DAJ CYNK

Chcą zakazać Netflixa. Wszystko przez papierosy

Piotr Urbaniak (gtxxor)

Wydarzenia

Chcą zakazać Netflixa. Wszystko przez papierosy

Indyjski rząd domaga się, aby platformy streamingowe umieszczały przed i w trakcie filmów i seriali ostrzeżenia o szkodliwości nikotyny. Netflix odpowiada: to niewykonalne. 

Lokowanie gorsze niż reklama, bo młodzi podpatrują idoli

W wielu krajach, w tym w Polsce, reklama i promocja produktów tytoniowych są całkowicie zakazane. Nie oznacza to jednak, że papierosy i produkty im pokrewne znikają z przestrzeni publicznej całkowicie. Mimo iż zdecydowanie nie tak modne jak w latach 90., wciąż potrafią pojawiać się na szklanym ekranie, choćby jako rekwizyt bohaterów filmowych.

Władze Indii przekonują, że tego rodzaju lokowanie może być „nawet groźniejsze od bezpośredniej reklamy”. Jak twierdzą, podczas gdy reklamy co do zasady odbierane są z pewną dozą sceptycyzmu, idole z ekranu, nawet fikcyjni, często znajdują naśladowców. Co za tym idzie, w ich opinii palenie tytoniu trzeba usunąć również z filmów i seriali, a jeśli to niemożliwe, to obok muszą pojawić się ostrzeżenia o negatywnych skutkach uzależnienia. 

Ustawowo wymuszony przerywnik

Już w czerwcu resort zdrowia zaprezentował projekt ustawy, wedle której wszyscy nadawcy, emitując film lub serial zawierający sceny palenia papierosów, powinni dorzucać do właściwego materiału odpowiednią adnotację. Konkretniej rzecz ujmując, chodzi o minimum 50-sekundowy spot przed seansem i drugi analogiczny w jego trakcie.

Problem polega na tym, że o ile w przypadku telewizji linearnej temat przemilczano, o tyle z protestem do Ministerstwa Informacji i Radiofonii i Telewizji ruszyły właśnie największe platformy streamingowe, z Netfliksem na czele. Ci ostatni twierdzą, wyraźnie spanikowani, że żądanie władz jest nierealne do spełnienia, gdyż należałoby „przejrzeć i w razie potrzeby wyedytować niezliczoną ilość treści”. Słowem, zasłaniają się kwestiami technicznymi.

Resorty nie mogą się ze sobą dogadać

Co ciekawe, według relacji dziennika „Times of India”, wśród rządzących wcale nie ma jednomyślności. Resort radiofonii miał jednoznacznie opowiedzieć się po stronie Netfliksa i innych, zalecając rezygnację z projektu. Ale już sekretarz w Ministerstwie Zdrowia, Sudhansh Pant, mówi co najwyżej o konieczności znalezienia kompromisu.

Przeanalizowaliśmy szkodliwe skutki używania tytoniu oraz obawy wyrażane przez zainteresowane strony (...) Rozwiązania pragmatyczne w zakresie operacyjnym będą rozważane w szerszym interesie zdrowia publicznego

 – oświadczył krótko sekretarz Sudhansh Pant.

Nietrudno zauważyć, że niniejsza wypowiedź debaty nad projektem obligatoryjnych ostrzeżeń antynikotynowych nie zamyka. Na dobrą sprawę wynika z niej tylko tyle, że uwagi będą analizowane i być może jakieś poprawki zostaną do pierwotnej koncepcji wprowadzone. Niemniej nikt nie daje żadnej gwarancji.

Pytanie: co dalej? Spór zapowiada się bardzo ciekawie, gdyż Indie jako państwo liczące ponad 1,4 mld obywateli mają piekielne silną pozycję negocjacyjną. W obecnym brzmieniu ustawy grożą natomiast zbanowaniem wszystkich tych nadawców, którzy nie zechcą się dostosować. Tak więc Netflix i reszta, mimo kręcenia nosem, ustąpić muszą. Kwestia jakie warunki sobie wypracują.

Chcesz być na bieżąco? Obserwuj nas na Google News

Źródło zdjęć: Maxshot / Shutterstock

Źródło tekstu: Times of India, The Hindu, oprac. własne