Czy
Akainu to klon tego forumowicza od Telefunkena?
Akainu pisze:To nie ważne, jakiej marki jest telefon. Tak długo, jak produkowany jest w taki sposób jak w wyżej, przez w większości młode, nastoletnie dziewczyny, tak długo będą zdarzały się losowo w telefonach awarie typu zalany wyświetlacz, uszkodzona bateria itp bo ludzie łatwo się mogą pomylić w takich fabrykach i nie dokładnie coś zmontować, na zasadzie niby jest, ale może później odpaść bo za słabo przyklejone.
Ważne. Bo Samsung, Nokia czy HTC mają inne standardy i wymagania odnośnie produkcji telefonów, a chińska marka robiąca telefony na akord ma inne, o wiele niższe. Nie będę po raz n-ty powtarzał, że telefon z Chin telefonowi z Chin nierówny.
Akainu pisze:To nie jest reguła, że myPhone, Telefunken, i inne telefony no-name psują się szybciej czy coś w ten deseń, a telefony od Samsunga, HTC czy Apple są niezniszczalne i bezawaryjne.
Pewnie nie ale ja jakoś wolę trzymać w kieszeni Sony i Nokię niż myPhone, Telefunkena, Prestigio (niepotrzebne skreślić). A komentarze są w większości osób uważających Telefunkena za niemiecki telefon - więc widać ile są warte
Akainu pisze:Tak długo jak w taki sposób są produkowane telefony komórkowe, tak długo będzie tzw loteria awaryjności telefonów i to nie jest ważne, czy telefon kosztuje 50 zł czy 3000 zł. Fabrykę ma opuścić w pełni działający,
Ale jaka loteria? Ja, kupując Nokię czy Sony kupuję także jakość i gwarancję bezawaryjnego działania. A tego nie da mi żadem telefonik no-name marki Overmax czy podobny. Oczywiście, na początku każdy działa ale co później? Jeden zdechnie po trzech miesiącach, inny po pięciu latach dalej działa...
Akainu pisze: skośnoocy nie pozwolą sobie na kupowanie części do składania które "psują się" po dwóch miesiącach ponieważ ważne jest "budowanie marki". Jaki jest ekonomiczny sens specjalnie, i zupełnie na odwal produkować telefony marki np "Kruger&Matz"? Nikt do nich nie wróci, i marka szybko stanie się synonimem katastrofy i braku "zarobku".
Ale doskonale widać, że po pierwsze: Pozwolili sobie na taką tandetę, a po drugie urządzenia jak Kruger&Matz, Telefunken, Overmax to jest jedno i to samo. Różnią się niewiele znaczącymi detalami. O budowaniu marki nie może być mowy bo to budowanie nie jest. Te marki oczywiście są synonimem tandety, katastrofy i braku zarobku. No ale są ludzie, którzy kupią telefon bo ma "extra nazwę" jak Prestigio - musi być prestiżowy. Szybko następuje rozczarowanie...
Akainu pisze: Jeżeli chodzi o samochody to też są marki lepsze i gorsze, ale czy np polonez będzie miał tragicznie mniejszy przebieg niż nowe auto z salonu? Przeciwnie, mimo że motoryzacją się nie interesuje, to nawet mnie doszły słuchy, że nowe auta, zwłaszcza te najdroższe marki, mają przebieg słabszy, szybciej się psują, niż auta które były dostępne kiedyś/te tańsze.
Trochę piepshysh od rzeczy. Primo nie ma marek lepszych i gorszych. Są różne, skierowane do różnych odbiorców. Citroen produkuje auta dla pewnego typu klienta, VW dla drugiego, a Mazda dla trzeciego. Jak chcę proste wozidło to interesuję się VW, Jeżeli wymagam wyglądu i komfortu wybieram Citroena. I tak dalej... Secundo tyczące się przebiegów to dzisiaj także samochody robią po 500 - 700 tysięcy kilometrów w miarę bezawaryjnie. Tylko są to auta klasy średniej i wyższej. Zupełnie jak kiedyś Mercedes W123. A im mniejsze auto tym gorzej wykonane i obliczone na krótsze dystanse. Proste jak sprężyna. Tercio Polonez to akurat nie jest szczęśliwy przykład.
Akainu pisze:Podobnie z ubraniami jak np spodnie. Można kupić takie za 500 zł, a takie za 100 zł. Czy jednak to podstawa by twierdzić że te za 100 zł rozwalą się po kilku miesiącach?
Często te tańsze marki, nawet no-name oferują dużo lepsze możliwości, a chodzi tutaj głównie o cena/jakość.
Podobnie jak z jedzeniem. Można mieć dwudaniowy obiad na ładnej zastawie, a można się też najeść kaszanki podanej na gazecie z czerstwym chlebem. Jednym i drugim się najesz. Tylko czy tylko o to chodzi? Co do ubrań to tanie są dobre bo wytrzymają tydzień i nie szkoda ich wyrzucić, a prać się nie opłaca.
Akainu pisze:Skoro ja, w jakimś tandentnym gównianym chinolu no-name za 280 zł dostaje na pokładzie czystego androida, bez żadnej nakładki, to znaczy że nie mam czego się wstydzić przy Samsungu który do prawie 2x droższego, słabszego w dodatku urządzenia w specyfikacji jak Galaxy Trend ładuje swoją nakładkę która całkiem powoduje tragedię z działania telefonu.
Jesteś pewny, że ten Android jest taki czysty bez michałków? Bo ja bym takiej pewności nie miał

Jeżeli jakiś telefon kosztuje 1500 zł, a inny 280 zł to naprawdę są one takiej samej jakości i oferują to samo, a w droższym płacimy tylko za znaczek? Dlaczego więc ten cały plankton jak Prestigio czy Telefunken jest sprzedawany w tak śladowych ilościach? Tylko nie mów, że to wpływ reklamy, mediów, sponsorowanych testów...
Akainu pisze:A różnica w tym, jak działa czysty android (bez nakładki) a z nakładką, przy 512 mb ram i stosunkowo słabym procku, jest wręcz gigantycznie wielka na korzyść czystego androida. To tak jak by pić zanieczyszczoną wodę, a wodę czystą.
Wiesz co? Jak wyjąłem z pudełka Xperię Neo to też działała jak rakieta. Ale po pół roku miałem ochotę bryznąć nią o ścianę. Każdy, kto pisze, że Android działa płynnie na 512MB RAM albo jest ignorantem albo ma swój pierwszy smartfon nie dłużej niż miesiąc. Nawet czysty Antek po czasie się zamuli na połowie giga pamięci. Nie ma na to siły. Porównania z wodą z przyzwoitości nie skomentuję
