DAJ CYNK

Testujemy folię hydrożelową dostępną w Leader GSM – wygraj swoją!

Lech Okoń, we współpracy z Marianem Szutiakiem i Leader GSM

Artykuł sponsorowany

Szkło ochronne na telefonie wielokrotnie uratowało mi już ekran. Testowałem ich wiele, gdy jednak zamówiłem zestaw do Mate 20 Pro, trafiłem na mur. Zakrzywiony ekran wymagał czegoś bardziej finezyjnego, czegoś co zaoferował mi Leader-GSM.pl – folii hydrożelowej.

Co dwie głowy to nie jedna

Propozycję przetestowania nowego produktu w ofercie Leader GSM potraktowałem taktycznie. Nauczony doświadczeniem zamawiania każdorazowo 2-3 zestawów szkieł ochronnych, zadbałem o odpowiednią asekurację. 2 folie do mnie, wycięte na kształt i podobieństwo Huaweia P30 Pro i dwie do Mariana, w wariancie dla Samsunga Galaxy S9+. W obu przypadkach aplikacja zakończyła się sukcesem. I zadowoleniem użytkownika.

Trudni przeciwnicy

Tak jak wspomniałem we wstępie, pierwsze problemy ze szkłami ochronnymi dosięgnęły mnie przy próbie zamówienia szkła ochronnego dla Huaweia Mate 20 Pro. Zamówiłem szkiełka sztuk 2, zainstalowałem i… zobaczcie sami:

Sprzedający zwrócił mi pieniądze, a gdy na ekranie pojawiło się kilka rys machnąłem ręką na zabezpieczenia. Teraz pod światło wolę ekranu nie oglądać. Podobny scenariusz czekał mnie z P30 Pro, a kombinowane szkła z luką powietrzną dodatkowo przynosiły ryzyko nie działania czytnika linii papilarnych w ekranie.

Z kolei u Mariana na Galaxy S9+ była już folia założona dawno temu przez jednego z wystawców na targach IFA w Berlinie. Folia mocno zużyta i względem następcy pojawiły się duże wymagania zarówno pod względem trwałości, jak i łatwości aplikacji. Bąble powietrza to w końcu ostatnie czego potrzebujemy. Podobnie jak drobiny kurzu czy odklejające się krawędzie.

Nowy, lepszy standard aplikacji

W kopercie otrzymałem dwie, z pozoru grube folie, małe, nawilżane ściereczki do przetarcia ekranu i narzędzie do usuwania bąbelków powietrza. Po instrukcję montażu dostawca zaprosił na stronę www.Leader-GSM.pl i ta – w formie plików wideo, dostępna jest w opisie każdego z wariantów folii. Jeszcze bym nad nią trochę popracował w wersji tekstowej, by nawet laik wiedział wszystko.

Przede wszystkim mamy tutaj nie dwie warstwy tylko aż 4. Po przeczyszczeniu ekranu propanolem i suchą chusteczką (w zestawie) należy usunąć papierową bazę i… przykleić zestaw do ekranu. Róbcie to na spokojnie, bez nerwów – to jeszcze nie jest warstwa docelowa, która będzie przylegać do ekranu. Mamy czas na idealne dopasowanie folii do wszelkich detali naszego urządzenia, jak tzw. notche (wcięcia w ekranie), aparaty fotograficzne czy czujniki oświetlenia. Podczas tej operacji śmiało możemy przyklejać i odklejać warstwę pozycjonującą, aż do idealnego ułożenia.

Folia ta ma pęknięcie w połowie swojej długości. Gdy już lokalizacja jest idealna, oklejamy pół folii i łamiąc ją, odczepiamy warstwę pozycjonującą przylegającą do ekranu, a od góry niemal sama przykleja się właściwa folia hydrożelowa. Warto jej dodatkowo pomóc narzędziem dołączonym do zestawu. Muszę przyznać, że moment przylegania folii był dla mnie prawdziwym szokiem. Taka perfekcja zupełnie bez nerwów. Operację następnie powtarzamy dla drugiej połówki folii.

Jeśli zostaną jakieś bąbelki, możemy próbować je rozprowadzić na pomocą dołączonego narzędzia, ale nie róbcie tego za wszelką cenę. Już po kilku godzinach z małych nie ma śladu, a większe znikają same w ciągu doby - maksymalnie 2 dni.

Cały proces instalacji folii oraz efekty po 6 i 12 godzinach od aplikacji zobaczyć możecie na poniższym filmie:

Chcesz być na bieżąco? Obserwuj nas na Google News