Po rozpakowaniu kolumn, wystarczy połączyć je przewodem i podpiąć do zasilania. Poradzi sobie z tym absolutnie każdy. Na górze lewej kolumny znalazło się miejsce na duży, dotykowy panel sterowania, uzbrojony w podświetlenie. Przycisków jest mało, przez co pomyłki właściwie się nie zdarzają - power, Bluetooth, AUX, wejście optyczne, TV (HDMI) oraz kontrolki głośności i play/pauza. Nasze wybory dodatkowo potwierdzane są przez wyświetlacz na froncie lewego głośnika - o prostej, "kropkowej" strukturze (lekkie retro) i czerwonych diodach. Co ważne, poziom jasności diod można regulować, nie będą więc one rozpraszać nas podczas seansów filmowych. Dodatkowo możemy wytłumić wyświetlacz poprzez nałożenie na głośniki dołączonych maskownic. Byłoby jednak szkoda.
Kewlar, chrom, miedź, czerń i krwawa czerwień. O gustach ponoć się nie dyskutuje, ale berlińska marka Petera Tschimmela zdecydowanie gra na moich czułych strunach. Głośniki Teufel Ultima 40 Active ewidentnie dodały charakteru wnętrzu i budziły estetyczną satysfakcję. Na testy trafiła ich czarna wersja, ale dostępne są też w wariancie anielsko białym. Jak biel lubię, tak tym razem czerń jest dla mnie tą atrakcyjniejszą opcją.
W trybie standby głośniki pobierają niewiele, bo zaledwie 0,7W mocy. Oglądanie jakiejś losowej telenoweli z telewizji naziemnej przy 25% poziomu głośności dało obciążenie 11,8W, a popowy kawałek na programie muzycznym pożerał 14-17,6W przy głośności ustawionej na 40%. Wszystkie te pomiary przeprowadziłem przy podłączeniu głośników do telewizora przez HDMI ARC, z płaskimi ustawieniami korektora.
Do tej pory duże rozwiązania kolumnowe kojarzyły mi się z milionem przewodów i koniecznością zakupu amplitunera, który był niejako portalem do dobrego dźwięku. Tymczasem jak się okazuje, można to zrobić o wiele prościej, bez zbędnego pudła pod telewizorem, które tylko zjada prąd, gdy sobie śpimy.
Być może dla niektórych osób opcja podłączenia do nagłośnienia jak największej liczy urządzeń w tym samym czasie jest kluczowa, dla mnie wystarczy jedno, dobrej jakości połączenie z ekranem (TV, projektor czy monitor). To telewizor pełnić ma funkcję huba dla rozmaitych źródeł i tym sposobem mam mieć jeden góra dwa piloty do obsługi całości, a nie ich stertę.
Podczas testów sprawdziłem wszystkie dostępne złącza audio - optyczne (Xbox One X), AUX (jeden z projektorów) i HDMI (telewizor i projekor) - za każdym razem bez jakichkolwiek przeszkód i zakłóceń. Jedynie w przypadku złącza HDMI należy pamiętać, by na obudowie urządzenia źródłowego odszukać gniazdo z oznaczeniem ARC. Pozwala ono zarówno na transmisję dźwięku, jak i na sterowanie całym sprzętem za pomocą dowolnego z pilotów (standard CEC).
Do pełni szczęścia zabrakło mi tylko podwójnego złącza HDMI-in + HDMI-out. Ułatwiłoby ono podpinanie starszych sprzętów i byłoby np. furtką do bezpośredniego podpięcia Chromecasta dla transmitowania bezstratnej muzyki po Wi-Fi. To jednak zestaw głośników, a nie amplituner i wciąż lista złączy jest po stronie zalet.
Miłym zaskoczeniem okazała się zintegrowana karta dźwiękowa na USB. Producent postawił na złącze microUSB, mam jednak nadzieję, że w kolejnych edycjach tych popularnych głośników zastąpi je docelowo trwalsze USB-C. W czasie testów nie dysponowałem przenośnym komputerem PC, więc zdałem się ma MacBooka Air. Ten w ostatnich wersjach wyposażony jest wyłącznie w gniazda USB-C, a przewodu USB-C do microUSB jeszcze na oczy nie widziałem. Z pomocą przyszedł popularny HUB Green Cell AK61, do niego podpiąłem przewód USB-A - microUSB. Przyznaję, że spodziewałem się jakichś schodów, tymczasem karta zaczęła natychmiast działać, bez konieczności instalowania jakichkolwiek sterowników. Jeśli więc głośniki mają być uzupełnieniem komputera, nic nie stoi na przeszkodzie - prościej już chyba się nie da, z zachowaniem bezstratnej jakości dźwięku.
Źródło zdjęć: wł