We Francji miał miejsce kolejny przypadek "zaatakowania" przez telefon iPhone jego użytkownika. Tym razem niebezpiecznym podzespołem urządzenia okazał się ekran, który pękł i wystrzelił drobinkami szkła - poinformowała Agencja AFP.
Jak podaje AFP, wszystko zaczęło się w dobrze znany już sposób.
Pierwszymi objawami niestabilnej pracy iPhone'a było wydawanie przez
niego syczącego dźwięku. W ten sam sposób rozpoczynały się poprzednie
"awarie" przenośnych urządzeń Apple, o czym pisaliśmy m.in. w tej wiadomości.
Następnie pęknięciu, a później eksplozji, uległ wyświetlacz telefonu,
tym samym "wystrzeliwując" drobinki szkła w powietrze. Jedna z takich
drobinek trafiła osobę trzymającą urządzenie w twarz, w okolicę oka, nie uszkadzając, na szczęście, ważnych organów.
Cała sytuacja została zgłoszona do producenta telefonu, firmy Apple,
jednak, jak do tej pory, nie wiadomo jaka będzie reakcja firmy. Trudno
jednak oczekiwać, aby była ona inna niż w przypadku 15 innych,
odnotowanych do tej pory przypadków, kiedy to poszkodowanym zwracano
koszt zakupu urządzenia, a same sprawy starano się maksymalnie
wyciszyć.
Powstaje zatem pytanie czy istnieje jakiś sposób, aby zabezpieczyć się
przed takimi zdarzeniami w przyszłości? Na pewien, dosyć skuteczny
trzeba przyznać, pomysł wpadł jeden z właścicieli iPhone'a 3GS.
Poirytowany coraz bardziej restrykcyjną polityką Apple odnośnie
użytkowania "jabłuszek" postanowił on dać wyraz swojemu niezadowoleniu
w dosyć oryginalny sposób. Przygotowania, przebieg oraz efekt jego
działań można obejrzeć na poniższym filmie.
Źródło tekstu: AFP, wł