=====================================
OSTRZEŻENIE
=====================================
Uwaga! Niniejszy post jest bardzo długi, nawet jak
na standardy moich postów. Przed przeczytaniem, w
wypadku problemow kardiologicznych, okulistycznych
skontaktuj się z Kardiologiem [lub okulistą], gdyż tak duża
objętość tekstu może odbić się niekorzystnie na twoim
zdrowiu.
Autor posta nie potrafił napisać go bardziej zwięźle i nie
bierze odpowiedzialności za jakiekolwiek dolegliwości,
jakie mogą wyniknąć z jego przeczytania
=====================================
Zabawni są troche ludzie, ktorzy nie tylko nie widzą nic złego w naliczaniu minutowym, stosowanym chociazby w Lyca Mobile, ale wręcz ganią zwracających uwagę na ten mankament oferty.
Lyca Mobile to oczywiście operator, którego glównym targetem (bardzoooo ograniczonym) są osoby dzwoniące za granicę. Problem w tym, że taka usługa może być jedynie dodatkiem do uslug krajowych [chyba, że ktoś jest leniem i ma dual sima]. Lyca ma zatem coś co może przekonać ludzi do korzystania z ich sieci.
Są to chociażby darmowe połączenia wewnątrzsieciowe, czy pakiety rozmów krajowych (ostatnio także bardzo atrakcyjne CENOWO pakiety internetowe, które mają wady, o ktorych Lyca nie mówi głośno).
Przykładowo 130 minut rozmów do krajowych sieci kosztuje tylko 10 złotych, a na stronie z pakietami zobaczymy dumne 7.7 gr/min.
Mniej korzystający też mogą znaleźć fajne pakiety dla siebie - 100 minut za 8 zl (dumne 8 gr), 50 minut za 5 ZŁ (10gr) i 25 minut za 3 zł (12 gr). Wszystko byłoby fajnie, gdyby i tu Lyca nie wprowadzało w blad konsumenta i nie ukrywało pewnych informacji.
Co ukrywa? Wspomniane wcześniej naliczanie minutowe.
Informacja o koniu trojańskim [puszce pandory?] znajduje się w odświeżanym od święta regulaminie ["Oferta ważna do 31.05.2014"].
Argumenty przeciwników tezy o szkodliwości naliczania minutowego są różne - a to, że kiedyś tak było i nikt nie narzekał, a to, że lepsze naliczanie minutowe niż wysokie stawki z naliczaniem sekundowym. A czy coś szkodzi, by stawki tylko trochę podwyższyć, a dać naliczanie sekundowe?
Tak. Szkodzi. Dokładnie to samo, co w wypadku zamiany abonamentów limitowanych na nielimitowane. Niby dostajesz więcej i operator trochę ryzykuje, ze wykorzystasz za dużo, ale jednak lwia częśc klientów wyjdzie na tym jak przyslowiowy Zabłocki na mydle.
Nie można z góry określić, ile poszczególne osoby stracą na naliczaniu minutowym. Może to być kilka, a może kilkanaście minut. Może to byc kilka procent, a może kilkaset. Dzwoniąc do innych, jesteśmy od tych innych niejako zależni. Możemy zadzwonić w nieodpowiedniej chwili i klops. Połączenie zostanie zakończone np. po sekundzie (a naliczona zostanie minuta). Może być tak, że ktoś chce akurat skończyć rozmowę, a tu właśnie zaczęła się n-ta minuta rozmowy.
Ludzie przyzwyczaili się już, że mogą kończyc rozmowy kiedy chcą i nie wpływa to znacząco na ich koszta. Naliczanie sekundowe jest standardem, który powoli niektorzy chcą wycofać.
Osobiście pamiętam czasy, gdy pilnowało się, by nie konczyć rozmowy tuż po pelnej minucie (no chyba, że połączenie było dlugie). Szczególnie gdy stawki były bardzo wysokie (co w połączeniu z naliczaniem minutowym dawalo wybuchową mieszankę).
A teraz? Niby to groszowe różnice, ale rozmawiamy znacznie więcej niż kiedyś. W rezultacie, te niewielkie, groszowe różnice w perspektywie całego miesiąca, czy roku mogą przynieść spore różnice.
Na swoim przykładzie, korzystając z Play24, spisalem ręcznie (taa, zapomniałem, że jest coś takiego jak export do excela, przypomniało mi sie, jak pisałem tego posta) i za pośrednictwem Excela sprawdzilem ile wydzwonilem. Okazało się, że wydzwoniłem 417 minut i 52 sekundy (zgadza sie z tym co twierdzi Play24 ;D). Następnie wykonując proste operacje (zaokraglanie każdego połączenie do pełnych minut WZWYŻ), okazało się, że przy naliczaniu minutowym, naliczyloby mi ... 540 minut. Różnica mnie trochę zaskoczyła, bo nie spodziewałem się przy moim profilu korzystania aż tak dużej różnicy (ok. 30%). W mojej taryfie, ta różnica nie mialaby ŻADNEGO znaczenia, ale sprawdzenie miało tylko na celu obliczenie jakiejś przykładowej różnicy dla naliczania SEKUNDOWEGO i MINUTOWEGO. Wynosi ona przykładowo 30%.
Przełóżmy to na 120 minut rozmów miesięcznie. To ledwie 2 godziny, czyli 4 minuty dziennie. W sam raz na prepaid
Teoretycznie, pakiet 130 minut za 10 złotych wydaje sie idealny. 10 złotych / 130 minut = 0,077 zł, czym dumnie chwali się Lyca na stronie pakietu.
Uwzgledniając obliczoną przeze mnie stratę, okazuje się jednak, że pakiet ten przy moim profilu korzystania straciłbym już po wykonaniu 100 minut rozmów. Pozostałe 20 minut, już z naliczaniem sekundowym wykonałbym po 0,29 zł, czyli zapłacilbym 5,80 zl. I z reklamowanych 0,077 zl robi się 0,132 zł.
Można się przyczepić, że przecież mogę włączyć kolejny pakiet. Zakładając zatem, że mogłbym poczekać i wiedziałbym, że już nadszedl czas, aktywowałbym pakiet 25 minut za 3 zł. W sumie w pakietach mialbym niby już 155 minut. A przecież chce wykonać tylko 120 minut
Pakiet 25 minut nie starczylby na pozostałe 20 minut, ale różnica i tak byłaby na tyle mała, że pakiety 130 minut + 25 minut bylyby najbardziej oplacalnym rozwiązaniem.
25 minut starczyłoby mi na kolejne 19 minut i 14 sekund. Pozostale 46 sekundy kosztowałyby mnie ledwie 0,23 zł (podobno mamy bowiem naliczanie sekundowe bez pakietów). W sumie koszt pakietów (10 + 3) i rozmów (0,23 zł) wyniósłby 13,23 zł, a cena jednostkowa za minutę wyniosłaby 0,11 zł.
Oczywiscie nie jest to przyklad uniwersalny i u każdego może być zupełnie inaczej, a jednak jestem absolutnie przekonany, że nie jest to nawet przeciętna sytuacja, a zazwyczaj straty z tytułu naliczania minutowego byłyby (znacznie) większe.
To co mnie takze interesuje, to pakiety internetowe. Lyca Mobile miała nie tyle kiepską, co wręcz fatalną ofertę pakietów internetowych, ktorych dodatkowo nie można wykorzystywać jako połączenia modemowego, czy do tatheringu. Obecnie zmienilo się jedno. Cenowo, z pakietów fatalnych, Lyca wycofala się, oferując rewelacyjne (cenowo) wręcz. Obostrzenia pozostały, ale moim zdaniem przy takich stawkach "nie bolą".
Większym zdziwieniem może być fakt... przekazywania WSZYSTKICH transferowanych danych do Londynu z wykorzystaniem ich serwerów, co wpływa nie tylko na Ping i prędkość połączenia, ale także na nasze bezpieczeństwo i prywatność. Jest dość dziwnym rozwiązaniem i nie pojmuję go (nie widzę w nim żadnego sensu), więc jestem ciekaw, czy wy znajdujecie sens w takim działaniu operatora.
Podsumowując wywód na temat Lyca Mobile, mamy tu do czynienia z typowym Koniem Trojańskim. Niby okazały, wspanialy prezent (oferta), a jednak obarczony dużym ryzykiem.