DAJ CYNK

Bezpłatny Internet w Warszawie stoi pod znakiem zapytania

LuiN

Wydarzenia

Władze Warszawy obiecywały, że zafundują wielki skok cywilizacyjny, ale nie dostały częstotliwości pozwalających na uruchomienie bezpłatnego Internetu. Szumnie reklamowany projekt stanął pod znakiem zapytania - pisze Gazeta Wyborcza.

Władze Warszawy obiecywały, że zafundują wielki skok cywilizacyjny, ale nie dostały częstotliwości pozwalających na uruchomienie bezpłatnego Internetu. Szumnie reklamowany projekt stanął pod znakiem zapytania - pisze Gazeta Wyborcza.

Jeszcze dwa tygodnie temu ratusz był pewien sukcesu. Ogłosił, że wyda nawet 30 mln zł na urządzenia pozwalające korzystać z darmowego bezprzewodowego Internetu. Pierwszymi beneficjentami mieli zostać mieszkańcy Żoliborza, którzy w ten sposób z mieli łączyć się z siecią już w przyszłym roku. Później, do 2010 roku, do systemu wchodziłyby kolejne dzielnice.

Jednak wczoraj gruchnęła wieść, że Urząd Komunikacji Elektronicznej nie przyznał Warszawie częstotliwości radiowych potrzebnych do bezprzewodowego Internetu. Nie było już miejsca, wszystkie są zajęte. To fizyka - nie da się tu zrobić - mówi Jacek Strzałkowski, rzecznik Urzędu.

Bez częstotliwości przyznanej przez urząd ratusz może budować bezprzewodowy Internet w systemie WiFi opartym o małe nadajniki. Tego typu urządzenia zainstalowały już przy swoim urzędzie władze Bemowa. Ale mają zasięg tylko około 100 m, a używany za ich pomocą Internet małą przepustowość.

Ratusz nie traci optymizmu. Prezydent Warszawy rozpatrywała różne scenariusze. Jeden z nich zakładał, że nie dostaniemy częstotliwości i będziemy musieli współpracować w tej sprawie z samorządem województwa - mówi rzecznik ratusza Tomasz Andryszczyk.

Jednak ustaleń między oboma instytucjami jeszcze nie ma. Na razie konkretem są pieniądze zarezerwowane w budżecie Żoliborza na darmowy Internet (1 mln zł) i zgoda proboszcza parafii św. Stanisława Kostki na instalację nadajnika na żoliborskiej świątyni.

Chcesz być na bieżąco? Obserwuj nas na Google News

Źródło tekstu: Gazeta Wyborcza