DAJ CYNK

Test telefonu Sony Ericsson Xperia ray

Mateusz Pakulski (Q!)

Testy sprzętu

Pierwsze urządzenia Sony Ericssona z Androidem pozostawiały w moim odczuciu sporo do życzenia jeśli chodzi m.in. o prędkość i płynność działania (wszystko dzięki niezliczonym, niezbyt zoptymalizowanym modyfikacjom systemu). Dopiero najnowsze urządzenia tego producenta próbują pokazać pazur oraz to, jak powinny działać najnowsze urządzenia z systemem z Mountain View na pokładzie. Do tej grupy zalicza się m.in. model ray (ST18i). Czy skok jakościowy jest aż tak poważny, aby zainteresować nawet wybrednych użytkowników Androidów, ceniących sobie niezawodną pracę i wydajność? Sprawdźmy.

Gdyby nie system Google Android, to Sony Ericsson zostałby rzucony na pożarcie rynkowi - jego telefony coraz bardziej odstawały od propozycji konkurentów i oczekiwań klientów, a zyski uparcie nie chciały przekroczyć magicznej czerwono-czarnej granicy w wynikach finansowych spółki. Dopiero przesiadka firmy na system Google’a pozwoliła jej złapać odrobinę oddechu - urządzenia z charakterystycznym płynnym logo zaczęły coraz bardziej przymilać się do klientów, a oni coraz łaskawszym okiem zaczęli na nie spoglądać. Pierwsze urządzenia Sony Ericssona z Androidem pozostawiały w moim odczuciu sporo do życzenia jeśli chodzi m.in. o prędkość i płynność działania (wszystko dzięki niezliczonym, niezbyt zoptymalizowanym modyfikacjom systemu). Dopiero najnowsze urządzenia tego producenta próbują pokazać pazur oraz to, jak powinny działać najnowsze urządzenia z systemem z Mountain View na pokładzie. Do tej grupy zalicza się m.in. model ray (ST18i). Czy skok jakościowy jest aż tak poważny, aby zainteresować nawet wybrednych użytkowników Androidów, ceniących sobie niezawodną pracę i wydajność? Sprawdźmy.

Zestaw

W zestawie sprzedażowym oprócz samego telefonu i baterii odnajdziemy również kartę microSD o wielkości 4 GB, przewód z końcówką microUSB, wtyczkę do gniazdka, jednoczęściowy przewodowy zestaw słuchawkowy zakończony wtyczką JACK 3,5 mm oraz komplet dokumentów. Jak na smartfona z tej półki cenowej jest dostatecznie, jednak producent mógł się pokusić chociażby o pilota, o dwuczęściowym zestawie słuchawkowym już nie wspominając.

Wygląd

Pierwszy kontakt z telefonem jest jak najbardziej pozytywny. Miłe dla oka i dłoni gładkie kształty, interesujące akcenty kolorystyczne widoczne na przednim panelu oraz minimalistyczny wygląd to połączenie, którego elementy nie zawsze idą ze sobą w parze. Tutaj jednak Sony Ericsson odrobił lekcję i stworzył kawałek sztuki. Jest estetycznie i ciekawie, czyli znacznie lepiej niż poprawnie , jednak nie intrygująco. Mimo to plus. Co oferuje nam obudowa ray?

Na przednim panelu ekran panoramiczny, zajmujący ponad ¾ powierzchni. Pod nim odnajdziemy trzy przyciski (powrót i menu opcji po bokach (dotykowe) oraz menu główne (sprzętowy)), natomiast nad nim aparat fotograficzny do wideorozmów po lewej stronie, prawie centralnie umieszczony głośnik oraz zestaw czujników po prawej. Klawisz zasilania oraz gniazdo JACK 3,5 mm znalazły się na górnym boku, strzałki regulacji głośności w jednym klawiszu na prawym, mikrofon i zaczep na smycz na dolnym oraz gniazdo microUSB na lewym boku. Na tylnym, w całości zajętym przez klapkę zasłaniającą baterię, odnajdziemy oczko aparatu fotograficznego wraz z diodą LED, głośnik zewnętrzny oraz logo producenta.

Telefon wykonany został z plastiku (klapka baterii zachodząca częściowo na boki), materiału przypominającego metal (boki) oraz szkła (praktycznie cały przedni panel). Wszystkie one są dobrej jakości, a ich spasowanie jest wzorowe - nawet przy mocniejszym ściśnięciu urządzenia nic nie trzeszczy, nic nie skrzypi. To kolejny plus telefonu.



Chcesz być na bieżąco? Obserwuj nas na Google News