Powoli przybywa nam darmowych sieci WiFi. Docelowo miały być one narzędziem w walce z wykluczeniem cyfrowym, w praktyce odstraszają komercyjnych dostawców Internetu - czytamy w Dzienniku Gazecie Prawnej.
Darmowe hotspoty to nie tylko kwestia walki z wykluczeniem cyfrowym, ale też w mniejszym stopniu zwiększanie atrakcyjności turystycznej. W lipcu zeszłego roku weszła w życie ustawa pozwalająca samorządom na świadczenie usług dostępu do internetu bez pobierania opłat lub w zamian za opłatę niższą niż cena rynkowa. UKE otrzymał do tej pory 19 tego typu wniosków, ale wydał dopiero 3 zgody.
Mieszkańcy dostają sieć bardzo wolną, o prędkości góra 512 kb/s, z wieloma ograniczeniami (np. nie mogą np. korzystać z e-bankowości czy serwisów społecznościowych) - taka sieć prędzej zniechęci, niż przekona do przełamania lęku przed internetem - ostrzegają eksperci.
Poza tym mieszkańcy przyzwyczajeni do darmowej usługi niskiej jakości, mogą nie widzieć sensu płacenia za pełną usługę. Bezpłatny Internet choć powinien docierać tylko do wykluczonych cyfrowo, w praktyce może więc stać się jedynie nieuczciwą konkurencją .
Źródło tekstu: Dziennik Gazeta Prawna