DAJ CYNK

Test telefonu Nokia E7

Lech Okoń (LuiN)

Testy sprzętu

Od pewnego czasu Nokia nie potrafi zaskoczyć rynku naprawdę potężnym smartfonem. Wszyscy liczyli na objawienie podczas Nokia World 2010, w postaci wydajnego smartfonu z systemem MeeGo. Zamiast tego fiński gigant poinformował o zmianach w strukturze zarządu, a kwartał później "zaimportowany" z Microsoftu nowy prezes Nokii, Stephen Elop poinformował o współpracy strategicznej z Nokii z Microsoftem. Na MeeGo z prawdziwego zdarzenia poczekamy jeszcze rok, jesienią pojawią się pierwsze twory Nokii z Windows Phone 7, a w międzyczasie zadowolić ma nas biznesowy komunikator o nazwie Nokia E7.

Od pewnego czasu Nokia nie potrafi zaskoczyć rynku naprawdę potężnym smartfonem. Wszyscy liczyli na objawienie podczas Nokia World 2010, w postaci wydajnego smartfonu z systemem MeeGo. Zamiast tego fiński gigant poinformował o zmianach w strukturze zarządu, a kwartał później "zaimportowany" z Microsoftu nowy prezes Nokii, Stephen Elop poinformował o współpracy strategicznej z Nokii z Microsoftem. Na MeeGo z prawdziwego zdarzenia poczekamy jeszcze rok, jesienią pojawią się pierwsze twory Nokii z Windows Phone 7, a w międzyczasie zadowolić ma nas biznesowy komunikator o nazwie Nokia E7.

Wizja odkurzonego Symbiana^3, procesora ARM 11 taktowanego zegarem 680 MHz i 256 MB pamięci RAM, co tu dużo mówić - przeraża, szczególnie jeśli zerknąć na konkurentów i to nawet tych sprzed roku. Jak się jednak okazuje, nie taki diabeł straszny jak go specyfikacje malują. Nokia E7 okazała się urządzeniem bardzo kompletnym, zamkniętym w wyjątkowo solidnej obudowie i czerpiącym to, co najlepsze z tradycji dawnych komunikatorów Nokii - tych, które niegdyś rysowały przyszłość telekomunikacji.



Wygląd

Nokia E7 kształtem przypomina wyrośniętą Nokię N8. Patrząc z boku wygląda jak cygaro - z charakterystycznie zwężającymi się, ściętymi wierzchołkami. Z daleka fakt, że to nie N8 zdradza jedynie inna obudowa aparatu fotograficznego i przesunięty na środek przycisk menu. Z bliska nie ma już wątpliwości - z racji 4-calowego ekranu telefon jest znacznie większy i cięższy niż popularna N8-ka. Odsunięcie ekranu i odsłonięcie klawiatury przekona, że to nie N8 nawet największych niedowiarków.

Wymiary 123,7 x 62,4 x 13,6 mm dają nam niezłą cegiełkę, która dodatkowo ma iście ceglaną masę 176 gramów. Mimo to trudno nie być pełnym podziwu, że telefon ma tak niewielką grubość mimo zastosowania pełnej klawiatury QWERTY ukrytej pod ekranem. Chłód szkła GorilIa pokrywającego przedni panel i metalu, który zdominował obudowę urządzenia sprawiają, że te 176 gramów bardzo łatwo jest Nokii wybaczyć. Obudowa jest niesamowicie symetryczna, do tego stopnia, że często wie wiemy gdzie jest jej góra, a gdzie dół oraz w którą stronę należy odchylić ekran. Bardzo mocna sprężyna tego ostatniego nie ułatwia nam zadania - ekran odsuwamy z tak dużą siłą, że kilka osób było zaskoczonych, że "ta cegła w ogóle się rozsuwa". Odsunięciu ekranu towarzyszy charakterystyczne kliknięcie. Mechanizm jest zbliżony do tego zastosowanego w Nokii N97, jednak znacznie doskonalszy. Całość wykonana jest tym razem z metalu, boki obudowy telefonu są podwyższone, co zmniejsza ryzyko dostania się zabrudzeń w okolice taśmy łączącej obie części urządzenia, sama zaś taśma nie jest łatwo dostępna jak w N97 i to również po rozłożeniu telefonu. W przypadku obudowy N8 można było mówić o wyjściu poza standardową estetykę Nokii. Gdy mowa o obudowie Nokii E7, nowa estetyka łączy się z niespotykaną jakością wykonania. Ba, odważę się nawet stwierdzić, że to najsolidniej prezentujący się smartfon w historii fińskiego producenta, a ten pociągający minimalizm elementów obudowy może się podobać.



Chcesz być na bieżąco? Obserwuj nas na Google News