Xiaomi i sport? Kilka dni temu myślałam, że to się nie łączy. Dziś wiem, że Xiaomi dopiero łapie wiatr… w latawiec. Byłam na niesamowitych zawodach Xiaomi Kite Cup driven by Land Rover w Pucku.
W 2021 roku Xiaomi po raz pierwszy było sponsorem tytularnym zawodów Xiaomi Kite Cut driven by Land Rover. Była to walka o Puchar i Mistrzostwa Polski w kitesurfingu i (po raz pierwszy) wingfoilu – dwóch niezwykle ciekawych dyscyplinach sportowych, do których potrzebna jest deska, woda, wiatr i duża powierzchnia nośna. W kitesurfingu napęd zapewnia kilkunastometrowy latawiec, wingfoil zaś przypomina trzymanie paralotni podczas surfowania.
Zawody zakończyły się 15 sierpnia, były rozgrywane w Rewie, Krynicy Morskiej i Pucku. Światowa czołówka kiteboarderów zmierzyła się w kategoriach Freestyle (akrobacje), Formula Kite (wyścig) i Arrows Open (zawody młodzieżowe do 17 lat). Czwarta kategoria – Wingfoil – była rozgrywana po raz pierwszy. Finałowe zawody w Pucku, potwierdziły świetną dyspozycję polskich kiteboarderów. Aktualna mistrzyni świata Formula Kite Junior (do 19 lat) Julia Damasiewicz zdobyła Mistrzostwo w kategorii U19 oraz kategorii Open wśród kobiet w kategorii, wygrywając z Magdaleną Woyciechowską. Mogliśmy też oglądać wspaniały bój polskich freestylerek (Martyna Konkel przed Katarzyną Lange). W tabelach wyników na stronie zawodów znajdziesz więcej polskich nazwisk. Mamy kolejny sport, w którym polscy zawodnicy są świetni.
Te zwycięstwa cieszą podwójnie, bo niedługo będzie to sport olimpijski.
Ten rok i trzy wcześniejsze edycje potwierdziły, że polscy zawodnicy to czołówka światowa. Kitesurfing zdecydowanie może być jedną z tych konkurencji sportowych, w której będziemy wiedli prym i nadal zdobywali najcenniejsze laury. Nie mogę się doczekać Igrzysk Olimpijskich w Paryżu 2024, kiedy konkurencja Formula Kite odbędzie się po raz pierwszy.
– powiedział Michał Zieliński, organizator Xiaomi Kite Cup driven by Land Rover.
Kolejne pozytywne zaskoczenie to charytatywny charakter imprezy. Organizatorzy starają się dołożyć swoją cegiełkę do ochrony Bałtyku, a więc i wspaniale nadającej się do surfowania Zatoku Puckiej. Zawodnicy przepłynęli łącznie 10 087,3 km, co oznacza, że organizatorzy przekazali 30 261,90 zł na rzecz ochrony Bałtyku i Fundacji MARE. Każdy kilometr trasy to 3 zł. Wiemy to, ponieważ zawodnicy korzystają ze zmodyfikowanych specjalnie dla nich zegarków Xiaomi Mi Watch Lite.
Ta współpraca ma spory potencjał. Kitesurfing funkcjonuje w Polsce raptem kilkanaście lat, wingfoil to totalna świeżynka. W naszym kraju dorasta pierwsze pokolenie surferów, którzy zaczęli uprawiać ten sport jako dzieci. W zawodach startują głównie osoby nastoletnie, zresztą osiągają w tym sukcesy na arenie międzynarodowej. Zresztą fanów sportów wodnych w Polsce przybywa. Czyżby leżenie plackiem za parawanem nam się nudziło?
Zobacz: Xiaomi prezentuje tablety Mi Pad 5. Mocna konkurencja dla iPadów i Galaxy Tabów
Zobacz: Xiaomi CyberDog: inteligenta maszyna, która zastąpi Twojego pieska
To oznacza, że Xiaomi może nawiązać kontakt z młodymi odbiorcami o specyficznym guście i charakterze. Spędzając czas w Pucku, przekonałam się też, że młodzi kitesurferzy z Polski nie powielają stereotypu amerykańskiego. Nie są to niezbyt ogarnięci blondyni z naszyjnikami w kształcie deski. To ludzie konkretni, mający cele i plany lepiej przemyślane, niż niejeden czterdziestolatek.
Oczywiście nie skończyło się na samym oglądaniu zawodów. Dziennikarze również mogli zapoznać się z podstawami kitesurfingu. Było warto, mimo że ledwo liznęłam teorię. Najważniejsze, to wiedzieć, gdzie jest chicken loop oraz jak przełożyć przez niego donkey d*ck. No cóż. Po nazwach widać, że pionierzy kitesurfingu uważali te zabezpieczenia za zbyteczne. Chojraki! Ja tam się cieszę, że są i umiem je obsłużyć.
W skrócie wygląda to tak, że w pasie mam założoną sztywną uprząż (trapez). Z przodu jest hak, o który zaczepia się linki latawca. Dwie z nich służą do sterowania i są przymocowane do czegoś w rodzaju kierownicy rowerowej z pianki (bar), a dwie wewnętrzne odpowiadają za napęd. Jest tam też mechanizm pozwalający dostosować prędkość, ale jeszcze nie miałam okazji się przekonać, jak działa.
Strasznie spodobała mi się konstrukcja samego latawca, którego „szkielet” jest pompowany. W użyciu są też trudniejsze do opanowania, ale znacznie szybsze latawce komorowe, które po prostu łapią wiatr w komorach i dzięki temu utrzymują kształt. To już wyższa szkoła jazdy, a raczej surfowania.
Sport ten okazał się nie tylko widowiskowy, ale też wymagający sporo skupienia. Przez pierwsze kilka godzin nauki nawet nie ma co podchodzić do wody – najpierw trzeba zapoznać się z zabezpieczeniami i opanować sterowanie latawcem – najpierw malutkim, 2-metrowym, potem „dorosłym” o rozpiętości powyżej 10 metrów. Konieczne jest utrzymywanie go w odpowiedniej pozycji, by ciągnął w wybranym kierunku, a także sterowanie prędkością przez system linek tuż za barem (tym do sterowania :-)). To sporo rzeczy do ogarnięcia w krótkim czasie, zwłaszcza że wiatr potrafi zaskoczyć nawet mistrzów.
Dopiero po dogadaniu się z latawcem można w miarę bezpiecznie wejść na deskę pod okiem instruktora. Chcę to zrobić! Owszem, początkowo wybór sportu powiązanego z marką Xiaomi wydawał mi się dziwny, może nawet zbyt niszowy, ale w kilka godzin przekonałam się, że kitesurfing jest zwyczajnie zaraźliwy… i chyba to złapałam.
W międzyczasie można było odsapnąć w specjalnych strefach Xiaomi, wygrać fajny gadżet albo przymierzyć się do najnowszej hulajnogi. Po polskich plażach wędruje również Przystań Xiaomi – specjalna strefa rozrywki, pozwalająca lepiej zapoznać się z marką.
Źródło zdjęć: Xiaomi
Źródło tekstu: Xiaomi, wł.