Litewska sieć społecznościowa Plague z sukcesem zdobywa rynki całego świata. Podobnie jak Instagram, działa jedynie mobilnie, popularniejsze są w niej jednak treści tekstowe, niż zdjęcia i filmy.
Aplikacja jest darmowa i dostępna obecnie dla systemów iOS i Android. Mechanizm jej działania jest zupełnie inny, niż wszystko to, co widzieliśmy do tej pory na Facebooku czy Twitterze. Nie kompletujemy długiej listy znajomych, a docierające do nas wpisy pochodzą z całego świata.
Po zarejestrowaniu, użytkownik ma zasięg 4 najbliższych osób, później ten parametr wzrasta. Wstawiamy wpis (tekst, zdjęcie, film) i trafia on do 4 najbliżej znajdujących się osób (na podstawie GPS-u). Odbiorca może uznać treść za nieinteresującą, przesuwając ją palcem do dołu (skip) lub rozprzestrzenić ją dalej, do kolejnych 4 lub więcej osób, przesuwając palcem do góry (spread). Tym sposobem najbardziej wartościowe treści rozprzestrzeniają się w sposób wirusowy, szybko pokonując granice danego kraju.
Przesuwając wiadomość na bok dostajemy dostęp do komentowania. Stale też możemy podglądać statystyki udostępnień naszych wpisów, jak i sprawdzić do jakich krajów one dotarły (zdarza się, że jest to nawet Korea Północna). Co istotne, każdy wpis rozprzestrzenia się maksymalnie przez 7 dni, nie ma więc sytuacji powracającej, globalnej plagi.
Sposób działania Plague sprawia, że największą popularność zyskują treści uniwersalne, lokalne ciekawostki o danym kraju i ważne globalnie wydarzenia, choć nie brakuje też wpisów zabawnych i nieszablonowych. Największą szansę na dalsze udostępnienie mają wpisy z angielskojęzycznym opisem. Póki co wpisy i komentarze są zazwyczaj bardzo kulturalne, a charakter informacji jest bardziej optymistyczny, niż to, co na nas czeka w innych sieciach społecznościowych. Nie ma też reklam czy olbrzymiej liczby powiadomień.
Źródło zdjęć: Plague, wł
Źródło tekstu: wł
