DAJ CYNK

Samsung Galaxy S10 i S10+ - pierwsze wrażenia. Smartfonowej ewolucji ciąg dalszy

Marian Szutiak (msnet)

Testy sprzętu

Wygląd zewnętrzny

Biorąc do ręki najnowsze flagowce Samsunga, a konkretnie modele S10 oraz S10+, możemy odnieść wrażenie, że już gdzieś to widzieliśmy. I nie będzie w tym nic dziwnego, ponieważ nowe smartfony są w ogólnym zarysie bardzo podobne do swoich poprzedników, czyli Galaxy S8 i S8+, z domieszką modelu Note9. Z przodu znajduje się ekran z zakrzywionymi bokami, który został rozciągnięty w pionie. W górnej części ekranu znajduje się otwór na obiektyw (obiektywy w S10+) przedniego aparatu. Z wyświetlaczem zintegrowano także ultradźwiękowy czytnik linii papilarnych, o którym nieco więcej napiszę później).

Układ przycisków i innych elementów interfejsu umieszczonych w metalowej ramce nowych urządzeń jest taki sam, jak był w starszych modelach. Przycisk zasilania mamy na prawym, a przyciski głośności oraz przycisk asystenta Bixby na lewym. Na dole znajdziemy port USB-C, wyloty dolnego głośnika oraz gniazdo audio Jack 3,5 mm i otwór mikrofonu. Po przeciwnej stronie jest wysuwana tacka z kartami (hybrydowy dual SIM) oraz otwór dodatkowego mikrofonu.

Tylny panel w S10/S10+ wygląda prawie jak żywcem przeniesiony z Galaxy Note9. Moduł fotograficzny jest zorientowany poziomo, a na jego prawym końcu jest lampa błyskowa i optyczny czujnik tętna. WIęcej jest tylko obiektywów - trzy zamiast dwóch. Nie ma tu oczywiście czytnika linii papilarnych, ponieważ ten zawędrował pod panel wyświetlacza.

Chcesz być na bieżąco? Obserwuj nas na Google News