DAJ CYNK

Rozmowa z Chrisem Bannisterem, prezesem P4

LuiN

Wydarzenia

Nasz sukces bierze się stąd, że dajemy klientom uczciwe ceny. Pozostali operatorzy - Orange, Era i Plus - to dla ich zagranicznych właścicieli dojne krowy, których zadaniem jest podtrzymywanie poprzez wysokie ceny usług, spadających zysków zagranicznych central - mówi Chris Bannister, prezes spółki P4, operatora sieci Play w wywiadzie dla Gazety Wyborczej.

Nasz sukces bierze się stąd, że dajemy klientom uczciwe ceny. Pozostali operatorzy - Orange, Era i Plus - to dla ich zagranicznych właścicieli dojne krowy, których zadaniem jest podtrzymywanie poprzez wysokie ceny usług, spadających zysków zagranicznych central - mówi Chris Bannister, prezes spółki P4, operatora sieci Play w wywiadzie dla Gazety Wyborczej.

Chris Bannister w wywiadzie dla Gazety Wyborczej mówi głównie o "mieszaniu w mobilnym Internecie" - zarówno w Polsce, jak i przy korzystaniu ze stawek roamingowych. Po pół roku od wprowadzenia oferty spodziewa się 60 tys. aktywacji oferty Play Online (do końca 2008 roku). Sukces oferty widzi w uczciwej cenie produktu:

Spójrzmy na cenę szerokopasmowego internetu w Wielkiej Brytanii - w ofercie Orange Internet Everywhere to równowartość ok. 67,35 zł. W Polsce za porównywalny pakiet Orange Free Premium zapłacimy miesięcznie 120 zł. Dlaczego? Przecież w Wielkiej Brytanii długość umowy to 18 miesięcy, u nas dwa lata, więc to tam powinno być drożej. Poza tym koszt licencji 3G na Wyspach był dziesięciokrotnie droższy niż w Polsce - u nas 650 mln euro, tam - ok. 6 mld euro. W Wielkiej Brytanii sprzedawca tej usługi dostaje 3,5 razy wyższą pensję. Skąd więc w Polsce biorą się tak wysokie ceny? U nas cena miesięczna wynosi 45 zł przy umowie na zaledwie rok - mówi Bannister.

Pytany o wątpliwy zasięg usługi, Bannister mówi, że w pierwszym kwartale 2009 roku w jej zasięgu znajdzie się ponad 50% mieszkańców Polski, a za dwa lata 75% mieszkańców i będzie to największa sieć 3G w Polsce. Stawki za transmisję danych w roamingu prezes P4 obrazuje przykładem:

Jeśli weźmie pan swojego laptopa i kartę do internetu mobilnego Play, pojedzie do Wielkiej Brytanii i podłączy się do sieci Hutchisona, to ja wezmę od pana już po cenie detalicznej ok. 1 euro za 1 MB. Jeśli znajdzie się pan w sieci Vodafone, to ten operator wystawi nam fakturę na niemal 10 euro. Ale tan sam Vodafone od swojego klienta w Wielkiej Brytanii weźmie 2 eurocenty za 1MB. Niech mi pan da jeden powód tej różnicy cen. Nie ma żadnej różnicy w kosztach obsługi tych klientów. Co więcej - własny klient Vodafone kosztuje go więcej, bo musi go zdobyć i utrzymać, wysłać mu szczegółowy billing etc., a zagraniczny klient goszczący przelotnie w jego sieci tych kosztów nie generuje.

Dlatego Play, francuski Bouygues, operatorzy z grupy "3" zrzeszającej nowych operatorów w Wielkiej Brytanii, Szwecji, Danii, Włoch, Austrii, i Irlandii oraz operatorzy grupy KPN Mobile w Holandii, Belgii i Niemczech zaoferowali sobie stawki hurtowe za 1 MB na poziomie 25 eurocentów. Te stawki obowiązują już od marca. Zaprosiliśmy też europejskich właścicieli naszej konkurencji: Vodafone, Orange i T-Mobile, aby dołączyli się na warunkach wzajemności - z korzyścią dla konsumentów. Zignorowali nas. To pokazuje, komu zależy na klientach - dodaje Bannister.

Chcesz być na bieżąco? Obserwuj nas na Google News

Źródło tekstu: Gazeta Wyborcza