DAJ CYNK

"Karta równoważności" nie zadowala UKE

WitekT

Wydarzenia

Telekomunikacja Polska przedstawiła swój własny plan poprawy współpracy z operatorami alternatywnymi. Karta równoważności dostępu ma być odpowiedzią na proponowany przez UKE podział. Jednak propozycja TP nie przypadła do gustu Urzędowi - pisze Gazeta Wyborcza.

Telekomunikacja Polska przedstawiła swój własny plan poprawy współpracy z operatorami alternatywnymi. Karta równoważności dostępu ma być odpowiedzią na proponowany przez UKE podział. Jednak propozycja TP nie przypadła do gustu Urzędowi - pisze Gazeta Wyborcza.

Szerzej o propozycji TP pisaliśmy w felietonie Zaufać? Uf, uf…

Anna Streżyńska, prezes UKE, dokument wciąż czyta, ale poznała już dość, by powiedzieć, że jest trochę zawiedziona.

Brakuje pogłębionych szczegółowych rozwiązań. To tylko opis koncepcji. Karta wygląda tak, jakby sporządzono ją po to, by zyskać na czasie - mówi Streżyńska.

Zdaniem Streżyńskiej jest jednak za wcześnie, by odpowiadać na pytanie: Karta czy separacja.

Nie jestem ortodoksyjnie nastawiona do separacji TP. Nie mam ambicji przejścia do historii jako regulator, który dokonał podziału TP - mówi Streżyńska.

Streżyńskiej nie podoba się m.in. to, że "chińskie mury" byłyby kontrolowane za pomocą audytów wewnętrznych, a nie przez regulatora. Urząd podkreśla, że w Karcie brakuje również zapisu o odrębnym zarządzie dla części hurtowej oraz takim systemie motywacyjnym dla pracowników, który mobilizowałby do jak najlepszego sprzedawania usług.

Karta, zdaniem Streżyńskiej, nie wprowadza też oddzielnych raportów finansowych, które pokazałyby, w jaki sposób ta jednostka zarabia na siebie. W Karcie nie ma też zapisu o rozdzieleniu systemów informatycznych części hurtowej i detalicznej, co - jej zdaniem - nie zapewni szczelności części infrastrukturalnej.

Rzecznik Grupy TP Wojciech Jabczyński odpowiada, że zarzut, iż skuteczność "chińskich murów" nie będzie podlegać odpowiedniej kontroli, jest chybiony, bo Karta przewiduje mechanizmy kontroli zaczerpnięte z doświadczeń innych krajów, np. audyt dokonywany przez niezależne firmy zewnętrzne.

TP ostrzega też przed rozdzielaniem systemów informatycznych jako zbyt kosztownym rozwiązaniu. Jak mówi Jabczyński, z doświadczeń podziału British Telecom wynika, że rozdzielenie systemów informatycznych można ocenić z perspektywy czasu jako operację, która nie była konieczna, a przyniosła duże koszty. Te wnioski uwzględnia realizowany obecnie projekt podziału Telecom New Zealand.

Karta, jak twierdzi Jabczyński, nie przewiduje powołania osobnego zarządu dla części hurtowej, ponieważ nie tworzy się nowej spółki. Przewidziane jest za to wprowadzenie odrębnego systemu motywacyjnego dla pracowników zaangażowanych w obsługę klientów hurtowych.

Obie strony, jak deklarują, chcą dalej o Karcie i zmianach w niej rozmawiać. Ostateczna decyzja w sprawie podziału ma zapaść jesienią.

Chcesz być na bieżąco? Obserwuj nas na Google News

Źródło tekstu: Gazeta Wyborcza