DAJ CYNK

Test słuchawek LG Tone Platinum SE. Wybitny dźwięk, wygodna konstrukcja i Asystent Google

orson_dzi Arkadiusz Dziermański

Testy sprzętu

Wygląd i obudowa

Słuchawki wyglądają dosyć kosmicznie dla osób, które wcześniej nie spotkały się z taką konstrukcją. Ergonomiczna i delikatnie powyginana obudowa wzbudza ciekawość.

Całość wykonana jest z wysokiej jakości plastiku połączonego na środku kawałkiem gumowej wstawki. To chyba najlepszy możliwy plastik jaki można znaleźć w konstrukcji elektroniki. Guma z kolei powoduje, że słuchawki są w zasadzie bardzo trudne do zniszczenia. Oczywiście przy użyciu siły moglibyśmy je zwyczajnie złamać, ale podczas zwykłej eksploatacji ciężko wyrządzić im jakąkolwiek szkodę. Na co dzień mój egzemplarz dosłownie poniewierał się w torbie w gąszczu kabli i małej elektroniki typu powerbanki, przenośne dyski i różne podobne cuda techniki. Słuchawki wyszły z tego bez szwanku.

Nie tylko wygląd jest kosmiczny, ale imponuje również ilość dostępnych przycisków i elementów. Mamy tutaj włącznik na wewnętrznej stronie prawej części pałąka, na stronie zewnętrznej zaślepiony port microUSB, przesuwany przycisk do przełączania utworów oraz przycisk skrótu do Asystenta Google (już niedługo w końcu po polsku).

Na zewnętrznej stronie lewej części pałąka znajdziemy przesuwany przycisk regulacji głośności oraz przycisk start/stop. Do tego niewielkie logo – LG i Harman Kardon.

W bardzo ciekawy sposób została rozwiązana kwestia samych słuchawek. Nieduże, dokanałowe konstrukcje są wyciągane z obu stron pałąka za pomocą mechanizmu podobnego do tego stosowanego w odkurzaczach. Jeśli chcemy schować wyciągniętą słuchawkę, wystarczy ją delikatnie mocniej pociągnąć, a kabel automatycznie zwinie się we wnętrzu obudowy. Czy jest to dobre rozwiązanie? Trudno powiedzieć, ale nie sprawia wrażenia, jakby miało odmówić posłuszeństwa, albo kabel miał się urwać przy delikatnie mocniejszym pociągnięciu. Co ważne, dzięki temu możemy być pewni, że w porównaniu z dwoma, całkowicie niezależnymi słuchawkami, nigdy żadnej z nich nie zgubimy, a jeśli któraś wypadnie nam z ucha, to zatrzyma się na kabelku.

Cała konstrukcja została genialnie wykonana. Wszystko jest ze sobą perfekcyjnie spasowane oraz bardzo solidne. Do pełni szczęścia brakuje jedynie wodoszczelności.

Ergonomia

Wiemy już, że słuchawki są ładne i efektownie wyglądają, ale czy taka konstrukcja jest w ogóle wygodna? Okazuje się, że nawet bardzo. Dzięki elastycznej konstrukcji chomąto wygodnie leży na karku i co najważniejsze, nie odstaje od ciała/ubrania (oczywiście w zależności od budowy szyi i karku), a w połączeniu z bardzo niską masą w zasadzie go nie czujemy.

Same słuchawki okazały się idealnie pasować do mojego ucha, z czym zawsze mam ogromny problem przy słuchawkach dokanałowych. Dodatkowo bardzo dobrze izolują od otoczenia, a przy tym nie wymagają głębokiego wprowadzania ich do wnętrza ucha. To jedne z najwygodniejszych słuchawek dokanałowych jakie miałem okazję używać.

Wadą konstrukcji są jak dla mnie zbyt krótkie kabelki słuchawek. Co prawda bez problemu możemy je założyć i wykonać maksymalny obrót głowy w lewo lub prawo bez ich naciągania, ale już jeśli założymy na siebie więcej ubrań, to zaczynają się schody. Już sama kurtka wystarczy żeby minimalnie ograniczyć możliwość maksymalnego skrętu głowy, a jeszcze gorzej jest po ułożeniu słuchawek pod szalikiem. Tutaj trzeba już kombinować i zakładać pałąk na szalik lub przeciągać kable słuchawek pod nim. Kabelki są co prawda dłuższe o 1,5 cm w stosunku do poprzednika, ale ideałem byłoby, gdyby z 1,5 cm zrobiło się tych centymetrów 5. Może uda się to zrobić w kolejnej generacji.

 

Chcesz być na bieżąco? Obserwuj nas na Google News

Źródło zdjęć: wł