iPhone 14 Pro Max to świetnie wyglądający smartfon, po którym od razu widać, że mamy do czynienia ze sprzętem premium. Choć osobiście wolałbym, żeby rogi były mniej zaokrąglone. W zamian dostajemy tu kanciaste krawędzie, które bardzo dobrze wyglądają, ale mogą przeszkadzać osobom przyzwyczajonym do krągłości w tych miejscach. Nie zmienia to faktu, że całość bardzo dobrze leży w dłoni, choć jest wyczuwalnie ciężka (240 g).
Błyszczący przód oraz ramki bardzo łatwo zbiera odciski palców i inne zabrudzenia, a to potem bardzo źle wygląda. Na szczęście matowy tył brudzi się nieco mniej.
Prawie całą dostępną powierzchnię z przodu zajmuje wyświetlacz otoczony ramkami o szerokości około 3 mm. W górnej części ekran ma dwa otwory na przedni aparat fotograficzny oraz czujniki funkcji Face ID. Przy włączonym ekranie widać jednak pojedynczy otwór, ponieważ powierzchnia między nimi zawsze pokazuje czerń (z nielicznymi wyjątkami). Wielkość całości może się dynamicznie zmieniać, w zależności od potrzeb. Nad wyświetlaczem można znaleźć wąską szczelinę wylotową górnego głośnika.
Z tyłu w oczy rzuca się przede wszystkim duża, wystająca „wyspa” fotograficzna z wystającymi jeszcze bardziej trzema obiektywami aparatów, lampą błyskową LED (układ 9 diod), czujnikiem LiDAR oraz otworem jednego z mikrofonów.
Na dole iPhone 14 Pro Max ma port Lightning oraz otwory wylotowe dolnego głośnika i wlotowe mikrofonu. Po przeciwnej stronie jest pusto.
Przyciski znajdują się na obu bokach smartfonu. Na prawym – przycisk zasilania, na lewym – przyciski głośności oraz przełącznik dzwonek/cisza. Po lewej stronie umieszczona została również wysuwana tacka na kartę nanoSIM.
Topowy iPhone może być odblokowany za pomocą biometrycznej funkcji Face ID, która rozpoznaje twarz użytkownika, skanując ją w 3D. Działa to bardzo dobrze i w czasie testów moja twarz była zawsze prawidłowo i szybko rozpoznawana. Funkcję można również ustawić tak, by rozpoznawała twarz w maseczce. Czytnika linii papilarnych nie ma.
Źródło zdjęć: Marian Szutiak / Telepolis.pl