Jak powiedziała prezes UKE Anna Streżyńska w wywiadzie dla Dziennika, próbowała niejednokrotnie rozmawiać z prezesem Telekomunikacji Polskiej i sprawę problemów z BSA
rozwiązać polubownie, jednak nie odnosiło to żadnego skutku.
Zdaniem Streżyńskiej o tym, czy działania TP są celowe, będzie orzekał UOKiK, któremu tę sprawę przekazała. Uważa, że istnieją poważne przesłanki, że tak właśnie było, bo np. często informowała klientów, że nie ma technicznej możliwości, aby mogli korzystać z usług internetowych konkurentów, choć mogli z neostrady tp. Prowadziła także akcje marketingowe wobec osób, które podpisały z konkurencją umowy. Skala problemu jest jednak, zdaniem Streżyńskiej, tak ogromna, że trudno za dobrą monetę przyjąć wyjaśnienia TP i zapewnienia, że to nie jej wina.
TP kilkakrotnie zobowiązywała się, że rozwiąże problem, ale niestety nigdy nie dotrzymywała słowa. Uzasadnione jest więc podejrzenie, że TP chciała skompromitować całą ideę możliwości zmiany usługodawcy internetowego - powiedziała w wywiadzie Streżyńska.
To, że kara (na prezesa TP - przyp. red.) będzie nałożona, nie ulega żadnej wątpliwości. Kwestią otwartą pozostaje natomiast jej wysokość. TP zobowiązała się do 28. marca rozwiązać wszystkie problemy klientów chcących zmienić internetowego operatora. Jeśli rzeczywiście tak się stanie, można się spodziewać, że kara nie będzie zbyt sroga. Najwyżej kilka tysięcy złotych - powiedziała Streżyńska.
Streżyńska dodała, że nawet kara przy dalszych, uporczywych problemach może osiągnąć maksymalny możliwy poziom, czyli około 660 tys. zł. Zdaniem prezes UKE, pięć miesięcy Macieja Wituckiego na stanowisku prezesa TP to już wystarczająco długo, żeby uznać go winnym zaistniałych problemów, które pojawiły się już za jego urzędowania.
Źródło tekstu: Dziennik
