DAJ CYNK

Xiaomi znowu to zrobiło! Stworzyło telefon idealny... i go popsuło

Arkadiusz Bała (ArecaS)

Testy sprzętu

Aparat

Aplikacja aparatu w Xiaomi 12 Pro powinna być dobrze znana wszystkim użytkownikom smartfonów producenta. Może się pochwalić stosunkowo prostym, przejrzystym interfejsem, w którym pomiędzy trybami nawigujemy za pomocą wirtualnego pierścienia i dodatkowego menu. Ikonografia w większości jest czytelna, funkcje rozmieszczone są w sposób intuicyjny.

Xiaomi 12 Pro - test

Do gustu przypadł mi również tutejszy tryb profesjonalny. Daje on nieco szersze możliwości niż zazwyczaj widzimy to u konkurencji. Oprócz możliwości dostosowania poszczególnych parametrów ekspozycji możemy wybrać dowolny z trzech aparatów i wykonać zdjęcia w pełnej rozdzielczości 50 MP. Nie zabrakło również dodatkowych funkcji pokroju histogramu, focus peakingu i zebry.

Xiaomi 12 Pro - test

A trzeba przyznać, że tak rozbudowana aplikacja może się przydać, bo i zestaw aparatów wygląda na papierze imponująco. Mamy bowiem do dyspozycji trzy moduły o rozdzielczości 50 MP. W szczególnie główna jednostka robi wrażenie. Wyposażono ją w dużą matrycę o przekątnej 1/1,28”, autofokus w technologii Dual Pixel i obiektyw o przysłonie f/1.9 oraz ogniskowej odpowiadającej 24 mm dla pełnej klatki. Nie zabrakło też optycznej stabilizacji obrazu (OIS).

I trzeba przyznać, że telefon potrafi zrobić z tych podzespołów dobry użytek. Wrażenie robi w szczególności wyjątkowo szeroki zakres dynamiki tonalnej, co jest zasługą zastosowania dużej matryce oraz skutecznej technologii HDR. Zdjęcia są ponadto szczegółowe i mogą się pochwalić atrakcyjną kolorystyką. Jasne, nie jest ona może w stu procentach realistyczna – mamy tu do czynienia z wyraźnie podbitym kontrastem i nasyceniem – ale prezentuje się przyjemnie, szczególnie na ekranie smartfona.

Nie wszystko jest jednak idealne. Podobnie jak w przypadku większości smartfonów, mamy tu do czynienia z mocnym wyostrzaniem, co powoduje pojawienie się artefaktów przy krawędziach drobnych obiektów (np. liście drzew). Duży rozmiar matrycy również wiąże się z pewnymi niespodziewanymi komplikacjami, np. długim minimalnym dystansem ostrzenia i sporymi aberracjami w pobliżu krawędzi kadru.

Xiaomi 12 Pro - test


Plusy przewyższają jednak w tym przypadku minusy. Szczególnie po zmroku, kiedy to telefon bardzo dobrze radzi sobie z zachowaniem bardzo dobrych parametrów obrazu, okupionych w większości przypadków jedynie nieznacznym wzrostem zaszumienia. Warto także zauważyć, że mamy tu do dyspozycji tryb nocny, który nie tylko nie psuje zdjęć (choć uzyskany efekt jest zwykle bardzo subtelny), ale przede wszystkim działa praktycznie w czasie rzeczywistym.

Obiektyw ultraszerokokątny również ma rozdzielczość 50 MP, choć sama matryca jest wyraźnie mniejsza, co przejawia się nieco szerszym zakresem dynamiki tonalnej. Poza tym jednak aparat w dalszym ciągu pozwala uzyskać bardzo dobre rezultaty. Zdjęcia są szczegółowe, a wady optyki bardzo dobrze korygowane. Kąt widzenia rzędu 115 stopni daje natomiast duże możliwości twórcze. Przyczepiłbym się wyłącznie do pomiaru ekspozycji – w trybie automatycznym zdjęcia z aparatu ultraszerokokątnego często wydają się niedoświetlone.

Wreszcie mamy tele z dwukrotnym przybliżeniem. Tu także mamy 50 MP i mniejszą niż w aparacie głównym matrycę. Zamiast tego dostajemy jednak ogniskową odpowiadającą 48 mm dla pełnej klatki, a więc popularną m.in. w fotografii portretowej. 

Z drugiej jednak strony pojawia się pytanie czy to wystarczy. Aparat oferuje bowiem niezłą jakość, ale zbliżone rezultaty można uzyskać za pomocą głównego modułu w tandemie z zoomem cyfrowym. Zaryzykuję stwierdzenie, że nawet dodatkowe piksele nie robią tutaj dużej różnicy, gdyż na zbliżeniach wyraźnie widać, że efektywna rozdzielczość jest dużo niższa niż deklarowane 50 MP. Szkoda, że producent nie pokusił się np. o trzykrotne przybliżenie, tak jak robią to niektórzy inni konkurenci. Byłoby to rozwiązanie znacznie bardziej praktyczne, nawet jeśli wiązałoby się z obiektywnie gorszą jakością obrazu.

Trzeba natomiast zauważyć, że tutejszy teleobiektyw ma kilka atutów. Przykładowo, nieźle radzi sobie ze zdjęciami z pogranicza makro. Pozostaje także aktywny po zmierzchu, czyli w warunkach, gdzie rywale w większości przełączają się z powrotem na zoom cyfrowy.

Xiaomi 12 Pro - test


Przedni aparat ma rozdzielczość 32 MP, co jest swego rodzaju standardem w tym przedziale cenowym. Do oferowanej przez niego jakości trudno mieć jakiekolwiek zastrzeżenia. Obraz jest ostry i szczegółowy, jednocześnie nie eksponując nadmiernie niedoskonałości skóry. Co ważne, przyzwoite efekty można uzyskać także po zmroku.

Przykładowe zdjęcia

Główny aparat

Aparat ultraszerokokątny

Aparat tele

Aparat przedni

Kamera

Aplikacja aparatu w Xiaomi 12 Pro ma kilka trybów związanych z filmowaniem, ale co ciekawe, nie ma wśród nich trybu manualnego. Na całe szczęście automat na potrzeby większości użytkowników powinien okazać się wystarczający, tym bardziej że może się pochwalić równie przejrzystym interfejsem, co tryby fotograficzne.

Xiaomi 12 Pro - test

A skoro o filmowaniu mowa, to nagrywać możemy maksymalnie w rozdzielczości 8K przy 24 kl./s., przy czym jest to tryb zarezerwowany wyłącznie dla głównego aparatu. Znacznie bardziej użyteczna jest opcja rejestrowania w 4K, kiedy to do dyspozycji mamy nawet 60 kl./s., która jest dostępna dla wszystkich trzech modułów.

Oczywiście najlepsze rezultaty uzyskamy za pomocą głównego aparatu szerokokątnego. Przy korzystnych warunkach oświetleniowych obraz jest ostry, kolory prezentują się atrakcyjnie, a stabilizacja obrazu robi dobrą robotę. Nawet tu można się jednak doszukać kilku aspektów, które idealne nie są. Ostre wyostrzanie powoduje powstanie artefaktów przy krawędziach wybranych obiektów, natomiast stabilizacja „głupieje” nieco przy niewielkich ruchach kamery – wyglądają one bardzo mechanicznie.

Po zmroku degradacja jakości jest duża. Choć kontrast i kolory w większości udało się zachować, to obyło się to kosztem znacznego spadku ostrości oraz wzrostu zaszumienia.

Co ważne, bardzo dobre rezultaty możemy otrzymać także za pomocą aparatów tele i ultraszerokokątnego. Jedynie w przypadku tego pierwszego warto mieć na uwadze, że stabilizacja obrazu nie zawsze radzi sobie z kompensacją drobnych drgań, ale to naprawdę najpoważniejszy zarzut, jaki przychodzi mi do głowy.

Oczywiście sprawa wygląda zgoła inaczej po zmroku. Moduł tele jest w takich warunkach praktycznie bezużyteczny, o ile nie mamy statywu – stabilizacja autentycznie przestaje w tych warunkach działać. Nie radzę też używać trybu 60 kl./s., gdyż skrócony czas naświetlania skutkuje skrajnie niedoświetlonym kadrem.

Pewnym rozczarowaniem jest przedni aparat Xiaomi 12 Pro. Nie pozwala on na nagrywanie w 4K, nie ma optycznej stabilizacji obrazu i nie ma autofokusa. Broni się przyzwoitą jakością obrazu i niezłym mikrofonem, ale w tym segmencie cenowym można jednak oczekiwać więcej, szczególnie jeśli planujemy wykorzystywać telefon np. do vlogowania.

Chcesz być na bieżąco? Obserwuj nas na Google News

Źródło zdjęć: własne

Źródło tekstu: własne