Jak mówią - tak robią. Gang, koszula, krawat, SEP w klapie (czyli po dniu na Uczelni). Podchodzę do stanowiska i słyszę:
konsulantka: witaj, czym mogę ci służyć?
[odwróciłem się do tyłu, zarkając czy ktoś stoi za mną, a potem do konsultantki]
babeo: Pani mówiła do mnie?
k: [
z zażenowaniem] tak
b: zdziwiłem się, bo jakoś nie przypominam sobie, że przeszliśmy kiedyś na "ty"
[
wtedy chyba przystanęło za mną jakieś małżeństwo i zaczęło się przysłuchiwać]
k: to w czym mogę ci pomóc?
b: widzę, że jednak nie zorzumiała Pani tego wyjątkowo tresciwego, aczkolwiek delikatnego i sprytnie ubranego w słowa pouczenia?
[
pani zrobiła minę ... coś w stylu
jakby pierwszy raz usłyszała tak złożone zdanie 
]
b: tak się składa, że również pracuję w handlu i jakoś nie wyobrażam sobie, żeby do nowego klienta zwracać się 'per ty' widzę jednak, że Państwa hasło reklamowe "inna telefonia" nie wzięła się przypadkiem. Inni to naprawdę jesteście, tylko jak dla mnie inni w złą stronę.
[gdy już wstawałem od stolika podszedł do mnie jakiś młody facet (młodszy i tak ode mnie) i przedstawił się jako szef wyspy czy jakoś tak]
szef: słucham w czym mogę Panu pomóc?
b: ooo widzę, że Pan Szef wie jak się rozmawia z klientem, w porównaniu do Pani Konsultantki. Chciałem nabyc starter...
sz: niestety nie mamy, czekamy od kilku dni
b: tak, no dobra to podpiszę umowe. [
to akurat była ściema 
] interesuje mnie Nokia 6288.
sz: niestety też jej nie posiadamy
b: to może V6?
sz: też nie.
b: a to przepraszam, a w ogóle coś macie?
sz: samsunga...
b: dobrze, dziękuję. To mi wystrczy. Uzywająć Państwa języka. Cześć.
-------
No i tak wyglądała moja dzisiejsza pierwsza (i na długi czas ostatnia) przygoda z Play
