gra ładuje się dosłownie chwilę. Szybki transport w Marvel’s Spider-Man: Miles Morales i przemieszczenie się z jednego końca miasta na drugi zajmuje dosłownie chwilę. Nie pojawia się nawet chwilowy ekran z napisem „ładowanie”. Wiem, że pewnie jest sprytnie ukryty pod kr&oacute;tką animacją, ale nie zmienia to faktu, że robi to wrażenie. Czemu tego samego nie mamy na Windowsie, nawet jeśli dysponujemy szybkimi dyskami SSD? Znowu to wina otwartości platformy, jaką są komputery, ale też samego Windowsa, kt&oacute;ry wciąż pod wieloma względami jest przestarzały.</p> <h3><strong>Cena robi robotę!</strong></h3> <p>Już o tym napomknąłem, ale największa zaleta PS5 to cena. <strong>Dzisiaj kupno PlayStation 5 to wydatek około 3000-3500 zł.</strong> Uszczuplenie konta o taką kwotę oznacza spok&oacute;j na około 7 lat, zanim Sony nie wprowadzi konsoli kolejnej generacji. Chociaż kocham PC-ty i wszystko, co z nimi związane, to trzeba spojrzeć prawdzie w oczy. Zakup dzisiaj komputera w takiej cenie nie pozwoli nawet na 2 lata komfortowego grania bez zmartwień o wymagania nowych produkcji.</p> <p><strong>Jasne, możemy się jarać, że na komputerze za 15000 zł gry będą wyglądały lepiej, ale to jak por&oacute;wnywanie Porsche do Dacii i gadanie, że niemiecki producent robi lepsze samochody od rumuńskiego </strong>(chociaż ten należy do francuskiego Renault). Sami musicie widzieć, jakie to głupie. Ktoś może też powiedzieć, że gry na PlayStation 5 są droższe. To może nawet częściowo prawda, ale idź i sprzedaj FIFĘ 22 albo nowe Call of Duty, kt&oacute;re musiałeś przypisać do konta na Origin lub Steamie. Nie możesz? A posiadasz PS5 może, jak już dana gra mu się znudzi. Dlatego argument o cenie gier jest po prostu ułomny.</p> <p><strong>PlayStation 5 to ciekawy sprzęt.</strong> Jeszcze trochę brakuje mu gier ekskluzywnych, kt&oacute;re przemawiałyby za zakupem. Przydałoby się też kilka usprawnień, jak informacje o temperaturach podzespoł&oacute;w, czy dłużej działający kontroler DualSense, ale jestem przekonany, że wielu PC-t&oacute;wc&oacute;w będzie zadowolonych z zakupu konsoli. Chociaż błędy też się zdarzają, to jest to sprzęt po prostu wygodniejszy.</p>https://www.telepolis.pl/artykuly/felietony/playstation-5-okiem-pc-towca-opinie-czy-wartoMon, 28 Feb 2022 21:48:17 +0100IEM Katowice 2022 traci dawny blask. Liczę na przyszły rokhttps://www.telepolis.pl/rozrywka/felietony/iem-katowice-2022-podsumowanie<p style="text-align:center"><img alt="IEM Katowice 2022 traci dawny blask. Liczę na przyszły rok" src="/images/2022/02/iem-katowice-2022/iem-katowice-2022-spodek.jpg" /></p> <p><strong>IEM Katowice 2022 za nami. Tytuł mistrzowski w CS:GO zdobyła drużyna FaZe Clan. Trudno jednak oprzeć się wrażeniu, że impreza straciła dawny blask. Tyle że to nie jest wina organizator&oacute;w.</strong></p><p>Po trzech latach przerwy turniej Intel Extreme Masters niemal w pełnej krasie wr&oacute;cił do Spodka. Co prawda 2 lata temu odbyły się zawody e-sportowe, ale ze względu na wybuch pandemii mecze były rozgrywane bez udziału publiczności. W tym roku widzowie mogli wr&oacute;cić na trybuny, chociaż z pewnymi ograniczeniami.</p> <h3><strong>IEM stracił dawny blask?</strong></h3> <p><strong>Pod względem e-sportowym turniejowi w Katowicach nie można nic zarzucić.</strong> Chociaż finał zakończył się wynikiem 3:0 dla FaZe Clanu, to trudno m&oacute;wić, aby był jednostronny. Każda pojedyncza mapa do ostatniej chwili trzymała w napięciu. Na dw&oacute;ch pierwszych drużyna dowodzona przez Karrigana wygrała po dogrywkach (na drugiej wynikiem aż 31:27), aby na ostatniej pokonać G2 Esports 16:14, czyli dosłownie o włos. Kibice na trybunach i w domach mogli być zadowoleni.</p> <p style="text-align:center"><img alt="IEM Katowice 2022" src="/images/2022/02/iem-katowice-2022/iem-2022-01.jpg" /></p> <p>Ale jeśli już przy trybunach jesteśmy, to nie spos&oacute;b nie zauważyć, że te momentami nie były pełne. Nie twierdzę, że Spodek świecił pustkami, bo tak z pewnością nie było, ale nie brakowało też miejsc wolnych. W poprzednich latach, gdy impreza odbywała się normalnie, byłoby to nie do pomyślenia. Ludzie siadali na schodach, aby tylko obejrzeć zmagania najlepszych e-sportowc&oacute;w. W tym roku tak nie było.</p> <p>Z czego to wynikało? <strong>Zapewne z ograniczeń, kt&oacute;re wprowadzili organizatorzy.</strong> Chociaż były słuszne, to musiały odbić się na frekwencji. Dużym wpływ na to miało też Expo, kt&oacute;re się nie odbyło. Do tej pory integralna część IEM Katowice i dla wielu niemniej ważna niż e-sport nie została zorganizowana. To jednak żadne zaskoczenie, bo potencjalni wystawcy na pewno bali się, że tłum ludzi, nawet jeśli zaszczepionych, może stać się ogniskiem zakażeń. Wielu firmom, kt&oacute;re wysłałby do Spodka swoich pracownik&oacute;w, mogłoby to sparaliżować pracę.</p> <p style="text-align:center"><img alt="IEM Katowice 2022" src="/images/2022/02/iem-katowice-2022/iem-2022-05.jpg" /></p> <p><strong>Wszystko to sprawiło, że tegoroczny IEM trochę stracił ze swojego dawnego blasku.</strong> W żadnym stopniu nie winię tutaj organizator&oacute;w. Po prostu klimat jest, jaki jest. Prawdopodobnie zrobili wszystko, co tylko było w ich mocy, aby była to świetna impreza, ale przy obecnej sytuacji było to trudne. Dlatego liczę, że w przyszłym roku IEM wr&oacute;ci w pełnej krasie, z mn&oacute;stwem widz&oacute;w, imponującym Expo i świetnym turniejem e-sportowym!</p> <p>[GALERIA:7484]</p>https://www.telepolis.pl/rozrywka/felietony/iem-katowice-2022-podsumowanieMon, 28 Feb 2022 08:39:21 +0100NordVPN: Zwiedziłam świat za 56 groszy, bezpiecznie i szybko jak nigdyhttps://www.telepolis.pl/artykuly/felietony/nordvpn-bezpieczenstwo-szybkosc-cena-opinie<div class="content-full-width full-width"><img alt="" class="w-100" src="/images/2022/02/nordvpn-test-szybkosc/nordvpn-xyrcon-android.jpg" /></div> <p><img alt="NordVPN dla Androida" src="/images/2022/02/nordvpn-test-szybkosc/nordvpn-xyrcon-android.jpg" style="display: none;" /><br /> <strong>NordVPN to usługa ceniona za szybkość i wysokie bezpieczeństwo. Servery NordVPN mogą Cię zabrać do dowolnej części świata i nikt nie zobaczy, co robisz. Czy rzeczywiście jest to najlepszy VPN, po jaki możesz sięgnąć? Sprawdzam!</strong></p><p style="text-align:start">Zacznę od przypomnienia, czym jest VPN i dlaczego warto go używać. Wyobraź sobie, że internet to sieć dr&oacute;g, po kt&oacute;rej możemy chodzić. Mniej-więcej widać kto i gdzie chodzi oraz skąd zaczął podr&oacute;ż. Czasem można odm&oacute;wić komuś wejścia na stronę, jeśli przyszedł z odległego miejsca (geoblokada), czasem kogoś podsłuchać albo nawet oszukać.</p> <p style="text-align:start">VPN zaś jest jak tunel. Wchodzisz do niego tuż pod domem, wychodzisz w zupełnie innym punkcie.  Trasy nie widać z powierzchni, a na końcu nie wiadomo, skąd zaczęła się podr&oacute;ż. Co więcej, tunel jest kopany na zam&oacute;wienie i tylko dla Ciebie. Świetnie, prawda?</p> <h3 class="MsoSubtitle" style="text-align:start; margin-bottom:11px"><strong>NordVPN: łatwa podr&oacute;ż na drugi koniec świata</strong></h3> <p style="text-align:start"><strong>NordVPN</strong> zdobył zaufanie 14 milion&oacute;w użytkownik&oacute;w, zapewnia łatwe w obsłudze aplikacje i szybkie, komfortowe połączenia. W chwili pisania artykułu jako punkt „wyjścia z tunelu” <strong>można wybrać jeden z ponad 5200 serwer&oacute;w w 60 krajach</strong>. Wśr&oacute;d nich są te najbardziej pożądane, a więc Niemcy, Wielka Brytania, Japonia i USA. W wybranych krajach można nawet nawiązać <a href="https://nordvpn.com/pl/what-is-a-vpn/">połączenie VPN</a> wychodzące z konkretnego miasta. Ta możliwość jest dostępna dla USA, Francji, Niemiec, Kanady i Indii.</p> <p style="text-align:start">Korzyści z tego płynące są dwie. Po pierwsze, <strong>można dodatkowo sw&oacute;j ruch zabezpieczyć</strong>. Jeśli korzystasz z niezaufanej sieci Wi-Fi, chcesz mieć pewność, że Twoje operacje bankowe są bezpieczne albo po prostu nie podobają Ci się kierowane regionami reklamy, VPN ten problem rozwiąże. Po drugie, <strong>możesz uzyskać dostęp do treści, kt&oacute;rych nie ma w Polsce</strong>. Mowa tu między innymi o usługach VoD, ale to tylko początek. Ja korzystam z VPN-u w pracy, gdy chcę dostać się na przykład do amerykańskich wiadomości, niedostępnych dla czytelnik&oacute;w z Europy.</p> <p style="text-align:start">Czy to spowolni moje połączenia? Bądźmy szczerzy: to zależy. NordVPN testuję na łączu światłowodowym do 1 Gb/s z możliwością wysyłania do 300 Mb/s. Wyniki często są doskonałe, zwłaszcza jeśli nie wychylam się poza Europę. VPN doskonale działa r&oacute;wnież do USA, Brazylii czy Izraela.</p> <p style="text-align:center"><img alt="Szybkość połączenia NordVPN" src="/images/2022/02/nordvpn-test-szybkosc/szybkosc-nordvpn-speedtest.jpg" /></p> <p style="text-align:start"><strong>Szybkość NordVPN to jego kolejna zaleta</strong>. Połączenia z popularnymi „celami podr&oacute;ży” są zwykle tak szybkie, że nie zauważam włączonego VPN-u. Jedynie uważnie obserwując ping, mogę zauważyć r&oacute;żnicę. Oczywiście nie jest to regułą i są kraje, do kt&oacute;rych transfery będą znacznie słabsze (Korea Południowa), ale zawsze da się komfortowo korzystać z usług. Pomaga tu zapewne także funkcja SmartPlay, łącząca VPN i DNS, by można było bez przeszk&oacute;d korzystać z multimedi&oacute;w.</p> <p> </p> <div style="background-color: rgb(238, 238, 238); border: 2px solid rgb(204, 204, 204); border-radius: 15px; padding: 5px 10px; text-align: center;"><span style="font-size:18px;"><strong><a href="https://go.nordvpn.net/aff_c?offer_id=15&amp;aff_id=66931&amp;url=https://nordvpn.com/pl/">Kup NordVPN</a> i korzystaj z sieci bezpiecznie</strong></span></div> <p> </p> <h3 class="MsoSubtitle" style="text-align:start; margin-bottom:11px"><strong>Apka mobilna, dekstopowa, a może rozszerzenie?</strong></h3> <p style="text-align:start">Jedno konto NordVPN pozwala korzystać z bezpiecznego połączenia na maksymalnie 6 r&oacute;żnych urządzeniach. Wśr&oacute;d nich są sprzęty mobilne, dekstopy z Windowsem, Linuxem i macOS, a także przeglądarki (z pomocą rozszerzenia) i Android TV.</p> <p>Zacznę od aplikacji mobilnej. Na Androidzie i iOS wygląda bardzo podobnie, ale na Androidzie ma nieco szersze możliwości. Po uruchomieniu aplikacji przywita nas widok mapy świata z punktami i listą kraj&oacute;w „wyjściowych” dla tunelu. Jeśli nie chcesz wybierać konkretnego kraju, możesz skorzystać po prostu z szybkiego połączenia. Wtedy aplikacja automatycznie wybierze serwer, kt&oacute;ry zapewni najlepsze transfery.</p> <p>Ponadto jest tu możliwość automatycznego nawiązywania połączenia. Możesz wybrać, czy będzie się to działo tylko przy połączeniu z Wi-Fi, czy zawsze. Masz też możliwość wpisania własnego serwera DNS (identyfikującego docelowy serwer po wpisaniu nazwy domeny), wybrania protokołu połączenia i zbierania statystyk połączenia.</p> <p style="text-align:center"><img alt="NordVPN dla iPhone'a" src="/images/2022/02/nordvpn-test-szybkosc/nordvpn-aplikacja-dla-iphone.jpg" /></p> <p>Dodatkowo w wersji aplikacji dla Androida jest permanentny wyłącznik dostępu do sieci. Jeśli połączenie przez VPN zostanie zerwane, cały system zostanie odcięty od internetu. To zabezpieczenie może zapobiec wyciekowi danych, jeśli nie zauważysz, że VPN przestał działać.</p> <p>Ponadto w wersji dla Androida można skorzystać z dzielonego tunelowania. Domyślnie połączenia internetowe ze wszystkich aplikacji są kierowane przez VPN, ale można dodać wyjątek, jeśli masz do aplikacji pełne zaufanie lub akurat zależy Ci na połączeniu z domowego adresu IP. Może się też zdarzyć, że NordVPN nie pozwoli odwiedzić strony internetowej. Działa tu <strong>system CyberSec, chroniący nas przed szkodliwymi witrynami, na przykład rozprowadzającymi malware, śledzącymi czy wyłudzającymi dane</strong>. To dodatkowa korzyść z używania NordVPN, kt&oacute;ry tu częściowo przejmuje zadania antywirusa. Ponadto na Androidzie aplikacja NordVPN wykrywa, jeśli jakiś proces pr&oacute;buje rysować okienka nad innymi apkami. Zabieg z przykrywaniem okienek jest często wykorzystywany przez aplikacje wykradające dane logowania do banku.</p> <p style="text-align:center"><img alt="NordVPN dla Androida" src="/images/2022/02/nordvpn-test-szybkosc/nordvpn-dla-androida.jpg" /></p> <p>Na desktopie r&oacute;wnież możesz korzystać z aplikacji i tu r&oacute;wnież możliwości nieco się r&oacute;żnią między platformami. Wersja dla Windowsa jest najbardziej rozbudowana. Ponadto wersja dla Windowsa i Androida pozwala korzystać z serwer&oacute;w specjalistycznych (z protokołem Onion oraz z pudw&oacute;jnym tunelowaniem), o kt&oacute;rych piszę w kolejnej części artykułu.</p> <p style="text-align:center"><img alt="NordVPN dla Windowsa" src="/images/2022/02/nordvpn-test-szybkosc/nordVPN-dla-Windowsa.jpg" /></p> <p style="text-align:start">W wersji dla macOS nie ma dostępu do serwer&oacute;w specjalistycznych. Na pewno osobom podr&oacute;żującym przyda się ustawienie, by połączenie VPN było nawiązywane, gdy komputer podłączy się do niezaufanej sieci. Tu r&oacute;wnież jest „killswitch”, odcinający internet, gdy VPN zostanie rozłączony. Jest tu też możliwość tworzenia ustawień predefiniowanych do r&oacute;żnych zastosowań.</p> <p style="text-align:center"><img alt="NordVPN dla macOS" src="/images/2022/02/nordvpn-test-szybkosc/nordvpn-macos.jpg" /></p> <p style="text-align:start">Na Linuxie aplikacja NordVPN działa z linii poleceń. Wyb&oacute;r kraju połączenia docelowego można dokonać, podając nazwę kraju po poleceniu, na przykład:<span style="font-family:Courier New,Courier,monospace;"> nordvpn c Poland</span> nawiąże połączenie z Polską. Ponadto jest tu możliwość skorzystania z odcinania internetu po utracie połączenia i automatycznego nawiązywania połączenia ponownie. Jest też ochrona CyberSec.</p> <p style="text-align:center"><img alt="NordVPN dla Ubuntu" src="/images/2022/02/nordvpn-test-szybkosc/nordvpn-na-Ubuntu-terminal.jpg" /></p> <p>Oczywiście można też skonfigurować połączenie NordVPN z poziomu menedżera ustawień sieciowych systemu. Jeśli zaś nie masz uprawnień, by to zrobić, zawsze możesz sięgnąć po rozszerzenie przeglądarki. Wtedy ochroną zostaną objęte tylko połączenia ze stronami internetowymi, ale to nadal lepsza ochrona niż całkowity brak ochrony. Dodatkową korzyścią jest fakt, że NordVPN wytnie część reklam, kt&oacute;re śledzą nas w sieci.</p> <p style="text-align:center"><img alt="NordVPN dla Microsoft Edge" src="/images/2022/02/nordvpn-test-szybkosc/nordvpn-rozszerzenie-microsoft-edge.jpg" /></p> <p>Rozszerzenie NordVPN sprawdzałam z Google Chrome i Microsoft Edge. W obu przypadkach można wybrać kraj połączenia, blokować połączenia WebRTC (używane na przykład do rozm&oacute;w wideo) ze względu na ryzyko ujawnienia prawdziwego adresu IP oraz uruchomić dodatkową ochronę przed szkodliwymi reklamami i phishingiem. Ikonka rozszerzenia będzie pokazywać kod kraju, z kt&oacute;rym zostało nawiązane połączenie. W razie potrzeby można dodać wyjątek, by wybrane strony nie były tunelowane przez NordVPN.</p> <h3><strong>NordVPN chroni i nie zostawia nic dla siebie</strong></h3> <p style="text-align:start">Podstawowym zadaniem usługi NordVPN jest ochrona Twojego ruchu przed wścibskimi spojrzeniami os&oacute;b trzecich. Cały ruch jest szyfrowany algorytmem AES z kluczem o długości 256 bit&oacute;w – aktualnie jest to zabezpieczenie nie do złamania. Serwery NordVPN, kt&oacute;re kierują Tw&oacute;j ruch na drugi koniec świata, ukrywają fakt, że korzystasz z VPN. Dzięki temu Twoje połączenie obejdzie nawet bardziej zaawansowane blokady geograficzne. NordVPN utrzymuje też specjalne serwery peer-to-peer, przystosowane do pobierania plik&oacute;w w spos&oacute;b niewidoczny z zewnątrz.</p> <p>Przy tym usługa nie zapisuje żadnych informacji o tym, kto i kiedy z niej korzysta. NordVPN specjalnie został uruchomiony pod jurysdykcją Panamy, gdzie prawo nie wymaga zapisywania takich informacji. Oprogramowanie serwer&oacute;w NordVPN działa wyłącznie w RAM-ie, a maszyny nie mają nawet dysk&oacute;w twardych, by żadne dane nie zostały trwale zapisane. Brak log&oacute;w potwierdzają dwa zewnętrzne audyty. Nord Security buduje też własną sieć serwer&oacute;w w taki spos&oacute;b, by tylko pracownicy firmy mieli dostęp do sprzętu.</p> <p>Administratorzy zachowują jedynie adres e-mail (niezbędny do logowania) oraz model urządzenia i wersję systemu (niezbędny do diagnozowania problem&oacute;w). Konto można dodatkowo zabezpieczyć autoryzacją wieloskładnikową. Dane te nie są ze sobą w żaden spos&oacute;b powiązane. To, co robisz przez VPN to wyłącznie Twoja sprawa.</p> <p style="text-align:center"><img alt="NordVPN z połączeniem Onion" src="/images/2022/02/nordvpn-test-szybkosc/nordvpn-z-onion-na-windows.jpg" /></p> <p>Jeśli to wciąż za mało, a zajmujesz się na przykład aktywizmem albo przesyłasz wrażliwe informacje, na Androidzie i Windowsie możesz skorzystać z podw&oacute;jnego VPN-u. Wtedy NordVPN przekieruje ruch przez dwa serwery. To dodaje kolejną warstwę zabezpieczeń. Na tych systemach jest dostępny także Onion Over VPN, czyli połączenie VPN-u z protokołem Onion i z możliwością uzyskania dostępu do sieci Tor.</p> <h3><strong>NordVPN w całym domu? Proszę bardzo!</strong></h3> <p style="text-align:start">To nie koniec. Z NordVPN możesz korzystać w całym domu, jeśli skonfigurujesz połączenie na swoim routerze. Usługa jest dostępna w trzech protokołach:</p> <ul> <li>IKEv2/IPsec</li> <li>OpenVPN</li> <li>NordLynx – autorski protok&oacute;ł na bazie WireGuard z zastosowanym podw&oacute;jnym NAT-em (Network Address Translation)</li> </ul> <p>Na stronie NordVPN znajduje się <a href="https://support.nordvpn.com/Connectivity/Router/1047409322/Setting-up-a-router-with-NordVPN.htm">zestaw instrukcji</a>, jak ustawić dostęp do VPN na r&oacute;żnych modelach router&oacute;w i w ten spos&oacute;b zabezpieczyć cały dom. Na większości modeli bardzo proste – w zasadzie wystarczy, że podasz tam sw&oacute;j login i hasło oraz wybierzesz kraj połączenia. Sprawdziłam to na routerze z obsługą OpenVPN – NordVPN działa bez zarzutu.</p> <div style="text-align:center"> <figure class="image" style="display:inline-block"><img alt="NordVPN na OpenLinksys" src="/images/2022/02/nordvpn-test-szybkosc/nordvpn-na-routerze-OpenLinksys.jpg" /> <figcaption data-gramm="false" spellcheck="false"><em>NordVPN na routerze z OpenLinksys (źr. NordVPN)</em></figcaption> </figure> </div> <p>Analogicznie można skonfigurować VPN na domowym NAS-ie (Qnap, Synology lub WD). To szalenie przydatne, jeśli ma on korzystać z zasob&oacute;w objętych geoblokadą jako odtwarzacz multimedi&oacute;w.</p> <p> </p> <div style="background-color: rgb(238, 238, 238); border: 2px solid rgb(204, 204, 204); border-radius: 15px; padding: 5px 10px; text-align: center;"><span style="font-size:18px;"><strong><a href="https://go.nordvpn.net/aff_c?offer_id=15&amp;aff_id=66931&amp;url=https://nordvpn.com/pl/">Kup NordVPN</a> i korzystaj z sieci bezpiecznie</strong></span></div> <p> </p> <h3><strong>Ile to kosztuje? Tylko 56 groszy!</strong></h3> <p>To prawda. Jeśli skorzystasz z promocyjnej ceny na abonament na 2 lata, NordVPN będzie kosztował tylko <strong>56 groszy dziennie</strong>. To tyle, co dwie kajzerki. Warto dodać, że od 9 lutego jest jeszcze taniej, bo ruszyła promocja na 10. urodziny NordVPN. Pełny cennik wygląda następująco:</p> <ul> <li>Miesiąc kosztuje 10,59 euro;</li> <li>Roczna subskrypcja kosztuje 52,68 euro (4,39 euro miesięcznie), rozliczana jest ze zniżką wysokości 58%;</li> <li>Dostęp na pierwsze dwa lata kosztuje 71,6 euro (zniżka 71%), co przekłada się na <strong>2,99 euro miesięcznie</strong>. To daje jedynie 56 groszy dziennie.</li> </ul> <p>W cenie jest oczywiście pełne wsparcie techniczne przez całą dobę. Z obsługą NordVPN można się skontaktować przez e-mail lub czat. Warto pamiętać, że NordVPN można „oddać” <strong>przez 30 dni od zakupu</strong>, jeśli produkt nie spełni Twoich oczekiwań. Trudno mi wyobrazić sobie taką sytuację. Niemniej <strong>Nord Security gwarantuje zwrot pieniędzy niezadowolonym klientom</strong>.</p> <p>Przy okazji można kupić także dostęp do innych aplikacji Nord Security. Szczeg&oacute;lnie apetycznie wygląda <strong>menedżer haseł NordPass</strong>. Ważne pliki i wrażliwe dokumenty można dodatkowo zabezpieczyć z użyciem NordLocker. Ponadto są dostępne narzędzia dla biznesu: NordLayer i NordWL.</p> <p style="text-align: right;"><meta charset="UTF-8" /><em>Materiał zawiera lokowanie NordVPN, ale opisuje wyłącznie doświadczenia autorki.</em></p>https://www.telepolis.pl/artykuly/felietony/nordvpn-bezpieczenstwo-szybkosc-cena-opinieMon, 21 Feb 2022 10:39:00 +0100Horizon Forbidden West – gra tak dobra, że fani Xboksa będą płakaćhttps://www.telepolis.pl/rozrywka/felietony/horizon-forbidden-west-playstation-recenzja-test-opinie<div class="content-full-width full-width"><img alt="" class="w-100" src="/images/2022/02/horizon-forbidden-west/horizon-forbidden-west-06.jpg" /></div> <p><br /> <strong>Horizon Forbidden West to nowy exclusive na konsole PlayStation. Czy dor&oacute;wnuje poprzedniej części?</strong></p><p>Jeśli chodzi o gry komputerowe, mam kilka stanowczych pogląd&oacute;w. PlayStation jest lepsze od Xboksa, seria GTA jest przereklamowana, a<strong> Horizon Zero Dawn to najlepszy exclusive minionej generacji</strong>. Tego ostatniego jestem got&oacute;w bronić na ubitej ziemi.</p> <p>Inna sprawa, że bronić pewnie nie będę musiał, bo tytuł Guerilla Games spotkał się z uznaniem jak ziemia długa i szeroka. Tak, to była kolejna gra o wspinaniu się na punkty widokowe i zdobywaniu oboz&oacute;w bandyt&oacute;w. Tyle tylko, że te punkty widokowe były wielkimi mechanicznymi żyrafami, a obozy bandyt&oacute;w… c&oacute;ż, obozami bandyt&oacute;w.</p> <p style="text-align:center"><img alt="Horizon Forbidden West – gra tak dobra, że fani Xboksa będą płakać" src="/images/2022/02/horizon-forbidden-west/horizon-forbidden-west-05.jpg" /></p> <p>No dobra, <strong>oryginalność nie jest może najmocniejszą stroną Horizon Zero Dawn</strong>. To po prostu jedna z wielu gier z otwartym światem. Skąd w takim razie ten gigantyczny sukces? Bo tę pozornie wyświechtaną formułę doprowadzono w niej niemalże do perfekcji. Świat, kt&oacute;ry przyszło nam przemierzać, był wiarygodny i r&oacute;żnorodny. Był też przepiękny – gra wyciskała z PlayStation 4 ostatnie soki. Mogła się także pochwalić wciągającą, dojrzałą historią i świetnie napisanymi postaciami. To ostatnie dotyczy w szczeg&oacute;lności Aloy, czyli naszej gł&oacute;wnej bohaterki.</p> <p>M&oacute;wiąc kr&oacute;tko, <strong>Horizon Zero Dawn to praktycznie ideał, a w Horizon Forbidden West dostajemy więcej tego samego</strong>. Więcej i w większości także lepiej.</p> <h3><strong>Więcej dobrego. Dużo więcej</strong></h3> <p>Na wstępie zaznaczę, że choć w Horizon Forbidden West miałem okazję zagrać kilka dni przed premierą, to <strong>w chwili pisania tego tekstu nadal gry nie skończyłem</strong>. Dlaczego? Po pierwsze dlatego, że to naprawdę duża gra –<strong> znacznie większa od poprzedniczki</strong>. Mimo 30 godzin na liczniku udało mi się zwiedzić jakąś jedną trzecią mapy i przebrnąć przez p&oacute;ł wątku fabularnego. </p> <p>Po drugie… bo nie chciałem. Fakt, gdybym zignorował wszystkie poboczne aktywności, pewnie m&oacute;głbym zobaczyć napisy końcowe po kilkunastu godzinach. Zobaczyłbym w tym czasie jednak tylko namiastkę tego, co Horizon Forbidden West ma do zaoferowania – i to niekoniecznie tego najlepszego.<strong> To tytuł, kt&oacute;rym zdecydowanie warto się delektować i osobiście mam zamiar się nim delektować jeszcze wiele, wiele godzin.</strong></p> <p>Przy okazji <strong>ostatni akapit to chyba najlepsza rekomendacja, kt&oacute;rą mogę nowemu Horizonowi wręczyć</strong>. Jeśli zależy Wam na czasie, śmiało możecie w tym miejscu przerwać czytanie i lecieć do sklepu po swoją kopię. Spokojnie, nie obrażę się. Miłego grania!</p> <p>Nadal tu jesteście? Też dobrze. W takim razie czas przejść do konkret&oacute;w.</p> <h3><strong>Doszlifowane do perfekcji</strong></h3> <p>Po co była ta tyrada o tym, jaki to Horizon Zero Dawn nie był genialny, mimo swojej wt&oacute;rności? Bo Horizon Forbidden West jest grą jeszcze bardziej wt&oacute;rną. Tak jak pierwsza część pełnymi garściami czerpała z innych gier z otwartym światem, tak <strong>dw&oacute;jka nawet nie pr&oacute;buje schodzić ze szlaku wytyczonego przez poprzedniczkę</strong>.</p> <p>Czy to źle? Zakładam, że na to pytanie już każdy ma swoją odpowiedź. Osobiście uważam, że <strong>więcej tego samego w przypadku Horizon Forbidden West okazało się strzałem w dziesiątkę</strong>. Tym bardziej, że niemal każdy element oryginału został w sequelu w jakimś stopniu poprawiony, dopieszczony tudzież doszlifowany.</p> <p style="text-align:center"><img alt="Horizon Forbidden West – gra tak dobra, że fani Xboksa będą płakać" src="/images/2022/02/horizon-forbidden-west/horizon-forbidden-west-07.jpg" /></p> <p>Da się to zresztą odczuć już od pierwszych chwil, kiedy tylko przejmiemy kontrolę nad Aloy. Początek gry to liniowa i niestety nieco przydługawa sekwencja, pełniąca rolę samouczka. Minie jakaś godzina, nim będziemy mogli zwiedzać otwarty świat i zobaczyć wszystko, co nowy Horizon ma do zaoferowania. A jednak nawet tutaj widać już pierwsze pozytywne zmiany w rozgrywce. Chociażby te związane z poruszaniem się.</p> <p>Pamiętacie, jak w pierwszej części Horizona szukało się ż&oacute;łtych uchwyt&oacute;w i pręt&oacute;w, na kt&oacute;re można by się było wspiąć? Koniec z tym. To znaczy, ż&oacute;łte elementy zostały, ale jest ich znacznie mniej. Nie musimy się też za nimi nerwowo rozglądać. Zamiast tego <strong>wystarczy, że naciśniemy R3 i szybko zeskanujemy okolicę naszym Fokusem, żeby podświetlić wszystkie p&oacute;łki i uchwyty w okolicy</strong>. Drobiazg, a ile frustracji potrafi oszczędzić!</p> <div class="content-full-width full-width"><img alt="" class="w-100" src="/images/2022/02/horizon-forbidden-west/horizon-forbidden-west-04.jpg" /></div> <p><br /> <strong>Takich drobnych usprawnień jest zresztą masa i dotyczą większości kluczowych system&oacute;w.</strong> Nie ma już twardego limitu na zasoby, kt&oacute;re możemy zebrać – nadwyżka trafia do specjalnej skrytki i możemy je wykorzystać p&oacute;źniej. Chcemy oderwać określoną część danej maszyny? Podczas skanowania Fokusem możemy ją podświetlić, by wiedzieć, gdzie celować. Misja wymaga od nas wycieczki na drugi koniec mapy? Szybka podr&oacute;ż między ogniskami jest teraz darmowa.</p> <p>Wymienione usprawnienia to tylko niewielka część tego, co czeka na graczy w Horizon Forbidden West. Istotne jest to, że <strong>pomagają wyeliminować tarcia, kt&oacute;re od czasu do czasu pojawiały się w pierwszej części, co z kolei przekłada się na znacznie przyjemniejszą, bardziej satysfakcjonującą rozgrywkę</strong>.</p> <h3><strong>Czas pozwiedzać!</strong></h3> <p>Nie bez powodu zacząłem jednak ten wątek od zmian w sposobie poruszania się, bo to jeden z kilku obszar&oacute;w, gdzie ulepszenia wykraczają poza sferę drobnych szlif&oacute;w. W nowym Horizonie Aloy ma do swojej dyspozycji kilka nowych zabawek, dzięki kt&oacute;rym poruszanie się stało się r&oacute;wnie satysfakcjonujące, co walka. No dobra – niemal r&oacute;wnie satysfakcjonujące, ale to i tak dużo.</p> <div class="content-full-width full-width"><img alt="" class="w-100" src="/images/2022/02/horizon-forbidden-west/horizon-forbidden-west-10.jpg" /></div> <p><br /> <strong>Mowa chociażby o lotni, dzięki kt&oacute;rej możemy łagodzić upadki z wysokości i szybować na kr&oacute;tką odległość, oraz o wyrzutni lin.</strong> Szczeg&oacute;lnie ta ostatnia potrafi mocno zmienić spos&oacute;b, w jaki będziemy myśleć o eksploracji. Zwiedzanie ruin to już nie tylko bieganie do przodu i szukanie kolejnych ż&oacute;łtych uchwyt&oacute;w. Na naszej drodze staną r&oacute;wnież proste łamigł&oacute;wki w stylu Tomb Raidera, w kt&oacute;rych lina gra często pierwsze skrzypce.</p> <p style="text-align:center"><img alt="Horizon Forbidden West – gra tak dobra, że fani Xboksa będą płakać" src="/images/2022/02/horizon-forbidden-west/horizon-forbidden-west-02.jpg" /></p> <h3><strong>Argumenty siłowe</strong></h3> <p>Co ciekawe, <strong>jednym z mniej zmodyfikowanych obszar&oacute;w gry wydaje się być walka</strong>. Jasne, także tutaj znajdziemy kilka nowości – m.in. rozbudowany system kombinacji i specjalnych umiejętności aktywowanych za pomocą tzw. punkty odwagi – jednak w praktyce nie zmieniają one znacząco sposobu, w jaki myślimy o potyczkach. I wiecie co? To bardzo dobrze, bo walka była jednym z lepszych element&oacute;w pierwszej części.</p> <p>I nadal nim pozostaje. Starcia z wielkimi maszynami potrafią być niesamowicie ekscytujące. Szybkie reakcje i dobry ekwipunek są oczywiście na wagę złota, jednak walka w Horizon Forbidden West wymaga też nieco strategii. Każdy przeciwnik ma swoje mocne i słabe strony. Skuteczne wykorzystanie tych ostatnich jest kluczem do sukcesu i pozwoli nam poskromić nawet największe bestie. I uwierzcie,<strong> satysfakcja z pokonania chociażby takiego Gromoszczęka jest niesamowita</strong>.</p> <p style="text-align:center"><img alt="Horizon Forbidden West – gra tak dobra, że fani Xboksa będą płakać" src="/images/2022/02/horizon-forbidden-west/horizon-forbidden-west-13.jpg" /></p> <p>Szkoda, że<strong> walka z ludzkimi przeciwnikami nie budzi r&oacute;wnie pozytywnych emocji</strong>. Tutaj kolejne starcia są znacznie bardziej powtarzalne, a czasem wręcz frustrujące, kiedy przyjdzie nam się zmierzyć z większą grupą wrog&oacute;w. Już po kilku godzinach zaczęły być dla mnie mozolnym przerywnikiem, a nie miłym urozmaiceniem. Na całe szczęście nie ma ich aż tak dużo, a większość starć będziemy toczyć z maszynami.</p>https://www.telepolis.pl/rozrywka/felietony/horizon-forbidden-west-playstation-recenzja-test-opinieSun, 20 Feb 2022 17:30:22 +0100Uncharted: Dziedzictwo Złodziei - Sony pokazuje, jak wyciskać kasęhttps://www.telepolis.pl/rozrywka/felietony/uncharted-dziedzictwo-zlodziei-recenzja-opinie-pc-ps5<div class="content-full-width full-width"><img alt="Uncharted: Dziedzictwo Złodziei - Sony pokazuje, jak wyciskać kasę" class="w-100" src="/images/2022/02/uncharted-dziedzictwo-zlodziei/uncharted-dziedzictwo-zlodziei.jpg" /></div> <p><br /> <strong>Czy Uncharted: Kolekcja Dziedzictwo Złodziei jest tytułem rewolucyjnym? Czy lepiej zagrać w niego na PlayStation 5, czy na PC? No i gdzie napić się porządnego orzechowego latte? Znamy odpowiedzi na (prawie) wszystkie te pytania!</strong></p><p><em>Zima. Gdzieś w Łodzi.</em></p> <p>Starał się iść spokojnie, nie zwracając na siebie niczyjej uwagi. Nie było to takie proste, kiedy myślami ciągle wracał do przedmiotu, kt&oacute;ry trzymał w kieszeni kurtki. Od czasu do czasu przyłapywał się nawet na bezwiednym sprawdzaniu, czy na pewno nadal ma go przy sobie.</p> <p>- Eh, gdyby jeszcze tak nie pizgało złem… - wymamrotał pod nosem, przypominając sobie wczorajszy alert RCB. Oczywiście go zignorował. Zresztą, podobnie jak cztery poprzednie. Co do joty identyczne, a słane z uporem ambitnego telemarketera, kt&oacute;ry ma p&oacute;ł dnia na realizację kwartalnego kejpiaja.</p> <div class="content-full-width full-width"><img alt="Uncharted: Dziedzictwo Złodziei - Sony pokazuje, jak wyciskać kasę" class="w-100" src="/images/2022/02/uncharted-dziedzictwo-zlodziei/uncharted-dziedzictwo-zlodziei-11.jpg" /></div> <p><br /> Tak czy siak, w końcu dotarł do um&oacute;wionego miejsca, ale powiedzieć, że odrapana fasada lokalu nie budziła zaufania, to jak nie powiedzieć nic. Zapewne tuż po wypłacie Arek wybrałby na miejsce spotkania coś bardziej przytulnego. Pewnie padłoby na jego ulubioną kawiarnię na „S”. Ale jak się nie ma co się lubi, to się lubi, co się ma. Orzechowego latte to tu raczej nie podają…</p> <p>Z tych przemyśleń wyrwał go silny podmuch wiatru. Obskurny czy nie, bar na pewno był cieplejszy niż ulica. Czas wejść do środka.</p> <div class="content-full-width full-width"><img alt="Uncharted: Dziedzictwo Złodziei - Sony pokazuje, jak wyciskać kasę" class="w-100" src="/images/2022/02/uncharted-dziedzictwo-zlodziei/uncharted-dziedzictwo-zlodziei-06.jpg" /></div> <p><br /> Atmosfera w lokalu była z grubsza taka, jak można się było spodziewać. Kilku stałych bywalc&oacute;w, mgiełka dymu papierosowego, kt&oacute;ra na tym etapie stanowiła stały element wystroju, i aromat taniego piwa unoszący się w powietrzu.</p> <p>Jedynym elementem, kt&oacute;ry wydawał się nie pasować do reszty, był człowiek siedzący w rogu sali. Choć zza ekranu MacBooka i opar&oacute;w z e-papierosa nie było widać jego twarzy, Arek był pewny, że to właśnie z nim miał się tutaj spotkać. </p> <p>- I co, jak tam idzie szukanie bejt&oacute;w? – powiedział Arek na powitanie, przysiadając się do stolika.</p> <div class="content-full-width full-width"><img alt="Uncharted: Dziedzictwo Złodziei - Sony pokazuje, jak wyciskać kasę" class="w-100" src="/images/2022/02/uncharted-dziedzictwo-zlodziei/uncharted-dziedzictwo-zlodziei-01.jpg" /></div> <p><br /> - Masz to? – odpowiedział Piotrek bez odrywania wzroku od ekranu. W tym momencie Arek wyjął cenny przedmiot z kieszeni swojej kurtki i położył go na stole. Na niebieskim pudełku z piaskową okładką można było odczytać tytuł: <strong>„Uncharted: Kolekcja Dziedzictwo Złodziei”</strong>.</p> <h3><strong>Uncharted i odwieczny dylemat: PC czy PlayStation?</strong></h3> <p>- Wersja na PS5? – spytał zdziwiony Piotrek. W jego głosie można było usłyszeć lekką nutkę… pogardy? Zawodu? Arek nie był pewny, co działo się w głowie kolegi z redakcji, ale dało się odczuć, że liczył na co innego.</p> <p>- No tak. A czego się spodziewałeś? Przecież to Uncharted – odparł. W jego głowie<strong> słowa „Uncharted” i „PlayStation” były tak nierozerwalnie ze sobą związane</strong>, że nie miał pojęcia, jak w og&oacute;le ktoś m&oacute;głby zadać takie pytanie.</p> <p>- Mieliśmy przecież rozmawiać o tym, dlaczego Dziedzictwo Złodziei jest dla serii taką rewolucją.</p> <p>- …i dlatego przyniosłem wersję na PS5. W końcu <strong>to pierwsza odsłona cyklu na konsolę nowej generacji</strong>.</p> <p>- I uważasz, że to naprawdę większa rewolucja niż fakt, że <strong>w Uncharted po raz pierwszy mogą pograć gracze na PC?</strong></p> <div class="content-full-width full-width"><img alt="Uncharted: Dziedzictwo Złodziei - Sony pokazuje, jak wyciskać kasę" class="w-100" src="/images/2022/02/uncharted-dziedzictwo-zlodziei/uncharted-dziedzictwo-zlodziei-08.jpg" /></div> <p><br /> Arek już miał na końcu języka ciętą ripostę („Chyba ty!”), ale w ostatniej chwili zdążył się w niego ugryźć. Niechętnie musiał przyznać Piotrkowi rację. Do tej pory seria Uncharted była jednym z największych exclusive’&oacute;w w asortymencie Sony. Jeśli ktoś chciał wcielić się w Nathana Drake’a, <em>musiał </em>kupić PlayStation 3 albo 4. Wraz z premierą Dziedzictwa Złodziei ta bariera runęła – <strong>gra była ot tak dostępna chociażby na Steamie</strong>.</p> <h3><b>O Sony, PC i sztuce czekania</b></h3> <p>- Wielka mi rewolucja – Arek w końcu zebrał się na odpowiedź. – Dobrze wiesz, że <strong>Sony zaczęło wydawać na PC swoje starsze tytuły tylko po to, żeby zachęcić ludzi do kupowania PlayStation</strong>. W końcu ile musieliście czekać na Ucharted 4? Pięć czy sześć lat? A na God of Wara? Dość długo, żeby Atreus zdążył zdać maturę i iść na studia. Miłego czekania na Gran Turismo 7 i nowego Horizona.</p> <p>- Mocne słowa jak na kogoś, kto drugi raz kupił tę samą grę tylko po to, żeby w końcu pograć w 60 FPS-ach – zripostował Piotrek. – Wersję na PlayStation 6 też planujesz kupić?</p> <div class="content-full-width full-width"><img alt="Uncharted: Dziedzictwo Złodziei - Sony pokazuje, jak wyciskać kasę" class="w-100" src="/images/2022/02/uncharted-dziedzictwo-zlodziei/uncharted-dziedzictwo-zlodziei-02.jpg" /></div> <p><br /> - A żebyś wiedział! – odpowiedział Arek, zanim zorientował się, że Piotrek pr&oacute;buje go wprowadzić na minę. – Poza tym doskonale wiesz, że tu nie tylko o FPS-y chodzi. Grałeś kiedyś w Uncharted na DualSense? Nie, bo taka opcja jest tylko na PS5. I uwierz mi, choćby dla niej warto było dopłacić do remastera. <strong>Tak jak w oryginalnym Uncharted 4 na PS4 w pewnym momencie miałem dość strzelania, tak w Dziedzictwie Złodziei nie mogę się doczekać kolejnych potyczek.</strong> Uwielbiam, kiedy odrzut pr&oacute;buje wyrwać mi pada z ręki przy każdym naciśnięciu spustu. Może to drobiazg, ale niesamowicie potęguje wrażenie immersji, a przecież o to w tym wszystkim chodzi.</p> <p>- I kto miałby z tego skorzystać? Naprawdę myślisz, że są jeszcze jacyś posiadacze PlayStation, kt&oacute;rzy nie grali w Uncharted?</p> <p>- Bo ja wiem? Wiem, że gdybym samemu miał jeszcze kiedyś wr&oacute;cić do tych gier, wolę zagrać w taką ulepszoną wersję niż oryginał z PS4.</p> <h3><strong>Remastery - pułapka na naiwnych?</strong></h3> <p>Piotrek wzruszył ramionami i zaczął coś przeglądać na komputerze. Ostatni argument ewidentnie go nie przekonał. Po chwili w akompaniamencie głośnego stuknięcia klawisza „Enter” wr&oacute;cił do rozmowy.</p> <p>- M&oacute;w co chcesz, ale<strong> takie wydawanie po dziesięć razy tej samej gry to tylko chamskie wyciąganie kasy od fan&oacute;w</strong> – Piotrek ewidentnie szykował się do dłuższego wywodu. – W tej wersji dodamy 60 FPS, w następnej podbijemy rozdzielczość do 4K, a p&oacute;źniej podrasujemy lekko podświetlenie, żeby znowu m&oacute;c sprzedać to samo. Naprawdę ci to nie przeszkadza? Sam właśnie dlatego wolę Uncharted w wersji na PC.<strong> Wystarczy, że wymienię w komputerze kartę graficzną i „remaster” dostanę gratis.</strong> Ba, jak dobrze p&oacute;jdzie, za kilka lat pogram sobie w 8K i 240 FPS-ach bez dopłacania choćby złot&oacute;wki.</p> <div class="content-full-width full-width"><img alt="Uncharted: Dziedzictwo Złodziei - Sony pokazuje, jak wyciskać kasę" class="w-100" src="/images/2022/02/uncharted-dziedzictwo-zlodziei/uncharted-dziedzictwo-zlodziei-09.jpg" /></div> <p><br /> W tym momencie Arek zaczął zdawać sobie sprawę, że ta rozmowa zmierza donikąd. W najlepszym razie zmarnują kolejne dwie godziny na wymienianie się rzeczowymi argumentami. W najgorszym… C&oacute;ż, z pewnością nie byłaby to pierwsza b&oacute;jka, kt&oacute;rą ten lokal widział.</p> <h3><strong>Uncharted: Dziedzictwo Złodziei - warto czy nie warto?</strong></h3> <p>- No dobra, ale co do tego, że<strong> Ucharted: Dziedzictwo Złodziei jest super</strong>, to się chyba zgadzamy, prawda? – powiedział z nadzieją, że w końcu znajdą nić porozumienia.</p> <p>- No tak, jest świetne. A czemu miałoby nie być? – odparł Piotrek.</p> <div class="content-full-width full-width"><img alt="Uncharted: Dziedzictwo Złodziei - Sony pokazuje, jak wyciskać kasę" class="w-100" src="/images/2022/02/uncharted-dziedzictwo-zlodziei/uncharted-dziedzictwo-zlodziei-03.jpg" /></div> <p><br /> I to był ten moment, kiedy w zasadzie nie było już nic do dodania. W samą porę, bo ożywiona dyskusja dw&oacute;ch łysych pan&oacute;w przy jednym ze stolik&oacute;w robiła się coraz głośniejsza. Arek doszedł do wniosku, że to dobra chwila na ewakuację, zanim przymusowo zostanie wciągnięty w debatę o wyższości ŁKS-u nad Widzewem. Zdecydowanie nie chciał w niej uczestniczyć i to nie tylko dlatego, że pozostali dyskutanci wyglądali, jakby co najmniej przez ostatnie p&oacute;ł roku mieszkali na siłowni, żywiąc się na zmianę sterydami i kreatyną.</p> <p>ŁUP! Coś uderzyło w okno po drugiej stronie sali. Gałąź? Doniczka? Przerażony yorkshire terier? Cokolwiek to było, skutecznie przekonało Arka do zmiany plan&oacute;w. Zamiast w kierunku drzwi poszedł do baru.</p> <p>- Nie macie przypadkiem orzechowego latte?</p> <hr /> <p><em>W tym miejscu miała być poważna i rzeczowa recenzja gry <strong>Uncharted: Kolekcja Dziedzictwo Złodziei</strong>, ale autorzy trochę odlecieli.</em></p> <p> </p> <p><strong>Zobacz:</strong> <a href="https://www.telepolis.pl/rozrywka/poradniki/najlepsze-gry-kooperacyjne-dla-dwoch" target="_blank">Najlepsze gry kooperacyjne, czy w co pogracie we dwoje</a><br /> <strong>Zobacz:</strong> <a href="https://www.telepolis.pl/rozrywka/poradniki/steam-najlepsze-gry-do-50-zl" target="_blank">Steam TOP 11 – wybieramy najlepsze gry do 50 zł</a></p>https://www.telepolis.pl/rozrywka/felietony/uncharted-dziedzictwo-zlodziei-recenzja-opinie-pc-ps5Sun, 13 Feb 2022 08:51:00 +0100Lidl z nową usługą. Różnicę poczujesz już na wejściuhttps://www.telepolis.pl/tech/felietony/lidl-gazetka-promocje-ekologia-papier<p style="text-align:center"><img alt="Lidl rezygnuje z gazetek? Trochę tak, a trochę jednak nie" src="/images/2022/02/lidl-gazetka-elektronicza-ekologia.jpg" /></p> <p><strong>Lidl, w imię ochrony przyrody, zamierza promować wśr&oacute;d swoich klient&oacute;w elektroniczne wersje swoich gazetek. Szkoda, że jednocześnie nie rezygnuje zupełnie z tych papierowych.</strong></p><p>W trosce o środowisko <strong>Lidl Polska rozpoczął akcję promowania wśr&oacute;d swoich klient&oacute;w elektronicznych wersji swoich gazetek.</strong> W części sklep&oacute;w pojawią się komunikaty z informacją o dostępności najnowszych ofert na stronie sklepu, a także w aplikacjach Lidl oraz Lidl Plus, częściowo zastępując walające się przy wejściach papierowe broszury.</p> <h3><strong>Lidl rezygnuje z gazetek? Nie do końca</strong></h3> <p><strong>Akcja na razie rusza testowo w kilkuset plac&oacute;wkach na terenie Wielkopolski oraz Kujaw, więc nie wszyscy klienci będą jej celem.</strong> Sklep twierdzi, że to wszystko w imię ochrony otaczającej nas przyrody, bo przecież lasy pokrywają 31 procent powierzchni lądowej Ziemi. Odnoszę jednak wrażenie, że cała akcja nie została do końca przemyślana.</p> <h3><strong>Czy papierowe gazetki zostają?</strong></h3> <p>Samo promowanie cyfrowej wersji gazetek wydaje się słuszne. <strong>Rzecz w tym, że jednocześnie nie idzie za tym zupełna rezygnacja z papierowych wersji.</strong> Zapytaliśmy o to Lidl Polska i w odpowiedzi dowiedzieliśmy się, że:</p> <blockquote> <p>W Lidlu wierzymy, że odpowiedzialna firma może więcej oraz ma realny wpływ na to, co dzieje się w naszym otoczeniu. Zr&oacute;wnoważony rozw&oacute;j jest jednym z gł&oacute;wnych cel&oacute;w strategicznych Lidla na rzecz lepszej przyszłości. <strong>Wspomniane plac&oacute;wki nie oferują klientom gazetek papierowych z ofertą spożywczą, natomiast katalog z artykułami przemysłowymi w wersji papierowej jest w dalszym ciągu dostępny w sklepach</strong>. Nasza kampania ma na celu zachęcić do korzystania z elektronicznych gazetek promocyjnych, kt&oacute;re dostępne są na stronie lidl.pl, aplikacji Lidl Plus i aplikacji Lidl. </p> </blockquote> <p style="text-align: right;">- m&oacute;wi Aleksandra Robaszkiewicz, Head of Corporate Communications & CSR Lidl Polska.</p> <p><strong>Czy to zatem wielkie halo o nic?</strong> W moim odczuciu trudno oceniać całą akcję inaczej niż tylko PR-owy zabieg, mający na celu poprawę wizerunku Lidl Polska. Co prawda z części sklep&oacute;w znikają papierowe gazetki z asortymentem spożywczym, ale z drugiej strony wciąż dostajemy szkodliwe dla środowiska papierowe ulotki z pozostałą ofertą sklepu.</p> <h3><strong>Lidl ma też na koncie bardziej spektakularne działania proekologiczne</strong></h3> <p>W gwoli sprawiedliwości należy oddać, że sklep jednocześnie zmienił w ostatnim czasie papier do paragon&oacute;w na bardziej przyjazny środowisku. <strong>Część klient&oacute;w mogła już zauważyć niebieskie paragony, kt&oacute;re wykonane są z ekologicznego papieru termicznego z certyfikatem FSC.</strong> Oznacza to, że pochodzi on ze zr&oacute;wnoważonej gospodarki leśnej.</p> <p>Poza tym sieć wprowadziła testy elektronicznych cen&oacute;wek, kt&oacute;re z czasem mają trafić do wszystkich plac&oacute;wek. Od zeszłego roku Lidl Polska ma też politykę zakupową dla łańcuch&oacute;w dostaw, kt&oacute;ra ma zapobiegać wylesianiu i tym samym zagrażaniu cennym ekosystemom. <strong>To wszystko realne i cenne działania.</strong></p> <p>Szkoda, że jednocześnie Lidl nie ma na razie odwagi, aby rzeczywiście zupełnie zrezygnować z papierowych gazetek promocyjnych. Doskonale zdaję sobie sprawę, że wielu klient&oacute;w sklepu to osoby starsze, kt&oacute;re nie są dobrze zaznajomione z nowymi technologiami. Tradycyjne gazetki są też dla mn&oacute;stwa os&oacute;b po prostu wygodniejsze, bo przecież trafiają do ich skrzynek pocztowych.</p> <p>Pomimo tego liczyłbym, że promowanie cyfrowych gazetek to jedynie początek i z czasem sklepy rzeczywiście zrezygnują z tych papierowych. Na razie kwestia gazetek to dla mnie jedynie PR.</p> <p><strong>Zobacz: </strong><a href="https://www.telepolis.pl/tech/wydarzenia/lidl-kasy-samoobslugowe-problem-opinie">Lidl traktuje Polak&oacute;w jak złodziei. To może spotkać każdego</a></p>https://www.telepolis.pl/tech/felietony/lidl-gazetka-promocje-ekologia-papierThu, 03 Feb 2022 18:32:14 +0100Huawei i Kwarantanna Domowa – co mają wspólnego? Są bezużytecznehttps://www.telepolis.pl/wiadomosci/felietony/huawei-kwarantanna-domowa-appgallery-policja<div class="content-full-width full-width"><img alt="" class="w-100" src="/images/2022/02/kwarantanna-domowa-na-huawei.jpeg" /></div> <p style="text-align:start"><br /> <strong><img alt="Aplikacja Kwarantanna Domowa w wynikach wyszukiwania Petal" src="/images/2022/02/kwarantanna-domowa-na-huawei.jpeg" style="display: none;" />Koronawirus i aplikacja Kwarantanna domowa dopadły i mnie. Jest tylko jeden problem: nie mogę jej zainstalować na telefonie za 5,5 tysiąca.</strong></p><p style="text-align:start">Moja sytuacja wygląda następująco: od paru dni czuję się kiepsko, test apteczny wyszedł raz pozytywny, więc um&oacute;wiłam się do laboratorium przez internet, by mieć jasną sytuację (dla siebie i dla innych). Mam skierowanie do punktu na drugim końcu miasta, ale jakoś sobie poradzę. Martwi mnie coś innego.</p> <h3><strong>Sanepid wciska mi niemożliwe </strong></h3> <p>Chwilę po um&oacute;wieniu się na test odebrałam telefon. Dzwonił automat w imieniu sanepidu, że zostałam objęta kwarantanna i muszę zainstalować aplikację Kwarantanna Domowa. Posiadanie apki jest obowiązkowe, znajdę ją w Google Play i App Store. No dobrze, to idę instalować.</p> <div style="text-align:center"> <figure class="image" style="display:inline-block"><img alt="Wyniki wyszukiwania Kwarantanny Domowej w AppGallery" src="/images/2022/02/kawarantanna-domowa-w-huawei-appgallery.jpg" /><lt-highlighter class="lt--mac-os" contenteditable="false" style="display: none;"><lt-div class="lt-highlighter__wrapper" spellcheck="false" style="width: 1857px !important; height: 20px !important; transform: none !important; transform-origin: 928.5px 10px !important; zoom: 1 !important; margin-top: 1204px !important;"><lt-div class="lt-highlighter__scrollElement" style="top: 0px !important; left: 0px !important; width: 1857px !important; height: 20px !important;"><canvas class="lt-highlighter__canvas" height="16" style="display: none; top: 2px !important; left: 1117px !important;" width="32"></canvas></lt-div></lt-div></lt-highlighter> <figcaption data-gramm="false" spellcheck="false"><em>Wyniki wyszukiwania Kwarantanny Domowej w AppGallery (po lewej) i Petal</em></figcaption> </figure> </div> <p>Aktualnie <strong>używam telefonu <a href="https://www.telepolis.pl/wiadomosci/sprzet/huawei-p50-pro-i-skladany-huawei-p50-pocket-dostepne-w-polsce">Huawei P50 Pro</a></strong> (recenzja niebawem). <strong>Aplikacji Kwarantanna Domowa w AppGallery nie ma</strong>. Dokładnie to wyszukiwarka AppGallery jej nie znajduje, Petal zaś ją widzi, ale prowadzi do pustej strony – przypuszczam, że to wersja niedostępna dla najnowszych telefon&oacute;w bez usług Google. Wyszukiwarka AppGallery nie znajduje też żadnego alternatywnego źr&oacute;dła, ale to akurat dobrze. Jeszcze tego mi brakowało, żebym ściągnęła jakąś „niespodziankę”.</p> <p><strong>Zobacz: </strong><a href="https://www.telepolis.pl/wiadomosci/bezpieczenstwo/uwazaj-na-falszywa-aplikacje-kwarantanna-domowa-wykrada-dane-do-konta-w-banku">Uważaj na fałszywą aplikację Kwarantanna domowa! Wykrada dane do konta w banku</a></p> <p>Okazuje się, że nie tylko nokia 3310 nie pozwala spełnić obowiązku korzystania z aplikacji. Nowiutki telefon ze 5,5 tysiąca złotych r&oacute;wnież nie będzie żadną pomocą w tej sytuacji. Aplikacji nie ma, a to ja będę musiała tłumaczyć całą sytuację w razie kontroli. W tej chwili już bym wolała mieć tę starą Nokię – przynajmniej tłumaczenie się będzie łatwiejsze.</p> <h3><b>Rozwiązanie jest takie proste</b></h3> <p>Huawei sprzedał w Polsce dobry milion telefon&oacute;w z podobną przypadłością, ale to nie przekonało Ministerstwa Zdrowia, by umieścić aplikację Kwarantanna Domowa w AppGallery. Mieli na to rok i 9 miesięcy – <strong>Kwarantanna Domowa jest obowiązkowa od 1 kwietnia 2020, jeśli tylko warunki techniczne na to pozwalają</strong>. Szkoda, że ten czas nie został wykorzystany, by dopracować system.</p> <p>Uderzyło mnie jeszcze coś. <strong>Petal znalazł na APKPure aplikację ProteGO Safe</strong>. Aplikacja ta zbiera mn&oacute;stwo danych o tym, kto z kim i gdzie się spotykał. To kolejna apka, wymagająca szerokiego zakresu uprawnień, kt&oacute;rej lepiej nie pobierać z niezweryfikowanych źr&oacute;deł. </p> <p>Jestem zdania, że <strong>tw&oacute;rcy powinni w tej sytuacji przynajmniej udostępnić APK na stronach rządowych</strong> <strong>z sygnaturą potwierdzającą autentyczność</strong>… o ile naprawdę zależy im na łatwym dostępie do narzędzi. Jeśli nie jest to priorytet, niech przynajmniej nikt nie twierdzi, że Kwarantanna Domowa jest obowiązkowa. Nie może być, jeśli zwyczajnie nie jest dostępna dla sporej części obywateli. Komunikat z Sanepidu jest niepełny, jeśli nie podaje warunk&oacute;w zwalniających z korzystania z tej aplikacji.</p> <p><strong>Zobacz: </strong><a href="https://www.telepolis.pl/wiadomosci/aplikacje/aplikacja-kwarantanna-domowa-codzienne-proby-oszustwa-przez-falszowanie-gps-i-podszywanie-sie">Aplikacja „Kwarantanna domowa”: codzienne pr&oacute;by oszustwa przez fałszowanie GPS i podszywanie się</a></p> <h3><strong>PS. System i tak nie działa</strong></h3> <p>No dobra. Jest, jak jest. Mimo przeciwności postaram się być dobrym obywatelem. Nie lubię, jeśli ktoś ma ze mną pod g&oacute;rkę. Szczęśliwie mogę, bo dzięki swojej wspaniałej pracy mam możliwość skorzystania z telefonu z dostępem do bardziej cywilizowanego sklepu z aplikacjami. Ściągnęłam więc apkę…</p> <p>A guzik! <strong>Aplikację Kwarantanna Domowa należy aktywować kodem z SMS-a</strong>. Podałam ten sam numer telefonu, co przy rejestracji na test. <strong>SMS nigdy do mnie nie dotarł</strong>. Szybkie wyszukiwanie m&oacute;wi, że takich os&oacute;b jest więcej. Znalazłam podobne komentarze wielu os&oacute;b z r&oacute;żnych okres&oacute;w. To po prostu drogi bubel, a ja pewnie nie uniknę kontaktu z infolinią.</p> <p><strong>Według informacji w aplikacji oznacza to, że moje dane są błędne</strong>. Nie, żebym zamierzała gdziekolwiek się ruszać w najbliższych dniach. Żadnych takich! Jednak dobrze by było chociaż wiedzieć, jaki status ma moja kwarantanna i kiedy się skończy.</p> <p>Sprawa wygląda nader interesująco. Czy KPRM nie wzięła pod uwagę telefon&oacute;w Huawei bez usług Google? Bo<strong> nie chce mi się wierzyć, że to Huawei zawinił</strong>. Czego by o AppGallery nie m&oacute;wić, <strong>Huawei bardzo się stara, by było tam wszystko, czego potrzeba polskiemu użytkownikowi</strong>. Tylko co ja mam powiedzieć panu dzielnicowemu, gdy zapyta mnie o aplikację? <strong>Pytania w tej sprawie wysłałam już do przedstawicielstwa Huawei w Polsce, a także do rzecznika Centralnego Ośrodka Informatyki i rzecznika Komendanta Gł&oacute;wnego Policji</strong>. Zaktualizuję tekst, gdy tylko otrzymam odpowiedzi.</p> <h3><strong>Aktualizacja</strong></h3> <p>Od publikacji artykułu minęło 6 godzin. W tym czasie <strong>otrzymałam potwierdzenie od Huawei, że problem istnieje i pracują nad komunikatem, kt&oacute;ry będę mogła przekazać czytelnikom</strong>. Odpowiedział mi także rzecznik Centralnego Ośrodka Informatyki pan Igor Ryciak. Niestety to ślepa uliczka – <strong>COI nie jest deweloperem aplikacji Kwarantanna Domowa</strong>. Domyślam się więc, że tym kanałem żadnych nowych informacji nie zdobędę. To jednak zaskakujące. Policja jeszcze nie odpowiedziała, ale wiem, że moje pytania dotarły do odpowiedniej osoby.</p> <p>Udało mi się uruchomić Kwarantannę Domową, widać moje dane musiały się „uleżeć” przez 20 godzin. <strong>SMS przyszedł, aplikacja go przyjęła, po czym „zawisła” na kolejnym ekranie</strong>. Widzę, że łatwo nie będzie, ale się nie dam.</p> <p>W międzyczasie myszkowałam jeszcze w regulaminach korzystania z Kwarantanny Domowej i znalazłam poniższy zapis, prawdopodobnie niedostosowany do wsp&oacute;łczesnych reali&oacute;w.</p> <p style="text-align:center"><img alt="warunki korzystania z aplikacji kwarantanna domowa" src="/images/2022/02/warunki-korzystania-z-kwarantanna-domowa.jpg" /></p> <p><a href="https://www.gov.pl/web/koronawirus/kwarantanna-domowa-regulamin">Regulamin</a> m&oacute;wi więc jasno, że telefon z dostępem do AppGallery nie zwalnia mnie z obowiązku korzystania z Kwarantanny Domowej. Sytuacja dodatkowo się komplikuje przez EMUI, bo nie ma tam widocznych na pierwszy rzut oka informacji o tym, na kt&oacute;rej wersji Androida aktualnie działa.</p> <p>Wisienką na torcie była awaria internetu w laboratorium, do kt&oacute;rego miałam skierowanie na test. Szkoda, że na skierowaniu nie było informacji, że mogę z nim iść do dowolnego punktu. Niemniej staram się szukać pozytyw&oacute;w: przynajmniej wykręciłam sobie na zapas punkty cardio na rowerze. Teraz mogę siedzieć w domu.</p> <h3><strong>Aktualizacja</strong></h3> <p>Jest już poniedziałek, 7 lutego. W międzyczasie <strong>otrzymałam pozytywny wynik testu i moja kwarantanna domowa przeszła w izolację</strong>, wbrew temu, co pr&oacute;bowali mi wm&oacute;wić kiepscy w pozyskiwaniu informacji komentujący. Aplikacja Kwarantanna domowa zmieniła datę końca mojej kwarantany, a przy okazji znikły z niej dodatkowe opcje, jak zmiana numeru telefonu czy możliwość wezwania pomocy. Trochę szkoda. Miałam też kolejny telefon z Sanepidu, już bez informacji, że aplikacja jest mi do czegokolwiek potrzebna. Mogę za to wypełnić wniosek przez internet i wypożyczyć pulsoksymetr. Wynik testu i data końca izolacji są wypisane czarno na białym w aplikacji IKP.</p> <p>Co ciekawe, bardzo szybko po teście z mojej przychodni POZ zadzwonił kolejny automat z pytaniem, czy chcę się um&oacute;wić na teleporadę ze swoim lekarzem pierwszego kontaktu. Widać tam r&oacute;wnież technika poszła do przodu, a system pilnuje pacjent&oacute;w r&oacute;wnież w sobotnie popołudnia.</p> <p>Huawei wciąż nie ma dla mnie odpowiedzi, dlaczego na P50 Pro nie da się zainstalować aplikacji Kwarantanna domowa. Nie otrzymałam też odpowiedzi od Policji.</p> <lt-toolbar class="lt--mac-os" contenteditable="false" data-lt-force-appearance="light" style="display: none;"><lt-div class="lt-toolbar__wrapper" style="left: 1881px; position: absolute !important; top: 1385px !important; bottom: auto !important; z-index: auto;"><lt-div class="lt-toolbar__premium-icon"></lt-div><lt-div class="lt-toolbar__status-icon lt-toolbar__status-icon-has-errors lt-toolbar__status-icon-has-1-errors" title="LanguageTool – Sprawdzanie pisowni i gramatyki"></lt-div></lt-div></lt-toolbar>https://www.telepolis.pl/wiadomosci/felietony/huawei-kwarantanna-domowa-appgallery-policjaWed, 02 Feb 2022 11:29:00 +0100Zrobiłem zakupy w Neonet i sklep splunął mi w twarzhttps://www.telepolis.pl/tech/felietony/neonet-zakupy-pokemon-legends-arceus<p style="text-align:center"><img alt="Zrobiłem zakupy w Neonet i sklep splunął mi w twarz" src="/images/2022/01/neonet.jpg" /></p> <p><strong>Kilka dni temu zrobiłem zakupy online w sklepie Neonet. Nie mogę powiedzieć, że będę je wspominał dobrze. Poczułem się, jakby sklep splunął mi w twarz.</strong></p><p>Dzisiaj premierę ma gra <strong>Pokemon Legends: Arceus</strong>. Jako miłośnik kieszonkowych stwork&oacute;w i posiadacz Switcha przez długi czas biłem się z myślami, czy nową odsłonę kupić. Ostatecznie w środę (26 stycznia) zdecydowałem, że w nowe Pokemony chcę zagrać.</p> <p>Grę zdecydowałem się kupić w wersji fizycznej, bo w razie czego zawsze można ją sprzedać i odzyskać dużą część kasy. Tym bardziej że gry na Switcha prawie w og&oacute;le nie tanieją, a już na pewno te największe hity, a takim z pewnością będą nowe Pokemony. <strong>Przejrzałem szybko ceny oraz dostępność i zdecydowałem się na zakup w sklepie Neonet.</strong> Znanej, dużej sieci sklep&oacute;w. Byłem pewny, że to jakaś gwarancja. Ależ się myliłem...</p> <h3><strong>Neonet sprzedaje produkt, kt&oacute;rego nie ma</strong></h3> <p>W trakcie zakupu sklep informował, że gra jest dostępna i zostanie wysłana w momencie premiery. Na dow&oacute;d załączam zrzut ekranu z wiadomości e-mail, kt&oacute;rą dostałem zaraz po zakupie:</p> <p style="text-align:center"><img alt="Neonet zamówienie gry Pokemon Legends: Arceus" src="/images/2022/01/neonet-zamowienie.jpg" /></p> <p>Zadowolony czekałem aż gra do mnie dojdzie. Po cichu liczyłem, że wysyłki będą realizowane w czwartek, aby gra w piątek (czyli dzisiaj) trafiła do mnie, ale nie obraziłbym się też, gdybym dostał ją w poniedziałek. Okazało się jednak, że nie dostanę jej w og&oacute;le. <strong>Wczoraj (27 stycznia) po godzinie 22:00 sklep poinformował mnie, że z powodu dużego zainteresowania moje zam&oacute;wienie nie może być zrealizowane...</strong></p> <p><strong>W tej samej wiadomości konsultantka Neonet poinformowała mnie, że czas oczekiwania to co najmniej 6 tygodni.</strong> Tak, 6 tygodni czekania na grę. <strong>W ramach zadośćuczynienia zaproponowano mi... 5% zniżki na kolejną grę.</strong> 5% zniżki, czyli jakieś 10 zł. W tym momencie poczułem się, jakby ktoś splunął mi w twarz.</p> <p style="text-align:center"><img alt="Neonet anuluje zamówienie" src="/images/2022/01/neonet-wiadomosc.jpg" /></p> <p>Po raz kolejny dochodzi do sytuacji, w kt&oacute;rej sklep sprzedaje towar, kt&oacute;rego fizycznie nie ma. W momencie zakupu byłem jasno i klarownie informowany, że gra zostanie wysłana w dniu premiery. Dobrze wiemy, że to nie pierwszy raz, gdy coś takiego się dzieje. Podobne historie przytrafiały się wielu klientom także innych sklep&oacute;w. To jednak żadne wytłumaczenie. Sytuacja jest karygodna i czas w końcu coś z tym zrobić.</p> <p>Drogie sklepy, po pierwsze, nauczcie się nie sprzedawać rzeczy, kt&oacute;rych nie macie. Po drugie, w ramach przeprosin nie proponujcie 5% zniżki, kt&oacute;ra w praktyce oznacza 10 zł rabatu, bo to zwykła obraza i splunięcie w twarz, o kt&oacute;rym już wspominałem. To nie poprawia sytuacji. Tak naprawdę tylko ją zaognia.</p> <p>Oczywiście zażądałem jak najszybszego anulowania zam&oacute;wienia i zwrotu pieniędzy. <strong>Skontaktowałem się też z rzecznikiem prasowym sklepu Neonet z pytaniem o zaistniałą sytuację. </strong>Gdy otrzymam odpowiedź, to zaktualizuję tekst.</p> <p><strong>[AKTUALIZACJA]</strong></p> <p>Dobra informacja jest chociaż taka, że pieniądze błyskawicznie zostały zwr&oacute;cone na moje konto. Za to należy się uznanie. Nie zmienia to faktu, że mleko się rozlało, a ja nadal nie mam gry, bo jest bardzo trudno dostępna...</p> <p><strong>[AKTUALIZACJA 2]</strong></p> <p>Otrzymałem odpowiedź od rzecznika prasowego sklepu Neonet. Poniżej przytaczam jej część, ponieważ w całości jest zdecydowanie zbyt długa. Najważniejszy fragment to:</p> <blockquote> <p>Niestety nie jest to ani wina ani zła wola firmy, ale wynik tego jak działa rynek, zwłaszcza w ostatnim czasie i tego co dotyka bardzo wielu produkt&oacute;w z gamingu ale i całej elektroniki, np. popularnych smartfon&oacute;w.  Tłumaczę jak to wygląda. </p> <p>1. Producent informuje o dacie premiery produktu X (mniej lub bardzie szczeg&oacute;łowo) i zbiera zam&oacute;wienia z poszczeg&oacute;lnych rynk&oacute;w.<br /> 2. Dystrybutor lokalny na Polskę zbiera zam&oacute;wienia od sprzedawc&oacute;w detalicznych.<br /> 3. My jako Neonet oceniamy produkt, jego potencjał etc i m&oacute;wimy: ok, weźmiemy 1000 szt.<br /> 4. Dystrybutor lokalny zbiera zam&oacute;wienia z całego kraju i m&oacute;wi producentowi: weźmiemy 10 tysięcy sztuk.<br /> 5. Detaliści zaczynają sprzedawać preordery przed dniem premiery. Oczywiście sprzedajemy tylko 1000 sztuk maksymalnie bo tyle zam&oacute;wiliśmy.<br /> 6. Cały rynek czeka na premierę.  </p> <p>Niestety, kiedy w grę wchodzi produkcja faktycznego fizycznie istniejącego przedmiotu (nie dotyczy oczywiście dystrybucji cyfrowej), często w grę wchodzą ograniczenia produkcyjne, logistyczne itd. itp. W związku z tym często dochodzi do cięć zam&oacute;wień. Tu niestety, c&oacute;ż, Polska w większości wypadk&oacute;w nie jest traktowana priorytetowo, najlepszą alokacje dostają rynki kluczowe, jak USA, Japonia, UK, Niemcy… Dystrybutor lokalny dowiaduje się w ostatniej chwili, że dostanie nie 10 tysięcy ale 3… No to musi te 3 tysiące podzielić, więc wysyła po 1/3 tego co zam&oacute;wili detaliści. My jako detalista dowiadujemy się w ostatniej chwili, że dostaniemy 300 a nie 1000 sztuk i nie mamy na to żadnego wpływu. Pozostaje nam obsłużyć pierwszych 300 klient&oacute;w a pozostałych przeprosić, odesłać natychmiast pieniądze i zebrać cięgi… </p> <p>Podobna sytuacja do opisanej powyżej miała miejsce w wypadku gry Pokemon Legends Arceus: dostaliśmy zaledwie 1/3 tego co zam&oacute;wiliśmy. I nie piszę tego po to by zwalić na dystrybutora polskiego. To r&oacute;wnież nie jego wina ani nawet nie wina producenta: zapewniam, że wszyscy z przyjemnością sprzedali by tysiące egzemplarzy więcej. Po prostu: nie ma.</p> </blockquote> <p style="text-align: right;">- napisał Tomek Siedlecki, dyrektor marketingu w Neonet.</p> <p><strong>Zobacz: </strong><a href="https://www.telepolis.pl/tech/wydarzenia/lidl-kasy-samoobslugowe-problem-opinie">Lidl traktuje Polak&oacute;w jak złodziei. To może spotkać każdego</a><br /> <strong>Zobacz: </strong><a href="https://www.telepolis.pl/tech/felietony/windows-11-aktualizacja-jak-wylaczyc-przypomnienia">Windows 11 zaraz wyskoczy z lod&oacute;wki. Tak się nie da żyć</a></p>https://www.telepolis.pl/tech/felietony/neonet-zakupy-pokemon-legends-arceusFri, 28 Jan 2022 09:47:00 +0100Windows 11 zaraz wyskoczy z lodówki. Tak się nie da żyćhttps://www.telepolis.pl/tech/felietony/windows-11-aktualizacja-jak-wylaczyc-przypomnienia<p style="text-align:center"><img alt="Microsoft zachęca do instalacji Windowsa 11" src="/images/2022/01/windows-update-zacheca-do-windowsa-11.jpeg" /></p> <p><strong>Microsoft przypuścił zmasowany atak na użytkownik&oacute;w Windowsa 10, kt&oacute;rzy jeszcze nie odważyli się zainstalować „jedenastki”. Właśnie widziałam komputer, kt&oacute;ry nie pozwalał przez to zasiąść do pracy.</strong></p><p>Dzisiejszy poranek wyglądał nietypowo. On i ona siadają w swoim domowym biurze. Ona włącza Maca i od razu nurkuje w poczcie. On ma spotkanie, na kt&oacute;re się sp&oacute;źni. Dlaczego? Bo <strong>na ekranie jego komputera wyświetlane są slajdy o zaletach Windowsa 11</strong>. To naprawdę się wydarzyło.</p> <p><strong>Zobacz: </strong><a href="https://www.telepolis.pl/tech/windows/windows-11-nowy-menedzer-zadan-jak-wlaczyc">Windows 11 z ważną nowością. Jak włączyć?</a></p> <h3><strong>Nie chcesz aktualizacji? Zobacz, ile tracisz</strong></h3> <p>Nie powiem, że się tego nie spodziewaliśmy. Pierwsze oznaki nadciągającego kataklizmu były widoczne już poprzedniego dnia w postaci niebieskiego powiadomienia o aktualizacji w obszarze powiadomień. Zwykle te powiadomienia na tym piktogramie nie są niebieskie, więc nowość od razu przyciągnęła uwagę.</p> <p style="text-align:center"><img alt="Powiadomienie o dostępności aktualizacji" src="/images/2022/01/powiadomienie-o-aktualizacji-windows-11.jpg" /></p> <p>Kliknięcie powiadomienia przenosi oczywiście do Windows Update, gdzie znajduje się zachęta do aktualizacji. Niech sobie tam jest, skoro nie przeszkadza w pracy. Było już p&oacute;źno, więc komputer został wyłączony po owocnym dniu pracy i grania.</p> <p>Rano zaś system zarządził sprawdzanie dysku, co może być zupełnie niezwiązane z aktualizacją… ale nie musi. Widzieliśmy już planowane postarzanie sprzętu i celowo wprowadzane błędy, więc kto wie, czy nie był to zabieg socjotechniczny. Po uruchomieniu się zaś <strong>Windows zaserwował pokaz slajd&oacute;w z nowościami w jedenastce</strong>.</p> <p>Było to o tyle dziwne, że pokazu nie dało się wyłączyć. Był to ten sam spos&oacute;b wyświetlania informacji, co przy pierwszej konfiguracji systemu Windows 10. <strong>Maszyna nie nadawała się do pracy, nie było możliwe nawet zrobienie zrzutu ekranu</strong>, by ten moment uwiecznić. Całość nie trwała długo, ale to wszystko wystarczyło, by sp&oacute;źnić się na spotkanie online.</p> <p>Ze slajd&oacute;w można było dowiedzieć się między innymi, że zostając na dziesiątce, użytkownik straci mn&oacute;stwo nowych funkcji. Wymienione było między innymi nowe zarządzanie okienkami. Oczywiście pojawiły się też ostrzeżenia, że to i tamto może jeszcze nie działać zgodnie z obietnicami i że niekt&oacute;re aplikacje mogą się zachowywać nieprawidłowo.</p> <p>Nie muszę chyba m&oacute;wić, że na komputerze, kt&oacute;ry musi być gotowy do pracy, takie zachęty przekonują jeszcze mniej niż zwykle.</p> <h3><strong>Aktualizację można odłożyć, ale na jak długo?</strong></h3> <p>Ten tekst piszę na przykładzie wersji Pro systemu Windows 10, kt&oacute;ra to pozwala planować aktualizacje i ponowne uruchomienia. Tym bardziej to, co stało się w czwartkowy poranek, nie powinno mieć miejsca. Wersja Pro jest właśnie po to, by można było jej zaufać, że będzie gotowa do pracy. Przynajmniej w teorii, bo czwartkowy poranek pokazał, że bywa r&oacute;żnie.</p> <p>W Windows Update można tę aktualizację odłożyć, klikając „chcę zostać na Windowsie 10”. Myślę, że warto to zrobić, jeśli nie chcesz obudzić się z pokazem slajd&oacute;w na ekranie.</p> <p style="text-align:center"><img alt="Windows Update, odkładanie aktualizacji" src="/images/2022/01/windows-11-jak-odlozyc-aktualizacje.jpg" /></p> <p>Po kliknięciu, że na razie na tym komputerze zostaje dziesiątka, komunikat znikł. Zastanawia mnie, na jak długo. Doświadczenie podpowiada, że Microsoft nie powiedział jeszcze ostatniego słowa w kwestii nakłaniania do aktualizacji.</p> <p>Najnowsze informacje m&oacute;wią, że pod koniec 2021 roku Windows 11 działał na mniej niż 10% komputer&oacute;w. Być może zdobywa rynek za wolno i trzeba było wyciągnąć cięższe działa?</p> <p><strong>Zobacz: </strong><a href="https://www.telepolis.pl/tech/windows/windows-11-popularnosc">Microsoft ma problem. Nikt nie chce Windowsa 11</a></p> <p>Jeszcze jedno. Po wszystkim w menu wyszukiwania (tym obok Menu Start) pojawiła się jeszcze propozycja instalacji przeglądarki Microsoft Edge. Widocznie wciskanie jednego produktu to za mało na czwartkowy poranek!</p>https://www.telepolis.pl/tech/felietony/windows-11-aktualizacja-jak-wylaczyc-przypomnieniaThu, 27 Jan 2022 13:10:00 +0100Piersi, tokeny i dantejskie sceny. Gamingowe wpadki 2021https://www.telepolis.pl/rozrywka/felietony/najwieksze-gamingowe-wpadki-2021-roku<div class="content-full-width full-width"> <p style="text-align:center"><img alt="Piersi, tokeny i dantejskie sceny. Gamingowe wpadki 2021" class="w-100" src="/images/2021/12/gamingowe-wpadki-2021/gamingowe-wpadki-2021-xyrcone.jpg" /></p> </div> <p><br /> <strong>Do końca 2021 roku zostało już tylko kilka dni. To czas podsumowań. Jak miniony rok wypadł w tak zwanym giereczkowie? Nie obyło się bez kilku większych, mniejszy i katastrofalnych wpadek. Jakie były największe?</strong></p><p>Nie był to łatwy rok. Wszyscy chyba się co do tego zgodzimy i powody takiego stanu rzeczy są oczywiste. W świecie gamingowym też było średnio. Kilka rzeczy na pewno się udało, wiele gier zasługuje na uznanie, ale nie obyło się też bez wpadek.</p> <p>Wybrałem kilka moim zdaniem największych. <strong>To w pełni subiektywny tekst, więc jeśli z czymś się nie zgadzacie lub chcielibyście coś od siebie dodać, to komentarze są do Waszej dyspozycji.</strong> Kolejność jest przypadkowa, chociaż największa gamingowa wpadka 2021 roku jest chyba oczywista, ale o tym za chwilę.</p> <h3><strong>Skandaliczne warunki w Activision Blizzard</strong></h3> <p style="text-align:center"><img alt="Activison Blizzard" src="/images/2021/12/gamingowe-wpadki-2021/1-Activision-Blizzard.jpg" /></p> <p><strong>To tak naprawdę nie jest wpadka 2021 roku, a kilku ostatnich lat. </strong>To, co działo się w Activision Blizzard, jest po każdym względem niedopuszczalne i skandaliczne. Kultura bractwa, jak zostało to określone, to mało powiedziane. Wyobraźcie sobie przełożonego, kt&oacute;ry zabiera na służbowy wyjazd z podwładną akcesoria erotyczne i proponuje jej seks. Nie mamy co do tego pewności, ale oczywiste wydaje się, że był to jeden z powod&oacute;w, kt&oacute;ry doprowadził do jej samob&oacute;jstwa.</p> <p>Co prawda z firmą <a href="https://www.telepolis.pl/rozrywka/gry/blizzard-mccree-overwatch-zmiana-nazwy">pożegnało się wielu kluczowych pracownik&oacute;w</a>, ale reakcja Activision Blizzard i tak nie można określić mianem prawidłowej. Początkowo deweloper i wydawca zaprzeczył wszystkim doniesieniom, określając je mianem przesadzonych. Następnie <a href="https://www.telepolis.pl/rozrywka/wydarzenia/blizzard-utrudnia-sledztwo-znikajace-dokumenty">wynajęto zewnętrzną firmę</a>, kt&oacute;ra rozmawiała z pracownikami i ostrzegała ich, że wszelkie informacje są poufne. To doprowadziło do licznych <a href="https://www.telepolis.pl/rozrywka/wydarzenia-art/activision-blizzard-pracownicy-reaguja-na-oswiadczenie-firmy">protest&oacute;w os&oacute;b zatrudnionych</a> w Activision Blizzard.</p> <p><strong>Jakby tego było mało, z firmą nadal nie pożegnał się jej prezes – Bobby Kotick</strong>. Chociaż domaga się tego wiele os&oacute;b, to ten nadal piastuje swoje stanowisko i twierdzi, że to nie jest odpowiedni moment na odejście. W mojej ocenie trudno wyobrazić sobie lepszy moment skoro sam tuszował sprawę molestowania w jego firmie, a także groził swojej sekretarce, że ją zabije.</p> <p><strong>Dlatego skandal w Activison Blizzard to w mojej ocenie największa wpadka 2021 roku</strong>, chociaż słowo „wpadka” w żadnym stopniu nie oddaje tego, co działo się w tej firmie.</p> <h3><strong>Co z Cyberpunk 2077?</strong></h3> <iframe allow="accelerometer; autoplay; clipboard-write; encrypted-media; gyroscope; picture-in-picture" allowfullscreen="" frameborder="0" height="315" src="https://www.youtube.com/embed/8X2kIfS6fb8" title="YouTube video player" width="560"></iframe> <p><strong>Pomimo błęd&oacute;w i niedor&oacute;bek uwielbiam Cyberpunk 2077</strong>. Grę przeszedłem w wersji na PC kr&oacute;tko po jej premierze i jestem pewien, że wr&oacute;cę do niej jeszcze kilkukrotnie. Pomimo tego nie mogę przemilczeć sprawy tego, w jakim stanie nadal się ona znajduje. Wiem, że produkcja CD Projekt RED zadebiutowała jeszcze w 2020 roku, ale w tym <a href="https://www.telepolis.pl/rozrywka/gry/cyberpunk-2077-dodatki-dlc-opoznione">mieliśmy dostać dodatki</a>, a nawet w pewnym momencie polska firma <a href="https://www.telepolis.pl/rozrywka/gry/cyberpunk-2077-wiedzmin-3-tryb-multiplayer-cd-projekt-red">przebąkiwała coś o trybie multiplayer</a>.</p> <p><strong>Tymczasem rok po premierze Cyberpunk 2077 może i jest w lepszym stanie, ale nadal daleko grze do doskonałości.</strong> Błędy cały czas się pojawiają, a wiele mechanik jest nadal zbyt uproszczona i ułomna. Sztandarowy przykład to spos&oacute;b działania policji, ale wymienić można też brak systemu metra, kt&oacute;re przecież pojawiało się w trailerze (co ciekawe, metro zostało dodane przez modder&oacute;w). No i nie doczekaliśmy się dużych dodatk&oacute;w. Ta wpadka to pokłosie słabej premiery w roku poprzednim, ale smr&oacute;d ciągnie się za CD Projekt RED aż do dzisiaj.</p> <h3><strong>GTA Trilogy – The Definitive Edition</strong></h3> <p style="text-align:center"><img alt="GTA Trilogy - Definitive Edition" src="/images/2021/12/gamingowe-wpadki-2021/3-GTA-Trilogy-Definitive-Edition.jpg" /></p> <p>Jeśli śledzicie doniesienia gamingowe, to tak naprawdę sam tytuł m&oacute;wi już wszystko. GTA Trilogy – The Definitive Edition miało być prawdziwą ucztą. Wisienką na torcie dla wszystkich fan&oacute;w serii Grand Theft Auto. Nie bez powodu trylogia została określona mianem „edycji ostatecznej”. <strong>Tymczasem gra wyszła w fatalnym stanie.</strong> Zupełnie, jakby nikt jej nie sprawdził przed premierą, a przecież nigdzie się nie spieszyło. Tw&oacute;rcy mogli poczekać nawet kilka miesięcy z dopracowaniem poszczeg&oacute;lnych element&oacute;w.</p> <p>Gra miała poprawić wiele błęd&oacute;w starych wersji GTA. Rzecz w tym, że nie tylko tego nie zrobiła, co dodała kilka nowych. Jakby tego było mało, to dochodzi do tego słaba oprawa graficzna, przez kt&oacute;rą wiele postaci wygląda wręcz komicznie, a także skandaliczna optymalizacja. <strong>Wyobraźcie sobie, że gry sprzed 20 lat nie potrafią utrzymać stabilnych 60 klatek na sekundę na konsolach nowej generacji.</strong> Jasne, grafika została odświeżona, ale nadal nie jest to poziom, z kt&oacute;rym PS5 czy XSX powinny mieć problem.</p> <p>Co zawiodło? Studio Groove Street Games, kt&oacute;re nie poradziło sobie z remasterem GTA Trilogy. <strong>Tw&oacute;rcy podobno bazowali na mobilnych wersjach gry</strong>, zamiast wykorzystać oryginalne produkcje na PC-ty czy konsole. Dodatkowo zdecydowali się przenieść tytuł ze starego silnika RenderWawe na Unreal Engine 4. Chociaż wydawało się to słuszne, to przysporzyło licznych problem&oacute;w. W skr&oacute;cie, GTA Trilogy – The Definitive Edition nie powinno w takim stanie w og&oacute;le trafić do sprzedaży.</p> <h3><strong>Dostępność sprzęt&oacute;w</strong></h3> <p style="text-align:center"><img alt="PlayStation 5" src="/images/2021/12/gamingowe-wpadki-2021/4-PS5.jpg" /></p> <p><strong>Jednym z większych problem&oacute;w 2021 roku, kt&oacute;ry jednocześnie dotknął wiele os&oacute;b, jest bez wątpienia słaba dostępność wielu sprzęt&oacute;w do grania.</strong> Nie chodzi tutaj tylko o karty graficzne, kt&oacute;re może i są w sklepach, ale w mocno zawyżonych cenach, ale także konsole nowej generacji – PlayStation 5, a także (chociaż w mniejszym stopniu w Polsce) Xbox Series X/S. Te pojawiają się w sklepach co jakiś i często w mało opłacalnych zestawach z grami, akcesoriami lub abonamentem PS Plus na 6 czy 12 miesięcy. Ceny są odpowiednio zawyżone, ale tak naprawdę spragnieni gracze nie mają wielkiego wyboru.</p> <p><strong>Co zawiniło?</strong> Z jednej strony to kryzys na rynku układ&oacute;w scalonych, przez co producenci nie są w stanie wyprodukować więcej urządzeń. Po drugie, sam popyt jest ogromny. Zar&oacute;wno sprzedaż kart graficznych, jak i konsol nowej generacji jest bardzo wysoka. W przypadku PS5 mowa nawet o lepszej sprzedaży niż w pierwszym roku życia PS4. Jednak problemy sprawiają, że ani NVIDIA, ani Sony, AMD i Microsoft nie są w stanie zwiększyć produkcji.</p> <p>Co gorsza, <a href="https://www.telepolis.pl/tech/sprzet/dostepnosc-konsol-nowej-generacji-playstation-5-xbox-series-xs-2022">w 2022 roku sytuacja nie zapowiada się na lepszą</a>. Niemal wszyscy eksperci jednym głosem m&oacute;wią, że w drugiej połowie przyszłego roku zobaczymy pierwsze objawy odbicia od dna, ale na prawdziwą poprawę przyjdzie nam poczekać aż do 2023 roku.</p> <h3><strong>Op&oacute;źnienia, op&oacute;źnienia i jeszcze raz op&oacute;źnienia</strong></h3> <iframe allow="accelerometer; autoplay; clipboard-write; encrypted-media; gyroscope; picture-in-picture" allowfullscreen="" frameborder="0" height="315" src="https://www.youtube.com/embed/EE-4GvjKcfs" title="YouTube video player" width="560"></iframe> <p>Jeśli czekaliście na jakąś grę w 2021 roku, to jest spora szansa, że jej premiera została przełożona. <strong>Minione 12 miesięcy można określić mianem „niekończących się op&oacute;źnień”.</strong> Niekt&oacute;re produkcje ostatecznie trafiły do graczy, chociaż często w nie najlepszym stanie (np. Battlefield 2042), a na inne musimy poczekać do 2022, a czasami nawet 2023 roku.</p> <p><strong>Jakie gry zostały op&oacute;źnione w 2021 roku? </strong>Wymieniać można długo: Diablo 4 i Overwatch 2, chociaż obie nie miały tak naprawdę oficjalnej daty premiery, God of War: Ragnarok, Horizon Forbidden West, Dying Light 2, wspominane już dodatki do Cyberpunk 2077, sam <a href="https://www.telepolis.pl/rozrywka/gry/wiedzmin-3-cyberpunk-2077-next-gen-opoznione">Cyberpunk 2077 i Wiedźmin 3 w wersji na konsole nowej generacji</a>, Hogwarts Legacy, czyli RPG w świecie Harry’ego Pottera, Gotham Knights, Gran Turismo 7, Vampire: The Masquerade - Bloodlines 2, The Lord of the Rings: Gollum i wiele, wiele więcej. Lista jest naprawdę długa.</p> <h3><strong>Tw&oacute;rcy gier zerkają w stronę NFT</strong></h3> <p style="text-align:center"><img alt="NFT w grach" src="/images/2021/12/gamingowe-wpadki-2021/5-NFT.jpg" /></p> <p><strong>Jednym z najgłośniejszych temat&oacute;w 2021 roku było NFT.</strong> Nic dziwnego, że technologię postanowili wykorzystać r&oacute;wnież tw&oacute;rcy gier. Prędzej czy p&oacute;źniej po prostu musiało to nastąpić. Szkoda, że w większości przypadk&oacute;w zrobili to w spos&oacute;b tak nieudolny, że zebrali za to straszne cięgi od społeczności graczy.</p> <p><strong>Najbardziej oberwało się Ubisoftowi, kt&oacute;ry zaprezentował system Quartz, oparty właśnie na NFT.</strong> Wideo na YouTubie zebrało niemal same negatywne oceny, co zmusiło dewelopera i wydawcę do usunięcia materiału. Na ten moment nie wiadomo, co dalej planują Francuzi, ale w zaprezentowanej formie Quartz nie ma racji bytu i jest jedynie skokiem na kasę. Za podobną zagrywkę <a href="https://www.telepolis.pl/rozrywka/gry/stalker-2-nft-metahuman-rezygnacja">oberwało się r&oacute;wnież GSC Game World</a>, czyli tw&oacute;rcom S.T.A.L.K.E.R. 2: Heart of Chernobyl, chociaż oni akurat uzyskane z NFT pieniądze chcieli przekazać na cele charytatywne.</p> <p>To wszystko nie zmienia faktu, że gracze nie chcą NFT w grach, a przynajmniej nie w zaproponowanej do tej formie.</p> <h3><strong>Streamy z basen&oacute;w</strong></h3> <p style="text-align:center"><img alt="Twitch basenowe streamerki" src="/images/2021/12/gamingowe-wpadki-2021/twitch-basenowe-streamerki.jpg" /></p> <p>Jednym z gorętszych temat&oacute;w 2021 roku był Twitch. Chociaż platforma pobiła swoje dotychczasowe rekordy popularności, to najczęściej m&oacute;wiło się o niej w zupełnie innym kontekście. Chodzi o basenowe streamerki, kt&oacute;re w minionych 12 miesiącach niemal zdominowały platformę streamingową.</p> <p><strong>Działalność tego typu streamerek od początku budziła duże zastrzeżenia.</strong> Wiele os&oacute;b zarzucało im, że Twitch to nie miejsce na transmisje o wyraźnym podtekście seksualnym. Tym bardziej przecież, że sama platforma w swoim regulaminie zabrania ubioru, kt&oacute;ry jest zbyt skąpy. Reguła ta nie dotyczy jednak miejsc, w kt&oacute;rych jest to uzasadnione. Dlatego streamerki potrafią na środku salony postawić basen wypełniony wodą, by m&oacute;c wyginać się w strojach, kt&oacute;re dużo więcej odsłaniają, niż zasłaniają.</p> <p>Twitch jednak nie reagował na krytykę społeczności. To dla platformy przecież ogromne źr&oacute;dło zarobk&oacute;w. Z każdego suba, a tych basenowym streamerkom nie brakuje, i z każdej wyświetlonej reklamy serwis zarabia pieniądze. Dlatego ostatecznie <a href="https://www.telepolis.pl/tech/rozrywka/twitch-nowa-kategoria-hot-tubs-pools-beaches">wprowadzono zupełnie nową kategorię</a>, właśnie z myślą o tego typu transmisjach. Było to ostateczne przyznanie, że streamy z basen&oacute;w stają się stałym elementem Twitcha. A szkoda, bo <strong>jednocześnie platforma nie ma problem&oacute;w z banowaniem os&oacute;b, kt&oacute;re przez przypadek pokażą na streamie pośladki czy kawałek piersi.</strong> Jak widać, są r&oacute;wni i r&oacute;wniejsi.</p> <h3><strong>eFootball 2022, czyli jeden wielki dramat</strong></h3> <iframe allow="accelerometer; autoplay; clipboard-write; encrypted-media; gyroscope; picture-in-picture" allowfullscreen="" frameborder="0" height="315" src="https://www.youtube.com/embed/MCpTQytOjhE" title="YouTube video player" width="560"></iframe> <p>Od wielu lat na rynku gier piłkarskich trwał duopol. O miano najlepszej walczyły ze sobą FIFA oraz Pro Evolution Soccer. Przez długi czas walka była wyr&oacute;wnana, a opinie użytkownik&oacute;w podzielone. Z czasem jednak produkcja EA Sports zaczęła zyskiwać ogromną przewagę, wyrażoną przede wszystkim w liczbie sprzedanych egzemplarzy gry. Nic dziwnego, że Konami postanowiło zmienić sw&oacute;j model biznesowy. <strong>Zapowiedziano nową grę eFootball 2022.</strong></p> <p>Początkowe informacje m&oacute;wiły, że będzie to produkcja free2play, kt&oacute;ra cały czas będzie aktualizowana czy to o nowe tryby, drużyny czy też zawodnik&oacute;w. Szybko okazało się, że <strong>darmowość będzie tylko na papierze</strong>. Bez opłat otrzymaliśmy jedynie dostęp do zwykłych mecz&oacute;w, a wszystkie pozostałe i tak naprawdę najważniejsze tryby udostępniane będą w fomie płatnych DLC. To był pierwszy zgrzyt, jeszcze przed samą premierą gry.</p> <p>P&oacute;źniej nastąpiła nieszczęsna premiera eFootball 2022, czyli drugi i jeszcze większy zgrzyt. Gra okazała się po prostu tragiczna. <strong>Było to nic innego, jak festiwal błęd&oacute;w i niedor&oacute;bek.</strong> Produkcja okazała się praktycznie niegrywalna, nie wspominając już o braku rewolucji, kt&oacute;rą zapowiadali tw&oacute;rcy. Konami ostatecznie przeprosiło i zapowiedziało duży patch, kt&oacute;ry rozwiąże większość problem&oacute;w. Ten był zapowiadany jeszcze na ten rok, ale ostatecznie wyjdzie dopiero na wiosnę 2022 roku.</p> <h3><strong>Oby 2022 był dużo lepszy!</strong></h3> <p><strong>To w mojej ocenie największe wpadki świata gier w 2021 roku.</strong> Oczywiście było tego dużo więcej i wymienić dałoby się jeszcze kilka rzeczy, ale te powyższe szczeg&oacute;lnie wyr&oacute;żniły się w 2021 roku. Jeszcze raz podkreślę, że jest to m&oacute;j całkowicie subiektywny wyb&oacute;r. Jeśli z czymś się nie zgadzacie lub czegoś Waszym zdaniem brakuje, to dajcie znać w komentarzach.</p> <p><strong>Tymczasem życzę Wam, ale też sobie samemu, aby 2022 roku okazał się dla wszystkich graczy dużo lepszy.</strong> Jest na to spora szansa, patrząc, ile gier zostało przełożonych właśnie na przyszły rok. Mam też nadzieję, że chociaż minimalnie poprawi się dostępność kart graficznych i konsol nowej generacji. Wierzę też, że sprawy dyskryminacji, wyzyskiwania i molestowania w gamedevie przestaną być zamiatane pod dywan i branża raz i na zawsze sobie z nimi poradzi. Niech to będzie branża przyjazna dla wszystkich, bo nie zapominajmy, że gry mają być dla nas wszystkich przede wszystkim przyjemnością!</p>https://www.telepolis.pl/rozrywka/felietony/najwieksze-gamingowe-wpadki-2021-rokuSat, 25 Dec 2021 17:03:14 +0100PlayStation 5 ma już rok – i nadal nie warto go kupowaćhttps://www.telepolis.pl/artykuly/felietony/playstation-5-2021-opinie-ocena<div class="content-full-width full-width"><img alt="PlayStation 5 ma już rok – i nadal nie warto go kupować" class="w-100" src="/images/2021/12/playstation-5-felieton/playstation-5-01.jpg" /></div> <p><br /> <strong>PlayStation 5 swoją premierę miało ponad rok temu. Czy konsola spełniła pokładane w niej nadzieje oraz czy warto ją kupić?</strong></p><p>Uwierzycie, że to ponad rok, od kiedy na sklepowe p&oacute;łki trafiło<strong> PlayStation 5</strong>? No dobra, z tymi „sklepowymi p&oacute;łkami” to bywało r&oacute;żnie. Niemniej <strong>nasz premierowy test konsoli pojawił się na portalu niemal r&oacute;wno dwanaście miesięcy temu</strong>.</p> <p><strong>Zobacz:</strong> <a href="https://www.telepolis.pl/artykuly/testy-sprzetu/sony-playstation-5-test-recenzja-opinie">Sony PlayStation 5 – nowa generacja konsol pokazuje pazur</a><br /> <strong>Zobacz:</strong> <a href="https://www.telepolis.pl/tech/sprzet/playstation-5-ps5-konsole-dostepnosc-sklepy" target="_blank">PlayStation 5 odbiera rozum. No sami sp&oacute;jrzcie</a></p> <p>To w sumie dobry moment, żeby do tematu wr&oacute;cić. W końcu przez tych dwanaście miesięcy dużo się wydarzyło, a i sam miałem okazję spędzić z PS5 kilka dodatkowych miesięcy. W jaki spos&oacute;b wpłynęło to na moją ocenę? I czy to już ten moment, kiedy nowa konsola powinna pojawić się w Waszych domach?</p> <p style="text-align:center"><img alt="PlayStation 5 ma już rok – i nadal nie warto go kupować" src="/images/2021/12/playstation-5-felieton/playstation-5-05.jpg" /></p> <p>Dla przypomnienia, kiedy po raz ostatni miałem okazję pisać o PlayStation 5, konsola wywarła na mnie olbrzymie wrażenie – gł&oacute;wnie pozytywne.<strong> W nowej platformie Sony od początku drzemał olbrzymi potencjał i pozostawało wyłącznie pytanie, czy producentowi uda się go skutecznie wykorzystać.</strong></p> <p>I co, udało się?</p> <p><strong>W zasadzie m&oacute;głbym odpowiedzieć „nie” i zamknąć temat. </strong>Byłoby to jednak spłycaniem problemu i rysowałoby nadmiernie ponury obraz. No bo nie oszukujmy się – chyba wszyscy liczyliśmy, że pierwszy rok z PlayStation 5 będzie wyglądał trochę inaczej, ale to nadal świetny sprzęt, kt&oacute;ry ma przed sobą świetlaną przyszłość.</p> <h3><strong>Z grami posucha</strong></h3> <p>Nie da się natomiast ukryć, że <strong>pierwszy rok z PlayStation 5 okazał się rozczarowujący pod jednym istotnym względem: gier</strong>. Nie chodzi mi nawet o to, że nie było w co grać. Ba, tutaj Sony wybrnęło obronną ręką, udostępniając nam całą bazę gier z PlayStation 4 w formie wstecznej kompatybilności. Tyle tylko, że nie do końca na to czekamy, prawda?</p> <p style="text-align:center"><img alt="PlayStation 5 ma już rok – i nadal nie warto go kupować" src="/images/2021/12/playstation-5-felieton/playstation-5-11.jpg" /></p> <p>Żeby nowa generacja rozwinęła skrzydła potrzeba gier robionych pod nową generację, a tych nie ma na razie dużo. <strong>Zresztą nawet wśr&oacute;d produkcji natywnie wydanych na PS5 lwią część stanowią remastery i produkcje multiplatformowe.</strong> Co więcej, nic nie wskazuje na to, żeby miało się to w najbliższym czasie zmienić. Już dziś wiemy, że zaplanowane na przyszły rok exclusive’y Sony ukażą się także na PlayStation 4. To oznacza, że nowy Horizon czy God of War od strony technicznej raczej nie zaoferują nam niczego, czego nie widzielibyśmy w poprzednich odsłonach.  </p> <p>I nie zrozumcie mnie źle – uważam, że to dobra wiadomość.<strong> Jeśli gra nie wymaga dodatkowej mocy obliczeniowej lub specjalnej funkcjonalności, nie ma sensu robić sztucznych barier dla posiadaczy starszej generacji. </strong>Na pewno nie na tym etapie, kiedy PS5 nadal pozostaje towarem deficytowym. Taki Spider-Man: Miles Morales na PS4 to nadal ta sama gra, tylko nie taka ładna. No ale komuś to nie przeszkadza, po co odbierać mu szansę na cieszenie się grą?</p> <h3><strong>I gdzie ten skok generacyjny?</strong></h3> <p>Ale jest też druga strona medalu. <strong>Trudno w końcu m&oacute;wić o skoku generacyjnym, kiedy gry cały czas muszą działać na starym sprzęcie.</strong> Do tego potrzeba tytuł&oacute;w, kt&oacute;re od początku projektowane są tak, by wykorzystać dodatkową moc i funkcjonalność nowej platformy. Takich gier mamy natomiast jak na lekarstwo.</p> <p>Paradoksalnie przez cały czas najlepszym pokazem możliwości nowej konsoli pozostaje demko Astro’s Playroom. Jeśli jeszcze go nie ograliście – polecam z całego serca. Czeka Was jakieś dwie godziny naprawdę przedniej zabawy. Wracając jednak do rzeczy, Astro’s Playroom zademonstrowało, jak w kreatywny spos&oacute;b można wykorzystać możliwości nowego kontrolera, aby wzbogacić rozgrywkę i spotęgować immersję. Być może w ten spos&oacute;b Sony samo sobie postawiło zbyt wysoko poprzeczkę, bo dokładnie tego oczekiwałem po innych exclusive’ach na PS5. A co dostałem?</p> <p style="text-align:center"><img alt="PlayStation 5 ma już rok – i nadal nie warto go kupować" src="/images/2021/12/playstation-5-felieton/astros-playroom.jpg" /></p> <p>Przede wszystkim dostałem niewiele, ponieważ z gier na wyłączność na nową konsolę udało mi się ograć wyłącznie Demon’s Souls, Ratchet & Clank: Rift Apart oraz Returnal. Każdy z tych tytuł&oacute;w robi wrażenie pod względem graficznym (szczeg&oacute;lnie Demon’s Souls), ale <strong>żaden nie pokazał mi nic, czego nie widziałbym na PS4</strong>.</p> <p>Tak, nawet Ratchet & Clank. Co prawda gra sama w sobie jest fenomenalna i doskonale się przy niej bawiłem, ale mechanika podr&oacute;ży między wymiarami nie jest czymś, czego jako gracz bym już wcześniej nie widział. Nie chcę się tutaj cofać do czas&oacute;w Legacy of Kain: Soul Reaver z PSX, ale wcale nie muszę – wystarczy wspomnieć o Titanfall 2 i Dishonored 2. W jednym i drugim tytule znajdziemy misje, w kt&oacute;rych przyjdzie nam płynnie przeskakiwać między dwiema alternatywnymi wersjami tego samego poziomu. </p> <p>Oczywiście w wymienionych przykładach efekt ten uzyskano zupełnie innymi metodami, niż w najnowszym Ratchet’cie. Ale wiecie co? <strong>Jako gracza nie interesuje mnie, co się dzieje za kulisami. </strong>Interesuje mnie efekt końcowy, a ten sam w sobie szczeg&oacute;lnie rewolucyjny nie jest.</p> <h3><strong>Wsteczna kompatybilność, remastery i masa zamieszania</strong></h3> <p>O wiele większe wrażenie zrobił na mnie fakt, że <strong>PlayStation 5 w końcu pozwoliło mi ograć wiele gier z mojej biblioteki na PS4 w 60 FPS</strong>, a często nawet wyższej rozdzielczości. Szkoda tylko, że i tutaj polityka Sony pozostawia wiele do życzenia. W czasach, kiedy Microsoft wychodzi graczom naprzeciw na każdym kroku, rozdając premierowe tytuły p&oacute;łdarmo, Japończycy nie widzą problemu, by żądać od graczy wyższej ceny za grę w wersji na PS5.</p> <div class="content-full-width full-width"><img alt="PlayStation 5 ma już rok – i nadal nie warto go kupować" class="w-100" src="/images/2021/12/playstation-5-felieton/playstation-5-03.jpg" /></div> <p><br /> Ba, mało tego!<strong> Dla części tytuł&oacute;w jedyną opcją upgrade’u z wersji PS4 na PS5 było kupno drugi raz tego samego tytułu</strong> – w pełnej cenie rzecz jasna. Dopiero oburzenie graczy i medi&oacute;w sprawiło, że Sony poszło po rozum do głowy i udostępniło taką opcję w sklepie – z tym że oczywiście dodatkowo płatną. „For the players.”</p> <h3><strong>Obietnice spełnione i niespełnione</strong></h3> <p>Nie jest to zresztą jedyna rzecz, gdzie Sony zawiodło. Oszukani mogą się czuć także gracze, kt&oacute;rzy specjalnie z myślą o PS5 kupili nowe telewizory z<strong> HDMI 2.1</strong> i <strong>VRR</strong>, podczas gdy te rok od premiery nadal nie są dostępne. To poważne przeoczenie, tym bardziej, że przed premierą nowej generacji była to jedna z mocniej wyczekiwanych funkcji. O tym, że na Xbox Series X działa bez problemu chyba nawet nie ma sensu wspominać.</p> <p>Ale to nie znaczy, że Japończycy nie dodają funkcji, kt&oacute;re obiecali przed premierą. Opcja montażu dysku SSD? Musieliśmy czekać na nią grubo ponad p&oacute;ł roku, ale jest i działa. <strong>Nawet nieczytelne menu systemowe doczekało się lekkich szlif&oacute;w i dziś korzysta się z niego dużo wygodniej.</strong> Nie idealnie, tym bardziej że nadal brakuje takich podstaw jak obsługa katalog&oacute;w, ale idzie to wszystko w dobrą stronę.</p> <p style="text-align:center"><img alt="PlayStation 5 ma już rok – i nadal nie warto go kupować" src="/images/2021/12/playstation-5-felieton/playstation-5-08.jpg" /></p> <p>Szkoda, że nie wszystko da się tak łatwo poprawić i cały czas jesteśmy skazani na ten sam brzydki, niepraktyczny design konsoli. W zasadzie w tym temacie powiedziane było już chyba wszystko, więc nie będę się rozpisywał. Tym bardziej, że w innym przypadku musiałbym zacytować wiązankę, kt&oacute;ra ciśnie mi się na usta, ile razy muszę przesunąć konsolę, a przed Świętami jednak nie wypada.<strong> Do dziś nie mogę uwierzyć, że ktoś tę idiotyczną plastikową podstawkę uznał za dobry pomysł.</strong></p> <h3><strong>Kiedyś będzie dobrze</strong></h3> <p>No dobra, to wiadro pomyj wylane. Wspomniałem jednak we wstępie, że sprowadzanie pierwszego roku PS5 do jednej wielkiej porażki byłoby trochę krzywdzące i nadal to podtrzymuję. To nadal bardzo fajna konsola.<strong> Korzysta mi się z niej bardzo przyjemnie i bynajmniej nie planuję po dobroci wracać do grania na PS4, bo mimo wszystko byłby to duży krok wstecz.</strong></p> <div class="content-full-width full-width"><img alt="PlayStation 5 ma już rok – i nadal nie warto go kupować" class="w-100" src="/images/2021/12/playstation-5-felieton/playstation-5-00.jpg" /></div> <p><br /> Ale czy polecam komukolwiek jej zakup? Czy uważam, że warto polować na dostawy i przepłacać po kilkaset złotych dla tych kilku gier, w kt&oacute;re nie zagramy na PlayStation 4? Ani trochę. <strong>Minie jeszcze kilka miesięcy, zanim taki zakup zacznie mieć sens, a w międzyczasie na czekaniu można co najwyżej zyskać.</strong></p>https://www.telepolis.pl/artykuly/felietony/playstation-5-2021-opinie-ocenaSat, 25 Dec 2021 09:33:18 +0100Chrzanić dostawy. Mam GeForce’a RTX 3080 za pięć stówekhttps://www.telepolis.pl/artykuly/felietony/nvidia-geforce-now-rtx-3080-opinie-test-recenzja<div class="content-full-width full-width"><img alt="" class="w-100" src="/images/2021/12/geforce-now-rtx-3080/GeForce-NOW-RTX-3080-opinie.jpg" /></div> <p><br /> <strong>NVIDIA uruchomiła pakiet RTX 3080 w usłudze GeForce Now. Testowałem go przez kilka ostatnich dni i jest naprawdę dobrze.</strong></p><p><strong>Jako przykładny PC Master Race przez długi czas byłem hejterem grania w chmurze</strong>. Nie ma co tego ukrywać. Wychodziłem z założenia, że żadna tego typu usługa nie będzie w stanie zastąpić mi natywnie uruchomionej gry czy to na komputerze, czy nawet konsoli.</p> <p>Z kolei granie na smartfonie, kt&oacute;re GeForce NOW też umożliwia, nawet jeśli w gry z PC-t&oacute;w, uważałem za nieszczeg&oacute;lnie wygodne. Może i odpalenie Wiedźmina czy Cyberpunka na telefonie brzmi zachęcająco, to jednak jest po prostu gorsze od porządnego, dużego ekranu. </p> <p><strong>Zobacz: </strong><a href="https://www.telepolis.pl/artykuly/poradniki/jaki-komputer-do-gier-polecane-zestawy-grudzien-2021">Jaki komputer do gier? Polecane zestawy na grudzień 2021</a></p> <p><strong>Sytuacja zmieniła się, gdy kilkukrotnie już miałem okazję korzystać z GeForce NOW przy okazji pisania czy to por&oacute;wnań, test&oacute;w czy też wszelkiej maści artykuł&oacute;w na ten temat.</strong> Nie będę ukrywał, że moje podejście do grania w chmurze mocno się zmieniło. Byłem przekonany, że to technologia odległej przyszłości, a tymczasem już dzisiaj NVIDIA ma w tej kwestii sporo do zaoferowania. Tym bardziej ucieszyłem się na informację o wprowadzeniu nowego, lepszego pakietu, dzięki kt&oacute;remu usługa ma prezentować się jeszcze lepiej.</p> <h3><strong>GeForce NOW RTX 3080, czyli co?</strong></h3> <p>Jakiś czas temu NVIDIA zapowiedziała uruchomienie nowego, najwyższego pakietu w usłudze grania w chmurze, czyli GeForce NOW. <strong>Wariant RTX 3080 kosztuje 490 zł za p&oacute;ł roku, co daje około 82 zł za każdy miesiąc.</strong> Nie ma co ukrywać, że nie jest to kwota niska. Tym bardziej że usługa Zielonych nie oferuje żadnych gier. Te trzeba mieć swoje na Steamie, GOG, Ubisoft Connect, Origin lub Epic Games Store. Co więcej, nie da się grać we wszystko, ale na liście znajduje się już grubo ponad 1000 tytuł&oacute;w, więc jest z czego wybierać.</p> <p style="text-align:center"><img alt="GeForce Now RTX 3080 opinie" src="/images/2021/12/geforce-now-rtx-3080/GeForce-NOW-RTX-3080.jpg" /></p> <p><strong>W pakiecie RTX 3080 NVIDIA obiecała przede wszystkim lepszą jakość.</strong> Na komputerach i kompatybilnych smartfonach możemy już grać w QHD (2560 × 1440 pikseli) z płynnością 120 klatek na sekundę, a na urządzeniach z serii Shield nawet w 4K Ultra HD (3840 × 2160), ale już tylko w 60 klatkach. Jednak lepsza płynność i wyższa rozdzielczość to zaledwie początek. W najwyższym pakiecie mamy też RTX (Ray Tracing), 8-godzinne sesje czy też niższe op&oacute;źnienia, dzięki lepszym serwerom. Tyle w teorii, a co z praktyką?</p> <h3><strong>Co z połączeniem?</strong></h3> <p>No dobrze, ale jak to działa? Od kilku dni miałem okazję przedpremierowo testować możliwości GeForce NOW w wersji RTX 3080. W tym czasie odpaliłem kilka gier zar&oacute;wno na komputerze z podłączonym szybkim Internetem przewodowym, jak i na smartfonie z połączeniem za pomocą WiFi. Pierwszy wniosek jest prosty – jeśli chcecie w pełni korzystać z możliwości nowego pakietu, to jeszcze większą rolę odgrywa rodzaj i stabilność połączenia.</p> <p><strong>Zobacz: </strong><a href="https://www.telepolis.pl/artykuly/poradniki/laptop-dla-gracza-do-5000-zl-polecane-modele-listopad-2021">Laptop gamingowy do 5000 zł – TOP 5 na listopad 2021</a></p> <p>Zacznijmy od komputera. Na co dzień korzystam z usług jednego z największych w Polsce dostawc&oacute;w. Mam Internet 400/40, więc nie narzekam na prędkość pobierania oraz wysyłania danych. GeForce NOW też nie miało praktycznie żadnych problem&oacute;w na moim PC. Raz jeden jedyny zerwało mi połączenie i do tej pory nie wiem, po kt&oacute;rej stronie leżał problem. Poza tym kilka godzin korzystania z usługi nie wiązało się z większymi niedogodnościami. </p> <div class="content-full-width full-width"><img alt="" class="w-100" src="/images/2021/12/geforce-now-rtx-3080/geforce-now-rtx-3080-gra.jpg" /></div> <p><br /> <strong>Nieco gorzej sytuacja wygląda w przypadku WiFi.</strong> Owszem, połączenie jak najbardziej było możliwe i w miarę stabilne, ale tylko pod warunkiem korzystania z pasma 5,0 GHz. Nie mogę jednak nie wspomnieć o występujących co jakiś czas mikroprzycięciach. Nie wynikały one ze słabego zasięgu, ponieważ siedziałem dosłownie p&oacute;ł metra od routera. To jeden z problem&oacute;w, z kt&oacute;rym granie w chmurze na razie sobie nie radzi.</p> <p>Na kablu jest w porządku, ale połączenie bezprzewodowe wciąż jest zbyt wolne i mało stabilne. Co ważne, korzystam z połączenia WiFi 5 (802.11ac), więc jest jeszcze pole do poprawy. Być może na WiFi 6 jest lepiej. Natomiast jeśli Wasz router rozsyła tylko na paśmie 2,4 GHz, to potencjalnych problem&oacute;w może być więcej. </p> <h3><strong>Jak się grało?</strong></h3> <p><strong>Ale najważniejsze pytanie brzmi – jak się gra?</strong> Czy chmura GeForce NOW może dzisiaj z powodzeniem zastąpić komputer? Przecież wszyscy wiemy, jaka jest sytuacja z kartami graficznymi i jak trudne oraz kosztowne jest dzisiaj złożenie sensownego PC-ta. Z jednym z ostatnich tekst&oacute;w wysnułem wręcz teorię, że cały ten kryzys nie tylko zwiększy popularność tego typu usług, ale wpłynie też na ich szybszy rozw&oacute;j.</p> <p><strong>Po testach wersji RTX 3080 mogę Wam powiedzieć, że już dzisiaj wystarczy komputer ze zintegrowaną grafiką i szybkim Internetem, aby grać w Cyberpunk 2077 w rozdzielczości QHD, włączonym RTX i wysokimi detalami.</strong> O ile już wcześniej GeForce NOW mnie pozytywnie zaskoczyło, tak teraz zachwyciło. Naprawdę pr&oacute;bowałem dostrzec jakieś op&oacute;źnienia w grze. Chwilę po graniu przez chmurę włączałem gry na swoim komputerze i nie widzę żadnej r&oacute;żnicy. M&oacute;wię poważnie. Komunikacja z serwerem jest na tyle szybka, że dana produkcja działała tak, jakby była natywnie uruchomiona na danym urządzeniu.</p> <p style="text-align:center"><img alt="GeForce NOW RTX 3080 - najlepsze ustawienia" src="/images/2021/12/geforce-now-rtx-3080/geforce-now-rtx-3080-ustawienia.jpg" /></p> <p><strong>Rozdzielczość QHD w połączeniu z Ray Tracingiem (tam, gdzie jest on dostępny) i płynnością 120 klatek na sekundę sprawiają, że gry też dobrze wyglądają.</strong> Nie będę jednak mydlił Wam oczu. R&oacute;żnice w por&oacute;wnaniu z grą włączoną na komputerze są widocznie. Nie są one wielkie. Nadal taki Cyberpunk 2077 jest ucztą dla oczu, ale minimalnie mniejszą niż normalnie. To jednak żadne zaskoczenie, bo przecież obraz jest streamowanmy na dane urządzenie. Nawet najlepsza kompresja wiąże się z minimalną nawet utratą jakości.</p> <p>Dużo w tej kwestii może pom&oacute;c odpowiednie ustawienie jakości w aplikacji GeForce NOW. Ze swojej strony polecam ustawienia niestandardowe z maksymalnym transferem. Co prawda godzina grania to wtedy aż 15 GB danych, ale przy Internecie stacjonarnym nie ma to żadnego znaczenia. Wtedy gry wyglądają najładniej.</p> <h3><strong>Podsumowanie</strong></h3> <p><strong>GeForce NOW to bez wątpienia krok w bardzo dobrym kierunku. </strong>Jeśli macie już dużą bibliotekę gier, ale Wasz komputer nie pozwala cieszyć się najnowszymi grami w wysokiej jakości, to jest to propozycja idealna. Kupno nowego PC-ta jest bardzo kosztowne, a tutaj za 490 zł macie spok&oacute;j na p&oacute;ł roku. Może się wydawać, że to dużo, ale tak naprawdę wychodzi 980 zł rocznie. Czy to rzeczywiście tak wielki wydatek?</p> <p>Po 5 latach robi się z tego 4900 zł. <strong>PC za taką kwotę nie pozwoli na granie w QHD z włączonym RTX i trzeba go będzie wymienić szybciej, niż po 5 latach, więc rachunek jest raczej na korzyść chmury.</strong> A nawet jeśli wolicie desktopa, ale przez ceny kart graficznych nie jesteście w stanie go kupić, to GeForce NOW możecie potraktować jako formę przeczekania czy to na p&oacute;ł, czy też cały rok, aż ceny się poprawią.</p> <p><strong>Nadal jednak jest pole do poprawy w kontekście grania na smartfonie. </strong>Nie obejdzie się bez szybkiego połączenia po WiFi na paśmie 5,0 GHz i odpowiedniego kontrolera. Na szczęście kompatybilne są między innymi pady od Xbox One i Xbox Series X/S, więc nie jest to wielki problem. Jest też sporo modeli dedykowanych specjalnie do smartfon&oacute;w, jak Razer Kishi.</p> <p><strong>Zobacz: </strong><a href="https://www.telepolis.pl/artykuly/testy-sprzetu/aoc-agon-ag274qxm-opinie-test-recenzja-miniled">Czy to monitor ostateczny? Testujemy model AOC mini-LED dla graczy</a><br /> <strong>Zobacz: </strong><a href="https://www.telepolis.pl/artykuly/testy-sprzetu/palit-geforce-rtx-3070-jetstream-oc-test-opinie">Palit GeForce RTX 3070 JetStream OC – test mocnej karty graficznej</a></p>https://www.telepolis.pl/artykuly/felietony/nvidia-geforce-now-rtx-3080-opinie-test-recenzjaThu, 02 Dec 2021 15:00:52 +0100Marvel's Guardians of the Galaxy - nie zabierajcie nam takich gierhttps://www.telepolis.pl/artykuly/felietony/marvel-s-guardians-of-the-galaxy-opinie-recenzja-czy-warto<div class="content-full-width full-width"><img alt="" class="w-100" src="/images/2021/11/marvels-gotg/Marvels-Guardians-of-the-Galaxy-2.jpg" /></div> <p><br /> <strong>Marvel&#39;s Guardians of the Galaxy to piękna, imponująca gra w filmowym stylu. Boję się jednak, że takich jest coraz mniej.</strong></p><h3><strong>Czy wszyscy dookoła zwariowali?</strong></h3> <p>Paulo Coelho w jednej ze swoich książek przytoczył ciekawą przypowieść. W niej zły czarnoksiężnik postanowił zniszczyć kr&oacute;lestwo. W tym celu wlewa do studni magiczny płyn. Każdy, kto napije się z niej wody, staje się szalony. Wkr&oacute;tce choroba dotyka wszystkich mieszkańc&oacute;w, poza rodziną kr&oacute;lewską, kt&oacute;ra ma swoją własną, prywatną studnię. Nawet kr&oacute;lewskie wojsko opanowuje szaleńcza choroba, przez co ci nie wykonują rozkaz&oacute;w swojego monarchy.</p> <p>Władca długo się broni, ale w końcu szaleni mieszkańcy dostrzegają, że ich kr&oacute;l zachowuje się zupełnie inaczej niż oni i zaczynają postrzegać go jako wariata. Dochodzi do protest&oacute;w pod pałacem, kt&oacute;re mają nakłonić monarchę do abdykacji. Widząc, co się dzieje, kr&oacute;lowa namawia swojego ukochanego, aby sami napili się zatrutej wody i stali się tacy sami, jak ich podwładni. Ostatecznie władca decyduje się na taki krok.</p> <p style="text-align:center"><img alt="Marvel's Guardians of the Galaxy - recenzja" src="/images/2021/11/marvels-gotg/Marvels-Guardians-of-the-Galaxy-1.jpg" /></p> <p>Gdy jego umysł zostaje opanowany przez szaleństwo, mieszkańcy kr&oacute;lestwa dostrzegają jego mądrość i postanawiają zachować go na tronie. W końcu stał się taki sam, jak oni, czyli w ich postrzeganiu całkowicie normalny. Spok&oacute;j ponownie zapanował w kr&oacute;lestwie i to pomimo tego, że jego mieszkańcy zachowywali się zupełnie inaczej niż obywatele ościennych kraj&oacute;w.</p> <h3><strong>Rynek gier to rynek multiplayer</strong></h3> <p><strong>Czemu o tym piszę w kontekście gry, jaką jest Marvel&#39;s Guardians of the Galaxy?</strong> Ponieważ czuję się, jak ten kr&oacute;l, zanim jeszcze napił się ze studni i stał się r&oacute;wnie szalony, jak otaczające go osoby. Nie zrozumcie mnie źle, nie chodzi o żadną władzę, a aktualne trendy na rynku gier. Wychowałem się w latach 90., kiedy to nie miałem dostępu do Internetu, a gry nie były nastawione na rozgrywkę multiplayer. Liczyła się ciekawa fabuła, kt&oacute;ra pozwalała wczuć się w bohater&oacute;w. Dzisiaj coraz bardziej za tym tęsknie i mam wrażenie, że jestem w tym odosobniony. Z mojej perspektywy świat zwariował, chociaż dla młodszych graczy to pewnie ja jestem wariatem.</p> <div class="content-full-width full-width"><img alt="" class="w-100" src="/images/2021/11/marvels-gotg/Marvels-Guardians-of-the-Galaxy-8.jpg" /></div> <p><br /> Taką grą jest Marvel&#39;s Guardians of the Galaxy. <strong>Pierwotnie miała to być recenzja produkcji Eidos Montreal, ale spędzone w niej godziny skłoniły mnie do pewnej refleksji.</strong> Powiedzcie mi uczciwie — ile gier dla pojedynczego gracza, kt&oacute;re zadebiutowały w 2021 roku, jesteście w stanie wymienić z pamięci? Ja co najwyżej kilka, z czego duża część to remastery i remaki. Gdyby te odrzucić, to pozostają między innymi Resident Evil: Village, Psychonauts 2, Deathloop, Returnal czy Far Cry 6. Na pewno o kilku zapomniałem, ale z pewnością nie był to rok obfitujący w gry dla pojedynczego gracza. Jak na 11 miesięcy, to z pewnością nie ma ich wiele.</p> <p>Nie dziwi mnie to. Nawet patrząc po swoich znajomych, widzę, że dzisiaj więcej czasu spędzają w grach nastawionych na rozgrywkę sieciową. To między innymi CS:GO, FIFA, NBA 2K, League of Legends, Valorant czy World of Tanks. Niekt&oacute;rzy praktycznie w og&oacute;le nie dotykają tytuł&oacute;w dla pojedynczego gracza. Zresztą najgłośniejsze dzisiaj gry, to opr&oacute;cz tych już wymienionych między innymi: Fortnite, CoD: Warzone, Dota 2 czy PUBG. <strong>Wystarczy przecież spojrzeć na listę aktualnie najpopularniejszych gier na Steamie, bowiem nie ma na niej żadnej produkcji singlowej:</strong></p> <p style="text-align:center"><img alt="Najpopularniejsze gry na Steam" src="/images/2021/11/najpopularniejsze-gry-na-steam.jpg" /></p> <p>Rozumiem to. Gry multiplayer pozwalają zarabiać na mikropłatnościach, kt&oacute;re są coraz popularniejsze, czego dowodem są zarobki z gier mobilnych, kt&oacute;re przewyższają rynek gier konsolowych i komputerowych razem wzięte. Poza tym cechują się dłuższą żywotnością i pozwalają bawić się wsp&oacute;lnie ze znajomymi. Rozumiem to. Nie rozumiem jednak, czemu niekt&oacute;rzy starają się nas przekonywać, że gry single-player nie mają przyszłości. Marvel&#39;s Guardians of the Galaxy jest kolejnym dowodem, że fabuła wciąż jest w cenie. </p> <h3><strong>Marvel&#39;s Guardians of the Galaxy to piękna przygoda</strong></h3> <p><strong>Spędziłem kilka godzin w grze Marvel&#39;s Guardians of the Galaxy, kt&oacute;ra jest dla mnie przykładem, że gry dla pojedynczego gracza nie tylko nie powinny umierać, ale wręcz powinny mieć się coraz lepiej. </strong>To przede wszystkim produkcja ze wszech miar filmowa. Skupia się nie tylko na samej rozgrywce, ale także bohaterach, ich historiach i budowaniu między nimi relacji. Walka też nie jest standardowa, bowiem rozbija się o odpowiednie wykorzystywanie umiejętności heros&oacute;w i wsp&oacute;łpracę między nimi. Wprowadza to dużo świeżości i jest miłym odświeżeniem dla trochę zardzewiałego rynku.</p> <p style="text-align:center"><img alt="Marvel's Guardians of the Galaxy - recenzja" src="/images/2021/11/marvels-gotg/Marvels-Guardians-of-the-Galaxy-9.jpg" /></p> <p><strong>Marvel&#39;s Guardians of the Galaxy określiłbym wręcz mianem interaktywnego filmu. </strong>Jeśli podobała Wam się ekranizacja w wykonaniu Disneya z Chrisem Prattem, Zoe Saldana i Davem Bautistą w rolach gł&oacute;wnych, to spodoba Wam się też ta gra. Poziom humoru jest podobny. Nie będę Was oszukiwał — ten jest przaśny i specyficzny, ale kilkukrotnie zaśmiejecie się z dialog&oacute;w między bohaterami. Te zresztą odgrywają dużą rolę. Nawet w trakcie zwykłego zwiedzania kolejnych lokacji ci bez przerwy ze sobą dyskutują, kł&oacute;cąc się i przekomarzają. Jako ich lider czasami musimy stanąć po kt&oacute;reś stronie lub starać się uspokoić sytuację. To ciekawe urozmaicenie, bowiem nawet gdy nic się nie dzieje, to cały czas coś się dzieje.</p> <p>Marvel&#39;s Guardians of the Galaxy to typowy kanapowiec. <strong>To idealna gra, aby po ciężkim dniu pracy usiąść z ulubionym napojem i padem w ręku i oddać się tak długiej rozgrywce, jak nam akurat odpowiada. </strong>Chcesz pograć 20 minut? Nie ma problemu. Masz czas na 3 godziny? Nie ma sprawy. W ich czasie nie musisz się martwić o kompan&oacute;w, kt&oacute;rych dobierze Ci do drużyny, wyzwiska na czacie i stresować rywalizacją z innymi osobami. Przez ten czas jesteś Ty i gra. Stajesz się członkiem kosmicznych superbohater&oacute;w i razem z nimi bierzesz udział w szalonych przygodach. Nie denerwują Cię też mikropłatności, bowiem tych w grze nie ma, a ewentualne stroje dla członk&oacute;w grupy znajdujesz w trakcie samej gry. Drobiazg, ale jakże cieszy.</p> <div class="content-full-width full-width"><img alt="" class="w-100" src="/images/2021/11/marvels-gotg/Marvels-Guardians-of-the-Galaxy-7.jpg" /></div> <p><br /> <strong>Nie jestem przeciwnikiem gier multiplayer.</strong> Sam w nie gram. Boję się jednak, że rynek systematycznie zmierza w kierunku, kt&oacute;ry nie do końca mi odpowiada. Chociaż wciąż m&oacute;wi się, jak rewelacyjne są God of War, Marvel&#39;s Spider-Man czy The Last of Us, to jednocześnie mam wrażenie, że coraz mniej tego typu gier trafia na sklepowe p&oacute;łki. Może trochę przesadzam. Niemal na pewno jestem boomerem, kt&oacute;ry nie rozumie młodszych graczy. Nie zmienia to faktu, że chciałbym więcej gier takich, jak Marvel&#39;s Guardians of the Galaxy. Dlatego proszę, nie zabierajcie nam gier single-player. Nie każcie nam też na nie czekać miesiącami, gdy kolejne produkcje sieciowe wychodzą szybciej, niż rosną ceny kart graficznych.</p> <p>W gwoli ścisłości nadmienię, że grę Marvel&#39;s Guardians of the Galaxy otrzymałem od polskiego wydawcy — firmy Cenega. Nie miał on jednak żadnego wpływu na powyższy tekst (trudno nazwać to recenzją, prawda?). Po tych wszystkich rozważaniach mogę jeszcze dodać, że <strong>produkcja Eidos Montreal zasługuje na solidne 8/10! </strong>Ma kilka wad, ale to przede wszystkim świetna przygoda, kt&oacute;ra wciąga na te kilka-kilkanaście godzin. Jeśli uwielbiacie filmy Marvela, to na pewno nie będziecie zawiedzeni.</p> <p>[GALERIA:7395]</p>https://www.telepolis.pl/artykuly/felietony/marvel-s-guardians-of-the-galaxy-opinie-recenzja-czy-wartoMon, 15 Nov 2021 13:55:23 +0100Apple właśnie ustawił całą branżę. Kawałkiem szmatyhttps://www.telepolis.pl/artykuly/felietony/apple-iphone-chusteczka-sciereczka-szmatka<p><img alt="Apple koncertowo zagrał branży na nosie. Nie po raz pierwszy" src="/images/2021/10/apple-to-geniusze-marketingu.jpg" /></p> <p><b>Apple robi sobie, co chce i jak chce. Branża tańczy tak, jak jej zagrają. </b></p><p>Apple wypuścił chusteczkę do czyszczenia swych urządzeń, w cenie 19 dol. – zrywają boki dziennikarze i internauci z całego świata, i to na szeroką skalę. Mniej lub bardziej ironiczne teksty znajdziemy nawet w tak prestiżowych tytułach jak New York Times czy Bloomberg, a sama szmatka stała się bohaterką niezliczonej liczby mem&oacute;w i doczekała nawet kilku nieoficjalnych fanpage&#39;y. Istny szał.</p> <p>Sceptycy krzyczą, że pazerność firmy z Cupertino sięgnęła niniejszym apogeum, złośliwcy – wbijają szpilę jej miłośnikom, że ci są w stanie wbić zęby w ścianę oby kupić coś z ukochanym logo. Są też domorośli analitycy, starający się bronić ceny kunsztem inżynierii materiałowej, i saga trwa.</p> <p>No właśnie – trwa, a to woda na młyn dla Apple&#39;a, kt&oacute;ry raz jeszcze może być języczkiem u wagi i pokazuje zarazem, jak robić <strong>marketing wirusowy</strong>. Dziwne tylko, że branża wciąż się na to łapie. Ale do rzeczy.</p> <h3><strong>Rybka połknęła haczyk</strong></h3> <p>O tym, że ceny i-akcesori&oacute;w są przesadzone, delikatnie m&oacute;wiąc, nikogo uświadamiać nie trzeba. Wystarczy spojrzeć na sk&oacute;rzane wsuwki, dumnie zwane portfelami MagSafe, za kt&oacute;re amerykański producent lekką ręką kasuje po trzy st&oacute;wy. Niemniej przez lata zdążyliśmy się już do tego przyzwyczaić i kolejne wyskoki pokroju breloczk&oacute;w do AirTaga nie robią na nikim wrażenia. Trzeba więc dorzucić do pieca.</p> <p>Pamiętacie jeszcze ubiegłoroczne zamieszanie wok&oacute;ł horrendalnie drogiej podstawy do monitora 6K Pro Display XDR? Albo analogiczną akcję z k&oacute;łkami Maca Pro? Można to podsumować tylko w jeden spos&oacute;b: <strong>Apple to geniusze marketingu</strong>.</p> <p style="text-align:center"><img alt="Apple koncertowo zagrał branży na nosie. Nie po raz pierwszy" src="/images/2021/10/apple-sciereczka.jpg" /></p> <p>Zwr&oacute;ćcie uwagę, że <em>przypadkiem</em> absurdalnie drogie akcesoria zawsze zbiegają się w czasie z dużą premierą w segmencie profesjonalnym. Tak było z podstawą i k&oacute;łkami i tak jest teraz z chusteczką. Tym razem wydaną obok nowych MacBook&oacute;w Pro. Notebook&oacute;w, kt&oacute;re wzorem monitora 6K Pro Display XDR i komputer&oacute;w Mac Pro ciężko zakorzenić w <strong>świadomości masowego odbiorcy</strong>. Chyba że rzuci się mu przynętę.</p> <p>Rybka haczyk połknęła i zamiast wydawać miliony dolar&oacute;w na kampanię reklamową, firma prowadzona przez Tima Cooka może cieszyć się <strong>darmowym lokowaniem</strong> w niemalże każdym tytule prasowym świata zachodniego. Po raz kolejny.</p> <h3><strong>Gruby hajs na stole</strong></h3> <p>Nie, miliony to żadna przesada. Żebym nie był gołosłowny, w sieci można znaleźć na przykład cennik reklamowy NYT na 2019 rok. Koszt reklamy startuje od kilku tysięcy dolar&oacute;w za lakoniczną notkę, by sięgnąć <strong>ponad 100 tys. dol. za obszerne treści </strong>ulokowane w najbardziej obleganych sekcjach. W mniej prestiżowych tytułach stawki są rzecz jasna niższe, ale patrząc na wielorakość wydawnictw, nawet taki gigant jak Apple musi szykować się na spory wydatek. </p> <p>Publicyści, podekscytowani nową szmatką, nie tylko nie wystawiają faktur, ale też naganiają chętnych, kt&oacute;rzy drogie akcesorium choćby z czystej ciekawości. Dla producenta to <strong>wygrana na dw&oacute;ch frontach</strong>, a media zn&oacute;w dają się łapać na tą samą sztuczkę.</p>https://www.telepolis.pl/artykuly/felietony/apple-iphone-chusteczka-sciereczka-szmatkaSat, 30 Oct 2021 17:32:00 +0200Design Thinking: Samsung przypomniał mi dzieciństwo i pokazał, jak profesjonalnie projektowaćhttps://www.telepolis.pl/tech/felietony/design-thinking-samsung-przypomnial-mi-dziecinstwo-i-pokazal-jak-profesjonalnie-projektowac<div><img alt="" class="w-100" src="/images/2021/10/Design-Thinking-Solve-for-Tomorrow-1.jpg" /></div> <p><strong>Samsung zaprosił mnie na warsztaty dotyczące zagadnienia o nazwie Design Thinking. Co to jest? Nie wiedziałem, projektowanie czegoś tam... Będzie suchy wykład, dużo motywacyjnej gadki, po kt&oacute;rej usnę. Było jednak zupełnie inaczej. </strong></p><h3><strong>Dostałem papier, kolorowe flamastry i zadanie: zaprojektować portfel.</strong></h3> <p>Nic prostszego. Na kartce naszkicowałem prosty portfel z jednym niewielkim schowkiem na karty płatnicze, kieszonką na monety i tradycyjną przegr&oacute;dką na banknoty. Wszystko <strong>proste, oszczędne, minimalistyczne</strong>, bo przecież kto w dzisiejszych czasach nosi tyle metalu, papieru i plastiku, kiedy można mieć smartfon z NFC i Google Pay. Żeby dodać trochę nowoczesności, dołożyłem jeszcze <strong>moduł lokalizacyjny</strong> – to pozwoli za pomocą Bluetooth czy GPS namierzyć zgubiony portfel.</p> <p><img alt="Design Thinking" src="/images/2021/10/Design-Thinking-Solve-for-Tomorrow-2.jpg" /></p> <h3><strong>Tak, to portfel idealny, świetnie dostosowany do dzisiejszych czas&oacute;w. Każdy by chciał taki mieć! Tak myślałem, ale szybko zostałem sprowadzony na ziemię.</strong></h3> <p>Projektowanie <em>„jak ja bym chciał” </em>to oczywiście <strong>kusząca wizja</strong>, kt&oacute;ra na pewno przyniosła kilka sukces&oacute;w na rynku. Jednak kryje się za tym <strong>wiele pułapek</strong>, kt&oacute;re zamiast sukcesu przyniosą porażkę.</p> <p>Bo <strong>ktoś nie chce w og&oacute;le mieć portfela</strong>, wszystko nosi w smartfonie. W kieszeni spodni ma 2 zł na w&oacute;zek do sklepu. Ktoś inny przeciwnie: nosi nie tylko złot&oacute;wki, ale drobne monety, kt&oacute;re pozostały po wakacjach w Bułgarii trzy lata temu, a do tego <strong>gruby plik banknot&oacute;w, kilkanaście kart płatniczych</strong> (także te nieważne) i lojalnościowych, zdjęcie ukochanej, wizyt&oacute;wki własne i poznanych ostatnio os&oacute;b, a do tego paragony z Orlenu i naklejki z Biedronki. Jeszcze inna osoba chce mieć portfel zapewniający bezpieczeństwo płatności NFC z kilkoma kartami zamkniętymi w przegrodzie nieprzepuszczającej sygnału komunikacji radiowej. Jedni chcą <strong>portfel w kolorach tęczy, inni czarny</strong>, jedni sportowy z wytrzymałego nylonu, inni tradycyjny ze sk&oacute;ry. I tak dalej, i tak dalej…</p> <p>I właśnie to jest <strong>punkt wyjścia do projektowania metodą Design Thinking</strong>. Można go odnieść do prostych rzeczy codziennego użytku, ale też zastosować w tworzeniu produkt&oacute;w z wykorzystaniem zaawansowanych technologii.  </p> <p><img alt="Design Thinking" src="/images/2021/10/Design-Thinking-Solve-for-Tomorrow-5.jpg" />  </p> <h3><strong>No dobra, to jak zaprojektować ten idealny portfel?</strong></h3> <p>Design Thinking to <strong>projektowanie w pięciu krokach</strong>.</p> <ol> <li><strong>Empatyzacja</strong> – czyli wysłuchanie potrzeb innych. Modelowo ten etap projektowania to praca w grupach, <strong>określenie docelowych odbiorc&oacute;w</strong> oraz <strong>porządkowanie informacji</strong>. W przypadku warsztatowego portfela odbyło się to w prostszej formie: musiałem przeprowadzić wywiad u innego uczestnika spotkania. Pytałem się: nosisz got&oacute;wkę czy karty? Płacisz smartfonem? Nosisz dokumenty, np. dow&oacute;d? A monety? Po tych technicznych kwestiach, padła seria pytań odnoszących się bardziej do sfery uczuć, osobistej. Do czego możesz potrzebować portfela poza płatnościami? Nosisz zdjęcia, jakieś pamiątki? </li> <li><strong>Definiowanie problemu</strong>, czyli inaczej <strong>zrozumienie potrzeb odbiorc&oacute;w</strong>. W tym momencie należy skupić się na tym, kim są odbiorcy i czego potrzebują. Na warsztatach na tym etapie musiałem w pięciu punktach konkretnie ująć, co tak naprawdę jest najważniejsze dla mojego rozm&oacute;wcy, biorąc też pod uwagę to, czego on sam nie wyraził od razu słowami, ale ja to dostrzegłem. M&oacute;wił, że potrzebuje portfela po prostu do noszenia niewielkich ilości banknot&oacute;w i monety. W trakcie rozmowy okazało się, że nie traktuje portfela wyłącznie jako banalnego przedmiotu codziennego użytku, ale ceniłby w nim... dodatkową funkcję prostego notatnika. Żeby zapisać coś nie w telefonie, tylko tradycyjnie. Albo może nagrać wypowiadana myśl? </li> <li><strong>Generowanie rozwiązań</strong> – na tym etapie projektowania Design Thinking przychodzi czas na <strong>proponowanie pomysł&oacute;w oraz porządkowanie ich</strong>. We większej, wsp&oacute;łdziałającej grupie to jest czas na burzę m&oacute;zg&oacute;w. Zaczynam więc kombinować, jak połączyć portfel z notatnikiem albo mini dyktafonem. Wymyślam pięć r&oacute;żnych rozwiązań, jakie m&oacute;głby znaleźć się w nowym portfelu. Naszkicowałem nowy projekt graficzny portfela, już nie według mojego widzimisię, tylko na podstawie zebranych informacji.</li> <li><strong>Prototypowanie</strong> – w tym momencie Design Thinking zakłada <strong>przedstawienie na schematach czy makietach najważniejszych założeń</strong> rozwiązania problemu. Na warsztatach dostaliśmy więc dodatkowe kartki i pisaki, klej, taśmę klejącą, spinacze, słomki i robiliśmy prototypy czy makiety takiego portfela. Wtedy naprawdę poczułem się jak dzieciak w szkole podstawowej na lekcjach plastyki – ale też czułem, że jest to ważny etap, wieńczący wcale nie taki prosty proces analizowania problemu i tworzenia pomysł&oacute;w.</li> <li><strong>Testowanie</strong> – ostatni etap polega na <strong>prezentacji prototyp&oacute;w przed innymi użytkownikami</strong> oraz na podsumowaniu uzyskanych informacji. Pokazałem moją makietę koledze, dla kt&oacute;rego projektowałem portfel. Popatrzył na mnie jak na Marsjanina i choć nie powiedział złego słowa, zrozumiałem, że muszę wr&oacute;cić do wcześniejszych etap&oacute;w i zmienić pewne swoje pomysły, kombinować od nowa.  Nie szkodzi – Design Thinking to także <strong>uczenie się na błędach</strong> i docenienie edukacyjnej wartości porażki. Założenie jest takie, że wyciąganie wniosk&oacute;w z niepowodzeń daje pole do poszukiwania nowych rozwiązań.</li> </ol> <p><img alt="Design Thinking" src="/images/2021/10/Design-Thinking-Solve-for-Tomorrow-3.jpg" /></p> <h3><strong>Design Thinking według Samsunga</strong></h3> <p>Jak była idea tego spotkania i warsztat&oacute;w Samsunga? Koreańska firma od lat prowadzi <strong>program edukacyjny o nazwie <em>Solve for Tomorrow</em></strong>. Jego celem jest wzmacnianie kompetencji przyszłości u młodzieży, zachęcanie jej do aktywności, przekonanie do tw&oacute;rczej odwagi i zachęcenie do realizacji własnych, nieraz szalonych, ale potencjalnie przełomowych projekt&oacute;w.</p> <p>W październiku trwa nab&oacute;r do programu Solve for Tomorrow skierowanego do polskiej młodzieży. Mogą się od niego zgłaszać <strong>uczniowie ze szk&oacute;ł ponadpodstawowych</strong> wraz z nauczycielami <strong>oraz studenci </strong>z I i II roku studi&oacute;w pierwszego stopnia. </p> <p><img alt="Design Thinking" src="/images/2021/10/Design-Thinking-Solve-for-Tomorrow-4.jpg" /></p> <p>Młodzi ludzie mają za zadanie zaproponować projekt dotyczące <strong>trzech największych wyzwań</strong> wsp&oacute;łczesnego świata: </p> <ul> <li><strong>zdrowia, </strong></li> <li><strong>bezpieczeństwa,</strong></li> <li><strong>klimatu.</strong></li> </ul> <p>Zgłoszenia do programu Solve for Tomorrow odbywa się poprzez formularz na stronie <strong>www.solvefortomorrow.pl</strong> i trwa do 31 października 2021 r.</p> <blockquote> <p>Design Thinking umożliwi wyjście z utartych schemat&oacute;w, spojrzenie na sw&oacute;j pomysł z innej perspektywy. Jednocześnie dzięki pracy tą metodą młodzi ludzie zdobędą kompetencje cenione na rynku pracy w dzisiejszych czasach. Będą wrażliwsi na potrzeby drugiego człowieka i nauczą się tego, że błędy są ok i to właśnie dzięki nim możemy się rozwijać i ulepszać nasze pomysły. Praca metodą DT zdecydowanie otwiera ludzi, wyzwala ich kreatywność oraz sprawia, że stają się odważniejsi i pewniejsi siebie</p> </blockquote> <p style="text-align: right;"><strong>– przekonuje Marta Florkiewicz-Borkowska, ambasadorka programu Solve for Tomorrow, zdobywczyni prestiżowego tytułu Nauczycielki Roku 2017.</strong></p> <p>Zaczyna się <strong>od flamastr&oacute;w i kartki papieru</strong>, przechodzi etapy analiz, burzy m&oacute;zgu, pr&oacute;b, test&oacute;w, a następnie oceniania ich – a <strong>efektem mogą być wielkie wynalazki, zmieniające nasze codzienne życie</strong> albo po prostu świetnie się sprzedające. Trzymajmy więc kciuki za to, by program Solve for Tomorrow zaowocował wyjątkowymi pomysłami polskiej młodzieży!</p> <p><strong>Zobacz: </strong><a href="https://www.telepolis.pl/wiadomosci/wydarzenia/samsung-solve-for-tomorrow-program-edukacyjny">Samsung startuje z programem edukacyjnym Solve for Tomorrow</a><br /> <strong>Zobacz:</strong> <a href="https://www.telepolis.pl/tech/wydarzenia/co-robic-z-elektrosmieciami-nauczy-tego-centrum-elektroekologii">Co robić z elektrośmieciami? Nauczy tego Centrum ElektroEkologii</a></p> <p> </p>https://www.telepolis.pl/tech/felietony/design-thinking-samsung-przypomnial-mi-dziecinstwo-i-pokazal-jak-profesjonalnie-projektowacFri, 22 Oct 2021 16:54:00 +0200