Gigaset GX6 wyposażony jest w ekran IPS o przekątnej 6,6 cala i rozdzielczości Full HD+ (1080 x 2412). Wyświetlacz otoczony jest dość dużymi ramkami, co wpływa na większe niż przypadku standardowych telefonów rozmiary całej konstrukcji. Szkło pokrywające wyświetlacz – Gorilla Glass 5 – zachodzi jednak prawie do samej krawędzi obudowy, a rant zapewniający dodatkową ochronę wyświetlacza podczas upadku jest wąski i niewiele wystaje – więc to jest trochę słabszy element konstrukcji w porównaniu do niektórych „czołgów”. Plusem jest obecność diody powiadomień.
Wyświetlacz oferuje odświeżanie 60 Hz, 90 Hz i maksymalnie 120 Hz – takie ustawienia można wybrać ręcznie, nie ma za to trybu automatycznego czy adaptacyjnego. Systemowy wskaźnik pokazuje, że wybór określonego trybu na sztywno ustawia odświeżanie w każdej aplikacji (z wyjątkiem aparatu w 60 Hz). Czyli po wyborze 120 Hz, taką częstotliwość zapewnia interfejs, każda z aplikacji i każda gra, co nie wygląda wiarygodnie – przynajmniej w przypadku gier, bo nie wszystkie tytuły są na to gotowe. Jednak w grach, które obsługują 120 Hz, obraz wygląda całkiem dobrze.
W ustawieniach ekranu jest sporo opcji. W większości dotyczą jednak typowych funkcji personalizacji (np. rozmiar tekstu, wygaszanie ekranu itd.), a także ustawień ekranu głównego (np. siatki ikon), choć są też skromne opcje kalibrowania obrazu – do wyboru otrzymujemy trzy tryby – standardowy, żywy i zimny, zabrakło za to dostrojenia bieli. Nie ma to jednak wielkiego znaczenia w pancernym telefonie, który nie konkuruje przecież z multimedialnymi flagowcami.
Co zresztą najważniejsze, jakość obrazu jest na tyle przyzwoita, że Gigaset GX6 sprawdzi się także do oglądania filmów. Wyświetlacz zapewnia wsparcie dla HDR10+ i HLG, niestety Widevine pozostaje na najniższym poziomie L3, w serwisach VoD nie ma więc do liczyć na odtwarzanie treści HDR i w pełnej jakości HD, a jedynie w SD.
W domyślnym trybie standardowym ekran w GX6 osiąga całkiem przyzwoite 99,5% przestrzeni sRGB i nieco już skromniejsze 96% DCI-P3. Temperatura barwowa bieli 6600 K pozostaje na niezłym poziomie, niewielkie są też błędy ΔE*00 o maksymalnej wartości 1,48. Wyświetlacz został całkiem dobrze skalibrowany, nie bije w oczy mocnymi kolorami, ale realistycznie odzwierciedla obraz.
Zmiana na pozostałe dwa tryby, wbrew podglądowi w opcjach, nie przynosi spektakularnych zmian w odwzorowaniu palet barw. W trybie żywym sRGB zwiększyło się do 99,6%, za to DCI-P3 spadło do 95,5%. Wybór chłodnego zmniejszył te wartości – do 99,4% oraz 94,5%. Smartfon jednocześnie trzymał dobry ΔE*00, wskazujący do dużą prawidłowość wyświetlania kolorów.
Inna kwestia to maksymalna jasność wyświetlacza. Producent deklaruje 550 cd/m2 i moje pomiary potwierdzają tę wartość, a nawet jeszcze wyższą – w trybie manualnym i ręcznym udało mi się osiągnąć do 600 cd/m2. Smartfon zwiększał do maksimum poziom jasności w ostrym świetle także w trybie manualnym i włączenie automatycznego nic pod tym względem nie zmieniało. Standardowo, w pomieszczeniu ekran osiągał w trybie ręcznym około 550 cd/m2, tak jak zapowiadała Gigaset.
Jest to na tyle wysoki poziom luminancji, że telefon zapewni czytelność w jasnym otoczeniu, choć widoczność zmniejsza nieco zbyt błyszczące szkło.
Źródło zdjęć: Telepolis.pl
Źródło tekstu: Telepolis.pl