Kongres chce chronić Amerykanów przed namolnością telefonicznych kampanii politycznych - pisze Rzeczpospolita. Jak twierdzi jeden z wyborców, przez tydzień przed wyborami, otrzymywał każdego dnia aż 15-20 telefonów.
"Robotelefony", czyli nagrane telefony propagandowe wykonywane automatycznie na zamówienie kampanii wyborczych, to istna zmora Amerykanów w gorącym sezonie wyborczym. Przybierają postać pseudoankiet, "osobistych" apeli kandydata o poparcie lub bezpardonowych ataków na rywali.
Amerykanie są już chronieni prawem przed namolnością firm telemarketingowych - wystarczy, że zapiszą swój numer telefonu w specjalnym rejestrze, aby mieć spokój. Ale nie dotyczy to telefonów politycznych. Dlatego też dwoje senatorów złożyło stosowny projekt chroniący obywateli. Politycy nie mogliby już nękać wyborców przed 8 rano i po 21, a i w pozostałych godzinach musieliby się ograniczyć do dwóch telefonów na dobę pod dany numer. Okres ochronny dla wyborcy miałby obejmować dwa miesiące przed wyborami generalnymi oraz miesiąc przed prawyborami.
Źródło tekstu: Rzeczpospolita