Android, najpopularniejszy na świecie mobilny system operacyjny, jest dla Google'a nierentowny. Choć pod względem obecności w sieci to drugi po iOS system mobilny, to jednak zarobkami z reklam w przeliczeniu na użytkownika bije tylko Symbiana. Rozwój platformy pochłania miliardy dolarów. Czy Samsung przejmie androidowe królestwo?
Google utopił w Androidzie miliardy dolarów - na pulę nawet 20 mld dolarów składają się: przejęcie za 12,5 mld dolarów Motorola Mobility (bardziej dla praw patentowych niż dla produkcji sprzętu), ciągłe prace badawcze nad systemem, marketing i promocje, podział zysków z operatorami, koszty utrzymania Google Play, opłaty licencyjne za sprzedaż multimediów i koszy tworzenia aplikacji na wyłączność platformy. Nie bez konsekwencji finansowych skończyło się też rozzłoszczenie Apple'a, który zrezygnował instalowania w swoich smartfonach i tabletach Google Maps oraz YouTube'a.
Apple ma obecnie więcej zysku netto każdego kwartału niż Google rocznej sprzedaży z Androida. Dane finansowe podawane przez firmę są przy tym o tyle nieprecyzyjne, że ogłoszony w październiku przez Google'a przeskok sprzedaży z 2,5 mld dolarów do 8 mld dolarów może dotyczyć okresu od października 2012 do 30. września 2013 roku, a nie danych historycznych. Pytaniem otwartym pozostaje kwestia ile z tych 8 mld dolarów popłynie do wydawców książek, muzyki i filmów, producentów aplikacji i operatorów komórkowych.
Co smutne, choć Google jest podstawową wyszukiwarką internetową w większości regionów świata, koncernowi słabo idzie docieranie z reklamą do użytkowników Androida. System Google'a generuje 25,56% mobilnego ruchu w Internecie (iOS 46,37%), ale ma tylko 16,79% udziału w sprzedaży mobilnych reklam. W przeliczeniu na jednego użytkownika system Apple'a zarabia prawie dwukrotnie więcej (w przypadku iPadów ponad 5 razy więcej). Lepiej radzi sobie też RIM, producent smartfonów BlackBerry. Właściwie gorzej wypada tu jedynie Symbian. Sytuacja jest o tyle dziwna, że Android miał przecież w myśl pierwotnej koncepcji zarabiać na siebie tylko i wyłącznie z reklam, co Google musiał szybko zmienić.
Do tego dochodzi potężny Apple, który coraz skutecznej walczy o prawa patentowe z Samsungiem i powoli zbiera się do ataku na androidowy Matrix, czyli właśnie Google'a. W tym świetle zmiana właściciela popularnego, choć trudnego w utrzymaniu systemu staje się coraz bardziej prawdopodobna. Komu Google mógłby podrzucić swoje kukułcze jajko? Lepszego kandydata niż Samsung próżno szukać.
W III kwartale Samsung sprzedał 35% wszystkich smartfonów jakie trafiły w tym czasie na rynek i sprzedaż ta stale rośnie. Z kolei HTC, Motorola, LG i Sony nie radzą sobie z wygenerowaniem jakiegokolwiek zysku ze smartfonów z Androidem. Po przejęciu Androida Samsung mógłby kontrolować cały ekosystem: od najmniejszych podzespołów, po kluczowe modyfikacje interfejsu czy politykę sprzedaży aplikacji i dystrybucji reklam. Miałby nawet większą kontrolę nad produktami niż Apple, który w przypadku sprzętu korzysta z podwykonawców - Samsung większość podzespołów jest w stanie wyprodukować samodzielnie.
Tak wielkie przejęcie niesie ze sobą jednak też wiele niepożądanych skutków. Integracja usług Google'a z Androidem mogłaby się zmniejszyć, a rozwój systemu niezależnie od Google'a doprowadzić mógłby do pojawienia się większej ilości błędów w oprogramowaniu niż do tej pory. Pod znakiem zapytania stoją też kwestie bezpieczeństwa - Samsung uzyskałby nagle hasła do kont e-mailowych milionów użytkowników smartfonów z Androidem. Google'owi zaufaliśmy czy jednak zaufamy nowemu koreańskiemu właścicielowi?
Po wielkiej przegranej Samsunga w patentowej bitwie z Applem, trudno też wierzyć by koreański gigant był aż tak znowu chętny na wchłonięcie systemu Google'a. Razem z ewentualnymi przyszłymi kosztami sądowymi, Android może okazać się dla Samsunga znacznie droższy niż kwota, którą za przejęcie otrzymałby Google.
Źródło tekstu: unwiredview, opera, wł