DAJ CYNK

Test telefonu myPhone Luna

Arkadiusz Dziermański

Testy sprzętu

Przed wizytą kuriera z myPhone'em Luna nie wiedziałem o niej zbyt wiele. Tyle tylko, że w ogóle istnieje, a ludzie żywo dyskutują na temat zachęcającej specyfikacji i ceny. A te faktycznie wyglądają dobrze - sześciordzeniowy procesor, duży wyświetlacz z przyzwoitą rozdzielczością, "współczesna" wersja systemu, głośniki stereo, no i ta cena... W momencie otrzymania telefonu było to 699 zł. Osoby śledzące moje wypowiedzi na forum znają moje uprzedzenia do wszelkiego rodzaju niszowych marek, sprzedających po kosztach sprzęt z dalekiego wschodu. Mimo wszystko Luna mnie zaintrygowała. I słusznie...

Przed wizytą kuriera z myPhone'em Luna nie wiedziałem o niej zbyt wiele. Tyle tylko, że w ogóle istnieje, a ludzie żywo dyskutują na temat zachęcającej specyfikacji i ceny. A te faktycznie wyglądają dobrze - sześciordzeniowy procesor, duży wyświetlacz z przyzwoitą rozdzielczością, "współczesna" wersja systemu, głośniki stereo, no i ta cena... W momencie otrzymania telefonu było to 699 zł. Osoby śledzące moje wypowiedzi na forum znają moje uprzedzenia do wszelkiego rodzaju niszowych marek, sprzedających po kosztach sprzęt z dalekiego wschodu. Mimo wszystko Luna mnie zaintrygowała. I słusznie...

Zestaw

Luna przyjechała do mnie zapakowana w ładne, białe pudełko, estetycznie pokryte zdjęciami telefonu i informacjami na temat specyfikacji. W środku znalazłem zestaw trochę wykraczający poza standard. Na pierwszy ogień kabel USB i zasilacz, który muszę przyznać, wygląda strasznie tandetnie i niepewnie, aż trochę strach cokolwiek do niego podłączać, ale działał sprawnie. Następnie słuchawki, które kształtem są niemalże identyczne jak te dołączane do smartfonów HTC (z szerokim, płaskim kablem). Brzmią trochę gorzej i ogólnie ich jakość zdecydowanie zachęca do korzystania z własnego sprzętu. Niestandardowymi dodatkami był starter sieci Mobile Vikings (dołączany do każdego egzemplarza Luny) oraz folia na wyświetlacz, za którą oczywiście serdecznie podziękowałem i schowałem głęboko do pudełka. Starter i folia, to niedużo, ale przy zakupie takie małe rzeczy potrafią bardzo ucieszyć. Zestaw zdecydowanie na plus.



Obudowa

Po wyjęciu z pudełka Luna zrobiła na mnie ogromne wrażenie, bo... jest naprawdę ogromna. Obudowa ma wymiary 157,6 x 77,6 x 7,9 mm i jest zwyczajnie duża. Na co dzień noszę wąskie spodnie i Luna balansuje na granicy wygody, pozostawiając niewiele miejsca w przedniej kieszeni. Po dodaniu do niej kabla ze słuchawkami bardzo ciężko jest go częściowo zwinąć i schować razem z telefonem. Przedni panel został zdominowany przez ekran o przekątnej 5,5 cala, który osłania szyba Dragontrail. Pod nim znajdują się trzy dotykowe przyciski, których można użyć jako sygnalizacji powiadomień. Nie jest to jednak domyślna opcja, trzeba ją uruchomić z poziomu Ustawień. Przyciski są nieduże, a ich podświetlenie dosyć słabe, przez co powiadomienia są czasami słabo widoczne. Nad ekranem umieszczono czujnik zbliżeniowy i oświetlenia, kamerę do wideorozmów, a na samej górze mamy okrągłe otwory głośnik rozmów. Na prawym boku telefonu znajdziemy przycisk blokady ekranu oraz regulacji głośności, lewy pozostał gładki. Na dolnej krawędzi zostało umieszczone gniazdo microUSB, na górnej Jack 3,5 mm. Z tyłu urządzenia znajdziemy, okolony srebrną ramką, obiektyw aparatu z diodą LED, centralnie umieszczony, duży napis Luna i mniejszy myPhone oraz dwa głośniki stereo.

Obudowa jest kombinacją szkła (na ekranie), metalu (na górnej i dolnej krawędzi) oraz matowego plastiku. Widząc rozmiary tylnej klapki, która jest w całości zdejmowalna, byłem niemalże przekonany, że coś tutaj na pewno będzie skrzypiało. Wbrew moim oczekiwaniom klapka ugina się tylko iluzorycznie w środkowej części, a cała konstrukcja nie wydaje kompletnie żadnych dźwięków. Pomimo tego, że większa część obudowy to plastik, Luna jest naprawdę dobrze wykonanym urządzeniem.

Chcesz być na bieżąco? Obserwuj nas na Google News