Przedsiębiorcy szukają nowych sposób na ściąganie należności. Ostatnio pojawiły się windykacyjne wpisy w serwisach społecznościowych.
Jak w biznesie? Wszystko w porządku? To może zapłacicie fakturę? - z tego typu wpisami na portalach społecznościowych można spotkać się coraz częściej. Facebook lub Twitter nie mają żadnych magicznych narzędzi do ściągania należności. Mają jednak zasięg i post o podobnej treści jak wyżej może trafić do dziesiątków tysięcy osób śledzących dany profil. W mediach społecznościowych nie można publikować poufnych danych na temat zadłużenia, ale już luźny wpis dotyczący kwestii finansowych może dużo zdziałać.
Tego typu zagrania nie są w windykacji niczym nowym. Zmieniło się tylko miejsce ich wykorzystywania. Niektóre firmy windykacyjne potrafiły pojawiać się wraz z dłużnikiem w osiedlowym sklepie, stanąć z nim przy kasie i przy sporej kolejce głośno zaoferować zapłatę za zakupy w związku z problemami finansowymi.
W obu przypadkach poczucie wstydu może odnieść podobny skutek, choć w dzisiejszych czasach publiczny komentarz na Facebooku może przynieść dużo lepsze efekty.
Źródło tekstu: synertime; wł