Operator ma obowiązek zablokować skradzione urządzenie po przedstawieniu odpowiedniego dokumentu ale to przecież nie znaczy, że ma zakaz blokowania w sytuacji, kiedy klient o to zawnioskuje bez kwitu z policji.
A jeśli zgubiłam telefon, nie wiem czy ktoś go znalazł czy nie i na wszelki wypadek wolę zablokować urządzenie, to nie mam takiej możliwości? Chcąc się zabezpieczyć przed ewentualnym nieuczciwym znalazcą powinnam skłamać, że fon został skradziony?
A żeby policja przyjęła zgłoszenie to pewnie muszę im tego złodzieja doprowadzić?
Czy w prawie telekomunikacyjnym jest gdzieś zapis, że operatorzy mają obowiązek blokować urządzenia w przypadku niepłacenia rat?

nie wydaje mi się a jednak opy to stosują. Skoro nie mają problemu z blokowaniem bez zgody klienta to dlaczego robią klientowi pod górkę jeśli sam prosi o blokadę telefonu, który zablokowany czy nie i tak musi spłacić.
Wymóg zgłoszenia kradzieży na policję, żeby skłonić operatora do zablokowania skradzionego urządzenia działa na korzyść złodzieja. Szanse na odzyskanie sprzętu są marne więc wielu okradzionych nie chce zawracać sobie głowy policją i tracić czasu na zgłaszanie, które i tak nie naprawi szkody. Złodziej może sprzedać sprawny telefon co zachęca go do dalszych kradzieży. Gdyby operator blokował urządzenie na wniosek poszkodowanego bez konieczności wizyty na policji to pewnie nikt by złodziejowi nie odpuścił.
Czy założenie blokady jest tak kosztowne, że operatorzy kurczowo trzymają się zapisów ustawy? Dla mnie ten przepis działa tak, operator łamie prawo jeśli nie zablokuje telefonu po przedstawieniu przez klienta zgłoszenia kradzieży ale nie łamie prawa jeśli na prośbę poszkodowanego zablokuje telefon bez podkładki z policji.