DAJ CYNK

Test telefonu Alcatel One Touch 918D

Arkadiusz Dziermański

Testy sprzętu

Marka Alcatel chyba większości z nas kojarzy się z początkami prepaidów w Polsce. Z czasami, kiedy to Tak-Taka reklamowały sympatyczne pingwiny, a nowi użytkownicy dostawali do telefonu maskotki właśnie w formie pingwinów. Jednymi z bardziej popularnych modeli były wtedy Alcatele, takie jak One Touch Easy, czy One Touch Club. Później o marce zdecydowanie przycichło. Jednym z nowych modeli jest One Touch 918D.

Marka Alcatel chyba większości z nas kojarzy się z początkami prepaidów w Polsce. Z czasami, kiedy to Tak-Taka reklamowały sympatyczne pingwiny, a nowi użytkownicy dostawali do telefonu maskotki właśnie w formie pingwinów. Jednymi z bardziej popularnych modeli były wtedy Alcatele, takie jak One Touch Easy, czy One Touch Club. Później o marce zdecydowanie przycichło. Co prawda pojawiały się po drodze modele bardziej nowoczesne, już z kolorowymi ekranami, ale nie udało im się podbić rynku. W ostatnim czasie Alcatel zaprezentował kilkanaście nowych modeli. Obyło się to bez większego echa i promocji, i w sumie gdybym nie zajrzał na ich oficjalną stronę, to nawet nie wiedziałbym o istnieniu przynajmniej połowy z nich.

Jednym z takich modeli jest One Touch 918D. Muszę przyznać, że do momentu otwarcia pudełka nie widziałem nawet najmniejszej wzmianki o nim, więc był on dla mnie zaskoczeniem, a przeczytanie specyfikacji było pierwszą rzeczą jaką zrobiłem. Android, pojemnościowy dotyk, obsługa dwóch kart SIM (stąd "d" w nazwie), rozdzielczość ekranu wyższa niż QVGA... Pomyślałem, że nie jest najgorzej i z nadzieją zabrałem się za testowanie nowego sprzętu. Jak wypadł? O tym opowie poniższa recenzja.

Zestaw

Telefon przyjechał do mnie zapakowany w bardzo ładne, białe pudełko z estetycznymi, kolorowymi oznaczeniami. W środku, obok testowanego urządzenia, znalazł się zestaw słuchawkowy, ładowarka z końcówką microUSB, kabel do transmisji danych, karta pamięci o pojemności 2 GB i standardowy zestaw makulatury. Całkiem bogato. To, co dodatkowo cieszy, to fakt, że Alcatel nie poszedł za wszechobecną ekologiczną modą i przewody są całkiem sensownej długości. Kabel USB ma ponad metr, a ładowarka to ok. 120cm. Jest to nawet o połowę więcej niż możemy znaleźć w wielu innych zestawach.

Konstrukcja

Alcatel OT 918d jest telefonem średnich wymiarów: 112 x 58,6 x 12,1 mm, ale równocześnie całkiem słusznej masy wynoszącej 123 gramy. I chociaż nie wydaje się to dużo, to telefon wyraźnie ciążył mi od pierwszego wzięcia go do ręki. Wrażenie dziwnej ociężałości konstrukcji towarzyszyło mi przez cały czas trwania testów. Drugą mocno rzucającą się w oczy rzeczą jest dużo zmarnowanej przestrzeni wokół ekranu, czego osobiście wybitnie nie trawię. Przy zachowaniu tych samych rozmiarów telefonu spokojnie zmieściłby się tutaj ekran o przekątnej sporo powyżej 3,5 cala, a zamiast tego mamy jedynie 3,2 cala. Wyświetlacz pokryty jest plastikiem z pojemnościowym panelem dotykowym. Ekran wyświetla 256 tys. kolorów przy rozdzielczości HVGA (320 x 480 pikseli). Kolory są dobre, ale wydają się być trochę przyciemnione. Widoczność w słońcu jest akceptowalna dopiero przy maksymalnym podświetleniu, ale nie spodziewajmy się tutaj zbyt wiele. Przy bardzo silnym słońcu nie obędzie się bez zasłaniania ekranu dłonią. Kąty widzenia w poziomie są bardzo przyzwoite i szerokie, gorzej jest w pionie. Już niewielkie wychylenie powoduje bardzo mocne przyciemnienie lub rozjaśnienie obrazu. Jakość dotyku pozostawia trochę do życzenia. Reakcja na dotyk nie jest tak dobra, jak w wielu innych modelach nawet z niższej półki i 918d wyraźnie odstaje od testowanych w tym samym czasie LG L3 i HTC Desire C. Dodatkowo precyzja dotyku nie jest najlepsza i np. wprowadzanie tekstu wymaga trochę wprawy. Bardzo często zdarzało mi się wciskać Enter zamiast kropki, albo trafiać w nie ten link na stronie internetowej, w który zamierzałem.



Chcesz być na bieżąco? Obserwuj nas na Google News