DAJ CYNK

Google Now coraz bardziej polski

LuiN

Rozrywka

Największym przełomem w temacie asystentów głosowych był Siri, który zagościł w iPhone'ie 4S jesienią 2011 roku. Od tego czasu język polski zarówno Apple'owi, jak i innym twórcom tego typu aplikacji jest bardzo nie po drodze.

Największym przełomem w temacie asystentów głosowych był Siri, który zagościł w iPhone'ie 4S jesienią 2011 roku. Od tego czasu język polski zarówno Apple'owi, jak i innym twórcom tego typu aplikacji jest bardzo nie po drodze.

Asystenci głosowi, nawet dla osób płynnie posługujących się językiem angielskim, mają w przypadku Polski niewielką użyteczność. Wypowiedzenie polskiego nazwiska z angielską wymową to często spore wyzwanie i w efekcie albo kontaktu nie da się odnaleźć, albo telefon radośnie dzwoni sobie do innego, błędnie rozpoznanego kontaktu.

Nieco zmienia w tym temacie ostatnia aktualizacja Google Now - androidowej odpowiedzi na Siri. Od teraz możemy swobodnie dyktować treść SMS-ów i e-maili, uruchamiać aplikacje czy dzwonić do osób o nawet skrajnie szeleszcząco polskich nazwiskach.

Mało tego, Google Now głosowo odpowie nam ile wzrostu ma Jarosław Kaczyński czy ile lat ma Lech Wałęsa. Grzecznie pokaże też na mapie gdzie jest najbliższa stacja paliw (na hasło paliwo), znajdzie najbliższe muzea czy restauracje, a na hasło pogoda zaprezentuje prognozę na najbliższe dni.

Wciąż nie da się poprosić, by telefon automatycznie wyznaczył trasę do poszukiwanego przez nas miejsca i zdarza się, że zamiast informacji np. o wzroście Andrzeja Dudy mamy jedynie listę linków. Próżno też pytać Google Now dowcip czy jakieś prywatne sprawy, w przypadku których angielskojęzyczne Siri radzi sobie wyśmienicie. Mimo wszystko jednak, po dłuższym stadium jedynie ciekawostki, Google Now nabiera w końcu sensu dla Polaków.

Chcesz być na bieżąco? Obserwuj nas na Google News

Źródło tekstu: Google, wł