Wszyscy pamiętamy aferę z wybuchającymi smartfonami Samsung Galaxy Note 7. Niedawno podobny przykry wypadek spotkał właściciela modelu Xiaomi Mi 5 Pro. Skutkiem były trzy oparzone palce.
Właściciel urządzenia niezwłocznie skontaktował się z Xiaomi. Jednak odpowiedź nie była (delikatnie mówiąc) dla niego zadowalająca. Chińska firma odmówiła wymiany smartfonu i wyparła się wszelkiej odpowiedzialności. Uznała też, że telefony Xiaomi przechodzą testy i dlatego nie mają prawa wybuchać. Stwierdziła, że skoro egzemplarz został kupiony na AliExpress, to Xiaomi nie ma z nim nic wspólnego.
Kiedy tylko smartfon stanął w płomieniach, właściciel wyrzucił go za okno. Nie chciał ryzykować pożaru domu. Jego telefon był w pełni oryginalny - potwierdziła to strona Xiaomi.
Źródło tekstu: gizmochina.com, wł