DAJ CYNK

Test Tronsmart Onyx Free TWS - słuchawki z funkcją dezynfekcji? Tego jeszcze nie było!

Arkadiusz Bała (ArecaS)

Testy sprzętu

Ergonomia

Wygoda bardzo często pozostaje słabym punktem słuchawek TWS, jednak testowane Tronsmarty właśnie na tym polu brylują. Z racji niewielkiej wagi oraz opływowego kształtu można zapomnieć, że ma się je w uszach. Do tego po dobraniu odpowiedniego rozmiaru tipsów trzymają się w nich bardzo pewnie i nawet przy dynamicznych ruchach głową nie ma obaw, że mogą nam wypaść. Oznacza to, że Tronsmart Onyx Free świetnie sprawdzą się podczas uprawiania sportu.

Tronsmart Onyx Free

Sam korzystałem ze słuchawek wraz z fabrycznymi średnimi tipsami w rozmiarze M. Nie miałem najmniejszego problemu ze złapaniem odpowiedniego seala, ale gdyby komuś jednak nie podpasowały, to w zestawie znajdziemy również nakładki w rozmiarze S i L.

Izolacja od otoczenia wypada przeciętnie. Wystarczy, by idąc ulicą można było słuchać muzyki na jakimś rozsądnym poziomie głośności, ale trzeba liczyć się z tym, że większość otaczających nas hałasów będziemy przez cały czas słyszeć.

Obsługa

Żeby korzystać z Tronsmart Onyx Free TWS, trzeba najpierw sparować je ze smartfonem lub komputerem. Za pierwszym razem wystarczy w tym celu otworzyć etui i dokończyć proces na drugim urządzeniu. Jeśli jednak chcemy podłączyć je do innego źródła, sprawa trochę się komplikuje. Najpierw musimy ręcznie usunąć je z listy na poprzednim urządzeniu, potem zresetować słuchawki, przytrzymując przycisk na każdej słuchawce przez 8 sekund, a dopiero w dalszej kolejności sparować z innym telefonem czy komputerem. Chcemy wrócić do poprzedniego? No to cały proces trzeba powtórzyć. Jakkolwiek absurdalnie by to nie brzmiało, producent najwidoczniej nie przewidział możliwości, by ktoś chciał korzystać ze słuchawek na kilku urządzeniach w tym samym czasie. Na szczęście póki trzymamy się tylko jednego źródła, problemu nie ma – Tronsmarty łączą się z nim natychmiast po otwarciu etui, a cały proces przebiega szybko i gładko.

Tronsmart Onyx Free

Im dalej w las, tym na szczęście lepiej. Może nie dobrze, ale lepiej. Jak już w kilku miejscach zasygnalizowałem, producent zdecydował się wyposażyć słuchawki w fizyczne przyciski. Pełnią one rolę przycisku zasilania, wywoływania asystenta, regulacji głośności, play/pauza i jeszcze kilka innych. Dużo funkcji jak na tylko dwa klawisze, prawda? Producent rozwiązał ten problem poprzez przypisanie każdemu z nich kilku rodzajów interakcji. Mamy więc jedno-, dwu- i trzykrotne kliknięcie, przytrzymanie jednego z przycisków itd. Jest tego sporo. Pochwalam efektywność, z jaką zagospodarowano te dwa klawisze, jednak intuicyjności nie ma w tym niestety za grosz.

Tronsmart Onyx Free

Na całe szczęście kiedy już zakujemy na pamięć odpowiednią tabelkę z instrukcji obsługi, sterowanie słuchawkami za pomocą tych dwóch przycisków zaczyna mieć ręce i nogi. Nadal dostęp do wielu funkcji – w szczególności regulacji głośności i zmiany utworów – jest powolny i niewygodny, ale w zamian dostajemy precyzję, której u konkurencji wykorzystującej gesty dotykowe nie uświadczymy.

Do słuchawek nie przewidziano dedykowanej aplikacji.

Łączność

Słuchawki korzystają z łączności Bluetooth 5.0. Jakość połączenia w toku testów wypadała różnie w zależności od urządzenia, z którym były sparowane. W przypadku połączenia ze smartfonem (Xiaomi Mi 9T Pro) lub komputerem stacjonarnym z adapterem Bluetooth nie odnotowałem żadnych problemów. Z powodzeniem mogłem słuchać muzyki bez żadnych zakłóceń, trzymając telefon na drugim końcu mieszkania i z dwiema ścianami po drodze.  Gorzej sprawa wyglądała, kiedy próbowałem łączyć Tronsmarty z dwoma laptopami, które miałem pod ręką. W obydwu przypadkach nawet z odległości poniżej metra sygnał był niestabilny, co przejawiało się przerwami i zniekształceniami dźwięku.

Chcesz być na bieżąco? Obserwuj nas na Google News

Źródło zdjęć: własne

Źródło tekstu: własne