Taaa, ja miałam kontakt z jednym z telefonów tej marki.
M550. Niepozorna, całkiem zgrabnie wyglądająca klapka. Póki się jej nie otworzy. W sumie taki mały dziwoląg wykonany z plastiku, z niewygodnymi klawiszami, z cichym głośniczkiem. Po ok. 6 miesiącach i 3-4 upadkach na beton klapka postanowiła się złamać, o. Nie to, żebym specjalnie rzucała telefonem o beton, żeby sprawdzić jego wytrzymałość; o telefony dbam, tylko czasami wychodzi ze mnie mała niezdara. Ale naprawdę, w życiu nie miałam w rękach bardziej tandetnie wykonanego telefonu. Niczym plastikowa zabawka dla dzieci.
Telefon tzw. nicniemający. Ot, kolorowy wyświetlacz, tapety przypisane do motywu, polifoniczne dzwonki. I cieszyć się nimi trzeba było, bo o ściągnięciu czegokolwiek z sieci na ten telefon można było zapomnieć. 1) Znalezienie czegokolwiek graniczyło z cudem; 2) Telefon obsługiwał tylko dzwonki mono i grafiki dla telefonów pokroju Nokii 3310.
Menu wygodne, prawda. Jakby zerżnięte z Nokii. I taki bajer - telefon nie miał skrzynki wiadomości wysłanych. Bardzo wesoła sprawa dla osób, które mają skłonności do wysyłania smsów nie tym osobom, co trzeba. Pamiętam, że raz na jakiś czas miałam problem z wejściem do książki adresowej albo skrzynki odbiorczej. Komunikat 'try again later', wyłączaj fon, włączaj fon, miej nadzieję, że uda Ci się tym razem. I trzeba było mieć ustawiony inny język niż polski. Angielski, niemiecki, francuski, obojętnie który, byle nie polski. Bo na polskich ustawieniach w smsie mieściło się tylko 60 znaków, a na obcojęzycznych prawidłowo - 160.
Jedynie bateria w tym telefonie dobra była. Przy wysyłaniu kilkunastu smsów dziennie i przy kilku 2-minutowych rozmowach w tygodniu trzymała ok. 4 dni.
Do tej pory się cieszę, że pozbyłam się go. Kulturalnie, do kosza na śmieci.