DoubleVPN, zdaniem autorów, miał zapewniać pełną anonimowość w sieci. Do tego stopnia, że polecano go szeroko pojmowanej szarej strefie. Nie wyszło, a Europol straszy nalotami.
Jak przystało na VPN, reklamowano się możliwością ukrycia tożsamości i lokalizacji. Tutaj jednak operator sieci poszedł o krok dalej, by wprost adresować ofertę do cyberprzestępców. Kampanie reklamowe DoubleVPN, zgodnie z policyjną notatką, zamieszczano m.in. na forach o tematyce crackerskiej. Tak anglo-, jak i rosyjskojęzycznych.
Z dniem 29 czerwca serwery DoubleVPN przejął Europol, a konkretniej EC3, specjednostka do walki z cyberprzestępczością, wsparta przez lokalne oddziały policji z kilku państw Europy Zachodniej i Środkowej. Od tego czasu wszystkie witryny należące do firmy pozostają nieaktywne, zwracając tylko szablonowy komunikat o interwencji organów ścigania.
Co jednak w tej historii najciekawsze, to jej epilog. Holenderska prokuratura twierdzi, że właściciele DoubleVPN nie dotrzymali obietnicy o bezwzględnej prywatności. Ponoć dane osobowe klientów, logi i statystyki trafiły w ręce policji w całej Europie. Celem jest rozpoczęcie dodatkowych dochodzeń, mających na celu wyłapanie poszczególnych przestępców.
W tej chwil nie wiadomo dokładnie, jaka jest faktyczna skala zastosowania DoubleVPN przy łamaniu prawa. Wprawdzie prócz regularnej subskrypcji w cenie 25 dol. za miesiąc, oferowano także droższe pakiety, pozwalające na pogłębione tunelowanie, ale to tylko poszlaka. Rzecz jasna, w dużym stopniu prezentowana narracja mogła być po prostu zabiegiem marketingowym. Bardzo konsekwentnym, ale jednak dalekim od reguły. Za tropem – każdy VPN można użyć w przekręcie.
Sprawę, miejmy nadzieję, wyjaśni dopiero wspomniana już seria dochodzeń. Oby tylko, pechowym zrządzeniem losu, komuś zupełnie niewinnemu nie wpadli o 5.00 rano do domu faceci w kominiarkach. Ja bym sobie takiej pobudki nie życzył i Wam też nie życzę ;)
Źródło zdjęć: Pexels, Pixabay
Źródło tekstu: Materiały prasowe, oprac. własne
