DAJ CYNK

Test telefonu Motorola Fire XT311

Damian Dziuk (DD7)

Testy sprzętu

Dzisiejsza sytuacja na rynku jasno daje do zrozumienia, że dla większości ludzi lepszym rozwiązaniem okazał się być wielki ekran, który wyparł tradycyjną klawiaturę. Jak można się domyślać, zapomniano o drugiej części osób, która dziś jest w zdecydowanej mniejszości. Ich wybór ogranicza się do kilku modeli, w których połączono dotykowy ekran i "normalną" klawiaturę. Przykładem takiego telefonu jest Motorola Fire, oznaczana także jako XT311.

Nastały ciężkie czasy dla ludzi, którzy nie wyobrażają sobie telefonu bez sprzętowej klawiatury - producenci nie kwapią się, by umieszczać ją w nowych modelach, szczególnie tych z wyższej półki. Rewolucja dokonana w 2007 roku przez iPhone’a sprawiła, że zupełnie inaczej zaczęliśmy definiować pojęcie "nowoczesny smartfon". Dzisiejsza sytuacja na rynku jasno daje do zrozumienia, że dla większości ludzi lepszym rozwiązaniem okazał się być wielki ekran, który wyparł tradycyjną klawiaturę. Jak można się domyślać, zapomniano o drugiej części osób, która dziś jest w zdecydowanej mniejszości. Ich wybór ogranicza się do kilku modeli, w których połączono dotykowy ekran i "normalną" klawiaturę. Przykładem takiego telefonu jest Motorola Fire, oznaczana także jako XT311. Czy warto rozważyć jej zakup?

Zestaw

Oprócz samego telefonu z baterią, w czerwonym sześciennym pudełku znajdziemy także ładowarkę i wtykany w nią kabel USB, zestaw słuchawkowy, kartę pamięci firmy SanDisk o pojemności 2 GB, instrukcję obsługi oraz kartę gwarancyjną. Wyposażenie jest jak najbardziej standardowe i nie mam do niego zastrzeżeń.

Budowa

Motorola Fire to telefon o standardowej budowie i dość kompaktowych (jak na urządzenie z pełną klawiaturą QWERTY) wymiarach 116,5 x 58 x 13,45 milimetrów przy masie 108 gramów. Większość elementów obudowy została wykonana z połyskującego plastiku, tzw. piano black, który jest śliski w dotyku, a na dodatek bardzo łatwo zbiera odciski palców i rysuje się, powodując powstawanie widocznych zmatowień na jego powierzchni. Mimo to urządzenie nieźle leży w dłoni i trzyma się je dość pewnie. Jakość wykonania jest przeciętna właśnie ze względu na zastosowane plastiki, a także na lekko ruszającą się w kierunkach góra-dół tylną klapkę. Na szczęście spasowanie pozostałych elementów nie pozostawia nic do życzenia i nie usłyszymy tu irytującego skrzypienia. Wygląd telefonu nie należy do zbyt wyszukanych, jednak być może znajdą się jego zwolennicy.

XT311 wyróżnia się na tle podobnych modeli konkurencji zastosowaniem pionowego, a nie poziomego ekranu. Pozwoliło to na odchudzenie szerokość szerokości telefonu, a jednocześnie wywołueje wrażenie, że wyświetlacz jest większy niż w innych modelach. Ekran ma tymczasem niewielką w obecnych czasach przekątną wynoszącą 2,8 cala i wyświetla 256 tysięcy kolorów przy rozdzielczości 320 na 240 pikseli, co daje ich zagęszczenie na poziomie 143 na cal. To bardzo niska wartość, w efekcie której ekran Motoroli Fire wyświetla ziarnisty i kanciasty obraz z mocno widocznymi pojedynczymi pikselami. Jakby tego było mało, kolory, kontrast oraz kąty widzenia stoją na słabym poziomie, a panel dotykowy z dwupunktowym multitouchem nie odznacza się jakąś nadzwyczajną czułością. W wyniku tego wszystkiego, ekran zastosowany w XT311 jest jego największą wadą.

Przedni panel w około 60% zajmuje wyświetlacz, nad którym znalazło się logo producenta i głośnik, a pod nim znajdziemy między innymi cztery dotykowe przyciski. Niestety, producent nie do końca dobrze je umieścił, ponieważ podczas przeglądania menu czy przewijania stron internetowych często zdarza się, że przez przypadek najeżdżamy na nie, co powoduje na przykład cofnięcie do poprzedniej zakładki lub wyjście do ekranu głównego. Zdarza się to stosunkowo często i zmniejsza komfort korzystania z telefonu. A szkoda, bo wystarczyłoby zamienić dotykowe przyciski na zwykłe klawisze i nie byłoby żadnego problemu.



Chcesz być na bieżąco? Obserwuj nas na Google News