Google Play to prawdziwa kopalnia skarbów, jednak znalezienie przydatnych aplikacji czy dobrze wykonanych gier bywa trudne. Stąd pomysł, by podzielić się z Wami naszymi znaleziskami – liczymy też na Wasze propozycje i opinie.
Cena: 0 zł (wczesny dostęp), pobierz z Google Play
Musiałam niedawno coś nagrać, więc zaczęłam szukać porządnej aplikacji. Trafiłam na wczesną wersję aplikacji Dolby On. To dyktafon kierowany do muzyków-amatorów.
Dyktafon Dolby On zrobił na mnie ogromne wrażenie tym, ile jest w stanie wyciągnąć ze średniej klasy smartfonu. Przede wszystkim aplikacja normalizuje dźwięk. Zauważyłam, że mogę kręcić głową i gestykulować, a całe nagranie będzie miało równą, perfekcyjną głośność za każdym razem. Po zakończeniu nagrywania można dodatkowo pobawić się korektorem i filtrami.
Ponadto Dolby On usuwa sporo dźwięków otoczenia. Nieźle radzi sobie z typowym dla miasta szumem ulicy czy chłodzeniem komputera. Przy nagraniu gitary akustycznej zaś zaobserwowałam, że Dolby On potrafi zachować bardzo dobrą dynamikę i przestrzeń.
Dobra wiadomość, jeśli chcesz od razu nagrać teledysk – te same funkcje są dostępne dla nagrywania filmów. Ponadto Dolby On pozwala streamować na żywo na Twitch, zachowując przy tym bardzo dobry dźwięk bez studia nagraniowego.
Cena: 0 zł, pobierz z Google Play
To jeszcze nie koniec zabaw z dźwiękiem. Przy okazji znalazłam interesujący korektor, który polecam szczególnie korzystającym ze Spotify.
SpotiQ działa we wszystkich aplikacjach, ma kilka predefiniowanych ustawień, pozwala je modyfikować i dodać własny preset. Z jego pomocą rzeczywiście można wydobyć więcej z wielu kawałków albo ukryć niedociągnięcia techniczne niektórych głośników.
Zabawa zaczyna się, gdy SpotiQ będzie współpracować ze Spotify. Korektor pozwala zapisać ustawienia dla konkretnego utworu lub albumu i automatycznie je zmieni w czasie odtwarzania. To bardzo praktyczne, jeśli słuchasz różnych gatunków muzycznych albo mieszasz muzykę z podcastami.
Cena: 0 zł, pobierz z Google Play
Przyznaję, że choć sortowanie śmieci uprawiam od lat, nowe zasady wcale nie są dla mnie łatwe. Do pewnego momentu wszystko było jasne – słoik po ogórkach do szkła, butelka po szamponie do plastiku, puszka po tuńczyku też, a ogryzek z jabłka dla szczurów. Potem zaczęły się schody… karton po soku to w końcu karton czy nie? Czy styropian to na pewno plastik? Skorupki jajka… no chyba bio, ale pewności nie mam. A co z bambusową deską do krojenia, która mi pękła w międzyczasie?
Ogarnęłam to dzięki pomocy aplikacji Gdzie wyrzucić?, przygotowanej na podstawie wytycznych dla Warszawy. Aplikacja jest banalnie prosta – trzeba wpisać, co chcę wyrzucić, a ona podpowie kilka propozycji i do którego kosza powinien trafić śmieć.
Cenię sobie tę aplikację za prostotę. Nie ma obrazków ani ozdobników – tylko brutalnie proste informacje. Tego właśnie potrzebowałam. Zauważyłam też, że baza przykładowych śmieci w warszawskiej aplikacji jest większa niż u konkurentów. Jeśli jeszcze masz problem z wybraniem odpowiedniego śmietnika, Gdzie wyrzucić? na pewno ci pomoże.
Cena: 0 zł (wczesny dostęp, opcjonalny abonament), pobierz z Google Play
Pomysły przychodzą do głowy znienacka i równie szybko z niej uciekają. Wciąż szukam idealnego notesu na takie okazje i to może być Steno. To nowość w Google Play, obecnie w fazie wczesnego dostępu.
Do Steno przekonała mnie prostota interfejsu i pomysłowe podejście do kategoryzowania notatek. Mogę zacząć pisać cokolwiek (albo dyktować – ostatnio przekonuję się do wprowadzania głosowego Google), a kategoria zostanie przypisana później na podstawie hasztaga.
Przelewając strumień świadomości na tekst, mogę skupić się na treści i zapisaniu pomysłu. Hasztagi mogą pojawiać się w wielu miejscach, ale przy podziale na kategorie używany jest tylko ostatni znacznik z każdej notatki. Być może w przyszłości twórcy pozwolą zapisywać jedną notatkę w kilku kategoriach, ale na razie mają inne priorytety.
W planach twórców Steno jest między innymi przeglądarkowa wersja notesu i synchronizacja z chmurą. Myślę, że warto obserwować ten projekt.
Cena: 0 zł, (zakupy w aplikacji, promocja) pobierz z Google Play
W założeniach w tej serii nie miało być gier, ale nie usiedzę, jeśli nie podzielę się z wami serią „Zagubione Światy” studia FIVE-BN GAMES. To wciągająca bez reszty seria przygodówek (w znaczeniu point-and-click), osadzona w fantastycznym świecie, gdzie dobro musi bronić się przed złem.
W przeciwieństwie do wielu gier typu „znajdź coś i użyj, żeby znaleźć coś innego”, wykorzystanie przedmiotów jest tu intuicyjne. Twórcy bardzo dbają o to, by nie było wątpliwości, co do czego pasuje i jak zrobić potrzebne narzędzie. Do tego dochodzą czytelne podpowiedzi i wspaniałe łamigłówki, przełamujące rutynę poszukiwania przydatnych przedmiotów. Jestem aktualnie w połowie drugiej części i czuję, że dopiero się rozkręcam :-).
W „Zagubionych światach” najbardziej cenię sobie grafikę. Studio FIVE-BN GAMES ma niezwykle uzdolnionych ilustratorów. Momentami oglądanie prześlicznych widoków z wymyślonej krainy sprawia mi więcej frajdy niż szukanie ukrytych w niej przedmiotów.
Gdy powstaje ten przegląd, gry z serii „Zagubione światy” są dostępne za darmo. Wszystkie 6 części! Można ewentualnie dokupić monety, które wymieniamy na wskazówki. Wyjadacze mogą przejść „Zagubione światy”, nie wydając na to ani grosza.
Muszę też pochwalić studio za dobre tłumaczenie gier na język polski. Widać, że robił to żywy człowiek, a nie Tłumacz Google. Myślę, że gdy uporam się z „Zagubionymi światami”, sięgnę po inne gry tego studia. Zapowiada się kolejny deszczowy weekend.
Źródło zdjęć: wł.
Źródło tekstu: wł.