LG C9 w swej głównej części jest niezwykle płaski – ma 4 mm grubości. W pierwszej chwili powstaje obawa, czy telewizor się nie złamie podczas montażu, ale o to trzeba by się naprawdę postarać. Z tyłu znajduje się główny moduł, kryjący całą elektronikę i jest to element już zdecydowanie grubszy – ma ok. 5 cm i sięga mniej więcej 2/3 ekranu.
W dolnej części znajduje się złącze VESA 300 x 200 z czterema miejscami na wkręty. Zestaw zawiera dwuelementową nóżkę, w której ciężar ważącego 23 kg telewizora spoczywa głównie na szerokiej listwie z metalu. Po skręceniu tych części, całość należy przykręcić do złącza w telewizorze. Taki sposób montażu daje gwarancję, że odbiornik nie będzie się chybotał, gdy go ktoś potrąci. Korzystając z tego samego złącza, możemy podłączyć uchwyt ścienny dokupywany osobno – przeznaczony między innymi dla tego modelu ma symbol OLW480B.
Po złożeniu LG OLED C9 wygląda bardzo lekko i zwiewnie, co potęgują minimalne ramki czarnej obudowy otaczające ekran, chociaż telewizor swoje waży. Można go łatwo wkomponować w eleganckim salonie, ale nawet w zwykłym mieszkaniu, ustawiony na niezbyt szerokim stoliku telewizor stał bardzo stabilnie. Pod względem wzornictwa to zdecydowanie najwyższa klasa.
Spójrzmy jeszcze na tylną część odbiornika, gdzie znajdują się porty. Są to dwa osobne panele. Na głównym znajduje się wejście antenowe lub TV kablowej, a także złącze Sattelite IN. Do tego otrzymujemy dwa porty USB oraz wejście HDMI. Z lewej strony umieszczono natomiast: wyjście audio, wyjście optyczne i port Ethernet. Czego nie widać, LG OLED C9 zapewnia również łączność Wi-Fi 802.11 ac, a także Bluetooth 5.0.
Kolejne porty znajdują się na bocznej listwie – tam otrzymujemy jeszcze trzy następne wejścia HDMI 2.1, jedno USB oraz port PCMCIA do podłączenia modułu CI+. Złącza HDMI 2.1 to cenny dodatek, który zapewnia przepustowość 48 Gbps i przesył sygnału o rozdzielczości 4K i odświeżaniu 120 Hz.
Do sterowania telewizorem służy pilot o nazwie Magic. Akcesorium znane jest też z innych modeli LG, więc nie jest to absolutna nowość, jednak stanowi ważny element zestawu. Co jest fajne – pilot ma wbudowany akcelerometr, który pozwala na obsługę ekranu za pomocą gestów i kursora, co działa trochę jak bezprzewodowa myszka w komputerze. Podobny patent znam ze swojego samsunga i tam się sprawdza całkiem dobrze, tyle że w nim mam dwa piloty – jeden tradycyjny, drugi smart z gestami. Tu wszystko jest w jednym i to się liczy bardzo na plus. Obsługa telewizora w ten sposób wymaga przyzwyczajenia, ale to kwestia jednego dnia czy dwóch.
Pilot ma też na dodatkowe funkcje – na przykład sterowanie głosowe, czyli jedno z rozwiązań ThinQ AI. To też świetna sprawa! Wystarczy przytrzymać klawisz z mikrofonem, a telewizor zacznie nasłuchiwać. Można wydawać komendy w języku polskim, na przykład „włącz Netflix” czy „włącz PlayStation” – w tym drugim przypadku telewizor pamięta port HDMI, do którego jest podpięta konsola i podłącza się do niego, a jednocześnie zmienia ustawienia obrazu pod kątem gier. Takich komend jest zresztą o wiele więcej – głosowo można wyszukiwać filmy po tytułach, zmieniać rozmaite parametry obrazu czy dźwięku, a także wyłączać telewizor teraz lub po określonym czasie. Skuteczność rozumienia komend nie jest stuprocentowa, ale bez wątpienia całość stanowi niesamowite ułatwienie podczas korzystania z telewizora.
Pilot ma bardzo duży zasięg, więc można go nawet obsługiwać z odległego kąta pokoju lub drugiego pomieszczenia.
Pilot ułatwia dodatkową konfigurację niektórych funkcji, na przykład inteligentnej akustyki. Poza tradycyjnym zestawem klawiszy z numerami znajdziemy na nim specjalne przyciski do Netflixa, Amazon Prime Video oraz dodatkowy Movies, z szybkim dostępem do katalogu filmów VoD. Dodatkowo do klawiszy numerycznych można przypisać wybrane aplikacje – aktywuje się je po długim przytrzymaniu wybranego przycisku.
Telewizor jest też przygotowany na obsługę głosową za pomocą Asystenta Google, gdy ten będzie dostępny na tę platformę.
