DAJ CYNK

Smartfon okazał się wart jej własnej krwi. Dosłownie

Piotr Urbaniak (gtxxor)

Wydarzenia

Smartfon okazał się wart jej własnej krwi. Dosłownie

Kilkuletnia dziewczynka w indyjskim Bengalu Zachodnim naprawdę bardzo chciała zgromadzić pieniądze na zakup smartfonu.

Widok dziecka ze smartfonem w ręku może i alarmuje pedagogów, ale na pewno nikogo już nie szokuje. Nic więc dziwnego, że nawet najmłodsi nie chcą od grupy odstawać – a jeśli rodziców na zakup upragnionej zabawki nie stać, to pojawiają się pomysły brawurowe.

Pewna kilkulatka z Bengalu Zachodniego, chcąc zgromadzić pieniądze na nowy telefon, uciekła rodzicom i pokonała autobusem podmiejskim ponad 30 km – relacjonuje dziennik Zee News. Wszystko w myśl szalonego planu, opracowanego wspólnie ze znajomymi.

Po kilkanaście dolców za jednostkę

W Indiach, z uwagi na sięgającą 1,4 mld populację i silne podziały kastowe, regularnie występuje problem z niedoborem krwi. Jak wynika z oficjalnych danych, szpitale mają tylko niespełna 75 proc. potrzebnych zapasów. Resztę dostarcza sektor prywatny, a konkretniej rzecz ujmując, komercyjne punkty poboru, które płacą dawcom po kilkanaście dolarów za jednostkę.

Komercyjne banki zgromadzoną krew po wielokrotnie wyższej cenie odsprzedają potrzebującym, a czasem nawet szpitalom. I choć nie jest to proceder legalny, nie mając innego wyboru, władza przymyka oko na czarny rynek. Tymczasem niektórzy ludzie wręcz utrzymują się z zawodowego krwiodawstwa.

Krwawa wyprawa, szczęśliwie z happy-endem 

Do punktu poboru krwi w Balughat, zachęcona opowieściami znajomych, zapukała kilkuletnia dziewczynka. Jak czytamy, początkowo utrzymywała, że po prostu chce zostać dawcą, ale jej młody wiek zaniepokoił personel. Zaczęła się seria pytań, wskutek czego ostatecznie ustalono niecodzienną motywację niedoszłej krwiodawczyni: chęć zgromadzenia pieniędzy na zamówiony w sieci smartfon.

Na szczęście skończyło się bez poważnych konsekwencji. Pracownicy medyczni poinformowali odpowiednie służby, a te odesłały dziewczynkę do domu. Ojciec, lokalny sprzedawca warzyw, nie chciał udzielić komentarza dla mediów.

Zarówno kreatywna dziewczynka, jak i jej rodzice mogą mówić o sporym szczęściu. Z policyjnych danych wynika bowiem, że każdego roku tysiące mieszkańców Indii jest przez czarnorynkowych handlarzy krwią porywanych i przetrzymywanych nawet 3-4 lata, by pozyskiwać ten bezcenny surowiec. Nie wszystkim udaje się przeżyć.

Chcesz być na bieżąco? Obserwuj nas na Google News

Źródło zdjęć: Wahid Fahmi Alamsyah / Shutterstock

Źródło tekstu: Zee News, oprac. własne