Dreame Z20 Aquacycle, czyli jak poprawili niemal ideał (test)
Rok temu Dreame Z20 uzyskał w moim teście wysoką notę 9/10. Teraz odkurzacz wraca w nowej odsłonie, usuwa jedyną istotną wadę i dodaje poważną zaletę — zmywanie podłóg na mokro. A wszystko to w cenie niższej niż przed rokiem.

Dreame Z20 Aquacycle - jak zrobić odkurzacz w sam raz dla każdego?
Jaki jest idealny odkurzacz pionowy? Musi być lekki (2,19 kg to tak w sam raz), mocny (aż 25 tys. Pa dobierze się do każdego brudu), mieć jak najwięcej wyspecjalizowanych końcówek i przejściówek w zestawie (naliczyłem 8 + przedłużka rury), długo pracować na baterii (nawet 90 minut), bateria powinna być wymienna, by posłużył na lata, a do tego jeszcze czasem warto mieć opcję wyczyszczenia podłogi na mokro. Na papierze nowa wersja Z20 zdaje się mieć to wszystko, sprawdźmy, jak sprawdza się w praktyce.
Zestaw sprzedażowy Dreame Z20 Aquacycle - producent zaszalał
W pudełku z odkurzaczem znajdziecie całą masę akcesoriów. Brakuje jedynie narzędzia do pielęgnacji zwierząt, które jest dołączane do serii Z30. Szczotkę taką w zestawie z dodatkową elastyczną rurą można jednak w razie potrzeby dokupić (VFB1 20010100001127, cena zestawu to 179 zł).



Akcesoria dołączone do Dreame Z20 Aquacycle:
- adapter elastyczny,
- obracająca się miękka szczotka do ścierania kurzu,
- zmotoryzowana mini-szczotka,
- rura przedłużająca,
- wąska końcówka z wysuwaną szczotką,
- wąż przedłużający,
- wielofunkcyjna szczotka wielopowierzchniowa z podświetleniem,
- miękka szczotka wałkowa z podświetleniem,
- system mopujący AquaCycle (zbiornik na wodę czystą i brudną),
- dodatkowa szczotka dedykowana do wersji Aquacycle – miękka szczotka VBRT, idealna do delikatnych podłóg i dokładnego czyszczenia przy krawędziach,
- wolnostojąca stacja dokująca,
- zasilacz.
Ten jeden detal, który zmienia wszystko
Do niedawna standardem były głównie z odkurzacze pionowe, które wymagały wiercenia w ścianach, celem przykręcenia uchwytu. Chyba nie muszę mówić jakie to kłopotliwe na potrzeby testów sprzętu, ale i w codziennym korzystaniu odkurzacz jest tym sposobem instalowany tak trochę już na stałe. Jeśli ktoś jest miłośnikiem częstych rearanżacji wnętrz (tak jak ja) czy też wynajmuje mieszkanie i woli nie robić niepotrzebnych dziur w ścianach, rozwiązanie Dreame będzie o wiele lepsze. Odkurzacz stoi stabilnie, z tyłu mamy dodatkowo dostęp do ulubionych akcesoriów i jedynie jedną szczotkę do zadań specjalnych trzeba wrzucić do szuflady, a system mopujący AquaCycle postawić gdzieś obok, wraz z osłoną.
Statyw na akcesoria w zeszłorocznym Dreame Z20 ustępował funkcjonalnością temu w Jimmy PW11 Pro Max. Nie miał bowiem funkcji stacji ładującej - przewód trzeba było każdorazowo podłączać ręcznie do obudowy odkurzacza. W używanym prywatnie Dreame Z30 mam zresztą tak samo. W 2025 roku przyszedł jednak czas na zmiany. Od teraz wystarczy wpiąć do zasilania jedynie statyw, a odkurzacza sam naładuje się za pośrednictwem nowego wariantu rury przedłużającej.
Tym sposobem producent uporał się z największą w moim odczuciu bolączką Z20 i Z30, która dokładała nam dodatkową czynność po sprzątaniu i burzyła estetykę wnętrza.
Bardzo długi czas pracy i przydatne akcesoria
W trybie Eco odkurzacz pozwala na ciągłą pracę przez aż 90 minut. W trybie tym odkurzacz pracuje dodatkowo bardzo cicho, co pozwala na przyjemne posprzątanie nawet bardzo dużych powierzchni. Nie mam u siebie aż tyle miejsca do biegania z odkurzaczem, by walczyć w trybie ciągłym aż tyle czasu i zwykle korzystałem z trybu automatycznego oraz maksymalnej mocy.
Ten pierwszy dzięki inteligentnemu wykrywaniu wielkości cząstek płynnie reguluje moc odkurzacza zależnie od bieżących potrzeb. Opóźnienie jest przy tym minimalne, bo szybkość obrotów wałka w szczotkach i duże podciśnienie generowane przez silnik odkurzacza sprawiają, że zabrudzenia błyskawicznie trafiają na czujniki podczerwieni. Czas pracy jest tutaj bezpośrednio zależny od ilości zabrudzeń — trochę jeździmy jak w trybie eko, a trochę nawet jak w turbo.
Największa moc odkurzacza przydawała mi się podczas odświeżania mebli tapicerowanych i poduszek. Zamiast wytrzepywania z nich kurzu, który potem unosi się w powietrzu, do boju ruszyła zmotoryzowana mini-szczotka. Możecie sobie nawet nie zdawać sprawy, jak dużo kurzu macie nabitego w ulubioną sofę. Z Dreame Z20 pozbędziecie się go w kilka chwil. Kluczowa jest tutaj ogromna moc ssania odkurzacza, którą producent określił na 250 AW, ale nie ma róży bez kolców — takie turbo potrafi wydrenować akumulator już w 11 minut.
Z kolei wszelkie wąskie powierzchnie i zagłębienia można potraktować wąską końcówką z wysuwaną szczotką z długim włosiem. To nią najłatwiej uporać się też zagłębieniami kaloryferów czy krawędziami między oknem a parapetem. Pamiętać należy przy tym, że do najdelikatniejszych powierzchni warto wybrać coś innego, również dołączonego do zestawu. Mowa tutaj o miękkiej, obrotowej szczotce (bez mechanizmu automatycznie kręcącego nią) do powierzchni delikatnych, zakończonej mięciutkim włosiem. Przydaje się ona zarówno do odkurzenia klawiatury, jak i do oczyszczania niewielkich przedmiotów.
Zabieram się za odkurzanie
Trochę brakowało mi na wyświetlaczu szacunkowego, pozostałego czasu pracy na akumulatorze. Takie rozwiązania widuje się u konkurencji, tutaj zamiast tego mamy jedynie procenty. Bajerem jest natomiast licznik prezentujący ilości zebranych cząstek o różnej wielkości. Nie pogardziłbym też dodatkowymi trybami mocy odkurzacza. Tryb eko czasem był troszkę za słaby w moich zastosowaniach, a najwyższej wydajności za mocny, jest niby i tryb inteligentny, który sam reguluje moc, ale czasem brakowało mi w pełni manualnego sterowania nią.
Bardzo pozytywnie zaskakuje cichy tryb pracy Eko, bo pozwala on na odkurzanie również w sytuacjach, gdy nie chcemy obudzić odkurzaczem całego bloku. Druga sprawa to podświetlenie wielofunkcyjnej szczotki, ale też tej do twardych powierzchni z miękkim wałkiem. Pierwsza ma dwie niebieskie diody i niemal laserową skuteczność wykrywania wszelkich drobin, których nie widzimy w naturalnym świetle, gdy stoimy. Druga ma tylko jedną diodę, ale przeważenie i ona daje radę. Na dobrą sprawę bez trudu można odkurzać nawet nocą przy wyłączonym świetle. Niczego nie ominiemy.
Chociaż obie szczotki mają trochę inne zastosowania i ta wielofunkcyjna służyć ma przede wszystkim do dywanów oraz większych zabrudzeń, a miękka szczotka wałkowa do płytek i paneli, zwykle stawiałem na szczotkę wielofunkcyjną, z jednym tylko wyjątkiem. Miękka szczotka ma większą szerokość zbierania kurzu i lepiej nadaje się do odkurzania przy krawędziach mebli, z dystansem zaledwie około 7 mm.
Kolejny atut to elastyczny zawias, który pozwala złamać w pół rurę od odkurzacza i gładko wjechać pod niskie meble, bez ich odsuwania. Nie musimy kłaść się na podłodze czy przesuwać fotele i sofy raniąc drogocenne panele. Szybki montaż przejściówki i gotowe (chociaż pamiętajmy, że to akcesorium odcina zasilanie w stacji dokującej i trzeba je odczepiać). Z kolei elastyczna, rozciągliwa rura pozwoliła mi oczyścić zakamarek wstydu między ścianą a lodówką, bez wysuwania lodówki — doceniam :).
No i ta kochana mini-szczotka, o której pisałem już wyżej. Jej wąska końcówka i samobieżny wałek doskonale odświeżają nabite kurzem meble czy poduchy. Aż lepiej się po takim odkurzaniu oddycha, a filtr HEPA H14 dba o to, by wszystkie te zabrudzenia i towarzyszące im drobnoustroje zostały w pojemniku odkurzacza.
Dostęp do wszystkich elementów odkurzacza jest dziecinnie prosty, czasem aż za bardzo
Nie można też zapomnieć o rewelacyjnej jakości wykonania każdego elementu zestawu. Nic tu nie skrzypi, nic nie ugina się. Sama główna jednostka ma wręcz sportowy, atrakcyjny design, z efektownymi wywietrznikami, pokrytą ekoskórą rączką i przyciągającym wzrok wyświetlaczem.
No i wreszcie chyba najważniejsze — długotrwała eksploatacja. Nie kupujesz tutaj jednorazówki, bo pakiet akumulatorów jest wymienny i to bez konieczności odkręcania czegokolwiek. W ofercie Dreame pojawiają się nawet zestawy ze stacją ładującą, które pozwalają na naładowanie kilku akumulatorów na zapas i wielkie, nieprzerwane niczym sprzątanie. Do tego same szczotki czy filtry są łatwo dostępne. Zespół cyklonu i filtr wstępny można łatwo umyć pod bieżącą wodą, podobnie jak wałki szczotek obrotowych.
Jedynie spust otwierający zbiornik z kurzem ulokowany jest niebezpiecznie blisko przycisku zwalniającego rurę odkurzacza. Do tego musiałem się bardzo długo przyzwyczajać, kończąc ze śmieciami wysypanymi do stacji dokującej w Z20 i Z30, ale po roku już wyrobiłem odruch i z Dreame Z20 Aquacycle taki mały dramat mi się nie przydarzył.
System mopujący AquaCycle
Powiem krótko — to namiastka wygodnego mopowania. I z tą myślą należy podchodzić do dodatkowego akcesorium. Inżynierowi nie tworzyli tutaj całego odkurzacza z myślą o funkcji mopowania, lecz skonstruowali dodatkową, elektryczną szczotkę z taką funkcją. Raczej nie było to łatwiejsze, ale też z taką filozofią wiążą się pewne ograniczenia.
To, co udało się osiągnąć to faktycznie dobrze działająca funkcja mopowania. Być może coś tam można by było jeszcze podkręcić w kwestii równomierności dozowania wody, ale proces mopowania jest bardzo przyjemny i lekki. Wałek sam ciągnie za sobą odkurzacz (i nas), a genialna głowica obrotowa sprawia, że mop wręcz tańczy po podłodze na lewo i prawo, skutecznie usuwając zabrudzenia.
To natomiast, czego tutaj nie ma to równoległe odkurzanie — musimy najpierw dobrze oczyścić powierzchnie odkurzaczem, by mopownie szło potem gładko. Zarówno czysta woda, jak i ścieki trzymane są w samej szczotce mopującej i trzeba się do niej dobierać przez i po czyszczeniu.
Co chyba jednak najbardziej upierdliwe to brak funkcji automatycznego czyszczenia wałka mopa i jego suszenia. Na koniec sprzątania trzeba właściwie rozłożyć mopa na czynniki pierwsze, ręcznie umyć wałek i zostawić go na 24h do osuszenia.
W moim odczuciu to zbyt duże poświęcenie ze strony użytkownika. Dreame ma lepsze rozwiązania mopujące w swojej ofercie, a jeśli chcesz bardzo dobrego mopa z funkcją odkurzacza (w tej kolejności właśnie), to zerknij koniecznie do mojego testu Jimmy PW11 Pro Max. W kwestii odkurzania nie ma może szans z Dreame Z20, ale mopuje lepiej.
Podsumowanie
Trzeba to jasno powiedzieć, Dreame Z20 Aquacycle nie jest do końca nową konstrukcją. To zeszłoroczny Dreame Z20 z jednym, ale potężnym udoskonaleniem i dodatkową szczotką mopującą. W moim odczuciu propozycja Dreame wpisuje się tym sposobem doskonale w rozbudowane portfolio firmy, gdzie każdy może znaleźć zestaw idealny do swoich potrzeb w określonym zakresie cenowym.
Tutaj mamy zestaw dla rozsądnego maksymalisty — osoby, która chce być gotowa na każdą sytuację, z mopowaniem włącznie, ale niekoniecznie chce siłą ssania odkurzacza powodować przysysanie kota sąsiadki z dołu do sufitu. Różnica mocy względem Z30 nie jest aż tak mocno odczuwalna, a coś tam możemy zawsze zaoszczędzić.
Samo mopowanie nie jest w moim odczuciu istotnym argumentem w tym modelu. Jest faktycznie skuteczne, ale wymaga od użytkownika bardziej skomplikowanych czynności konserwacyjnych niż w sprzętach skupionych przede wszystkim na mopowaniu. Jak przystało jednak na rozsądnego maksymalistę — lepiej mieć taką opcję niż potem gdybać, czy nie byłoby lepiej dopłacić.
Z całego tego medialnego i marketingowego szumu warto jest przy tym wyłuskać informację, że Dreame Z20 Aquacycle i Dreame Z30 Aquacycle to warianty automatycznie ładujące się po wstawieniu do stacji dokującej. Nawet pomijając funkcję mopowania, warto dopłacić do tej wygody. Tym sposobem moja ocena końcowa wzrasta z 9/10 dla zwykłego Z20, do 9,5/10 dla wariantu Dreame Z20 Aquacycle.
-
Wysoka moc ssania
-
Długi czas pracy
-
Filtracja HEPA H14
-
Bardzo bogaty zestaw akcesoriów
-
Wygodna stacja dokująca z funkcją ładowania
-
Wysoka jakość wykonania i ergonomia
-
Funkcja mopa
-
Mop ma swoje ograniczenia
-
Miejsce przycisku blokady śmieci