DAJ CYNK

Internet kontrolowany

WitekT

Wydarzenia

Władze w Mińsku rozpoczynają walkę z ostatnim obszarem wolności słowa na Białorusi. Po wolnych mediach przyszedł czas na Internet. I nie chodzi tylko o strony redagowane przez opozycję.

Władze w Mińsku rozpoczynają walkę z ostatnim obszarem wolności słowa na Białorusi. Po wolnych mediach przyszedł czas na Internet. I nie chodzi tylko o strony redagowane przez opozycję.

Choć kontrola Internetu wydaje się mało realna, to reżimowe władze Białorusi wypracowują bardzo ciekawe metody. Najmocniej odczuwają je studenci surfujący w sieci na uczelniach. Są wyznaczeni ludzie, którzy sprawdzają, czego młodzież szuka w Internecie, dlatego wielu boi się wchodzić na niezależne portale informacyjne - powiedziała Natalia Radina, szefowa niezależnej internetowej agencji informacyjnej.

Ale ta kontrola zza pleców to dopiero przygrywka. Opozycja twierdzi, że Łukaszenka kupił w Chinach specjalny system monitoringu sieci. Te filtry na razie nie są wykorzystywane; nie mamy na ten temat informacji, ale trzeba pamiętać, że zbliżają się wybory - podkreśla Radina.

Utrudniony dostęp do Internetu to jedno. Najgorsza jest bowiem kontrola poczty elektronicznej. Radina twierdzi, że na Białorusi w sieci nie istnieje tajemnica korespondencji.

Chcesz być na bieżąco? Obserwuj nas na Google News

Źródło tekstu: RMF FM